Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Perpetuum Mobile

Stowarzyszenie
  • Liczba zawartości

    8916
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Perpetuum Mobile

  1. Zapomniałem mleka kupić na weekend [emoji6]:
  2. A nie chronografowo? [emoji6] Mnie też się zdarza przejęzyczyć.
  3. Nowe Swordfishe będą dostępne za parę dni. Te wielokolorowe to trochę nie mój gust, ale "Coal" za 299 USD to bym brał, gdybym potrzebował zgranego diverka za nieduże pieniądze.
  4. Próbuj. Spienione mleko a dolewka zwykłego mleka to dwa różne światy. Ja też pijam głównie mleczne, ze spienionym mlekiem, a jak nie mogę to wolę wypić czyste espresso niż dolewać mleko.
  5. Lumy nigdy nie żałowali. Dobrze, że tak im zostało. Ciekawy design.
  6. To może ja dla odmiany przedstawię nieco inny punkt widzenia na użyteczność rotomatu. Mam w sumie trzy rotomaty, w tym dwa w ciągłym użyciu, a w nich kręci się 8 zegarków. Lubię codziennie mieć na ręku inny zegarek i to ogromna wygoda, kiedy rano można szybko założyć gotowy do pracy zegarek, na który właśnie przyszła mi ochota. O ile proste zegarki bez wielu komplikacji można szybko ustawić i wstępnie nakręcić, to ustawianie daty już trochę wydłuża proces, szczególnie w przypadku mechanizmów bez szybkiego ustawiania daty. O fazach księżyca już nie wspomnę. Dlatego zresztą nie mam żadnego zegarka z tą komplikacją w kolekcji. Do niczego mi ona nie służy a tylko komplikuje ustawianie zegarka. W przypadku zegarka w rotomacie można też w miarę szybko i wygodnie ocenić jego dokładność chodu w dłuższym okresie czasu. Divery z zakręcaną koronką też mają szansę dłużej służyć, jeżeli oszczędzi im się częstego odkręcania i zakręcania koronki. W szczególności użytkownicy Orientów Kamasu wiedzą, że to może być wrażliwy element konstrukcji, który dość łatwo uszkodzić. Jest jeszcze aspekt dekoracyjny. Zegarki wyeksponowane w rotomacie cieszą oko. Przynajmniej ja tak mam. To zresztą bywa częstym "starterem" w rozmowie z gośćmi. Tak więc o ile w przypadku "jednozegarkowców" rotomat raczej nie ma racji bytu, to w przypadku nieco większego zegarkowego zbioru, korzyści z użytkowania rotomatu (rotomatów) mogą być całkiem wymierne. Ostatecznie każdy z nas ma swoje preferencje i każdy po rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw" wybierze, to co dla niego najbardziej odpowiednie. Bo minusy też na pewno są. W końcu to urządzenia mechaniczne, które wcześniej lub później ulegną awarii. Zabierają miejsce, wymagają zasilania no i kosztują mniejsze lub większe pieniądze.
  7. Tak często zakładam, że nawet daty nie ustawiam [emoji23].
  8. Przy piątku wybrałem coś, co nieczęsto gości na nadgarstku. Tylko z datą nie chciało mi się walczyć:
  9. Oni się ścigają na liczbę nowych wypustów z Venezianico, czy co?
  10. Wczoraj zabrałem się w końcu do "Napoleona" w reżyserii Ridleya Scotta. Niestety skończyło się trochę rozczarowaniem. Z jednej strony piękne zdjęcia, kostiumy, dekoracje i przede wszystkim doskonale zrealizowane sceny batalistyczne. Nie odniosę się do tego, czy zgodne z historią, czy też "upiększane" do filmu, bo takim specem od historii i od czasów napoleońskich nie jestem. W każdym razie filmowo imponujące. Z drugiej strony, niestety rozczarowujący scenariusz. To nie jest w żadnej mierze film o Napoleonie i o jego karierze politycznej oraz wojskowej. To nawet zrozumiałe, bo pokazanie całej złożoności tego procesu wymagałoby pewnie całego serialu i to dłuższego niż 10 odcinków. To tylko tło. Tym niemniej uproszczenie tej politycznej i wojskowej drogi do kilku najbardziej "pocztówkowych" i ikonicznych epizodów nie broni się. Tutaj historia Europy pokazana jest poprzez szybkie przeskoki przez małe epizody i epicko odmalowane wielkie bitwy. Cała fabuła jest oparta nie na polityce i nie na historii podbojów i porażek Napoleona, ale na jego związku z Józefiną. Ten związek, trochę toksyczny i trochę dziwaczny jest osią narracji. Nie wiem na ile ten wątek jest oparty na prawdzie, a ile jest w tym filmowej fikcji, ale po prostu nie jest to dla mnie wątek najbardziej intrygujący w życiu Napoleona. Joaquin Phoenix, którego bardzo cenię jako aktora, trochę tutaj zaskakuje i jego Napoleon, to taki trochę dziwak, trochę "aspergerowiec". W tej kreacji nie ma dla mnie charyzmy, jaką musiał mieć człowiek posyłający setki tysięcy żołnierzy na wieloletnie wojny i podbijający większość kontynentu. Próby pokazania tej charyzmy są robione trochę na siłę, w hollywoodzkim stylu, i zawodzą. Dla mnie, poza wspaniale, z rozmachem zrealizowanymi scenami bitew, niewiele więcej pozostało w pamięci po wczorajszym seansie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.