Duncon'a mi szkoda. Jakby nie patrzeć, to była nasza, polska, firma Mam przez to jeszcze większy sentyment do Karpiel'a, ale nie daję rady(psychicznie, wolę popierdalać na nartach, czuje się na nich bezpieczniej i pewniej mi się nimi "steruje") w górach, na zjazdach, więc nigdy nie przeskoczę ponad enduro. Miałem Banshee Morphine, później Scream'a, mimo jednego czy dwóch, obozu szkoleniowego dla amatorów, po prostu bałem się hardcore'owych zjazdów DH/FR w górach i odpuściłem. Teraz po 7 latach wracam, ale do enduro.