Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zadra

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1750
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez zadra

  1. zadra

    Sława 2414

    trochę odkopię, ale co tam - to tylko 3 lata.. Dzięki tej fotorelacji udało mi się rozłożyć i złożyć na powrót część i składowe mechanizmu aby dostać się do beczki i poprawić sprężynkę, bo poprzedniemu właścicielowi posypało się nakręcanie.. Zakładkę udało mi się włożyć razem ze sprężyną. Na odwróconej płytce datownika , przy kołku od zapadki (kołek patrzy w górę) kapnąłem odrobinę oliwki która skutecznie "chwyciła" zapadkę (zapadka dodatkowo dociskana jest przez krawędź poprzez sprężynkę) Płynnym ruchem chwytając płytkę i zapadkę jedną pęsetą, odwracamy wszystko i kładziemy na werku. wystarczy skręcić, oczywiście zbyt szybko poszło.. Nie skręcić, tylko załapać śruby aby umożliwić sobie wsunięcie (raczej odchylenie) zapadki na właściwe jej miejsce. po wszystkim skręcamy i jest O.K. ...
  2. skoro jest nowe, to chyba tylko kolejna reklamacja. jeśli nie reklamacja, to zegarmistrz i utrata gwarancji..
  3. Łot i jest.. "cyk" i po sprawie. Dzięki..
  4. jeszcze nie kupiłem, zdziwiła mnie exacta z automatycznym werkiem ety (jakikolwiek by nie był).. Jeśli kupię, to się pochwalę. 😁
  5. faktycznie. doszedłem, że eta, ale myślałem, że 2451, a to pod balansem - że data produkcji Dzięki. nie znalazłem źadnej informacji o eta 2580 dlatego jestem zdania, że to eta serii 245x. Ktoś potwierdzi?
  6. jak w tytule, że exacta, to spodziewałbym się jakiegoś rosyjskiego mechanizmu, a w tej co mi w oko wpadła jest to: wydaje mi się, że już gdzieś widziałem takie "lekkie" kółka.. co to jest?
  7. obydwie konstrukcje są ciekawe i dość łatwe do wykonania, ale niestety nie załatwiają kwestii demontażu sprężyny ktoŕa nie znajduje się w bębnie a umieszczona jest bez żadnej osłony.
  8. myślałem o tym, ale nie mając pewności nie chciałem siłować się, bo i porysować łatwo.. Wcięcia jako-takiego nie ma, wieczorem się przyjrzę.
  9. jak wyjąć mechanizm z koperty? Pacjent -SLAVA wypada koronka, brak możliwości napinania sprężyny - przestawia tylko wskazówki podczas kręcenia koronką. Domyślam się, że do naprawy od strony tarczy, ale werk siedzi w kopercie a pierścień stabilizujący (stalowy? może jakiś stop ? ) nawet nie chce drgnąć. Po wyluzowaniu śrubę z podkłafkami po obwodzie (mocowanie do pierścienia) werk wraz z tarczą można obracać . Czy pierścień się wyjmuje i trzeba to np wyliczyć by ruszyć, czy np wypychać w kierunku szkła i wyjdzie przodem z pleksą?
  10. No i O.K. w takim razie pytanie lesera, któremu nie chce się szukać na forum.. W jaki sposób wyjąć sprężynę z bębna w najbezpieczniejszy sposób który dodatkowo będzie umożliwiał utrzymanie sprężyny w zawinięte formie a być może ponowne ułożenie w bębnie.. Gdyby mi ktoś wskazał przyżąd i sposób jego użytkowania, to być może dorobiłbym sobie w jakiejś uproszczonej formie.. Mam również do wyjęcia sprężynę nawiniętą bez bębna w mechaniźmie ściennego junghansa- mam pewien pomysł, ale trochę "na partyzanta" i szukam innych rozwiązań..
  11. Niech więc tak zostanie, jako prosty felieton który pokazuje, że nawet laik (taki jak ja) może próbować z jako-taki skutkiem. Po wpisaniu w lupkę słowa "Metron" faktycznie wyskakuje ponad180 stron z których można czerpać wiedzę. Jestem krótko na forum, ale z matematyki wynika, że gdybym najpierw czytał (jedną stronę z tematami dziennie) to już po 6-u miesiącach byłbym skończył czytanie, chyba że coś by doszło-wówczas odpowiednio dłużej Tak rozległe tematycznie forum wymaga olbrzymiej ilości czasu w celu przyswojenia zawartych i wymaganych zagadnień. Już z waszych odpisów w temacie wyciągnąłem kilka wniosków dlatego cieszę się z każdej wypowiedzi, choćby nie wiem jak karcącej. Oczywiście nie należy mnie naśladować, bo nie uniknąłem błędów, lecz ja sam traktowałem swoją pracę jako naukę, albo nawet wstęp do czegoś więcej. Niee, to nie opis facebookowy- choć sam nie wiem, bo nigdy nie założyłem sobie "twarzowego" konta i nie wiem jak i co tam jest opisywane. Raczej luźny wpis mający na celu wskazanie, że można samemu swoje zegary próbować naprawiać lub chociaż próbować diagnozować licząc się z możliwością poniesienia porażki w pracach. Oczywiście, zgodzę się że gdybym pytał na forum o sposób wykonania (tego, czy nowego.. ) to otrzymałbym ukierunkowane pomocne odpowiedzi, ale przyznać mi musisz rację, że pytać mógłbym raczej o szczegóły, np zadać pytanie "w jaki sposób wyjąć sprężynę bez użycia specjalnego narzędzia" i wkleić jedno, czy dwa zdjęcia.. No i teraz gdybym chciał rozwiać swoje wątpliwości i wyciągnąć wiedzę pytaniami to zadać musiałbym z tuzin pytań cząstkowych jednocześnie czekając na odpowiedzi z Waszej strony. Czasowo proces rozkręcania, diagnozy i składania wydłużyłby się wielokrotnie, bo jak złożyć w całość mechanizm, gdy czekasz na odpowiedź dotyczącą któregoś z elementów składowych mechanizmu? Nic wielkiego, jeśli czekanie dotyczyłoby bębna ze sprężyną, bo to można również zamontować między płytami już wcześniej złożonymi .. Na moje prace poświęciłem tylko dwa dni, pochylając się nad tematem w godzinach wieczornych i późnonocnych.. Musiałem zebrać rozłożony mechanizm w całość przede wszystkim ze względów bytowo- mieszkaniowych.. Nie mam warsztatu, pokoju ani nawet "kantorka" lub blatu na którym rozłożone części mogłyby leżeć dłuższy czas nim wrócą między płyty... Nie możliwością jest również pytać o wszystko, zwłaszcza takie drobne, laickie pytania.. Zamęczyłbym Was i na koniec odsyłany byłbym tylko i wyłącznie do czytania forum które i tak w wolnym czasie praktykuję.. Forum żyje z wpisów userów, niech więc i mój temat przyczyni się do życia tego forum, choć może płytki jest i słabo pisany przez nieumiejętną osobę która nawet nie potrafi prawidłowo zwać większości elementów z którymi obcuje. Na koniec powtórzę co wcześniej wpisałem. Metronowi należy się osobny podrozdział na forum, byłoby łatwiej czytać i szukać informacji. Wszak to ponad 180 stron z tematami. Prawie już wyciągnąłem wniosek, że taki zrobiony na podstawie własnej pracy luźny opis jest mało wynoszący i zupełnie zbędny. Jeśli tak, to proszę o zablokowanie tego tematu. Niech wisi w czeluściach forum i czeka na osobę szukającą informacji o Metronie. Znajdzie ją też w tym temacie na stoosiemdziesiątej (którejś ) stronie po wpisaniu frazy w lupkę. Przymierzam się do rozbiórki kolejnego mechanizmu.. Pisać o tym? czy chmm .... 😕
  12. zadra

    Nasze nowe nabytki vintage

    U mnie od kilku tygodni cyka delbanka. Stan zachowania nie najgorszy, choć koperta trochę ściorana życiem. Teraz szybkie zdjęcie, a wieczorem fotka werku.. Trochę pomierzona. Rezerwa chodu 38,5h dokładność chodu ok +18sek/dobę dodaję dodatkowe zdjęcia werku i nie tylko.. :
  13. z pokorą przyjmuję podpowiedzi i uznaję przyjęty przed Ciebie kierunek za słuszny. Nomenklatura nazewnicza jest mi zupełnie obca. Korciło wręcz, by napisać "trybik" na jeden i drugi element.. Po kielichu krytykę przyjmuje się łatwiej, tym bardziej gdy jest motywujące i wspierająca. 😊 Odnośnie stanu zazębień.. Słusznie zauważyłeś nawet pajączek stanął "wryty" gdy zobaczył te progi po których musiałby wędrować. W moim mechanizmie zużytych w taki sposób elementów jest więcej. Jak w opisie wspomniałem, również luzy na ułożyskowaniach są wyraźnie wyczuwalne. Aby naprawić zgodnie ze sztuką musiałbym połowę elementów mechanizmu wymienić na nowe lub dorobione, natomiast wszystkie ślizgi pod czopy w płytach tulejować. Znam swoje ograniczenia , więc takich napraw się nie podejmę. Oczywiście remont kapitalny u zegarmistrza mógłby wchodzić w grę, ale z tym zegarem nie łączy mnie żaden stosunek uczuciowy, nie jest też to żaden niespotykany klejnot zegarmistrzowskiego fachu... Na razie cieszy mnie, że werk pracuje - mam kolejne dwa identyczne pod ręką, przyjdzie czas i do nich zajrzeć. Będę już pewniejszy przy kolejnych pracach, będzie łatwiej. Założyłem ten temat, bo nie znalazłem nic konkretnego o mechanizmach Metrona- kilka rozrzuconych tematów i pytań w całej otchłani forum. Wiadomo- zwykły, pospolity zegar wypuszczony z fabryki z milionowym nakładzie i rozpowszechniony w naszym kraju w olbrzymiej ilości. Cena dość niska, popularność zakupowa niewielka... Kilku zegarmistrzów na pytanie o metrona pokazywało mi całe ściany obwieszone niechcianymi już zegarami. Przykre to. Przydałby się moim zdaniem osobny podrozdział forum w "zegarkach polskich" gdzie znalazłyby się informacje i porady toczące metrona. Balans oczywiście mogę odsunąć - mogę również to samo zrobić ze współpracującym trybem bo luz osiowy jest dość duży. Czekam na kolejne wpisy które ukierunkują mnie w kolejnych pracach.
  14. Jako wspomnienie po poprzednim ciężkim życiu pozostanie już tylko garść śmieci i wiaderko brudu... pająki zostały przegonione..
  15. Na dzień dzisiejszy złożony mechanizm od tygodnia "lewituje" pod szafką na gumowych odciągach. Testuję jego pracę i próbuję wyregulować odchyłkę dobową. W pierwszej godzinie po uruchomieniu dwukrotnie się zatrzymał - za każdym razem w tym samym miejscu wygładzanego wcześniej miejsca na trybiku zdawczym balansu. Później elementy dopasowały się na tyle, że do dnia dzisiejszego pracuje już bez ustanku (5-ty dzień) i cykaniem denerwuje moją "połowicę" niezwyczajną do ożywienia atmosfery mechanicznym sprzętem.. Przyjrzawszy się dokładniej osadzeniu osi w płytach widać ich wyraźne luzy. Nie są to jakieś " olbrzymie " luzy (widziałem zdjęcia, gdzie czopy popłynęły ciągnięte grawitacją po płycie orając szczeliny wielkości średnic osi); w przedstawianym przypadku luzy są wyraźne, ale nie przekraczają 1/5 średnicy gniazd osadczych. Wyraźnie oczywiście można "zabujać" daną ośką w otworze i mam śwaidomość, że dopuszczalne 10% średnicy czopu już dawno zostało przekroczone, ale brak możliwości osadzenia nowych gniazd ślizgowych w płycie nie pozostawia mi wyboru. Musi zostać tak jak jest, bo nie jest najgorzej. Mechanizm wyraźnie spieszy. Nie są to jakieś wielkie odchyłki, ale dobowo wychodzi do 4-ech minut na plus. Jak tylko przestanie pracować (na skutek zluzowania sprężyny naciągowej) to kolejny raz zdemontuję zespół balansu, bo zegar śpieszy tak samo bez względu na wychylenie regulatora chodu. Wnioskuję, że włos nie jest prawidłowo blokowany (regulowany) w szczelinie przesuwki regulacyjnej. "Cyka stabilnie" z taką samą prędkością - bez zawahań (na tyle na ile mogę to stwierdzić moim niewprawnym uchem). Cieszy mnie udana próba czyszczenia, smarowanie (czym popadnie) i uruchomienie mechanizmu, który od lat zapomniany zapomniał do czego został stworzony.
  16. Cóż zatem zostało? Pozostało złożyć mechanizm do kupy mając nadzieję na uruchomienie całości na jako-takim chodzi. Na sprężyny naciągowe kapnąłem "z wykałaczki" kilka kropel oleju. Tu trochę o zastosowanych smarowidłach. Nie mam moebiusa, ani nawet chińskich zamienników. Zastosowałem to co mam pod ręką. Do najmniejszych średnic czopów, palet kotwicy i kamieni w balansie użyłem oleju przekładniowego 75w-80 (olej powszechnie stosowany do smarowania skrzyń biegów). Większe osie i czopy oraz miejsca tarcia smarowałem olejem silnikowym SAE 5w40. Do osi bębnów zastosowałem dość gęsty olej. Jest to produkt powstały po odgazowaniu środka smarnego stosowanego w smarowaniu łańcuchów napędowych przenośników łańcuchowych zakładu produkcyjnego. Dość gęsty i trwały środek skutecznie niwelujący tarcie a jednocześnie nie spływający z nasmarowanych elementów. Wszystkie ze środków w swojej normalnej pracy mają styczność z elementami stalowymi jak również tymi wykonanymi z metali kolorowych. jestem spokojny o ich neutralne zachowanie i brak negatywnego wpływu na pokryty materiał (brak korozyjności, odpowiednie PH i raczej ochrona przed niszczeniem chemicznym niż degradacją) Nie jestem w stanie jednak porównać tych produktów pod względem właściwości fizycznych, bo wskaźniki lepkości dla olejów zegarkowych i samochodowych są określane dla innych temperatur pracy. Prędzej jednak spodziewałbym się,że zastosowane przeze mnie środki są zbyt lepkie, niż ich lepkość jest za niska, więc nie sądzę, aby występowało większe tarcie między elementami mechanizmu niż przy profesjonalnych środkach zegarmistrzowskich. Ostatnie zdjęcia wskazują tylko jak smarowałem sprężyny. Montaż podzespołów wykonałem systematycznie powlekając same czopy osi odpowiednim (wg mnie) olejem i mocowaniem ich we właściwym miejscu na płycie. Nie uniknąłem błędów i pomyłek związanych z tym, gdzie dana oś i trybik powinien sie znajdować, ale wykonane podcazs demontażu zdjęcia skutecznie pomogły mi uporać się z rozterkami.
  17. Na mnie w robocie mówią "łamacz młotów".. Przysłużyłem się zakładowi w początkach kariery tym co umiem najlepiej i w czasie wysiłkowego wybijania trzpieni średnicy ok 65 mm (długości ok 200mm) z osadzeń ślizgowych wykończyłem w kilka godzin kilka 10kg młoteczków... Młodzież wysiadała wysiłkowo przy tej robocie, bo gdzie mieliby nauczyć się "ergonomicznej pracy" Również daleko mi do tego,żeby zwać się zegarmistrzem, no i kaliber mechanizmów zgoła inny niż jestem życiowo przystosowany a ręce raczej do przecinaka stworzone i siłowych rozwiązań niż wirtuozerii w posługiwaniu się elementami wielkości ziarna maku.
  18. Niektórych błędów nie da się wyeliminować... Uspokoję Cię - sprężyny mają się dobrze Opisywane czynności miały miejsce w niedalekiej przeszłości, nie robię tego na bieżąco(teraz powstaje tylko opis i fotorelacja) , więc na razie wspomnę tylko, że nie popsułem bardziej tego co było już niedziłającym mechanizmem
  19. Na czym polega "metoda uproszczona" zapytacie? Wiadomym jest,że idealnie byłoby wyjąć całą sprężynę, rozciągając ją w "stalowy pas", wymyć w ekstrakcyjnej a później nasączoną w oleju szmatką nawilżyć po całej długości, później umieścić na swoim miejscu.. Postanowiłem jednak nie wyjmować sprężyn. Po zdemontowaniu dekli zamocowałem wałek sprężyny "na sztywno" w imadle i obracając za bęben napinałem sprężynę powodując oddzielanie się kolejnych zwojów od siebie we wnętrzu bębna. W każdą z powstających szczelin pryskałem zmywaczem w sprayu w celu wypłukaniu pod ciśnieniem zalegających złogów brudu. Później cały bęben wydmuchałem sprężonym powietrzem - przy tym nie byłem specjalnie oszczędny ani delikatny. Jeśli coś miało wylecieć, to lepiej teraz niż później.. Nie da się ukryć,że aby usunąć ostre krawędzie musiałem zebrać trochę materiału (używałem tylko ostro zakończonej krawędzi iglaka a nie jego powierzchni trących). Nie były to jednak takie ilości, żebym mógł potwierdzić iż znacznie "pocieniłem" zęby. Raczej tylko zaokrągliłem "ostrości" biorąc pod uwagę iż powodem blokowania było właśnie trafianie na siebie szczytu zęba i ostrej krawędzi uszkodzenia. Inną metodą naprawy byłoby wykonanie całego zębnika od zera albo wymiana na inny - nieuszkodzony. Ani jedna ani druga metoda nie była dla mnie dostępna "od ręki. Nie mam również obrabiarek i narzędzi aby wykonywać takie rzeczy.
  20. Cóż pozostaje jeśli w perspektywie mamy złożenie mechanizmu z uszkodzonych części? Pozostaje nam próba ich naprawy. W związku z tym,że mój warsztat składa się z pędzelka, komputera, rąk i pustego kieliszka wódki.... Pozwoliłem sobie tylko na wygładzenie krawęzi uszkodzeń poprzez obróbkę wcześniej przygotowanym skrobakiem. Moim celem było spowodowanie, żeby kółko odbiorcze nie trafiało na ostre krawędzie metalu. Skrobałem "z ręki" wcześniej mocując całą oś w dość miękkiej podstawce ze sztywnej pianki i systematycznie pocierając krawędzią skrobaka każdy uszkodzony ząb "wyprowadziłem" najlepiej jak tylko umiałem. Po złożeniu całości okaże się, czy pomogło, bo zaszkodzić raczej się nie da.. Odpoczywając po wysiłku związanym z "piłowaniem" zająłem się teraz większym kalibrem prac. Są przecież jeszcze sprężyny w bębnach do przygotowania.. Obawiając się problemów z wyjęciem a bardziej z ponownym włożeniem sprężyn do bębnów wybrałem czyszczenie"metodą uproszczoną". Na początku jednak zaznaczyłem sobie aktualne ułożenie dekli względem bębnów. Trochę brutalnie, ale w przypadku używania benzyn do mycia elementów jest wielce prawdopodobne, że nacechowane pisakiem miejsca po myciu byłyby już niewidoczne.
  21. Po wymyciu wyglądały trochę lepiej Nadszedł czas również na te najmniejsze elementy mechanizmu. Wspomniany wcześniej zespół balansowy również wymaga uwagi - tym więcej im "jest go mniej" a w związku, że "jest go bardzo mało" - drobne kilka gram metalu, to uwagi poświęcamy mu najwięcej. Jakiś czas temu potrenowałem sobie na balasie zegarka naręcznęgo, nabrałem odrobinę wprawy, może również strachu i świadomości... Kto czytał w "ruskich" ten wie... Aktualnie mam zespół balansu znacznie większy niż w zegarku naręcznym, natomiast uwagi i skupienia i tak trzeba poświęcić mu bardzo dużo. Zbudowany jest z wielu elementów. Najważniejsze z nich to oczywiście samo kółko balansowe z zamontowaną sprężyną balansu włosem zwanym. Kotwica z osadzonymi kamieniami palety, kółko wychwytu kotwicy z zębnikiem zdawczym... Wszystko zamocowane na podstawce oraz dodatkowym półmostku (??) w których to znajdują się łożyska z syntetycznymi rubinami. Zestaw balansu jest elementem b. delikatnym - czopy osi kotwicy, kółka zdawczego i samego kółka balansu są cieniutkie, średnicy nie mierzyłem, ale tak na oko, to coś między 0,1 a 0,3mm średnicy. Sprężynka balansu ma charakterystyczny kształt - inny niż w zegarkach naręcznych. Różnica polega na tym, że ostatni zwój do którego mocowana jest baryłka (nazwijmy go zwojem regulacyjnym) na ponad połowie obwodu jest umieszczony ponad resztą zwojów. Zwój ten przechodzi ponad innymi, poprzez przesuwkę regulacji chodu i mocowany jest w gnieździe śrubką blokującą. W moim przypadku również na zespole balansu było dużo brudu, a zębnik kleił się od różnych gęstości.. Na zdjęciach nie uwidoczniłem, ale przed myciem rozdzieliłem kotwicę jak i kółko odbiorcze od półnostka.. Po dokładnym myciu znalazłem przyczynę problemu w pracy zegara. Zębnik zdawczy ma wyraźne ślady uszkodzeń mechanicznych. Nie mogły one powstać w czasie normalnej pracy mechanizmu - najprawdopodobniej ktoś próbował siłowo rozruszać mechanizm i przykładał duże siły na większe koła przekładni. Siła zwielokrotniona poprzez przekładnie spowodowała wyszczerbienie i odkształcenia zębów na których to w późniejszym czasie następowało zablokowanie mechanizmu balansu.
  22. Skoro już wszystko LEŻY.... 🥶 Czas zastosować chemię... Stosujemy to co udało nam się zorganizować... Jestem amatorem, rozłożyłem mechanizm pracujący z problemami w chodzie.. Wykonywane pracę traktuję jako naukę na przyszłość - gdzieś trzeba zdobyć doświadczenie. Jeśli uda mi się go rozłożyć i złożyć raz, to i kolejnym razem będzie już łatwiej i podejście będę miał bardziej profesjonalne... Aktualnie zorganizowałem sobie benzynę ekstrakcyjną, miękki pędzelek, pęsetę, pojemniki, ręczniki papierowe na które umyte elementy będę odkładał na czas schnięcia... Zaczynając od najmniejszych elementów mechanizmu czyścimy w benzynie każdą cząstkę serca zegarowego. Zwracamy szczególną uwagę na dokładne wyczyszczenie czopów osi i zębników. Należy dokładnie wybrać pozostałości starych olejów z zębów i trybów.. Stare oleje zwiększają opory chodu powoli sklejając zęby i łapiąc z czasem coraz więcej brudu z powietrza, różnych pyłów i kurzu.. Jednocześnie mamy czas, aby przejrzeć stan kół zębatych - szukamy uszkodzeń, przetarć i wyłamań, usuwamy zalegający brud... Przeglądanie łatwiej wykonać gdy oko uzbroimy w szkło powiększające. Wykonałem zdjęcia kilku czopów i kółek jeszcze przed myciem, wstawiam je, aby uczulić innych. Po czyszczeniu niestety zdjęć już nie wykonałem.. Czopy w moim mechaniźmie przerobiły już dużo "motogodzin" - widać na nich wżery materiałowe (być może efekt niewłaściwej chemii zastosowanej do smarowania ). Mam świadomość, że mechanizm jest wypracowany ale jeszcze kilka dekad popracuje zanim dokona żywota..
  23. O czym ja to jeszcze zapomniałem.... Cholerne nocki w robocie sieją straszne spustoszenie w umyśle... Nocek powinno się ustawowo zabronić... No tak.. Gdzie podział się ten.. no .. ten... jak mu tam.. BALANS....??? W trakcie demontażu, tuż po wyluzowaniu sprężyn mógł spokojnie zostać zdemontowany z płyty głównej. Mamy tu znakomity element - zewnętrzny zestaw balansowy polskiej produkcji Typ H10 prosto z Błońskiej fabryki.. Zespół balansu pozwolił na zmiany budowy mechanizmu i pozbycie się wahadła. Jednocześnie przez pozbycie się wahadła zmniejszamy wpływ niewłaściwego ułożenia mechanizmu w skrzyni zegara, lub samego zegara na meblu względem pola magnetycznego ziemi i kierunku siły grawitacji... Pomysł godny Nobla.. Oczywiście zegar powinien być położony na równej powierzchni i stabilnie, ale odchyłka kilku stopni która powodowała niewłaściwy chód przy zegarze wahadłowym tutaj nie będzie miała tak dużego znaczenia. Kolejny milowy krok w rozwoju mechanizmów.
  24. Zapomniałbym wspomnieć.. Zanim zaczniemy demontować pomniejsze elementy to bezpośrednio po zluzowaniu sprężyn możemy wyjąć bębny ze sprężynami. Wystarczy po kolei wykręcając odpowiednie śruby, zdjąć zapadkę blokady obrotu osi, dalej demontujemy sprężynkę docisku zapadki, kolejno blaszany, schodkowy docisk zębnika blokady. Później jest już tylko sam zębnik blokady na osi sprężyny oraz "jarzmo" utrzymujące bęben w odpowiedniej pozycji na płycie. Po wyjęciu wspomnianych elementów możemy już wyjąć bęben spomiędzy skręconych płyt. Miejsca jest wystarczająco dużo, aby unieść bęben za oś tak by wyszedł z gniazda płyty spodniej i powoli wysuwamy do zewnętrznej w przygotowanym przez producenta nacięciu płyty wierzchniej. Pozbyliśmy się sprężyn w bębnach - mechanizm jest już dużo lżejszy... Pozbyliśmy się również wszystkich osi i trybów systematycznie odkładanych w wybranym przez nas porządku lub "nieporządku" - byle nam to pasowało i pomogło później zebrać w całość..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.