Wiele zależy od ręki, od tego, co się będzie robiło w zegarku i od tego, w co się ubieramy (oprócz zegarka). A także chyba od przyzwyczajeń. Co do zegarka roboczego, przez kilka byłem przyzwyczajony do Roleksa, który miał chyba 39 mm, ale oprócz tego jako casual w stylu lat 70. nosiłem czasem 42mm Orienta "patelnię", który to zegarek w latach swojej świetności uważany był za okropne bezguście, głównie z racji wręcz niepoważnie dużej średnicy. Stąd nazwa. Pasował też do garniturów z bistoru. Mam go cały czas jako coś w rodzaju pamiątki po czasach ABBY. Potem nosiłem przez jakiś czas MV Nereide 42 mm, który jednak odbieram jako za duży i za ciężki dla mnie, więc na dłuższy czas ustabilizowałem się przy 38 mm Tudorze BB58. Teraz zamieniłem Tudora na historyczny z lat 80. model nurka TAG Heuer, o średnicy znowu 38 mm. Pomimo, że sam jestem duży (ponad 190 cm), wygodnie jest mi w średnich zegarkach. Nurek 42 mm i większy jest potrzebny właśnie do nurkowania, gdzie istotna jest głównie czytelność wielkiej tarczy (teraz to i tak bez znaczenia, bo z zegarkami analogowymi nurkują tylko hobbyści - rekreacjoniści Cousteau). Natomiast casualowy zegarek w stylu nurka dobrze, żeby był możliwie uniwersalny. Na przykład nie zawadzał bardzo o rękaw, jeśli jest się w koszuli w pracy, albo nie zahaczał o paski plecaka, kiedy jest się w lesie. Poza tym nie podoba mi się, gdy ludzie w pierwszej kolejnosci patrzą mi na bulwę na nadgarstku. Z tych łącznie powodów preferuję jednak jako EDC zegarki o średnicy lekko poniżej 40 mm. Ale to kwestia osobistych upodobań.