Mój ulubiony wokalista. TOP 3 płyty od Chrisa? Na pewno Badmotorfinger i Superunknown na trzeciej pozycji trochę się waham między Temple Of The Dog, a Louder Than Love.
Pamiętam jak startowało Audioslave i jak w telewizjach muzycznych zaczął się pojawiać teledysk do Cochise. Było to mocne, jak ten wokal tam uderzył, choc jakimś wielkim fanem Toma Morello i RATM nie byłem to Audioslave polubiłem od razu.
Na wyróżnienie zasługuje myślę na pewno pierwszy solowy album Cornella - Euphoria Morning - nagrany z pomocą Alaina Johanesa z Eleven (ten gość to w sumie zawsze się kręcił gdzieś gdzie było muzycznie fajnie) - widać, że to był jakiś mocno depresyjny moment w życiu Cornella - ale muzyka bdb tam płynie.
Nawet płyta z Timbalandem nie jest zła - to znaczy to są bity jak u Nelly Furtado z wokalami Chrisa i w sumie to nic więcej nie jest, tak to można opisać jednym zdaniem, ale jak ktoś kiedyś oglądał teledysk do Jesus Christ Pose to jednak dla artysty, który obracał się w takich rejonach wcześniej to odważny eksperyment z muzyką pop.
I w sumie napisać o nim wokalista to mało - przecież to jeszcze kapitalny songwriter.