-
Liczba zawartości
2120 -
Rejestracja
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Forum
Profile
Galeria
Kalendarz
Blogi
Sklep
Zawartość dodana przez dziadek
-
Jeszcze kilka lat i europejskie firmy samochodowe mogą się zwijać. W ogóle Europa może się zwijać. W miejsce tych europejskich fabryk trzeba posadzić las i zrobić "Europejski Park Narodów" i ludzi ekologicznie się w nim odżywiających z zachowaniem pierwotnego stylu życia.
-
-
https://www.facebook.com/reel/679632934396020
-
Moim skromnym zdaniem, żeby zacząć oszczędzać na okres życia zwanym emerytalnym, trzeba by było moim zdaniem najpierw określić w jakim standardzie chcemy na emeryturze żyć i co chcemy na tej emeryturze robić. Czyli mówiąc krótko, ile potrzebujemy stałego comiesięcznego dochodu w gotówce do tzw. godnego życia. Oczywiście godne życie jest definiowane przez różnych ludzi, różnie. Moim zdaniem, bez dość precyzyjnego określenia emerytalnych potrzeb, trudno jest zacząć tworzyć tzw. "kupkę". Z własnego doświadczenia mogę napisać, że moje rzeczywiste potrzeby finansowe w okresie emerytalnym są znacznie mniejsze niż w całym okresie przedemerytalnym.
-
Zegar sterująct Tobias Bauerle
dziadek odpowiedział mechanik → na temat → Zegary roczne i inne z wahadłem torsyjnym, zegary elektryczne
Bardzo podobnie wyglądały jedne z najstarszych zegarów które sterowały licznikami pomiaru energii elektrycznej przełączając pierwszą i drugą taryfę. Czarny cyferblat to noc i na nim ustawiało się przełączenie na drugą taryfę o godzinie 22 do 5 rano i była to taryfa tzw. nocna (tańsza). Była jeszcze taryfa dzienna od godziny 13 do 15. Póżniej zmniejszono wielkość sprężyny i wprowadzono nakręcanie sprężyny silnikiem synchronicznym. Jedno nakręcenie wystarczało na około 3 doby. Obudowa moim zdaniem jest wtórna. Oryginalnie te zegary były montowane w obudowach bakelitowych i były wizualnie bardzo podobne do liczników pomiaru energii elektrycznej. -
Panowie, od czasu do czasu można usłyszeć w różnych mediach że lokator robi jakieś problemy, ale wydaje mi się że są to dość rzadkie przypadki. Warszawski runek wynajmu jest bardzo duży, myślę że jest liczony w tysiącach mieszkań, co przy tak dużej ofercie zawsze zdarzają się jakiś większe czy mniejsze problemy. Ponieważ syn również inwestuje w mieszkania na wynajem to wspólnie (nie chcę tu za dużo pisać) mamy powiedzmy "sporo" mieszkań na wynajem i nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z najemcami. Może mamy szczęście, a może właściwie dobieramy najemców, trudno to ocenić. Mam kilku kolegów i znajomych którzy też wynajmują mieszkania i też nigdy nie mieli problemów. Syna kolega odziedziczył po rodzicach ponad 20 mieszkań w Warszawie i też podobno nigdy nie miał żadnych problemów z najemcami. My generalnie mamy szczęście, bo trafiają nam się najemcy długoterminowi, najdłużej mieszkała pewna młoda Pani która mieszkała ponad 15 lat. Jeżeli chodzi o remonty czy dewastację, to owszem, zdarzają się przypadki że po wyprowadzeniu się najemcy trzeba czasem odświeżyć mieszkanie, ale robimy to z synem we własnym zakresie. Kupujemy wszystko co trzeba, następnie jeden klei drugi maluje a za nami nasze kobiety myją i czyszczą wszystko na glanc. Dwa dni i po robocie. W dwóch mieszkaniach najemcy narzekali że latem jest bardzo ciepło, to założyliśmy im klimę. Czasem trzeba coś naprawić, to jadę i to robię. Dla nas większy problem stanowi najemca który wprowadza się częściowo z własnymi meblami. Bo targanie tych łóżek czy szafek jest dość uciążliwe. Część najemców którzy długo mieszkają sama maluje mieszkania, oczywiście koszty malowania pomniejszają koszt najmu. Ponieważ ceny mieszkań w Warszawie doszły już tak wysoko że zakup staje się mało opłacalny, więc syn z synową kupili trzy lata temu dwa mieszkania w Łodzi. Pierwsze mieszkanie jest już prawie w całości zrobione i w niedługim czasie pójdzie do wynajmu. Zobaczymy jaki interes będzie można zrobić na wynajmie w Łodzi. Mieszkanie mieści się w dawnym Hotelu Polonia ma 44m2, trzecie piętro z pięknym widokiem, centrum Łodzi plus miejsce postojowe. Mieszkanie urządzone adekwatnie do stylu całego budynku. Przy długim wynajmie mieszkanie można połączyć z mieszkaniem obok i wtenczas całość będzie miała ponad 80 m2. Jeżeli ktoś szuka mieszkania w Łodzi i spełni kryteria "dobrego" najemcy, to proszę bardzo. Puki co, cena najmu nie jest jeszcze znana. https://poloniaresidence.pl/pl/lokalizacja/
-
Panowie, ja zawsze zakładam że każdy człowiek jest wolny i w kwestii własnych pieniędzy robi co chce i nie inwestuje lub inwestuje gdzie chce. Jego pieniądze jego ryzyko. Nigdy nikomu nie doradzam i nigdy nikogo nie krytykuję w kwestii wydawania jego własnych pieniędzy. Ale dam tylko dwa przykłady z mojego własnego podwórka. Ale wcześniej nadmienić muszę, że ja i żona nigdy nie mieliśmy żadnego kredytu i żadnego leasingu wszystko co mamy jest kupione za gotówkę i jest naszą własnością. Napisałem dlatego, że żadna nasza inwestycja nie była obarczona kosztem kredytu. Czyli nigdy nie dzieliliśmy się zyskiem z bankiem. Pierwszy przykład. Mieszkanie kupione na wynajem w Warszawie około 30 lat temu cena za m2 4800 zł, dziś wartość m2 to około 18 000 zł. plus dochód pasywny za ostatni rok to około 1400 zł rocznie z 1m2 Drugi przykład. Mieszkanie kupione na wynajem w Warszawie 10 lat temu, cena za m2 9800 zł, dziś wartość m2 to około 22000 zł plus dochód pasywny za ostatni rok to około 1500 zł rocznie za m2. Chciałbym również zaznaczyć, że dochód pasywny z wynajmu jest dochodem stałym niezależnym od kapitału który regularnie wpływa co miesiąc i dochód ten w różnych okresach znacząco i na bieżąco uwzględnia inflację. Więc Kol. @Autor1984 bardzo proszę napisz mi co Ciebie bawi w inwestowaniu w tego rodzaju nieruchomości i gdzie tu jest ukryta szajka naciągaczy. To nie są flipy. Dodam jeszcze, że mieszkanie mające od około 30 do około 50 m2 usytuowane w topowym miejscu można w Warszawie sprzedać w ciągu kilku dni.
-
Podobno zdecydowanie lepiej jest się smucić i płakać siedząc w mercedesie niż na rowerze. Napisałem podobno, bo ja nigdy się nie smucę i nie mam mercedesa i roweru. Z tymi milionami i korzystaniem z pełni komfortowego życia bywa dość przewrotnie. Jak jesteśmy młodzi często dobrze wyedukowani, pełni werwy, siły, ciekawych pomysłów itd. to na ogół nie mamy pieniędzy. Ba, bardzo często bywa tak, że jest jeszcze gorzej, bo wielu ludzi potrafi się jeszcze dodatkowo w okresie młodości mocno a czasem nawet dość ekstremalnie zadłużyć i doprowadzić do tego, że z efektów wieloletniej często ciężkiej pracy korzysta tylko własny żołądek, bank i ewentualnie żołądki własnych dzieci, a życie rodzinne często zamyka się w cyklu miesięcznym, czyli od wpłaty do wypłaty. A jak się już trochę zestarzejemy, dzieci z domu wyfruną, kredyty spłacimy to wtedy zaczynają się inne problemy, część ludzi zaczyna biegać od lekarza do lekarza, część miedzy czasie wyjedzie nogami do przodu do przyklepania łopatą, a największa część przyzwyczajona do wieloletniego oszczędzania dalej będzie skromnie żyć odkładając nadwyżki finansowe na tzw. czarną godzinę i jeszcze są tacy którym już nic się nie chce, czyli, zupka, fotelik, kocyk, kościół i TV. U wielu takich nawet sztuczne podniesienie libida nie uatrakcyjni życia.
-
Czytając powyższe, to coraz bardziej zaczynam rozumieć zachowanie niektórych kierowców jadących bardzo drogimi furami których na drogach szybkiego ruchu wyprzedzają TIR-y. To są po prostu wyznawcy ekologicznej ideologii mierzący kupowane paliwo w mililitrach.
-
Moim zdaniem, życie bez jakiejkolwiek pracy jest ubogie, smutne i bezsensowne i to niezależnie czy będzie dotyczyło człowieka bardzo zamożnego czy bardzo ubogiego. Na ogół jest tak, że im człowiek więcej pracuje tym jest bogatszy, tylko ta praca różnie wygląda na każdym etapie dochodzenia do celu. Jeżeli oczywiście przyjmiemy, że celem ma być posiadanie dużej ilości pieniędzy lub posiadanie innego rodzaju majątku osobistego w sensie materialnym. Kolega kilka tygodni temu sprzedał mieszkanie w Warszawie 79m2 za 1 400 000 zł. Czyli co, jest milionerem, czy nie jest? Jeżeli jest, to, to oznacza, że w Polsce takich milionerów jest przynajmniej 80% społeczeństwa.
-
Ja chyba wśród tu piszących jestem jedynym człowiekiem który osobiście testował w drugiej połowie XX wieku (a dokładnie w 1966roku) najbardziej ekologiczny pojazd czterokołowy napędzany dwukonnym "silnikiem" zasilanym sieczką, trawą i sianem. Proszę mi wierzyć, że był to bardzo porządny pojazd, już na gumowych kołach i napędzany bardzo ekologicznym i niemalże darmowym paliwem które było wszędzie dostępne bez żadnej akcyzy, podatku, WAT-u, ETS-ów itd. To była wersja cabrio. Były jeszcze wersje z wygodnymi siedzeniami z oparciem i wersje z miękkim dachem. Jestem ciekawy ile jeszcze upłynie czasu zanim ludzkość wróci to tych pojazdów i tego rodzaju paliwa.
-
Panowie, pamiętajcie, tylko bieda jest najbardziej ekologiczna. Im biedniej, tym więcej ekologii.
-
Też znam taki przypadek. Koledze skradziono prawie nowego MB wartego około 800 000 zł i też odzyskanie kasy z ubezpieczalni było drogą przez mękę. Pierwsza była Policja która prowadziła śledztwo kilka miesięcy. Dopiero po zakończeniu policyjnego śledztwa ubezpieczalnia zajęła się tematem i oczywiście odmówiła wypłaty, twierdząc, oczywiście nie wprost, ale z treści pisma podobno wynikało, że kradzież mogła być na jego zlecenie i odmówili wypłaty. Dopiero wynajęty prawnik skierował sprawę do sądu i po kilku miesiącach sprawę wygrali, ale i tak ubezpieczalnia czekała jeszcze około dwóch miesięcy zanim kasę przelali mu na konto. Cała batalia odzyskiwania kasy od ubezpieczyciela trwała niecałe półtora roku, plus koszt prawnika. Plusem jedynie było to, że samochód był kupiony za gotówkę i nie miał dodatkowego problemu z bankiem czy inną firmą finansującą takie dobra. Podobno przy dobrach dużej wartości dobrze jest się ubezpieczyć w dużych firmach ubezpieczeniowych, bo u dużych łatwiej jest wyegzekwować ewentualne odszkodowanie.
-
Zegar wieżowy A. Eppner Silberberg - renowacja
dziadek odpowiedział Tempus Fugit → na temat → Zegary wieżowe - poszukiwania atrakcyjnych
Fantastyczna robota !!!! JESTEŚ MISTRZEM NAJWYŻSZEJ KLASY! -
Witam. Jakie są u mnie wtryski, tego nie wiem. W filmie mowa jest o silniku który ma (jak mówi autor) 180 KM Mój ma 130KM (96kW). Po zakupie zrobiłem cały kompleksowy przegląd z wymianą oleju, filtrów, paska rozrządu, łańcucha rozrządu itd. Przy wymianie łańcucha rozrządu musieli wyjąć wtryski i po oględzinach uznali że są w bardzo dobrym stanie. Zrobiłem nim około 2000 km i jak na razie oprócz filtra DPF nie zauważyłem w nim żadnych problemów. Odpala od dotyku, oleju nie bierze, silnik pracuje równo, nie ma żadnych wycieków, spala około 8,5 l/100 Dość długo szukałem busa w miarę dobrym stanie z polskiego salonu, w miarę rzeczywistą historią, niebitego i z silnikiem mniej niż 2.0 (mój ma 1997). Bo przy zmianie przeznaczenia busa na kampera zapłacę akcyzę tylko około 3%, natomiast przy silniku powyżej dwóch litrów akcyza wynosi prawie 19% i liczona jest od wartości całego już przerobionego busa. Ten który kupiłem był w trzyletnim leasingu i służył jako samochód serwisowy. Karoseria jest w idealnym stanie, wnętrze również, a w jakim stanie jest silnik, to się okaże jak zrobię z 10 000 km. Mam na uwadze również i to, że przy zakupie używanego samochodu zawsze jest jakieś ryzyko mniejszej lub większej wtopy.
-
Kolego Andrzeju, bardzo dziękuję za info. Z powyższego wynika, że filtr DPF został bardzo dobrze umyty. Pozdrawiam.
-
Mam pytanie od fachowców. Citroen Jumper, rozmiar L3H2, rocznik 2000, pojemność silnika 2.0, Euro 6, przebieg nieco ponad 100 000 km. Przez prawie trzy tygodnie dwa razy dziennie odpalałem go i przestawiałem o jakieś 100 m do prac związanych z adaptacją na kampera. Po trzech tygodniach zapalił się czujnik filtra DPF więc przejechałem około 100 km i nie zgasł, więc wracając po drodze pojechałem do serwisu. W serwisie komputerowo wymusili spalanie cząstek w filtrze DPF. Różnica ciśnień przed wymuszonym spalaniem była 87 mbar. Po wymuszonym spalaniu, zeszła do 27 mbar . Po ponownym przejechaniu około 20 km ponownie włączył się czujnik DPF i samochód ponownie wszedł w tryb serwisowy. Więc podjechałem drugi raz do serwisu i panowie uznali że trzeba filtr zdemontować i dać go do mycia i płukania. Po podobno dwukrotnym płukaniu i ponownym zamontowaniu różnica ciśnień była tylko 4 mbar. Podczas sprawdzania panowie mechanicy sami się zdziwili ze jest tak mała różnica ciśnień. Moje pytanie brzmi. Czy tak powinno być? Czy płukanie i mycie filtra mogło spowodować jego uszkodzenie? Na prawidłowym działaniu filtra bardzo mi zależy, bo po zakończeniu przebudowy ma zamiar poruszać się tym kamperem po całej Europie i nie chcę mieć problemów w czasie jakiejkolwiek kontroli.
-
Wiem że to może zabrzmi niezbyt poprawnie politycznie. Ja osobiście komunę wspominam bardzo dobrze. Z perspektywy lat mogę napisać, że to był bardzo dobry ustrój, oczywiście pod warunkiem że zwykły obywatel nie angażował się politycznie. Mój Ojciec angażował się politycznie, więc dostał w 1950 roku pięć lat odsiadki i wilczy bilet. Mnie osobiście niczego nigdy nie brakowało, było miło i przyjemnie, jak na swój wiek i swoje możliwości żyłem w dostatku i imprezowałem ile chciałem. Pierwszy samochód jaki kupiłem to był był Zaporożec uszatek który po trzech latach użytkowania sprzedałem na giełdzie za więcej niż za niego zapłaciłem. Następne samochody to Syrena Bosto, Fiat 126p, Fiat 126p Bis, Fiat 125. Lada 1500S, Polonez 1500, no i pierwszy zagraniczny, to Opel Ascona 1600. Dokładnie taki jak ten poniżej. Paliwa mnie nigdy nie brakowało, bo wszyscy zawodowi kierowcy nim handlowali. ON był nawet tańszy na czarnym rynku niż na stacjach paliw. Żona skończyła dawny SGPIS ze średnim wynikiem 4,98 co dało nam możliwość darmowego i natychmiastowego otrzymania mieszkania. /Dla niewtajemniczonych. Zarządzenia Jaroszewicza wyróżniające wzorowych studentów./ Mieszkaliśmy w nim chyba ze 14 lat i Do dziś mamy to mieszkanie i je wynajmujemy, obecnie to około 3000 zł miesięcznie, to taki dodatek do emerytury żony, czyli taka "renta" po nieboszczce komunie. Oczywiście renta jest dziedziczna. Syn też będzie ją dostawał. I jeszcze jeden szczegół. W mojej ocenie działacze i wszelkiej maści funkcjonariusze dawnej komuny zdecydowanie mniej kradli i żyli zdecydowanie skromniej niż obecnie rządzący którzy wybili się na grzbietach zrywu robotniczego zwanego Solidarność. Prawdę mówiąc, to ja należę do ludzi którzy niezwykle rzadko narzekają. Za komuny żyło mi się bardzo dobrze, a teraz żyje mi się jeszcze lepiej i nie mam zamiaru od 90 odpuścić ani jednego dnia, bo ZUS musi mi oddać wszystko to co przez 45 lat wpłacałem włącznie z odsetkami.
-
Pracownia zegarmistrza amatora - projekt
dziadek odpowiedział D3k0d3r → na temat → KĄCIK ZEGARMISTRZOWSKI
Też uważam że zaprojektowanie i zbudowanie samemu całego zegara który ma być tzw. regulatorem dla innych jest, noo, mówiąc delikatnie niezwykle ambitnym przedsięwzięciem. Trzeba pamiętać, że precyzyjny zegar to nie tylko sam mechanizm, ale również i sposób przekazania energii do wahadła i samo wahadło. Z tego co mi wiadomo, to na przestrzeni ostatnich wielu lat podejmowało się tego zadania sporo osób, a zrealizowało je do końca zaledwie kilka. Ja znam pięciu takich Panów którzy zrealizowali własny projekt do końca. Trzech z nich uruchomiło nawet niewielką produkcję. Jeden z tej trójki nadal wdraża do swojej niewielkiej produkcji nowe pomysły, nowe komplikacje i nowe rozwiązania. Jeden kolega sam zaprojektował i własnoręcznie zbudował mocno skomplikowany i bardzo dobrze działający mechanizm w zegarze z trzyosiowym turbilionem, kilkoma komplikacjami i mechanizmem samonakręcającym się. Zbudował nawet nieco różniące się od siebie dwa takie zegary. I jeszcze jeden kolega sam zaprojektował i zbudował działający zegarek naręczny. Może są jeszcze i inni, ale ja o nich nie słyszałem i ich nie znam. Mam tu na myśli takich, którzy sami zaprojektowali i sami zbudowali mechanizm i wszystkie jego podzespoły. Trzymam kciuki i będę mocno kibicował żeby naszemu nowemu Koledze D3k0d3r się powiodło i żeby osiągnął swój cel. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to chętnie w miarę swoich możliwości sam pomogę i dam kontakty do osób które ewentualnie mogą pomóc. Pozdrawiam Roman, gdzie Ty to wszystko kupiłeś? -
Pracownia zegarmistrza amatora - projekt
dziadek odpowiedział D3k0d3r → na temat → KĄCIK ZEGARMISTRZOWSKI
Andrzej, mikroskop masz jak mówi młodzież, za***isty. Ostatnio niestety mój pesel dość mocno pogarsza mi wzrok i rozważam zakup jakichś dobrych okularów, albo nieco większego mikroskopu. Jak wiesz, ja nie bawię się małymi naręcznymi zegarkami tylko trochę większymi i do tego potrzebuję dobrze dojrzeć nieco większą powierzchnię. Jestem ciekawy jakiej wielkości jest pole widzenia w Twoim mikroskopie. Mam tokarkę o nazwie TOS MN 80A kupiłem ją fabrycznie nową i jeszcze fabrycznie zatowotowaną kompletną ze stołem z wojska z tzw. rezerw wojennych. W magazynach rezerw wojennych zapakowana w pudle przeleżała ponad 30 lat. Oryginalnie czeska fabryka przymocowała ją do biurka które ma wysokość 85 cm. Środek wrzeciennika, czy jak kto woli środek uchwytu tokarskiego jest na wysokości 112 cm. Ja mam wzrostu 185 cm i praca stojąca przy takiej tokarce jest dla mnie niezwykle uciążliwa, bo cokolwiek na niej robię, to cały czas jestem mocno pochylony i po pewnym czasie odczuwam ból w kręgosłupie. Dlatego zdecydowałem się na zakup dużego masywnego stołu z elektrycznie podnoszonym blatem i z możliwością jego dużego obciążenia. Mechanizm podnoszący blat może podnosić nominalnie 1000 kilogramów. Zakup takiego stołu daje mi możliwość zamontowania drugiej takiej samej tokarki na blacie tego stołu. Tą drugą MN80A też kupiłem z wojska i też fabrycznie nową, zatowotowana stoi u mnie jeszcze do dziś, zamontuję ją jak będę kończył urządzanie swojej skromnej pracowni. Na razie przerwa w urządzaniu mojej skromnej pracowni bo rozpocząłem budowę kampera. Ponieważ buduję kampera sam, to w tym roku zacząłem i w przyszłym roku mam zamiar skończyć. Cokolwiek robiąc na takiej bardzo małej tokarce zegarmistrzowskiej można siedzieć, natomiast przy MN80A niestety, trzeba stać. Na tym podnoszonym dużym blacie zamierzam jeszcze zamontować frezarkę pionową, frezarkę poziomą i super precyzyjną wiertarkę zegarmistrzowską. Nasz nowy Kolega ma dość skomplikowany pseudonim, więc mam nadzieję że się na mnie nie obrazisz jak będę Cię nazywał - 'D3". Widząc Twoje tempo i zaangażowanie, to zapewne Ty pierwszy zakończysz profesjonalne urządzanie pracowni i może i ja też od Ciebie czegoś się nauczę, zwłaszcza w tematach dotyczących CNC, bo ja w tej dziedzinie nie mam żadnej wiedzy i nawet nie znam żadnego programu do obsługi tych maszyn. Natomiast w tradycyjnym urządzaniu pracowni chętnie Ci pomogę, zwłaszcza że mieszkamy zapewne dość blisko od siebie, Ty w Warszawie, a ja w bliskich okolicach Warszawy. Poza tym, lubię ludzi młodych, ambitnych i chcących coś dobrego i ciekawego zrobić. Pozdrawiam. -
Pracownia zegarmistrza amatora - projekt
dziadek odpowiedział D3k0d3r → na temat → KĄCIK ZEGARMISTRZOWSKI
Tak na początek. Projekt moim zdaniem bardzo ambitny, co tam bardzo - bardzo i to bardzo ambitny. Będę kibicował. Mam pewne doświadczenie w kupowaniu wszelkiego rodzaju zegarmistrzowskich narzędzi i maszyn. Narzędzia i maszyny zegarmistrzowskie to moje takie kilkunastoletnie poboczne hobby, obok oczywiście głównego zegarowego. I tak, na OLX i na AL. w ostatnich powiedzmy 15 latach pojawiło się zaledwie kilka dobrych i w pełni sprawnych (nawet fabrycznie nowych) tokarek zegarmistrzowskich, 3 lub 4 frezarki i chyba ze dwie wiertarki. Większość stoi u mnie. Piszę oczywiście o maszynach do bardzo precyzyjnej obróbki metali. Tak dla przykładu, w tym roku pojawiły się dwie małe precyzyjne frezarki, jedna bez silnika, druga kompletna praktycznie nieużywana ale goła, bez żadnego oprzyrządowania. Wisiała na OLX może ze dwa dni, cena adekwatna do jakości. Na eBay.de obecnie dość rzadko pojawiają się maszyny i narzędzia wyglądające na w pełni sprawne, ale jak się pojawią to w zdecydowanej większości ich cena jest również adekwatna do ich sprawności i jakości. Oczywiście nie wiem czy o tym wiesz, że zakup jakiejkolwiek maszyny to jest dopiero mniej więcej 1/3 kosztów jakie poniesiesz, mniej więcej pozostałe 2/3 to koszt pełnego do nich oprzyrządowania, nie mówiąc już o dedykowanym oprzyrządowaniu, które jest obecnie produkowane tylko na indywidualne zamówienie, co jeszcze bardziej zwiększa koszty. Kupowanie używanych maszyn na aukcjach w UK i USA niesie pewien problem, a mianowicie, tam 99% maszyn nie ma podziałek metrycznych. I na koniec. Kupowanie hurtowe tzw. całej skrzynki, lub jak kto woli całej taczki na OLX lub Al. po najczęściej zmarłym zegarmistrzu jest bez sensu, bo w takiej skrzynkowej graciarni 99% to złom. I jeszcze jedna dobra rada. Jeżeli będziesz korzystał przy budowie lub naprawie precyzyjnych zegarków z biurka z elektrycznie podnoszonym blatem, to taki blat musi być bardzo ciężki. Wiem o czym piszę, ponieważ sam mam trzy takie stoły. U mnie jeden elektrycznie podnoszony blat waży ponad 200 kilogramów. Natomiast wszelkiej maści obrabiarki powinny stać na ciężkich i bardzo stabilnych stołach. Mam jedną małą przenośną tokarkę zegarmistrzowską przeznaczoną do seryjnej produkcji której sama podstawa waży około 40 kilogramów. -
Wycieczka jednodniowa po okolicy bez spiny. Gierzwałd - Frygnowo -Grunwald - Samin - Dąbrówno - Wądzyn - Szczupliny - Tuczki - Koszelewy - Tuczki - Rybno - Rumian - Gutowo - Łążyn - Prątnica - Lubawa - Sampława - Iława - Nowa Wieś - Franciszkowo - Samborowo - Tyrowo - Ostróda - Kajkowo - Lichtajny - Durąg - Szczepankowo - Gierzwałd. Trasa rowerowa na skróty - ładna i widokowa. Gierzwałd - Dylewo - Wysoka Wieś - Góra Dylewska - Ewentualnie lody u p. Ireny Eris - I powrót. Zobacz w Wikipedii co można zobaczyć w takich miejscowościach jak np. Grunwald, Dąbrówno, Rumian, Gutowo, Lubawa, Iława, Ostróda itd. Koszelewy - bardzo dobra knajpa rybna - polecam. Gutowo - Grodzisko wczesnośredniowieczne - duże i bardzo dobrze zachowane. Przez miejscowych nazywane "Korzonka". Rumian - drewniany Kościół z 1713 roku. Około 3 km w bok od Rumiana jest wieś Groszki i na jej końcu jest duży głaz stojący na dawnej granicy Polski. Lewałd Wielki, to już były Prusy Wschodnie. Znam te okolice jak własną kieszeń. W Iławie od 09 do 11 08 2024 "Złota Tarka"
-
W dobrze mi znanej firmie pracuje trzech ochroniarzy i każdy z nich ma w miesiącu po 10 dyżurów po 24 godziny, co daje każdemu z nich po 240 godzin pracy w miesiącu i przy najniższej krajowej mają obecnie po 5000 zł netto pensji. Ponieważ są emerytami lub rencistami więc na składce zdrowotnej i emeryturze im nie zależy, co powoduje, że oficjalne zatrudnienie mogą mieć dowolne, czyli najbardziej korzystne dla ich pracodawcy. Edit. Jak ma ze 4000 albo z 5000 emerytury plus dorobi drugą piątkę na ochronie to ma 10000 netto miesięcznie i chwali Pana. Ci w hotelach i na obiektach państwowych mają jeszcze więcej, bo tam zatrudnia się głównie będących na wcześniejszej emeryturze byłych mundurowych.
-
Ja to widzę tak. Moim zdaniem, na chwilę obecną powoli (lecz tempo niestety przyspiesza) wyczerpują się możliwości obecnego zarządu na stałe pozyskiwanie środków finansowych na utrzymanie Forum i Stowarzyszenia KMZiZ i ja się takiej sytuacji wcale nie dziwię. Napiszę więcej, jestem pełen podziwu że Eugeniusz praktycznie sam ciągnie to Forum już kilka lat i z tego co wiem sporo do tego dokłada własnych środków finansowych, czasu, paliwa, itd. Panowie, czytając Wasze wpisy z wielu postów można odnieść wrażenie że wybrzmiewa z nich nuta krytyki pod adresem Eugeniusza i całej reszty. Oczywiście nie chciałbym żebyście odnieśli wrażenie że jestem bezkrytyczny wobec Zarządu Stowarzyszenia KMZIZ, ale z drugiej strony doskonale rozumiem to, że ile czasu można robić coś za darmo wkładając w to jeszcze własną kasę. Więc na ten moment moja propozycja jest następująca. Zostawiamy tak jak jest i zatrudniamy (forma zatrudnienia nie ma znaczenia) w pełni profesjonalnego menadżera składając mu następującą niezwykle prostą ofertę lub propozycję. Dajemy ci wszystkie możliwości związane z wszelką reklamą na tym forum, a ty w zamian dajesz nam 5000zł miesięcznie a wszystko co zarobisz (lub przyniesiesz) powyżej na zamieszczonej tu wszelkiego typu reklamie jest twoja i możliwość przekazania nadwyżki dowolna, oczywiście zgodna z prawem. Wiem że w branży reklamowej i marketingowej pracuje bardzo dużo ludzi niezwykle kreatywnych i mających bardzo duże możliwości. Może ktoś właśnie taki się znajdzie i się tego podejmie. IMO, warto spróbować.
-
Moim zdaniem, nie da się w żaden sposób porównać Florencji z Polską. Dosłownie, w żaden.