Nie ma co polemizować z pomiarami i fizyką. Wiem jak to wyglądało w sprzęcie, który przez lata używałem i wyglądało po prostu źle. Sam jestem zdziwiony tym co słyszę i dlatego uznałem, że warto o tym napisać nawet wiedząc z jaką kryryką mogę się spotkać.
Dodam tylko, że te -30 to wciąż poziom głośności przy którym da się swobodnie rozmawiać, nie jakoś bardzo głośno.
Po 30 godzinach wygrzewania uznałem, że to jeszcze za wcześnie na głośniejsze odsłuchy. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że najprawdopodobniej to co słyszę wynika z psychoakustyki i że pomiary potwierdziłyby spadek na skrajach zgodnie z prawami Fletchera-Munsona.
Ja mówię o subiektywnym odczuciu. Więc najpewniej zachodzi odczucie równowagi tonalnej wynikające z jakości sygnału na skrajach pasma, niskiego poziomu szumu, utrzynaniu kontroli nad basem przy obiektywnym spadku poziomu głośności tych skrajów. I najpewniej mózg sobie podbija skraje na podobnej zasadzie jak wtedy, gdy słyszy lecącego w oddali komara. Ale żeby podbić to trzeba mieć z czego i o tym piszę.
Żona również jest bardzo zadowolona.
Poprzedni system grał ledwo poprawnie i to tylko dla słuchacza siedzącego dokładnie w wąskim polu. Dla osób siedzących poza optymalną do odsłuchu przestrzenią brzmienie było męczące. Zwłaszcza bardzo irytujące było dudnienie słyszalne w całym domu poza pomieszczeniem odsłuchowym.
W nowym systemie można delektować się brzmieniem nawet siedząc z boku. Jasne, znika odbiór stereofonii, ale brzmienie nadal jest szczegółowe i dynamiczne. I żadnego dudnienia.