Pora na podsumowanie.
Do rozważań powyższych skłoniły mnie trzy sprawy. Po pierwsze, chwilowo zachwiała się moja sympatia do zdecydowanie ulubionej marki zegarkowej, co po części wynika z potrzeby przeprowadzenia jakiejś rewolucji w życiu. Po drugie, nieoczekiwanie dobre wrażenie, jakie zrobił na mnie podczas nieplanowanej przymiarki Sinn 556i, przekonało mnie, że odrzucanie z góry zegarków innych niż brytyjskie i szwajcarskie (w takiej kolejności), jest błędnym założeniem. Wreszcie, czasem warto jest poddać w wątpliwość własne mocno zakorzenione przekonania, by sprawdzić czy nadal są one słuszne.
Po intensywnych przemyśleniach doszedłem do wniosku, że dokonywanie rewolucji na podstawie chwilowego impulsu nie jest najlepszym pomysłem. A rewolucja polegająca na sprzedaży – zapewne ze stratą – niedawno zakupionego Bremont Airco Mach 2, czyli połowy zestawu, który spełnia wszystkie założenia
po to, żeby np. czym prędzej kupić dwie Omegi, zanim nie podrożeją jeszcze bardziej, jest w tych niespokojnych czasach zupełnie złym pomysłem. Zatem postanowiłem dokupić drugą połowę zestawu, czyli Bremont Supermarine S300, i w nadchodzącym tygodniu odbiorę zegarek, choć jeszcze nie wiem, czy w wersji z czarną tarczą, czy z niebieską.
Ale pomysły przedstawiane w tym wątku nie poszły na marne, bo jestem absolutnie zachwycony Union Glashutte i przy okazji najbliższego pobytu w Niemczech, czyli późną wiosną albo latem, mam zamiar im się dokładnie przyjrzeć i jeśli na żywo wyglądają równie dobrze jak na zdjęciach, to kupić któryś, zapewne Noramis Date Special Edition Paul Pietsch. To czy będzie on funkcjonował jako dodatkowy, czy też kiedyś dokupię do niego drugiego Union Glashutte, dopiero się okaże.
Podziękowania dla wszystkich wypowiadających się i czytających, w tym w szczególności dla @mario_113 za podrzucenie świetnego pomysłu i dla @cordi7 za zachwalanie UG.
TimeWaitsForNoOne