Ostatnio naszło mnie na zegarki z nieco odmiennym rodzajem werku. Najpierw dwie Omegi kamertonowe, teraz elektromechaniczny LIP Nautic-Ski. Zegarek, za którym oglądałem się już od dawna, ale zawsze albo cena zła, albo stan był zły, albo tory były złe… Tym razem znalazłem sztukę, która wszystkie aspekty miała zadowalające, więc wziąłem.
To ciekawy kawałek historii. Po pierwsze, mega zacna firma. Bardzo dużo ich rozwiązań było innowacyjnych. Mało kto wie, że to właśnie LIP jako pierwszy wprowadził fosforyzujące wskazówki i indeksy na tarczach. To także LIP miał pierwszy zegarek elektromechaniczny. Zastosowano w nim niby normalny układ zegarka mechanicznego, jednak koło balansowe zyskało napęd elektromagnetyczny. Mało tego. LIP poradził sobie również z iskrzeniem i upalaniem styków w napędzie koła balansowego stosując diodę (rozwiązanie proste i stosowane powszechnie w elektronice) tworząc tym samym pierwszy układ, który można nazwać elektronicznym. Nautic-Ski taki właśnie mechanizm posiada. Okazał się on bardzo korzystny dla zegarka nurkowego, eliminował potrzebę nakręcania, czyli rozszczelniania i zużywania uszczelek koronki. W dodatku eliminował sprężynę, która jak wiadomo, jest bardzo wrażliwa na zmianę temperatury i ciśnienia, co w zegarku nurkowym występuje częściej, niż w garniturowcu.
Nauti-Ski to zegarek jubileuszowy. Wypuszczony na stulecie firmy w 1967 roku, z myślą o igrzyskach olimpijskich w Grenoble odbywających się rok później. Bardzo fajny artykuł o tych zegarkach znajdziecie na stronie https://www.beyondthedial.com/post/collector-guide-lip-nautic-ski-watches-1967-1976/ Krótki, zwięzły i treściwie pokazujący, że te zegarki naprawdę są ciekawe.