Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
carlito1

Przymierzałem dzisiaj/ostatnio...

Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, beniowski napisał(-a):

180k euro to już poważna kwota. Oczywiście, zegarki są fantastyczne. Tylko pomyśl ile firma skasuje za serwis. I co zrobić jak firma upadnie (bo to jednak mikrobrand)? Kto to naprawi?

I proszę, nie stosujcie apostrofu po wyrazach pochodzenia obcego kończących się na spółgłoskę. Apostrof stosujemy przy odmianie wyrazów pochodzenia obecego kończących się na samogłoskę. Czyli Apple'a, ale już nie Krayon'a a Krayona. 

Dodatkowo aby przestawić rok w Anyday czy zmienić szerokość geograficzną w Anywhere (aby pokazywał czas wschodu i zachodu w innej szerokości geograficznej) trzeba zegarek wysłać do siedziby głównej w Szwajcarii bo innego punktu serwisu nie ma. Czyli nie dość że czas, koszt serwisu to jeszcze zapewne cło..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, logann napisał(-a):

 

 Poprawiłem :D 

 

Wydając 180k euro za zegarek myślę, że miałbym to, kolokwialnie mówiąc, gdzieś 🙃

No nie wiem. Nie mówię o sytuacji że nie interesują cię koszty serwisu, a o takiej że wywalasz 180k euro, firma pada a tobie ani go nie wyregulują jak się np. przeprowadzisz w inne miejsce (bo tylko Everywhere ma taką funkcję) ani go nie naprawią, a części pewnie też nie będzie. Czyli zegarek będzie leżeć bezużyteczny w pudełku. Trochę drogie takie świecidełko leżące sobie w pudełku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, beniowski napisał(-a):

No nie wiem. Nie mówię o sytuacji że nie interesują cię koszty serwisu, a o takiej że wywalasz 180k euro, firma pada a tobie ani go nie wyregulują jak się np. przeprowadzisz w inne miejsce (bo tylko Everywhere ma taką funkcję) ani go nie naprawią, a części pewnie też nie będzie. Czyli zegarek będzie leżeć bezużyteczny w pudełku. Trochę drogie takie świecidełko leżące sobie w pudełku. 

Ja tam się z Mateuszem zgadzam. Jak bym mógł na fanaberię wydać koło miliona złotych, to serwisowanie tej "fanaberii" snu z powiek by mi nie spędzało. A jak producent padnie, to znajdzie się ktoś, kto wykona serwis zegarka, czy jego naprawę. Są jeszcze na świecie zdolni zegarmistrzowie...


Małżeństwo i zegarki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mam wrazenie, ze jak ktos wyklada taka kase to generalnie ma w nosie koszty serwisu.

Natomiast ja, choc kocham mikro, sparzylem sie jak marka zniknela a potrzebowalem wskazowki.

W tym kontekscie rozumiem argument, ze jednak stabilnosc i pozycja producenta maja znaczenie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może przy takiej kwocie nabywa się też prawo pierwokupu masy upadłościowej, w tym części i rozwiązań technologicznych 🤣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumcie mnie źle - Krayony są wspaniałe, miałem je okazję przymierzyć i bardzo mi się podobają. Niemniej, gdybym miał wyłożyć 180k euro i to byłby dla mnie wysiłek finansowy, to bym się mocno nad tym zegarkiem zastanowił, właśnie ze względu na powyższe. Co innego, gdybym mógł sobie na jego pozwolić jako jeden z wielu zegarków w kolekcji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze to jest sedno problemu. Wykladajac takie pieniadze raczej nie bierzesz / nie powinienes brac kredytu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
6 minut temu, cordi7 napisał(-a):

Mysle, ze to jest sedno problemu. Wykladajac takie pieniadze raczej nie bierzesz / nie powinienes brac kredytu. 

Różnie bywa. Widziałem kiedyś wideo o chłopaku który sprzedał mieszkanie i za wszystkie pieniądze jakie miał kupił …. Lamborghini. Ciekawe czy było go potem na serwis stać 😁

Edytowane przez beniowski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, beniowski napisał(-a):

Różnie bywa. Widziałem kiedyś wideo o chłopaku który sprzedał mieszkanie i za wszystkie pieniądze jakie miał kupił …. Lamborghini. Ciekawe czy było go potem na serwis stać 😁

 

Może nie chciał jeździć tym Lamborghini tylko w nim mieszkać. Nie byłoby to praktyczne, ale do jazdy po normalnych drogach to auto też zbyt praktyczne nie jest. W ten sposób doszliśmy do fundamentalnego pytania, do czego właściwie służy zegarek. Upraszczając można powiedzieć, że do niczego. Właściwie zawsze to wiedzieliśmy ale się nie przyznawaliśmy (tzw. wyparcie czyli zjawisko, któremu być może poświęcimy inny odcinek). Za przedmiot doskonale bezużyteczny można zapłacić dowolną kwotę, ponieważ im wyższa cena zegarka, tym bardziej jego współczynnik bezużyteczności dąży do granicy nieskończoności. Cytowana pani sprzedawczyni doskonale to wyczuła, ponieważ jeśli zarówno Piaget jak R.Mille są produktami o wysokiej bezużyteczności, to cieńszy Piaget, kosztujący mniej, zyskuje wyższą wartość pozorną. A wartość, niechby pozorna, to już coś co można próbować sprzedać, może ktoś się nabierze. W rzeczywistości obydwa zegarki warte są tyle ile wynosi ich wartość użytkowa, dążąca do zera. R.Mille dodatkowo charakteryzuje się odpychającym wyglądem, szczególnie cenionym przez ludzi bogatych, więc kosztuje więcej (chyba, że zielony, bo "zielony jest alegorią kosztowania złotówkę" https://youtu.be/ldEDkxfNw7o?si=eTLGIRBzhv1RP0TO). Ale nie jest tak, że każdy może sobie kontemplować brzydotę zupełnie za darmo. Oczywiście, potem trzeba to jeszcze serwisować.

 


- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minutes ago, ireo said:

 

Może nie chciał jeździć tym Lamborghini tylko w nim mieszkać. Nie byłoby to praktyczne, ale do jazdy po normalnych drogach to auto też zbyt praktyczne nie jest. W ten sposób doszliśmy do fundamentalnego pytania, do czego właściwie służy zegarek. Upraszczając można powiedzieć, że do niczego. Właściwie zawsze to wiedzieliśmy ale się nie przyznawaliśmy (tzw. wyparcie czyli zjawisko, któremu być może poświęcimy inny odcinek). Za przedmiot doskonale bezużyteczny można zapłacić dowolną kwotę, ponieważ im wyższa cena zegarka, tym bardziej jego współczynnik bezużyteczności dąży do granicy nieskończoności. Cytowana pani sprzedawczyni doskonale to wyczuła, ponieważ jeśli zarówno Piaget jak R.Mille są produktami o wysokiej bezużyteczności, to cieńszy Piaget, kosztujący mniej, zyskuje wyższą wartość pozorną. A wartość, niechby pozorna, to już coś co można próbować sprzedać, może ktoś się nabierze. W rzeczywistości obydwa zegarki warte są tyle ile wynosi ich wartość użytkowa, dążąca do zera. R.Mille dodatkowo charakteryzuje się odpychającym wyglądem, szczególnie cenionym przez ludzi bogatych, więc kosztuje więcej (chyba, że zielony, bo "zielony jest alegorią kosztowania złotówkę" https://youtu.be/ldEDkxfNw7o?si=eTLGIRBzhv1RP0TO). Ale nie jest tak, że każdy może sobie kontemplować brzydotę zupełnie za darmo. Oczywiście, potem trzeba to jeszcze serwisować.

 


Podziwiam, że się chce Koledze tę grafomanię produkować 🤣 ale plusik jak zawsze za Mumio 😉

 

co do zegarków to już chyba w każdym wątku na tym forum przewinęło się, że obecnie zegarek jest niepotrzebny lub wystarczy taki za 100pln aby spełniał swoją podstawową funkcję… ale przecież nie po to tutaj jesteśmy 🤷🏼‍♂️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, logann napisał(-a):


Podziwiam, że się chce Koledze tę grafomanię produkować 🤣 ale plusik jak zawsze za Mumio 😉

 

co do zegarków to już chyba w każdym wątku na tym forum przewinęło się, że obecnie zegarek jest niepotrzebny lub wystarczy taki za 100pln aby spełniał swoją podstawową funkcję… ale przecież nie po to tutaj jesteśmy 🤷🏼‍♂️

 

Podziwiać trzeba raczej Czytelników.

A ja, gdyby mnie było stać, najchętniej kupiłbym sobie Mosera Infinite Reboot albo Haldimanna H9 Reduction.

 


- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, beniowski napisał(-a):

180k euro to już poważna kwota. Oczywiście, zegarki są fantastyczne. Tylko pomyśl ile firma skasuje za serwis. I co zrobić jak firma upadnie (bo to jednak mikrobrand)? Kto to naprawi?

I proszę, nie stosujcie apostrofu po wyrazach pochodzenia obcego kończących się na spółgłoskę. Apostrof stosujemy przy odmianie wyrazów pochodzenia obecego kończących się na samogłoskę. Czyli Apple'a, ale już nie Krayon'a a Krayona. 

Waldek, jaka jest Twoja definicja mikrobrandu?


Instagram.com/horlobby.watches

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 18.04.2025 o 00:05, logann napisał(-a):


Podziwiam, że się chce Koledze tę grafomanię produkować 🤣 ale plusik jak zawsze za Mumio 😉

 

co do zegarków to już chyba w każdym wątku na tym forum przewinęło się, że obecnie zegarek jest niepotrzebny lub wystarczy taki za 100pln aby spełniał swoją podstawową funkcję… ale przecież nie po to tutaj jesteśmy 🤷🏼‍♂️

A ja z kolei uważam, że kolega Ireo z sensem napisał. Zegarek powyżej jego wartości wynikającej z zaspokojenia potrzeby praktycznej (a szczególnie na pułapie Krayona) to trochę taka współczesna cebulka tulipana: bardziej jest przedmiotem mającym eksponować symbol statusu i "narzędziem" do karmienia ego niż praktycznym urządzeniem mającym pokazywać czas. To czym się różnią wybory różnych modeli czy brandów zegarkowych w pułapach poza zasięgiem większości społeczeństwa to to, co kupującemu się wydaje warte konkretnych pieniędzy i na kim podświadomie (lub świadomie?) chce on zrobić wrażenie - czy na kolekcjonerze zwracającym uwagę na techniczne aspekty, potrafiącym docenić kunszt wykonania wewnętrznych krawędzi zdobień mechanizmu Laurent Ferriera czy na ziomkach spod bloku, którzy wiedzą tyle że "najdroższe zegarki to są Rolexy". Za to uznanie ludzie są w stanie zapłacić sporo. A jak jeszcze dorobi się do tego historię, którą możesz innym opowiadać w kółko (o rodowodzie marki, o tym jak giloszowali ręcznie terczę przez 50h, itp) to ludzie zaczynają sobie racjonalizować swój bezsensowny wydatek, nawet rzędu kilkuset tysięcy zł, i zwyczajnie widzieć sens i mądrość w tym wydatku (najcieńszy Piaget za 600 000$ - to przecież promocja!). Zatem zegarki na poziomie Krayona i wyżej mimo, że pokazują godzinę to częściej - cytując Toma z sukcesji - służą do pokazania "how rich you are" i jaki to wysublimowany gust posiada ich właściciel. Ich pierwotna funkcja jest rozpatrywana gdzieś na końcu listy zalet...

 

Zresztą z komórkami jest podobnie. Mimo wielu różnic względem zegarków, to jednak straciły one swoją pierwotną funkcję -  to już bardziej okno na cyfrowy świat niż telefon. 

 

Także 1:1

Edytowane przez kaponier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
5 godzin temu, kaponier napisał(-a):

A ja z kolei uważam, że kolega Ireo z sensem napisał. Zegarek powyżej jego wartości wynikającej z zaspokojenia potrzeby praktycznej (a szczególnie na pułapie Krayona) to trochę taka współczesna cebulka tulipana: bardziej jest przedmiotem mającym eksponować symbol statusu i "narzędziem" do karmienia ego niż praktycznym urządzeniem mającym pokazywać czas. To czym się różnią wybory różnych modeli czy brandów zegarkowych w pułapach poza zasięgiem większości społeczeństwa to to, co kupującemu się wydaje warte konkretnych pieniędzy i na kim podświadomie (lub świadomie?) chce on zrobić wrażenie - czy na kolekcjonerze zwracającym uwagę na techniczne aspekty, potrafiącym docenić kunszt wykonania wewnętrznych krawędzi zdobień mechanizmu Laurent Ferriera czy na ziomkach spod bloku, którzy wiedzą tyle że "najdroższe zegarki to są Rolexy". Za to uznanie ludzie są w stanie zapłacić sporo. A jak jeszcze dorobi się do tego historię, którą możesz innym opowiadać w kółko (o rodowodzie marki, o tym jak giloszowali ręcznie terczę przez 50h, itp) to ludzie zaczynają sobie racjonalizować swój bezsensowny wydatek, nawet rzędu kilkuset tysięcy zł, i zwyczajnie widzieć sens i mądrość w tym wydatku (najcieńszy Piaget za 600 000$ - to przecież promocja!). Zatem zegarki na poziomie Krayona i wyżej mimo, że pokazują godzinę to częściej - cytując Toma z sukcesji - służą do pokazania "how rich you are" i jaki to wysublimowany gust posiada ich właściciel. Ich pierwotna funkcja jest rozpatrywana gdzieś na końcu listy zalet...

 

Zresztą z komórkami jest podobnie. Mimo wielu różnic względem zegarków, to jednak straciły one swoją pierwotną funkcję -  to już bardziej okno na cyfrowy świat niż telefon. 

 

Także 1:1

 

Dziękuję, bo pisałem bez specjalnych nadziei, że ktoś to zechce przeczytać i rozwinąć. Porównanie do gorączki tulipanowej nader trafne, z tym że zegarkomania trwa już drugie stulecie. A jeszcze na początku XX wieku poważni dżentelmeni zarzekali się, że „prędzej kieckę nosić będą niźli zegarek naręczny”. Początkowo lekceważony "wristlet", czyli zegarek na rękę, mógł być łatwiej dostępny i stale widoczny, nie tylko dla właściciela lecz również dla publiczności. Ludzie robią wiele dziwnych rzeczy dla wywołania wrażenia, np. kupują kabriolet, auto mniej praktyczne i droższe od zwykłego, w polskich warunkach używalne przez najwyżej dwa miesiące w roku, żeby było widać kto nim jedzie. Ja to rozumiem, sam lubię kabriolety, ale kiedy przychodzi do kupna samochodu to jednak wybieram zwykły ze stałym dachem, bo szkoda by mi było utraconego miejsca w bagażniku i w garażu. Byłoby mi jednak szkoda jeszcze bardziej, gdyby kabriolety na dobre zniknęły z rynku pod naporem różnych SUV-ów, minivanów i absurdalnych "regulacji UE". Podobnie mam nadzieję, że zegarki przetrwają, mimo rozwoju "smartłoczy", indywidualnych GPS-ów i elektronicznych wszczepów do mózgu. Jeśli nie, to trudno, pewnych rzeczy nie sposób powstrzymać, bo swego czasu moda na zegarki ręczne dobiła kamizelki jako część codziennego ubioru. Skoro wydobywanie zegarka z kieszeni kamizelki stało się zbędne, to w dużej mierze przestała być potrzebna sama kamizelka.

 

Co co Krayona, myślę że nie jest to najlepszy "symbol statusu", bo po prostu mało kto wie co to za zegarek i ile mniej więcej kosztuje. To raczej coś w rodzaju "if you know, you know". Do pokazania "how rich you are" służą raczej marki znane z tego, że są drogie, przede wszystkim Rolex. Zauważcie, że nawet nabywca nowego Cubitusa zamieścił niedawno na Forum zdjęcie swojego zegarka z odpowiednim podpisem, bo chociaż kupuje się taką rzecz głównie dla własnej satysfakcji, to jednak miło się z kimś podzielić swoimi emocjami. A z kim tu się dzielić, kiedy większość populacji nie odróżnia najnowszego modelu Patka za straszną kasę od zegarka za 500 zł? Właścicieli zegarków Patek Philippe nie ma wielu, ale jest odpowiedni wątek na Forum i dzięki temu można (z pewnym trudem) znaleźć kogoś, kto zrozumie zachwyt szczęśliwego nabywcy, który inaczej zostałby ze swoim Cubitusem sam jak Tom Hanks z piłką marki Wilson na bezludnej wyspie.

 

Wnioski: 1) zegarki żyją, 2) jesteśmy tu potrzebni. 

 

Edytowane przez ireo

- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.04.2025 o 00:14, eye_lip napisał(-a):

Waldek, jaka jest Twoja definicja mikrobrandu?

Ciężko powiedzieć. Miałem chyba z 5 zegarków z mikrobandów i nie były to drogie rzeczy, może za wyjątkiem anOrdaina (oczywiście jeśli 3k euro to dużo). Mnie w poście chodziło o to, że wydając 180k euro na zegarek, wolałbym już kupić coś ze świętej trójcy jeśli to jeśliby być dla mnie bardzo poważny wydatek. Stety lub niestety.


Wyobraźmy sobie teraz że coś mi się z tarczą w takim anOrdainie dzieje - kto mi to naprawi jeśli oni np. splajtują? A wiadomo że oni tarcze mają robione w dość skomplikowanym procesie.
 

Oczywiście Krayony są wspaniałe i też kiedyś chciałbym coś takiego mieć, ale to raczej jako już uzupełnienie kolekcji. 

35 minut temu, ireo napisał(-a):

 

Dziękuję, bo pisałem bez specjalnych nadziei, że ktoś to zechce przeczytać i rozwinąć. Porównanie do gorączki tulipanowej nader trafne, z tym że zegarkomania trwa już drugie stulecie. A jeszcze na początku XX wieku poważni dżentelmeni zarzekali się, że „prędzej kieckę nosić będą niźli zegarek naręczny”. Początkowo lekceważony "wristlet", czyli zegarek na rękę, mógł być łatwiej dostępny i stale widoczny, nie tylko dla właściciela lecz również dla publiczności. Ludzie robią wiele dziwnych rzeczy dla wywołania wrażenia, np. kupują kabriolet, auto mniej praktyczne i droższe od zwykłego, w polskich warunkach używalne przez najwyżej dwa miesiące w roku, żeby było widać kto nim jedzie. Ja to rozumiem, sam lubię kabriolety, ale kiedy przychodzi do kupna samochodu to jednak wybieram zwykły ze stałym dachem, bo szkoda by mi było utraconego miejsca w bagażniku i w garażu. Byłoby mi jednak szkoda jeszcze bardziej, gdyby kabriolety na dobre zniknęły z rynku pod naporem różnych SUV-ów, minivanów i absurdalnych "regulacji UE". Podobnie mam nadzieję, że zegarki przetrwają, mimo rozwoju "smartłoczy", indywidualnych GPS-ów i elektronicznych wszczepów do mózgu. Jeśli nie, to trudno, pewnych rzeczy nie sposób powstrzymać, bo swego czasu moda na zegarki ręczne dobiła kamizelki jako część codziennego ubioru. Skoro wydobywanie zegarka z kieszeni kamizelki stało się zbędne, to w dużej mierze przestała być potrzebna sama kamizelka.

 

Co co Krayona, myślę że nie jest to najlepszy "symbol statusu", bo po prostu mało kto wie co to za zegarek i ile mniej więcej kosztuje. To raczej coś w rodzaju "if you know, you know". Do pokazania "how rich you are" służą raczej marki znane z tego, że są drogie, przede wszystkim Rolex. Zauważcie, że nawet nabywca nowego Cubitusa zamieścił niedawno na Forum zdjęcie swojego zegarka z odpowiednim podpisem, bo chociaż kupuje się taką rzecz głównie dla własnej satysfakcji, to jednak miło się z kimś podzielić swoimi emocjami. A z kim tu się dzielić, kiedy większość populacji nie odróżnia najnowszego modelu Patka za straszną kasę od zegarka za 500 zł? Właścicieli zegarków Patek Philippe nie ma wielu, ale jest odpowiedni wątek na Forum i dzięki temu można (z pewnym trudem) znaleźć kogoś, kto zrozumie zachwyt szczęśliwego nabywcy, który inaczej zostałby ze swoim Cubitusem sam jak Tom Hanks z piłką marki Wilson na bezludnej wyspie.

 

Wnioski: 1) zegarki żyją, 2) jesteśmy tu potrzebni. 

 

Patka ludzie (nawet laicy) kojarzą i to raczej jako coś drogiego lub bardzo drogiego. Krayona kojarzy promil promila.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
5 godzin temu, beniowski napisał(-a):

 

Patka ludzie (nawet laicy) kojarzą i to raczej jako coś drogiego lub bardzo drogiego. Krayona kojarzy promil promila.

 

6 godzin temu, ireo napisał(-a):

 

Co co Krayona, myślę że nie jest to najlepszy "symbol statusu", bo po prostu mało kto wie co to za zegarek i ile mniej więcej kosztuje. To raczej coś w rodzaju "if you know, you know". 

 

 

Macie rację - na tych zegarkach pozna się wąska grupa, tak samo jak na produkcjach Vianney Halter, Ludovic Ballouard, R.W. Smith czy Phillipe Dufour. Niemniej te zegarki są bardzo drogie i mają w świecie szacunek, ale w wąskich warstwach społecznych. Dlatego wracam do swojej tezy: wybory zależą od tego komu chcemy zaimponować. Wybierając Rolka czy Patka zaimponujemy pewnie większości społeczeństwa bo brandy są kojarzone natomiast wybierając Krayona czy R.W. Smith zyskamy uznanie wąskiego grona kolekcjonerów z wysublimowanym gustem i/lub wkrętką na "quiet luxury". Wybór zależy więc od tego na czyim uznaniu nam zależy (świadomie lub podświadomie).. 

Edytowane przez kaponier

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, kaponier napisał(-a):

Wybierając Rolka czy Patka zaimponujemy pewnie większości społeczeństwa

Niekoniecznie. Mnie np. nie imponuje posiadanie "Rolka czy Patka", mieć drogi zegarek potrafi byle raper czy gangster. Pieniądze same w sobie nie imponują mi zupełnie. Lubię spotykać i poznawać ludzi, nie ich przedmioty czy wyciągi bankowe. Ale jeśli właściciel zegarka ma coś ciekawego do powiedzenia, np. o zegarkach ale nie tylko, to przy takim spotkaniu okazuje się, że Seiko 5 potrafi przewyższyć wartością Nautilusa albo Submarinera z białego złota. Oryginalny i rzadki zegarek jest potencjalnie ciekawszym tematem konwersacyjnym ale tylko teoretycznie, w praktyce różnie bywa. 

 

50 minut temu, kaponier napisał(-a):

Wybór zależy więc od tego na czyim uznaniu nam zależy (świadomie lub podświadomie).

Może tak, ale decydujące wydaje mi się co właściwie komunikujemy przez przedmioty, którymi się otaczamy.

Komu, to sprawa wtórna, zależnie od tego kto się akurat znajdzie w "strefie rażenia" - naszej i naszego zegarka. 

O stereotypowych "komunikatach" związanych z markami zegarkowymi mówił niedawno Mike z kanału "This Watch, That Watch"; mam na myśli ten filmik (o Cubitusie też wspomina):

 

W innym materiale ten sam Mike zrobił uwagę, że jedyny "komunikat", jaki "wysyła" Rolex na ręce, jest taki, że właściciela na niego stać. 

Na pewno dla niektórych wielbicieli tej marki jest to opinia krzywdząca, ale - po doświadczeniach zebranych na wątkach dotyczących Rolexa - muszę przyznać, że coś w tym jest. Na wszelki wypadek lepiej przy nich nie żartować z Rolexa. Kiedyś w roleksowym dziale zamieściłem parę wpisów, parodiujących sposób myślenia i pisania roleksiarzy, z którymi się zetknąłem albo których twórczość poznałem. Robię czasem różne rzeczy dla kawału i cieszę się potem, kiedy ludzie piszą "ale grafomania!" itp. Spodziewałem się więc, że ktoś mnie wyśmieje a ktoś inny nie zrozumie ni w ząb o co chodziło, ale nie przewidziałem oburzenia, które wybuchło w reakcji na tamte wpisy. Jeeej, dobrze że nie dostałem wtedy bana (albo niedobrze, zależy jak na to spojrzeć). Z dalszych wpisów zaraz zrezygnowałem, bo nie chodziło mi o to żeby kogoś z premedytacją denerwować, ale nauczyłem się wtedy że z fanami Rolexa nie ma żartów, na punkcie swojej ulubionej marki są wręcz "osobami wysokowrażliwymi". Na amerykańskich forach zegarkowych powraca przekonanie, że najgorsi są "fanboye" Omegi, ale to może działa tylko w USA. W przypadku innych zegarków jakoś tego zjawiska nie zauważyłem, albo nie aż tak. Chyba, żeby niechcący podważyć czyjeś przekonanie o byciu wybitnym ekspertem, wtedy zdarza się że taki "ekspert" zapieni się i wyskoczy z kapci. Są liczne przykłady, ale to już nie ma związku z konkretną firmą zegarkową.

 


- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ireo napisał(-a):

jedyny "komunikat", jaki "wysyła" Rolex na ręce, jest taki, że właściciela na niego stać. 

 

Aktualnie sporo w tym prawdy. U nas jeszcze mimo wszystko rzadkość R na ulicy daje szansę na to że właściciel może mieć odrobinę pasji do zegarków. Za granicą R o ile nie jest ciekawym vintage albo rzadką współczesną wersją raczej (przez pasjonatów) jest postrzegany jako nudny, oczywisty wybór a nie "conversation starter".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu konieczne są precyzyjne badania analityczno-porównawcze nad poniższym tekstem, z perspektywy częstotliwości występowania koncentratu semantyczno-stylistycznego proporcjonalnie do marki posiadanych zegarków.  ;) Oto baza badawcza:  :D 

 

"Siemandero! Właśnie wróciłem z wypadu do Mielna i powiem jedno – sztos totalny! Pogoda dopisała, ekipa była przekozak, a klimat na plaży to było jedno wielkie jechane. Codziennie jakieś akcje, imprezy do rana, śmiechu co nie miara – cała banda bawiła się na maxa. Jak ktoś nie był, to serio nie wie, co traci.Pozdro dla wszystkich ziomów, którzy tam byli – jeszcze wrócimy!"  


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 22.04.2025 o 13:25, ireo napisał(-a):

 

Byłoby mi jednak szkoda jeszcze bardziej, gdyby kabriolety na dobre zniknęły z rynku pod naporem różnych SUV-ów, minivanów i absurdalnych "regulacji UE".

 

 

Nie ma czegoś takiego obecnie jak napór minivanów - od wielu lat jest odpór :) SUVy, crossovery - tak, ale minivany/ van wymarły praktycznie - co jest wielką szkodą dla tych co szukają rodzinnych aut, ale cóż mamy czasy singla, ew. 2+1 ;)

 

Edytowane przez StaryWilk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.04.2025 o 15:13, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Tu konieczne są precyzyjne badania analityczno-porównawcze nad poniższym tekstem, z perspektywy częstotliwości występowania koncentratu semantyczno-stylistycznego proporcjonalnie do marki posiadanych zegarków.  ;) Oto baza badawcza:  :D 

 

"Siemandero! Właśnie wróciłem z wypadu do Mielna i powiem jedno – sztos totalny! Pogoda dopisała, ekipa była przekozak, a klimat na plaży to było jedno wielkie jechane. Codziennie jakieś akcje, imprezy do rana, śmiechu co nie miara – cała banda bawiła się na maxa. Jak ktoś nie był, to serio nie wie, co traci.Pozdro dla wszystkich ziomów, którzy tam byli – jeszcze wrócimy!"  

 

To chyba koncentrat pomidorowy...

Czy podmiot liryczny tej relacji miał w ogóle zegarek? 

 


- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, ireo napisał(-a):

 

To chyba koncentrat pomidorowy...

Czy podmiot liryczny tej relacji miał w ogóle zegarek? 

 

 

A czy Kolega uczestniczy w jakichś grupach zegarkowych albo, że nieśmiało zasugeruję... forach..?  ;)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

A czy Kolega uczestniczy w jakichś grupach zegarkowych albo, że nieśmiało zasugeruję... forach..?  ;)

 

Ja tylko tutaj. To i tak za dużo, muszę sobie robić dłuższe przerwy. 

Jeśli więc był to cytat z jakiegoś ludowego celebryty albo kandydata na prezydenta, to niestety nie miałem przyjemności. Najpierw pomyślałem, że ten "przekozak" to pewnie jakiś grzyb (ukraiński?), ale zaraz... grzyby wiosną?
W ogóle jestem daleko za wszelkimi trendami, nawet telewizora nie mam.

 


- ireo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.