Nie musimy rezygnować z naszego wyobrażenia o "klubie dżentelmenów" tylko z tego powodu, że momentami w tym klubie dyskusja zamienia się w pyskówkę. W takich sytuacjach spodziewamy się, że moderator zareaguje jak "bramkarz" w klubie, czyli kogoś upomni a kogoś innego wyprosi, w zależności od kalibru "wykroczenia".
Jedyne sytuacje, w których interwencja moderatora jest przydatna, to ataki personalne i wulgarne wyrażenia. Jest to dosyć dziwne, że w takich przypadkach oglądamy się na moderatora zamiast wspólnie zignorować osobę nieumiejącą się zachować i przestać się do kogoś takiego odzywać, ale niech będzie, że w tego typu sytuacjach instytucja moderatora się przydaje. Gdyby działalność moderatorów rzeczywiście ograniczała się do takich przypadków, to myślę że moderatorzy cieszyliby się większym uznaniem i szacunkiem niż obecnie i więcej osób doceniałoby ich pracę.
To zupełnie co innego niż sytuacja, w której wyrażony przez kogoś pogląd albo poruszenie "niedozwolonego tematu" powoduje usunięcie wpisu albo całego tematu, z ostrzeżeniem i sankcjami wobec autora, bo moderatorowi albo zarządowi "się wydaje", że to co ktoś napisał "potencjalnie polaryzuje", albo że na jakąś tematykę "nie ma miejsca na forum".
Być może "ludzi u władzy" bardziej radują takie sankcje (lub sama możliwość ich nakładania), niż zasmucają efekty takiego "programu" na ich własny wizerunek wśród społeczności, która im tę władzę przyznała (zastanawiałem się czy dopisać "i teraz żałuje"😁 ale nie dopiszę, bo tego nie wiem; być może większość tak właśnie lubi albo większości to nie przeszkadza). W każdym razie, "cenzura prewencyjna", istnienie "tematów zakazanych" i sankcje wobec autorów wpisów, uznanych przez kogoś za "bżytkie" tylko dlatego, że nie pasują do widzimisię prezesa czy moderatora, to patologia i objaw choroby politycznej poprawności.
Może w jakieś części tak. Z drugiej strony, wpisy na forum mogą być bardzo pomocne w decyzji czy chciałbym ich autorów poznać osobiście. Przyznam, że nie wszystkich chciałbym, i nawet napisałem to kiedyś na Forum niejakiemu Ginginowi ale i tak nie zrozumiał 🙂
Założenie jest takie, że temat "Żarty" ma specjalny status czyli nie podlega moderacji (chyba że moderator np. zinterpretuje żart w komentarzu jako komentarz do żartu, który jest zabroniony, i wtedy się wylatuje tak jak ja kiedyś wyleciałem). Po jakimś czasie udało mi się załapać, że tak to właśnie wygląda. Od tamtej pory, zamiast się denerwować albo oglądać się na moderatorów, przydzieliłem ignory największym "bojownikom rewolucji kulturalnej" udzielającym się w "Żartach" i mam spokój. Wprawdzie nie widzę wówczas ich dokonań we wszystkich pozostałych tematach ale przekonałem się, że to niewielka strata.
Tak właśnie jest. Jeżeli moderator usuwa, powiedzmy, tekst o jeździectwie sportowym, bo "forum zegarkowe to nie miejsce" na taki temat, albo dlatego, że wzmianka o koniu to "temat polityczny", który "potencjalnie polaryzuje" itd., to to nie jest żaden "klub dżentelmenów" tylko co najwyżej parodia smutnej komedii Barei.