Fajnie, że ten temat został odkopany. Pamiętam go jeszcze z czasów sprzed zarejestrowania się na Forum.
Gusta i możliwości czasem się zmieniają, ale na pewno nie kupiłbym zegarka:
kradzionego
podróbki
będącego ewidentną kopią bardziej uznanej marki, jedynie ze zmienionym logo
smartwatcha
firmy znanej przede wszystkim z produkcji odzieży
udającego coś, czym nie jest (czyli np. firmy, która twierdzi, że zegarek wyprodukowany jest w jakimś kraju, choć to nieprawda, lub firmy twierdzącej, że ma długą i bogatą historię, podczas gdy przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie istniała)
nieadekwatnego do możliwości finansowych, czyli takiego, na który mnie nie stać, ale też takiego, który by bił taniością po oczach (nie chodzi np. Swatcha czy kostkę Casio, ale jakieś Q&Q czy Perfect)
gloryfikującego w jakikolwiek sposób komunizm, np. poprzez czerwoną gwiazdę, lub inne ustroje totalitarne (choć nie kojarzę zegarka, który by gloryfikował inne totalitaryzmy)
tęczowego lub z różową tarczą
rosyjskiego i sowieckiego
chińskiego i to nie tylko takiego będącego de facto podróbką – Atelier Wen czy CIGA Design też nie
takiego, w którym godziny są oznaczone cyframi wschodnioarabskimi
złotego, bi-colour, z kamieniami szlachetnymi bądź w inny sposób nadmiernie ostentacyjnego
większego niż 43 mm i mniejszego niż 35 mm, grubszego niż 15 mm i cieńszego niż 7 mm
open-heart
jednowskazówkowego
takiego, w którym jest tyle na tarczy, że są nieczytelne, np. niektóre wersje Breitling Navitimer czy Citizen Promaster
G-Shocka
niemieckiego (choć przyznaję, że np. Sinn i Union Glashutte są fajne)
kwarcowego (może dla zabawy mógłbym zrobić wyjątek dla jakiegoś limitowanego Swatcha).