Pewnie nigdy. W Sinnie raczej nie ma takich powrotów. Jedyny, jaki pamiętam, to limitka EZM 1 i EZM 1.1, ale to były klasyki.
Ostatnio o tym myślałem i tu się zgodzę z @cordi7. Ceny Sinna mocno odjechały, a niestety nie poszło za tym nic szczególnego. Jasne, są technologie, których nie ma nikt (a na pewno nie wszystkie razem), tylko co z tego, skoro w zegarkach za ponad 10k w dalszym ciągu tyka mechanizm, który znajdziemy w wypustach za 2k (albo i poniżej). To jest dla mnie niedorzeczne, że firma szczyci się technologią Ar, tegimentowaną stalą, odpornością na temperatury, a do modeli w nie wyposażone ładuje technologię 38-godzinnej rezerwy chodu (dzisiaj taka rezerwa to jest żart).
Dla mnie pierwszym czynnikiem w wyborze zegarka jest to, jak wygląda, natomiast mam poczucie, że ktoś mnie robi w konia, wrzucając do modeli kosztujących powyżej 10k ETA 2824 lub jego klona. Nie mam nic do tego mechanizmu i nich sobie go używają w podstawowych modelach jak 556 czy 104. Ale 10k to jest dla mnie granica psychologiczna i oczekiwałbym, że za takie pieniądze dostanę przynajmniej 2892 (SW300), który ma wydłużoną rezerwę do 56h i lepszą odporność na wstrząsy (DOXA w subie 300 używa 2824/SW300, ale przynajmniej w wersji COSC).
I tak mamy świetnie wyglądające zegarki z fajnymi technologiami grubo powyżej 10k (EZM 3 S, U1 - tu akurat technologii nie ma tak dużo), w które wsadzają mechanizm z rezerwą 38h. Skoro w 856/857 siedzi SW300, to chyba się da.
Kilka(naście?) lat temu Lothar Schmidt został zapytany o plany stworzenia własnego mechanizmu. Odpowiedział, że to nie jest kierunek, którym chcieliby pójść, bo to dużo kosztuje (czyli wyższe ceny), długo trwało (ok. 10 lat) i nie ma gwarancji, że prace zakończą się sukcesem. Mówił, że oni potrzebują woły robocze, które są sprawdzone w boju i gwarantują odpowiednią jakość, a sami wolą rozwijać własne technologie. Ok, zgoda, sensowna koncepcja. Tylko co z tego wyszło? Nowych technologii nie ma zatrzęsienia (pamiętacie, kiedy wypuścili ostatnią?), a ceny wcale nie odbiegają od zegarków firm, które poszły we własne mechanizmy (Damasko, Oris) albo w werki z ciekawszymi parametrami (Fortis, choć ten się chwali, że to własne rozwiązania). A wspomniany Ranger Tudora na metce ma 15,5k, czyli pewnie jest do kupienia za ok. 13-14k, a w każdym elemencie (mechanizm, bransoleta, zapięcie, wykończenie itd.) oferuje produkt przynajmniej o klasę wyższy.
I jeszcze jeden komentarz do wizji Schmidta - mieli iść w technologie, czyli w założeniu w tool watche, a skręcili w segment bardziej biżuteryjny (to nie jest najlepsze słowo, ale wiadomo o co chodzi - nakładane indeksy, pstrokate tarcze itd.). A tutaj mechanizm niestety ma znaczenie. Teraz widać, jak bardzo przydałby się choćby jeden wół roboczy własnej konstrukcji, przygotowany w wersjach surowej oraz pod szklany dekiel. Nie mówię, żeby od razu iść w chrono czy wymyślne komplikacje, ale z prostym 3-wskazówkowcem mieliby naprawdę argument do podnoszenia cen. A wydaje się, że możliwości samodzielnego opracowanie mają wyższe niż Damasko czy Oris.
Skąd ta informacja? W specyfikacji nic takiego nie widzę, a wkładka wygląda jak w pozostałych EZM.