Ciężko tak na gorąco – przyszedł wczoraj;) ale tak na szybko: Tarcza – super odmiana, podoba mi się stylistyczna odmienność, choć w takich kolorach to pewnie nie jest wybór dla jednozegarkowca. Wskazówki – trochę opalizują, rzuca się w oczy, że wypełnienie lumą pasuje idealnie do elementów tarczy. Trochę kończą się tak ni w pięć ni w dziesięć, wg mnie mogłyby być trochę dłuższe. Rozmiar – ja mam mały nadgarstek, a ostatnio rozmiarowo schodzę ostro w dół, ale wydaje mi się jakiś trochę większy niż te teoretyczne 40 mm… Uszy są dość proste, dodatkowo wydaje mi się, że wąski bezel optycznie zwiększa zegarek. 65 jest też bardzo płaski, co może powodować ten efekt „patelniowości”. Bransoleta – mi bardzo pasuje, zresztą specjalnie szukałem na bransie. Zwęża się aż do 16 mm co potęguje klimat vintage. Jest lekka, przez co może wydawać się mniej solidna, ale za to daje to korzyści w kwestii wygody. Jest sporo regulacji na zpięciu i półogniwko, więc na pewno uda się ją dobrze dopasować. No ale w moim przypadku, po tym jak zakosztowałem mikroregulacji, już żadna bransa bez tego wynalazku nie będzie idealna;) Czy jest wart tych pieniędzy? Na pewno dla kogoś, komu siedzi ta stylistyka, szuka czegoś w klimacie skindiver, a już szczególnie w przypadku przypadłości znanej jako chuda witka. Jednak zdecydowanie nie jest przesadnie „efektowny”. Moim skromnym zdaniem w tym budżecie można już kupić coś, co organoleptycznie wydaje mi się lepiej wykonane – np. Longines LLD. Można też kupić Aquaracera, który zrobi większy bling. Trzeba też nadmienić, że WR100 nie przystoi zegarkowi, który ma nazwie słowo „Divers”… Dla mnie to taki wybór na weekend, może dotrzyma do przyszłego lata, ale dożywocia raczej mu nie wróżę.