Mój system miał poprawne brzmienie*, ale z kiepskim basem. Dokładnie to w moim odczuciu basowi brakowało kopa. Zamiast tego było włóczące się za tempem buczenie, brak kontroli, rezonanse. Ewidentnie brakowało mocy wzmacniacza, wyrafinowania zespołom głośnikowym i akustyka pomieszczenia wymagała poprawy (* przynajmniej tak mi się wydawało). Tęskniłem do brzmienia detalicznego ze świetną separacją pozornych źródel dźwięku. Takie jak np. w słuchawkach B&O H95, gdzie na nowo mogłem odkrywać utwory, które myślałem, że znam na wskroś. Ale z lepszym, szybszym basem takim jak np w B&W PX8. No i z szeroką i głęboką sceną. Brzmieniowo bardzo do gustu przypadły mi Pylon Jasper 25 MK2. Może z małym "ale" na sam dół pasma, ale z niczym czego nie da się skorygować ustawieniem i ewentualnie delikatnym przytłumianiem ilości powietrza pracującego w kanale bass reflex. Za to góra i średnica jest dokładnie taka jaką lubię najbardziej.
Zespoły głośnikowe są jeszcze w produkcji. Ale co z resztą pasma pomyślałem. Tu zaczyna się historia. Po kilkudniowym researchu, czytaniu i oglądaniu recenzji przyszła pora na odsluchy. Ostatecznie do domu trafiła Nu-Vista 800.2 w połączeniu z Eversolo DMP-A8. Po podpięciu do moich Tannoy Revolution XT 6F doznałem szoku.
Pierwszy raz w Cold cold heart Norah Jones kontrabas grał tak jak powinien, nie zajmował połowy pokoju, nie dostawałem pudłem rezonansowym co chwilą po twarzy, za to schodził do samego dołu bez spadku głośności. A już myślałem, że to jest tak beznadziejnie zrealizowane już w studio. Dzisiaj była kolej na klasykę.
24 Préludes, Op. 28: 24. In D Minor Chopina sprawiło, że miły dreszcz podniósł włosy na rękach, a w kulminacyjnym momencie łezka zakręciła się w oku. Dynamika, osadzenie w przestrzeni, cichość ciszy i atak głośności, tak brzmi fortepian na żywo.
W Teqiah z Filmworks VIII Johna Zorna uderzenia strun w podstrunnice brzmiały sugestywnie, skrzypce momentami na granicy nieprzyjemnej ostrości, ale nigdy jej nie przekraczające. Kontrabas mięsisty, mocny, ze znakomitym wybrzmieniem, ale bez karykaturalnych rozmiarów.
W tym wszystkim niesamowite jest to, że okazało się że pomieszczenie ma całkiem poprawną akustykę.
Wyszło na to, że to nie Tannoy miał skopany, efekciarski bas, ale Marantz PM8006 miał za małą moc by w pełni kontrolować ten zakres.
No i ta góra.
Ścieżka 43, dynamic drum test z płyty Best of Chesky Jazz and more...tutaj osadzenie poszczególnych talerzy, bębnów sprawiało że doceniłem swoje stare kolumny.
Oczarowany czekam na Pylony.