Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

renqien

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2008
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez renqien

  1. A nigdy w życiu, koronka oryginalna w 100%. Buren-y Dirty Dozen tak mają.
  2. Wszyscy wrzucają takie czyściutkie, wycacane… Field musi być jak prawdziwy samochód terenowy, zmęczony ciężkim życiem, a nie jakaś bulwarówka: 🤣
  3. Nie, moim zdaniem dodatkowa ciekawostka. Liczy się zegarek, sygnatura chyba nie wpływa jakoś znacząco na wartość zegarka, chociaż określa jego proweniencję. Dzięki niej, oprócz normalnego zbieracza kieszonek, fascynata ruskich zegarków skusi „ruskość”, moooże jakiś wielbiciel wojaków ale oni są już na wymarciu i ewentualnie jakiś kompletny świr zbierający cuda natury doceni, że przez tyle lat nikt babola nie zauważył i nie przerobił, choć to ta się łatwo przerobić. Wartość zegarka ta sama, ale z większą ilością świrów można się spotkać przy szklaneczce 😜
  4. Tak, главное гидрографическое управление морского министерства jeśli dobrze rozszyfrowałem, bo jakiś osioł wg. mnie zrobił literówkę w "hydrograficznym" 😜 EDIT: no zrobił... osioł...
  5. Dla odświeżenia tematu taki nowy nabytek: Klasyczny „lotnik” z RLM na deklu: Wprawdzie sygnatura słabo już widoczna ale zegarek dla mnie zachwycający. Odpowiednio zużyty, widać że był intensywnie używany. Koperta, koronka, wszystko równomiernie wytarte. Tarcza i wskazówki spatynowane ale bez ubytków i co najważniejsze, śladów odnawiania. Oczywiście zdjęcia nie oddają efektu widocznego na żywo, ale jest dobrze.
  6. Kolejny prawdziwy FW: Więcej tutaj:
  7. Wszedłem dość niespodziewanie w posiadanie ciekawego zegarka wojskowego osadzonego w realiach tzw. wojny rodezyjskiej. To trudny konflikt, opisy w internecie mocno zagmatwane i zrozumienie wymaga skupienia. Postaram się więc w skrócie opisać, o co z grubsza chodziło: W 1960 roku Wielka Brytania ogłosiła, że swoim koloniom w Afryce odda niepodległość i władzę przekaże czarnej większości. Jednak w Rodezji, jednej z kolonii w południowo-wschodniej Afryce, dotychczasowa lokalna biała władza, aby nie oddać rządów czarnoskórej większości, ogłasza około 1965 roku niezależność od korony brytyjskiej i nie uznaje zamiaru oddania władzy czarnoskórej większości. Wprawdzie międzynarodowa społeczność nie uznała tego posunięcia i w zasadzie na arenie międzynarodowej Rodezja nadal była uznawana za kolonię brytyjską, jednak RPA będąca w podobnym układzie politycznym, silnie wsparła samozwańczy rząd białych. W kraju nasiliły się ruchy rasistowskie i eliminacja ekonomiczna oraz polityczna czarnych. De facto Wielka Brytania całkowicie utraciła jakąkolwiek kontrolę nad tym krajem, a opozycyjne ugrupowania czarnych zostały zdelegalizowane bądź zmuszone do ucieczki do sąsiednich krajów, głównie Zambii i Mozambiku. Tam, wspierani przez między innymi Związek Radziecki i Chiny, rozpoczęli tworzenie ruchu partyzanckiego przeciw białej władzy Rodezji. Rozpoczęła się regularna wojna partyzancka, która nas dziś będzie interesować. Rząd Rodezji dysponował nieliczną ale dobrze wyszkoloną armią dodatkowo zasiloną białymi ochotnikami i najemnikami z Europy, Australii i Ameryki. Problemem jednak było zaopatrzenie w sprzęt wojskowy. Biały rząd Rodezji, nieuznawany na arenie międzynarodowej i obciążony licznymi sankcjami, zmuszony był do omijania ograniczeń, zaopatrywać więc musiał swoją armię między innymi za pośrednictwem wspierającego go RPA. Podobnie jak cały sprzęt wojskowy, tak i zegarki, nota bene wydawane tylko wyższym rangą oficerom, importowane były głównie za pośrednictwem RPA. Były to Roamery i Zaigory. Oznaczane były na deklu sygnaturami czterocyfrowymi poprzedzonymi literowym oznaczeniem Z, ZA, RA. W dużym uproszczeniu, RA to armia rodezyjska, czyli zegarki wydane oficerom Rodezyjskim, a Z i ZA przypisywane jest RPA wspierającej rząd rodezyjski. Tych zegarków jest dużo mniej niż RA i w tej chwili są już białym krukiem. Do mnie trafił właśnie taki Roamer: Widać, że sporo przeszedł, ale hula aż miło. O tyle ciekawy, że z oznaczeniem ZXXX na deklu (najrzadszym): oraz dodatkową sygnaturą RAXXXX potwierdzającą tezę, że w wyniku „wielkiej zdrady” po wycofaniu się RPA z pomocy dla Rodezji, ich sprzęt wojskowy trafił do armii rodezyjskiej i najprawdopodobniej zegarek przydzielono innemu oficerowi rodezyjskiemu lub oficera przeniesiono do tejże armii: Sygnatura rodezyjska mocno już wytarta, ale były one robione dużo płycej. Dla zainteresowanych duży wątek na MWR z unikalnym zbiorem numerów zebranych przez pasjonatów tematu: https://www.mwrforum.net/forums/showthread.php?7614-Rhodesian-Zaigor-and-Roamer-list-and-info Na WUS też jest przynajmniej kilka wątków o zegarkach rodezyjskich. Ciekawe, czy u nas jest ktoś z jednym z takich zegarków? A może jakiś pasjonat "rusków" mający Zaigora???
  8. Klasyczny natowski, czyli 17,5mm. W tych starych zegarkach niestety jest ten problem, że trudno dziś dobrać jakiś ciekawy pasek/bransoletę bo większość albo 16mm albo niepełne 18, a ciekawe projekty mają zwykle sporo więcej. Na razie przez jakiś czas będzie bonklip, potem pewnie przejściowo jakieś NATO, a docelowo NATO 6B lub AF0210, jak Rob wróci do Europy. Zegarki nauczyły mnie cierpliwości i rok czekania to dla mnie chwilka. Długo czekałem na ładny egzemplarz W10 to poczekam i na pasek do niego.
  9. Eeee, nieeee, zwykłe nato to nie, musi być stylowe, zgodne z epoką i wiekiem. Docelowo pójdzie coś takiego: ewentualnie bardziej harcorowo: Jeszcze do końca nie wiem i pewnie zamówię oba, a co finalnie wyląduje na zegarku, to się na żywo wybierze.
  10. Ani jedno, ani drugie Klasyczny, ręcznie nakręcany 60466E z funkcją hackowania, tak jak wyszedł z fabryki. Nic nie grzebane, poza bieżącym serwisowaniem. No i na razie eksperymentuję z bonklipem, bo na lato to genialne rozwiązanie. Niestety, bardzo drogie, ale jakiś jeden mi się uchował w znośnym stanie, więc poszedł do zegarka. Minimalnie za wąski, ale praktycznie, na żywo nie widać. Widać, że mocno już zjechany i zaraz mu się ogniwko przetrze na wylot, ale na razie daje radę: Może z czasem powędruje na replikę AF0210 lub jakiś 6B, ale na razie znajomy robiące te repliki siedzi w Australii i nie chce mi się dopłacać VAT-u do paska. Wróci do Europy, to zamówię.
  11. Hahaha, mam i ja! Rok młodszy, 1969. Oj, będzie noszone! Zawsze ten model baaardzo mi się podobał i wreszcie ustrzeliłem w stanie, jaki chciałem.
  12. Tutaj masz przykład, jak powinien ten zegarek wyglądać przy koronce: Jak widzisz, idealnie, jak przy linijce. Raczej tego modelu nikt nie nakręcał, żeby przy koronce się wytarł 😜 U Ciebie podstawa jest sporo cofnięta względem wulkanu Znalazłeś idealnego składaka (inna podstawa i inny wulkan) lub zegarek po jakimś odnawianiu wiele lat temu i już zdążył się ściorać Mówiłem, ten zegarek to pole minowe
  13. No i prawidłowo, pokazałeś tak, jak to powinno wyglądać, choć akurat tutaj inna referencja i "niski wulkan" czyli pojedynczy datownik na 1250. Zauważ, że głębokość, czy raczej grubość szlifu jest taka sama. O to mi chodzi. Natomiast sam widzisz, że szlif na wulkanie jest prościutki, drobny i nie ma wklęśnięcia. Z tymi kopertami w ogóle jest problem. Występują wersje składane z kilku i czasem naprawdę trudno dojść, co było i czy było robione. Krążą wręcz legendy, że ze względu na niską cenę w latach produkcji, zlecono zrobienie kopert w Chinach. Możliwe, bo widziałem już nie raz zegarki z jednej referencji zupełnie inaczej szlifowane, zwłaszcza przy uszach. Diabli wiedzą, ja w każdym razie spotkałem również koperty praktycznie pozbawione szlifu, lekko tylko zmatowione. Właśnie w referencji 198.012 często takie występowały. Jednak nadal nie było takich kwiatków, jak w prezentowanym w tym wątku egzemplarzu i zawsze góra była spójna z dołem. EDIT: A wiesz, że zegarek, który pokazałeś był "robiony"? Zobacz przy koronce: To jeden z nieomylnych znaków, na który trzeba zawsze zwracać uwagę. W oryginale ZAWSZE jest równiuteńko
  14. Niestety racja. Najważniejsze w tym modelu, że po "odnawianiu" szlif prawie zawsze jest wklęsły. Jak się dobrze przyjrzeć, to "wulkan" jest minimalnie łukowaty: a powinien być idealnie prosty i przy krawędziach lekko wyoblony: Z resztą wprawne oko kogoś obeznanego z "picowaniem" zauważy różnicę między polerką dolnej krawędzi wulkanu. W oryginale jest prościutka, w picowanym lekko wyoblona. Ale to już trzeba mieć wprawne oko, żeby zobaczyć różnicę. Dekiel również wyoblony: a powinien być ostry i prosty: Co ciekawe, boki dolnej obudowy wyglądają na nieszlifowane: dlatego pewnie taka różnica miedzy szlifem boku, a wulkanu. Tak szlifowany powinien być cały zegarek. Trochę serce boli oglądać takie coś: gdy powinno być tak: Generalnie to bardzo trudne zegarki, bo w "swoich czasach" dość tanie i chętnie kupowane, dziś efektowne i poszukiwane, więc często odnawiane. Czasem lepiej, czasem gorzej. Łatwo wdepnąć na minę i trzeba naprawdę zrobić "doktorat", żeby nie dać się złapać na zegarek po renowacji.
  15. Pamiętam, jak go kupowałeś Ta charakterystyczna kropka na wskazówce. Nie szkoda się pozbywać? Fajny kawał zegarka i w naprawdę przyzwoitym stanie.
  16. Tak, to Elgin A11, 1943 rok. Jak obejrzysz chociażby Parszywą Dwunastkę, to w tym filmie faktycznie na łapach mieli te zegarki. W wielu późniejszych filmach wojennych grały już współczesne reprodukcje, sporo większe, żeby wyglądało bardziej "męsko"
  17. No właśnie nie do końca. Zegarek polowy powinien mieć cyfry na tarczy, a nie jakieś paseczki, kropeczki czy inny szajs. Oczywiście, pojawiają się różne współczesne wariacje, ale zawsze podstawowym warunkiem takiej tarczy jest jej absolutna czytelność uniemożliwiająca pomyłkę. A tutaj? W ferworze walki, przez zachlapane błotem szkiełko jakaś ofiara źle policzy szare patyczki na szarym tle i o godzinę za wcześnie poleci z darciem ryja na wroga, jak ten jeszcze nawet zębów nie umył i gaci nie włożył...
  18. A tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego maluszka: Niby wcześniej były zegarki wojskowe, Najpierw w czasie pierwszej wojny pierwsze kieszonki przerobione na naręczne tzw. okopowe/trenche z grubym, nietłukącym szkłem, fluorescencyjnymi wskazówkami i cyframi na tarczy, potem nawet wydano z grubsza określone wytyczne, jakie warunki taki zegarek ma spełniać (chociażby niemiecki dienstuhr heer), jednak nadal były to zegarki głównie z rynku cywilnego, pasujące z grubsza do wymagań armii. Tak naprawdę to chyba Amerykanie jako pierwsi określili tak dokładnie, co to ma być, jak ma wyglądać i dokładnie takie zegarki na konkretne zamówienie armii zaczęto produkować zgodnie ze specyfikacją. Nie jest to już zaadaptowany zegarek cywilny tylko stworzony stricte na potrzeby pola walki. I choć dziś taki zegarek wydaje się śmieszny, bo jest wyjątkowo malutki, ale w tamtych czasach świetnie spełnił swoje zadanie. Jedną z cech wyróżniających go na tle pozostałych field watchy z tamtego okresu jest funkcja hackowania (stop sekunda), przydatna chociażby przy synchronizacji działań kilku grup żołnierzy, gdzie sekundy różnicy mogły decydować o powodzeniu przedsięwzięcia. Stąd z resztą centralny sekundnik, który zastąpił mało widoczną i czytelną subsekundę. To, plus duża/gruba koronka sprawia, że od razu wiadomo, jakie zastosowanie te zegarki miały i do jakiego celu były stworzone.
  19. Teleskopy stałe i rozmiar 35mm BK, z tym, że koperta jest na tyle masywna, że wydaje się sporo większy. Jak na zegarek z 77 roku, to całkiem całkiem.
  20. Jeden z bardziej klasycznych zegarków tego typu: Trochę niedoceniany, a bardzo odporny i świetnie spełniający swoje zadanie. Przy okazji, jak na prawdziwego fielda, a nie reedycję, słusznych jak na dzisiejsze czasy rozmiarów.
  21. Mówisz o czymś takim? To w dodatku prawdziwa patyna z Wietnamu, nie jakaś współczesna berbelucha, więc tym bardziej cenna.
  22. renqien

    Brąz i miedź .... :)

    Kurna, mam podróbę Porysuję sobie przez Ciebie zegarek i będziesz musiał go ode mnie kupić 😡
  23. renqien

    Brąz i miedź .... :)

    Duży (względnie) bo ma 41 czy 42mm. Stowa robi nawet 36mm, więc ten i tak przy tej wielkości L2L (50mm) jest wielki jak na taki styl. Weź poprawkę, że to jednak nie jest typowy nurek czy lotnik, tylko takie nie wiadomo co. Tarcza to srebro, tylko jakoś obrobione, że ma taki opalizujący kolor. Raz jest białe, raz pięknie kremowe, cholera wie czym to się ma 😜 Nawet na deklu jest wspomniane, że to srebro.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.