Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Kieszonkowe

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1670
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Kieszonkowe

  1. Mam ten katalog w oryginale (trochę nadgryziony przez myszy - "zębem czasu")
  2. Rzadko tu się pojawiam. Więc widzę że już uprzedzili mnie koledzy . Moim zdaniem 1908 rok tarcza i szkło do zrobienia a nr potwierdzi się przy konserwacji.
  3. Kieszonkowe

    Wahadło francuza

    Boże gdzie ja trafiłem Strzałki w górę, strzałki w dół, popuścić śrubkę jedną, dokręcić drugą, Jest komensacja , za mała komensacja, a najlepiej jak ktoś już się dorobi tokarki to dotoczyć. Jeszcze tylko brakuje porady nagwintować środkowy pręt. A jak już nie będziemy wiedzieli co zrobić to najlepiej ZBIĆ SZYBKĘ Dają te rady chyba osoby które nigdy w życiu nie miały tego typu wahadła w ręce. Panowie @Anansi i @LESKOS wydawać by się mogło że dali wyczerpujące wyjaśnienia a i moje co nieco do tego wniosło. Śruba "3" jest na stałe zakręcona na pręcie stalowym (i nie trzeba tu zbijać szkiełka wahadła) Jeżeli poluzujemy śrubę "6" to zmniejszając dystans pomiędzy śrubami "3" i "6" spowodujemy że pierścień podniesie się do góry Jednocześnie regulując śruby kule "4" i "5" zapewnimy idealne ustawienie soczewki. Warto zauważyć że poprzeczka ze śrubami "4" "5" "6" ma swoją dość sporą masę tak więc przesuwając ją po prętach wahadła nie tylko determinujemy wielkość kompensacji ale też przesuwając masę w dół możemy regulować okres wahnięć,
  4. Kieszonkowe

    Wahadło francuza

    Witam kiedyś byłem tu częstym gościem nawet dwa razy dziennie (wydawało mi się że przez 14 lat budowałem prestiż tego klubu) ale ponad rok temu nasze drogi się jakoś rozeszły. Teraz zaglądam tu rzadziej niż raz w miesiącu ostatni raz byłem tu na początku października. Opisałem wtedy ciekawą historię odzyskania tablicy nagrobnej Eppnera i spotkania w Świebodzicach na którym się pojawiłem i zostałem nawet dowieziony dzięki uprzejmości Kolegów (tak to już jakoś jest że towarzystwo zegarmaniaków trzyma się razem bez względu na działalność klubową) Nie wiem czy to dobrze czy źle ale jak widzę niewiele mnie ominęło. Coraz mniej ciekawych tematów i osób o nich piszących. Nawet ostatnia relacja z imprezy taneczno - wokalnej kończącej rok działania klubu zegarkowego jakaś uboga. A dyskusja na temat wahadła kompensacyjnego Ellicotta to muszę przyznać że co najmniej dziwna. Wydawać by się mogło że Panowie Piotr i Leszek wyczerpali całkowicie temat. I nie trzeba być tu inżynierem, mechanikiem, konstruktorem czy doktorem nauk fizyki technicznej. Wystarczą podstawowe wiadomości z fizyki z zakresu szkoły podstawowej czy średniej. Wahadło służy do regulacji chodu zegara i składa się z pręta wahadła i jego soczewki na nim zawieszonej. Im odległość od punktu zawieszenia do soczewki jest większa tym okres wahnięć wahadła jest dłuższy i zegar chodzi wolniej. Pręty wahadła mogą być wykonane z różnych materiałów - drewno, plastik, kevlar, szkło, metal..... Wydawać by się mogło że metal jest idealnym materiałem do ich wykonania , problem polega jedynie na tym że każdy materiał wraz ze zmianą temperatury zmienia swoje parametry w przypadku wahadła ważna jest rozszerzalność liniowa metalu. W przypadku ogrzania stalowego drążka wahadła wydłuża się on nieznacznie zwiększając odległość soczewki od zawieszenia i zegar chodzi wolniej. I tu przychodzi na ratunek tajemnicze słowo "kompensacja" i m.in. patent Pana Ellicotta. Wykorzystał on zjawisko że dwa pręty wykonane z różnych metali nierówno się wydłużają (mosiądz wydłuża się więcej niż stal) oraz proste użycie wagi czy huśtawki. Jeśli popatrzymy na wahadło zaprezentowane przez Kol. "erzlota" to składa się ono z trzech prętów dwóch mosiężnych "M" i jednego stalowego "S" wchodzą one swobodnie do soczewki wahadła. Na pręcie stalowym "S" jest zamocowany na stale śrubą "3" pierścień w którym na śrubach "1" i "2" zawieszone są ruchome belki wagi/huśtawki "L" i "P". Na te belki z jednej strony (od środka) naciskają lub zwalniają ruchome (wydłużające się bardzie od stali) pręty mosiężne "M". Wahliwe belki "L" i "P" opierając się z drugiej strony na kołkach "4" i "5" (stale osadzonych w ściance soczewki) powoduję jej przesunięcie w górę lub dół po prętach wahadła. Tym samym rekompensując jego wydłużenie lub skrócenie na skutek zmian temperatury gwarantując taka samą odległość od zawieszenia a co za tym idzie i dokładny chód. I tradycyjnie "to by było na tyle" Wesołego Starego Roku i wszystkiego Najlepszego w Nowym Roman
  5. Witam, kiedyś byłem tu częstym gościem, ale po blisko 14 latach pobytu i wydawało mi się że pisania merytorycznych postów oraz walki z głupotami wypisywanymi przez niektórych nasze drogi z forum się rozeszły. Teraz zaglądam tu sporadycznie (ale można się ze mną spotkać w innych miejscach internetu) Natomiast przyjaźnie które tu zawarłem pozostały i dzięki temu co jakiś czas mam przyjemność się spotkać z Kolegami. Jako że znam z grubsza kulisy całej tej akcji którą można nazwać sensacyjną żeby nie powiedzieć że cudem. A Kolegom którzy brali w niej udział nie wypada się chwalić - to pozwolę sobie je krótko przedstawić. Na spotkaniu w końcu maja w Srebrnej Górze byliśmy przy tym co pozostało z grobowca E.Eppnera i dyskutowaliśmy co zrobić żeby skradziona metalowa płyta trafiła na swoje miejsce i jak ją odtworzyć. Nie minęły cztery miesiące jak nasz Kolega Leszek (LESKOS - znany kolekcjoner Eppnerów i nie tylko ) otrzymał informację do młodego Kolegi "zegarowy" (młodzi są zawsze lepsi w buszowaniu po internecie ) że na lokalnym portalu w Holandii ktoś wystawia tablicę z grobu Eppnerów i czy nie jest tym zainteresowany. Leszek natychmiast powiadomił Adama (Amroziuk) i Wojtka (WueM) i o tej sensacyjnej informacji którą można nazwać cudem. Wojtek błyskawicznie zalogował się do tego portalu i udało się mu za własne pieniądze kupić tę tablicę ( o kwocie nie będę mówił bo dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają - w każdym razie kilkukrotnie przekraczała koszt miedzi z której została wykonana ) Problem polegał tylko na tym że Holender nie wysyłał do Polski. I tu został zaangażowany Andrzej (Andrzej Wachowicz) który własnym samochodem pojechał kilkaset kilometrów z Belgii do Holandii odebrać tą tablicę. O całych kulisach odbierania tablicy nie będę pisał. Wystarczy powiedzieć że na miejscu między innymi okazało się że pieniądze wpłacone przez Wojtka nie dotarły do Holendra. Andrzej niewiele się zastanawiając zapłacił po raz drugi za tą tablicę z własnych pieniędzy i tablica już była w "naszych rękach" (zawirowania z pieniędzmi zostały po paru dniach wyjaśnione) Mimo że Andrzej zaanonsował swój udział w "Gustavach 2023" szczęśliwy nabywca nie chciał czekać do początku października na swoją zdobycz i tu jeszcze jeden Kolega z forum Janek (janekp) odebrał od Andrzeja tablicę i wcześniej przywiózł ją z Belgii do Polski. I tak w dniu 7 października odzyskana tablica została ponownie zaprezentowana szerokiemu gronu miłośników zegarów. Tablica wykonana jest z 2-3 milimetrowej blachy miedzianej. Napis na niej jest repusowany i co ciekawe zarówno od przodu jak i od tyłu krawędzie liter są idealnie prostopadłe do blachy. Myślę że wszystkim Kolegom biorącym udział w tej akcji należą się słowa uznania i gromkie brawa. Szkoda tylko że nikt z zarządu klubu w niej nie brał udziału, nie partycypował w kosztach ba nawet o niej nie wiedział bo nie pojawił się na spotkaniu w Świebodzicach. A może trzeba było by ogłosić zbiórkę żeby ta tablica była sukcesem całego forum . Fajnie jest że ludzie którzy są pasjonatami zegarów cały czas utrzymują z sobą kontakt bez względu na to gdzie są. tradycyjnie "i to by było na tyle" Roman p.s. Na zdjęciu które zrobiłem razem z tablicą widzieliście właśnie autorów (poza jankiemp) tego sukcesu/cudu, a tu jeszcze tablica z bliska. W całej tej historii są jeszcze poboczne wątki z dziewczynami ze Świebodzic i Szczecina oraz cmentarzami tam położonymi ale to już tematy na powieść sensacyjną
  6. Witam, nie chcę wywoływać tym razem "wojny" kto ma starszą tokarkę. Ale w/g mojej skromnej wiedzy historycznej (potwierdza to link Andrzeja) Najpierw był Boley (u niego od prawie początku firmy pracował Leinen (kto wie może nawet był głównym konstruktorem). Później po odejściu z firmy był Leinen. A na końcu Boley- Leinen (tu chyba chodziło o przejęcie renomy firmy i zrobienie na złość swoim byłym pracodawcom). Nie ważne która jest starsza czy młodsza. Najważniejsze że obie w pełni sprawne, obie toczą, i obie w dobrym a "Omikrona"" w bardzo dobrym stanie. Jak sam wspomina doprowadzenie do takiego efektu trochę wysiłku i czasu Jemu zajęło. Miłego toczenia Roman
  7. Witam, no i znowu wywołałem "małą burzę" a ja chciałem tylko podkreślić że Koledzy "Omiron" i "Szalony amator" w sposób bardzo twórczy wykorzystują zniszczone narzędzia !!!! oraz pokazać narzędzia które wymyślono do wyznaczania środka okręgu/osi w celu np. centrycznego jej wiercenia. (Już dawno obiecywałem sobie że nie będę tego robił bu wzbudza to duże emocje) Drogi Kol. @PM1122 nie uważam się za "oczytanego" chociaż w czasach kiedy się uczyłem książki były jedynym źródłem informacji . A nie tak jak teraz internet i youtube (efektem tego jest że teraz już każdy który obejrzy filmik jak robi się oś wrzeciennika jest już specjalistą od szpindlaków ) Natomiast gdybyś czytał uważnie to co napisałem w poście #38 to wyraźnie napisałem że takie zastosowanie znacznika czy nawiertaka wymaga centryczności wrzeciona i konika (lub centrowania CNC) a przede wszystkim jego zamontowania w koniku, i że nawiertak nie do tego służy co słusznie zauważył @Piotr Ratyński. Natomiast przy pomocy tego nieszczęsnego "środkownika" robimy to z reki, podobnie z ręki możemy wyznaczyć środek osi przy pomocy dobrze zaostrzonego noża do toczenia - jak to się robi odsyłam do książek lub youtube . Andrzeju dlaczego straciłem zapał do robienia postów i zdjęć instruktażowych na forum to już kiedyś sobie wyjaśniliśmy w rozmowie prywatnej. Natomiast jak nazywa się ten przyrząd w językach zachodnich to odsyłam do słownika pojęć zegarmistrzowskich (który jednak chyba nie powstanie ) Natomiast w poście #51 w zastępstwie "kiniola" znalazłem książkę o którą prosiłeś i jest tam wyraźnie napisane nad rysunkiem "Mittelpunkttreffer" czyli z niemieckiego uderzacz w środek - czyli nasz środkownik no złamię moje wcześniejsze postanowienia i podam coś z niepowstałego słownika "Centrum tools" czyli z angielskiego narzędzie centrowania - czyli też coś blisko środkownika Francuskiego nie podam - bo nie mam, nie znam, nie lubię A działa to dokładnie tak jak opisałeś Ja też bardzo sobie cenię podręczniki tego Autora. Udało się zebrać praktycznie komplet Polskiej literatury zegarmistrzowskiej (też mam trochę zdublowanej ) kiedyś to było nawet dość tanie, później to była tylko kwestia kasy a teraz pewnych pozycji jak Groszek, Durski, Skwara, Sievert czy katalog Mięsowicza trudno szukać na rynku antykwarycznym. Dziękuję za podrzucenie zdjęć z Twojej biblioteki dowodzą one tego co pisałem wcześniej że Podwapiński był (przynajmniej za życia) znanym i szanowanym autorem książek zegarmistrzowskich. I że wiele osób z nim współpracowało przy ich powstaniu. Myślę że nie współdziałali by z plagiatorem. Z mojej biblioteki gdzie też mam kilka książek z autografami autorów - bardzo sobie cenię tą Jest to właśnie dedykacja złożona w 1973 roku w Trójmieście, gdy Podwapiński był na nadzorach autorskich podczas druku IX tomu Zegarmistrzostwa (jedyny tom nie drukowany albo w Niepokalanowie albo w PWNT w Warszawie) Widać po charakterze pisma że mistrz był już wtedy dość mocno schorowaną osobą . Miłego dnia Roman p.s. A narzędzi do wyznaczania środka (tych nieszczęsnych "środkowników" ) jest jeszcze kilka innych ale nie będę ich szukał żeby nie zaostrzać dyskusji
  8. Kieszonkowe

    Nasze Budziki

    Witam , aby kolekcjonować a co najważniejsze naprawiać stare zegary i zegarki niestety trzeba zgromadzić sobie spory zapas części do nich lub współpracować z osobami i zegarmistrzami którzy je posiadają . Problem polega na tym że sprężyna włosowa do budzika sprężynie nie równa . I tak jak w przypadku włosów do kieszonek i naręcznych dobieramy odpowiednio do kalibru zegarka i balansu. Tak w przypadku budzików włosy są do odpowiednich modeli. Oczywiście podejrzewam że można je stosować wymiennie tylko wtedy trzeba sobie zadać trud i dokładnie pomierzyć wymieniany włos i poszukiwać identycznego o takich samych parametrach. Miłego weekendu Roman p.s. A i nie polecam rozwiązań które podpowiadają tu niektórzy. Włos ze starego zdezelowanego budzika zawsze będzie włosem zardzewiałym o gorszych parametrach sprężystości. No chyba że trafimy na stary budzik NOS. Ale wtedy grzechem będzie go demontować .
  9. Witam w weekendowy poranek. Krzysztof powiem tak - jak zwykle masz rację - i jak zwykle jeśli byś jej nie miał to podpisuję się pod punktem pierwszym Natomiast w naszej dyskusji pozwolę sobie podać kilka suchych faktów o mistrzu Podwapińskim - i osąd pozwolę sobie pozostawić Kolegom. Brat Wawrzyniec Maria Aleksander Podwapiński urodził się w 1903 roku w Radoszycach. W 1929 roku wstąpił do zakonu w Niepokalanowie (tego samego którego przeorem był ojciec Kolbe). Na początku wojny bracia zakonni rozpierzchli się po Polsce i Podwapiński trafił do zakładu zegarmistrzowskiego w Iwaczewiczach Poleskich gdzie odbył solidną praktykę. Po powrocie do zakonu w 1940 roku za namową o.Kolbego zaczął uczyć wybranych współbraci zegarmistrzostwa. Jak sam opowiadał na jedne z zajęć wszedł ojciec Kolbe i zapytał dlaczego korzysta i tłumaczy niemieckie podręczniki i czemu nie napisze własnego swojego. Opowiadał później że ta zachęta była zarzewiem pomysłu własnej książki. W 1942 zdał egzamin czeladniczy a tuż po zakończeniu wojny 1946 egzamin mistrzowski. Studiował też British Horological Institute w Londynie. Był członkiem wielu stowarzyszeń i organizacji zegarmistrzowskich i technicznych. Opiniodawcą Polskiej Akademii Nauk i rzeczoznawcą w Polskim Komitecie Normalizacyjnym. Współpracował z fabrykami zegarów w Łodzi i Toruniu. Był doradcą przy rekonstruowaniu zegara na Zamku Królewskim. Jego biblioteka zegarmistrzowska w Niepokalanowie zajmowała blisko 1200 !!! pozycji. Brat Wawrzyniec Maria Aleksander Podwapiński w prywatnych rozmowach nigdy nie ukrywał że przy pisaniu swoich podręczników korzystał pomocy zewnętrznej i bogatej bibliografii którą posiadał. Konsultował swoją pracę z wieloma specjalistami z dziedziny zegarmistrzostwa m.in. z profesorami Morawskim i Mrugalskim oraz innymi zegarmistrzami i fachowcami których zawsze wymienia w przedmowach swoich książek. Często też pojawiają się na rynku antykwarycznym poszczególne tomy jego prac z imiennymi dedykacjami i podziękowaniami autora za pomoc przy powstaniu książki. Opracowanie które rozpoczął wydany w 1948 roku tom "Historia, nauka i praca" miało zostać zakończone tomem 8 "Naprawa zegarów i zegarków mechanicznych" wydanym 1967. I wtedy w Niepokalanowie pojawił się cały zarząd Cechu Jubilerów, Grawerów, Złotników, Zegarmistrzów i Optyków z prośbą o kontynuowanie dzieła i pisanie następnych tomów o zegarach elektrycznych, elektronicznych, zespołowych i specjalnych. Myślę że gdyby były jakiekolwiek podejrzenia o plagiat czy zerżnięcie to nikt by nie prosił o kontynuowanie dzieła. I tak powstał tom 9 "Elektryczne czasomierze pojedyncze" wydany w 1974 (wtedy też ojciec Podwapiński odwiedził Trójmiasto w ramach nadzorów autorskich drukarni w której ten tom był drukowany). Zostały też zebrane materiały na tomy 10, 11 i 12. Tom 9 był ostatnim wydanym za życia Podwapińskiego. I jest o tyle ciekawy że został wydany w dwóch wersjach grubej (Elektryczne czasomierze pojedyncze) oraz cieńkiej (Zegary i zegarki elektryczne i elektroniczne 1992). Od tomu 4 przy pisaniu tego dzieła współpracował ściśle drugi wybitny zegarmistrz - franciszkanin Brat Bernard Maria Stanisław Bartnik - a od 7 tomu jest wymieniany jako współautor. On to też właśnie wydał po śmierci Podwapińskiego tą drugą wersję tomu 9 oraz tomy 10, 11 i 12. Był też głównym autorem dwóch podręczników zegarmistrzostwa dla szkół zawodowych. Jednak jak podkreślał korzystał z materiałów zgromadzonych wcześniej razem z ojcem Podwapińskim. Dlatego też na wszystkich tych książkach Wawrzyniec Maria Podwapiński jest wymieniany jako współautor. Praca nad tymi wszystkimi książkami była możliwa dzięki współpracy olbrzymiego zespołu redakcyjnego franciszkańów oraz zewnętrznych konsultantów co często w swoich wypowiedziach podkreślali autorzy Podwapiński i Bartnik. A to że przy pisaniu tego dzieła korzystali z innych opracowań to wystarczy spojrzeć na bibliografię właśnie w tomie 9 zawiera ona 190 !!! pozycji które zostały wykorzystane przy pisaniu i blisko 80 podziękowań dla osób i instytucji które pracowały przy powstaniu tego dzieła. Brat Wawrzyniec Maria Aleksander Podwapiński jeśli ktokolwiek go znał mimo swojego dużego autorytetu i wiedzy był bardzo miłym i skromnym człowiekiem. Był twórcą moim zdaniem największej na świecie monografii zegarmistrzowskiej - łącznie 15 wolumenów. Myślę że zarzucanie im plagiatu czy zrzynania jest mocno wyolbrzymione. Myślę że Krzysztof jako osoba mocno zajęta nie będzie miał czasu żeby znaleźć w swojej bibliotece 15 pozycji o których pisał mówiąc o zrzynaniu. Ja jako osoba posiadająca trochę więcej czasu wolnego znalazłem coś takiego. I jeśli to sobie przetłumaczysz to otrzymamy coś w stylu środkownik. Nie jest to może dobrze zrobione tłumaczenie - a raczej rodzaj "kalki językowej". Wiem że Ty jesteś zwolennikiem używania oryginalnych nazw zagranicznych. Ale Polacy nie gęsi .. (choć muszę przyznać że środkownik też trochę mnie razi) Mistrz Podwapiński w końcówce swego życia był gorącym zwolennikiem żeby nazewnictwo zegarmistrzowskie określić polską normą. Popartą wiedzą fachowców i językoznawców ale tego nie zdążył zrobić. A czy nawiertak to to samo co środkownik to proszę osoby na tym forum lepiej się znające o wypowiedź co czym jest na powyższych zdjęciach. Dla mniej znających polecam wujka google. Miłego weekendu Roman p.s. A na potwierdzenie lub zaprzeczenie opinii "kiniola" zdjęcia z mojej skromnej biblioteki - katalog niemiecki i tabela 3 tomu Zegarmistrzostwa - podobna stylistyka, podobne narzędzia, układ trochę inny ale czy to jest zrzynanie to nie wiem - tym bardziej że jest to ujęte w wykazie bibliografii.
  10. Oj Marian Marian jakieś z cztery lata temu podczas warsztatów w Gdańsku pokazywałem te narzędzia i wtedy ani Ty ani Janusz nie byliście w stanie (a może byliście ) powiedzieć co to jest za narzędzie. Zresztą inne obecne tam osoby też . Trzeci tom Zegarmistrzostwa str. 66 i tabela druga z końca tego tomu poz. 610 - Środkownik (znacznik) Ty jesteś usprawiedliwiony (ze względu na nick i wiek ) Janusz wszędzie widzi "otwieracze do konserw" (i pomysły żeby zrobić sobie własne narzędzie ) a jedynie "kiniol" zapamiętał lekcję z tamtych warsztatów (ale to pewnie dlatego że młodszy od nas więc umysł bardziej chłonny ) Tak jak napisał Krzystof - środkownik bo takiej nomenklatury używa mistrz Podwapiński - służy do centrowania na okrągłej osi. A jego konstrukcja w przeciwieństwie do narzędzi przedstawionych przez Omikrona i Janusza nie wymaga stosowania konika tokarskiego tylko można to zrobić "z ręki" Miłego dnia Roman
  11. No i niechcący wywołałem burzę moim wpisem a ja chciałem napisać tylko że OBYDWAJ KOLEDZY bez problemu potrafią to zrobić. Z Januszem znamy się "jak stare byki" (podkreślam stare ) i gwarantuję że zrobi to - po pijaku - z zamkniętymi oczami - i jedną ręką Natomiast co do Kol. Macieja MM to PRZEPRASZAM jeśli poczuł się urażony. Spotkaliśmy się kilkanaście lat temu na Jarmarku Dominikańskim wtedy Kolega jeszcze jako "piękny i młody człowiek" biegał po nim i skupował narzędzia i zegarki i wtedy pomogłem mu w otworzeniu Elgina ( może tego nie pamięta) a ostatnio już z jako "tylko pięknym" podczas warsztatów w Krakowie (ale nie mieliśmy okazji porozmawiać ). Wiem że prowadzi w Warszawie firmę zajmującą się naprawą zegarków, że złożył swój własny zegarek, że jest doktorem fizyki technicznej mojej macierzystej uczelni. Ale nie wiedziałem że ma tytuł mistrza zegarmistrzostwa i to jeszcze z oceną "bardzo dobrą" - za faux-pas jeszcze raz BARDZO PRZEPRASZAM !!! Człowiek całe życie się uczy - za moich czasów aby zostać mistrzem w danym fachu trzeba było odbyć wiele lat nauki i praktyki w zakładzie rzemieślniczym pod okiem mistrza. A później zdać egzamin praktyczny i teoretyczny przed komisją cechową i dopiero ta komisja nadawała dyplom uprawniający do prowadzenia zakładu oraz tytuł Mistrza w danym fachu. Nie było żadnych ocen. Albo się było mistrzem albo nie. Ale widzę że teraz coś się zmieniło mistrz i to z oceną "bardzo dobrą" - GRATULUJĘ. To by było na temat punktu pierwszego - PROSTUJĘ i jeśli Kolega poczuł się urażony PRZEPRASZAM. Co do punktu drugiego - całkowicie się z Kolegą zgadzam nie tytuły i oceny decydują że coś potrafimy zrobić. Ja sam mam w indeksie wpisaną też ocenę "bardzo dobrą" z przedmiotu konserwacja zabytków i to wpisaną przez nie byle kogo bo św.p. profesora Stankiewicza - ale nie znaczy to że jestem konserwatorem zabytków i obawiam się że żaden wojewódzki konserwator zabytków nie powierzy mi konserwacji podległych mu obiektów. Natomiast co do AHCI (Académie Horlogère des Créateurs ) to w szanownym gronie jest na pewno sporo samouków ale jest też sporo osób które posiadają tytuł zegarmistrzowski albo nabyty podczas właśnie praktyk albo z znanych i renomowanych szkół zegarmistrzowskich. N.p. przywoływany przez Kol. George Daniels był samoukiem ale później pracował z zegarmistrzem w Edgware w Londynie i uczył się zegarmistrzostwa na Northampton Polytechnic. A dopiero później chyba został przyjęty do AHCI. Ale tak jak w przysłowiu "nie matura lecz chęć szczera" jeszcze raz podkreślam że OBYDWAJ KOLEDZY jeśli tylko będą chcieli są rzekomy wałek dorobić !!!! Kol. Kieszonkowe nie ma takich "mocy sprawczych" żeby załatwić komisję zresztą o jej powołanie jest coraz trudniej ostatnie cechy to chyba Katowice (aż strach myśleć co będzie jak Mistrz Franciszek Wiegand zemrze) i ponoć Warszawa . A kolega @eye_lip nie musi załatwiać wymiarów - pogrzebałem w swojej bibliotece i proszę Jakby potrzebne były inne kalibry to służę moim księgozbiorem Miłego "wałkowania" Roman
  12. Myślę że zarówno Janusz jak i Maciej Ci to zrobią mimo że nie są zegarmistrzami. Tak nawiasem dorobienie wałka było zadaniem praktycznym na egzaminie czeladniczym na zegarmistrza . A jak się nie chce dorabiać to wystarczy mieć taki zapasik tylko nie wiem co szybciej znaleźć czy dorobić miłej niedzieli Roman
  13. Czyli witam w ekipie kompletującej niekompletne tokarki (chyba każdy z nas przez to przechodzi ) Ciekawy środkownik czy jest zrobiony ze starego wiertła ? - jeśli tak to gratuluję pomysłu !!! Ja kupiłem kilka zestawów żeby skompletować takie ale dzięki temu mam końcówki z różnej średnicy prowadnicami i umożliwiają pracę z różnymi średnicami osi. Czyli tak jak napisałem perspektywa !!!!! Na zdjęciu Omikron-a doskonale widać prawidłowe rozwiązanie przeniesienia napędu z równymi średnicami kół na wrzecionie i silniku. I idealnie ustawionym - prowadzonym pasku. Takie ustawienie gwarantuje też że nie trzeba dodatkowo napinać paska przy zmianie kół. Brakuje tylko ew. przekładni pośredniej która umożliwia jeszcze większą możliwość zmiany obrotów. Ale podejrzewam że zastosowany silnik pochodzi (tak mi wygląda) z jakiegoś starego sprzętu komputerowego i jest zapewne silnikiem prądu stałego a co za tym idzie ma możliwość prostej regulacji obrotów - jedyna wada tego typu rozwiązania to że zmniejszając obroty tracimy moc silnika - dlatego dobrze jest stosować silniki przewymiarowane. Ale zawsze jest coś za coś . Miłego końca weekendu Roman
  14. Nie wiem - jak to mawia @Piotr Ratyński "moja szklana kula nic nie mówi" ale poszperałem w moich pudłach i może n.p. być tam coś takiego lub coś innego . Wystarczy odwrócić zegarek tarczą w dół i z drugiej strony po prawej stronie przy kominku podważyć dekiel (powinno być tam takie lekkie wcięcie) nożykiem lub paznokciem. Po otwarciu tego dekla będzie jeszcze jedna pokrywka - tu te same czynności . I mamy już wyjaśnienie tajemnicy - jaki mechanizm siedzi w środku . Miłego weekendu Roman
  15. Witaj, nie wiem - wyraźnie napisałem "ale może to jest efekt perspektywy zdjęcia" Zasada ogólna jest taka że koła stopniowe zarówno na silniku jak też ew. przekładni/przystawce pośredniej oraz na wrzecienniku powinny być ustawione na wprost tak żeby największe koło wrzeciona było umieszczone na wprost najmniejszego koła w przystawce pośredniej lub silniku. Pasek napędowy powinien iść idealnie pionowo do wrębów kół. Wtedy następuje najlepsze przeniesienie siły napędowej. A przy zmianie obrotów przenosząc pasek na jednym kole na mniejsze a na drugim na większe nic nie musimy przestawiać / naciągać jest wystarczający i ten sam obwód paska wystarcza. Wyjątek stanowi gdy mamy silnik z regulacją obrotów wtedy gdy na jego osi nie mamy trójstopniowego koła pasowego, a mamy zamontowane tylko jedno kółko (i zmianę obrotów tokarki realizujemy tylko silnikiem) wtedy ustawiamy to kółko naprzeciw środkowego kółka pasowego wrzeciona - ale wtedy powinniśmy móc położenie i naciąg regulować silnikiem Miłego weekendu Roman p.s nie wiem czy wystarczająco dobrze to wytłumaczyłem jak nie to pytaj
  16. Billodes to stara firma Georgesa Favre-Jacota działająca w końcówce XIX wieku w Le Locle w Szwajcarii . Kontynuacją Georges Favre-Jacot była działającą do dzisiaj znana i ceniona firma Zenith. Ładny kryty zegarek w 14 K złocie. Miłego końca tygodnia Roman
  17. Drogi Andrzeju, w zestawie Omikrona nie widzę żadnych podwójnych narzędzi. Jest to podstawowy zestaw (do dużego mu jeszcze trochę brakuje - zacisków samocentrujących, supportu krzyżowego, tarczy mimośrodowej, uchwytów stożkowych wypukłych .......) ale i tak myślę że u wielu z Nas budzi podziw. Zwłaszcza za stan i wykończenie. Jedyne co budzi moje ale to usytuowanie silnika ale to może jest efekt perspektywy zdjęcia. Przy gromadzeniu / zakupach sprzętu najlepiej (jeśli dysponuje się odpowiednią ilością pieniędzy - lub ma się szczęście) kupować właśnie takie kompletne zestawy. Ale ich jest coraz mniej i dlatego są w cenie. Można też tak jak Ty czy ja kupować "na sztuki" wtedy czasami wychodzi taniej, ale wtedy trzeba mieć wiedzę o tym co chce się kupić albo korzystać z porad kogoś kto się na tym choć trochę zna. No i w takim kupowaniu z natury przy okazji tak jak Ty (czy ja ) kupuje się często zdublowane części ( dwie pompki n.p ) Po jakimś czasie okazuje się że podobnie do mnie masz kilka zestawów narzędzi z tym że jeden kompletny a reszta no może niezupełnie . Miłego kompletowania (niekompletnej kolekcji tokarek ) i końca tygodnia Roman
  18. Czyli jest tak jak pisałem/podejrzewałem Zaciski do pompki i latarki są z gwintem natomiast górny zestaw tulejek redukcyjnych jest bez gwintu (podobnie jak tulejki mosiężne a polerownicy śrub). Pozdrawiam Roman
  19. Witaj, bardzo zacny zestaw i podstawa . Widzę że w lewym dolnym rogu przy "pompce" są chyba identyczne 3 zaciski jakie ma Andrzej a o których była ostatnia dyskusja . I one mają właśnie gwint do śruby ściągającej. Natomiast na górze pod rzędem stalowych zacisków są chyba mosiężne wkłady redukcyjne (wkładane do stalowych zacisków). Miłego dnia Roman
  20. Witam w wtorkowy poranek (udało mi się zwlec z łóżka i pogrzebać w moich pudłach ) Dokładnie tak jak piszesz Mariusz, zresztą ja też o tym pisałem w moim poprzednim poście. Należymy do pokolenia "starszych panów" którzy już mają prawo nie pamiętać "co za Niemiec ukradł nam nasze okulary" . Na całe szczęście w przeciwieństwie do niektórych osób które autorytatywnie się wypowiadają na tym forum (pisząc i pokazując niekiedy bzdury - co prawda ostatnio kończą to formułą "ale ja się na niczym nie znam - nie jestem zegarmistrzem, niech lepsi się wypowiedzą" .....) "starsi panowie" poza swoją sklerotyczną wiedzą potrafią się przyznać do popełnionego błędu . Na zdjęciu powyżej wygrzebane trzy zastawy do polerowania śrub od lewej firmy Wolff, Boley i Lorch. Wszystkie mają po trzy tarcze bukszpanową, cynkową i mosiężną do polerowania. I wszystkie mają stalowe zaciski - ściągane śrubą - do których wchodzą mniejsze tuleje mosiężne do łapania gwintów śrub (i które są przez ten zacisk zaciskane) Jedynym zestawem do polerowania śrub który poza stalowym zaciskiem ściąganym ma też zacisk mosiężny ściągany jest zestaw Boleya Ale i ten w podstawowym wyposażeniu ma zestaw małych tulejek mosiężnych bez gwintu do śruby ściągającej "I to by było na tyle" w temacie polerowników do śrub - jak sama nazwa wskazuje służą do obróbki (polerowania i skracania) śrub. Co prawda kilkanaście lat temu były osoby na tym forum które twierdziły że z powodzeniem używają też tego narzędzia do wiercenia otworów pod czopy - i teoretycznie dzięki ruchowi posuwisto/zwrotnemu można by ich do tego używać ale trudno mi sobie to wyobrazić i ja do tych osób się nie zaliczam. Ale to jest pewną wadą tego forum że gromadzi różne osoby i nikt na forum nie weryfikuje ich wypowiedzi. Andrzeju masz moim zdaniem zupełną rację Twoje tulejki są do zacisku w "pompce do wiercenia" (mam kilka "pompek" ale akurat takiej z zaciskami nie ) Świadczą o tym chociażby to że są krótsze (chyba nie mają wefrezowania blokującego) i mają średnicę odpowiadającą średnicom wierteł piórkowych. Natomiast co do pytania jak mosiężne tuleje są zaciskane na gwintach śrub. To właśnie dzięki dobranemu odpowiednio materiałowi i średnicom zacisków łapią one śrubę po całym obwodzie gwintu nie niszcząc jej (stalowe mogły by gwint uszkodzić a np. miedziane były by za miękkie). Miłego dnia Roman p.s. Andrzeju pamiętam o smykach dla Ciebie jeden jest już zrobiony jak będe się trochę lepiej czuł to znajdę materiał i zrobię jeszcze drugi i umówimy się na wysyłkę.
  21. A ja myślę że te tulejki biorąc pod uwagę ich średnicę i kształt są do chwytania wierteł piórkowych tak jak pisze Andrzej. Do polerownika zaciski z natury (podkreślam z natury) wyglądają tak i mają inaczej ukształtowany bok umożliwiający ich wyjęcie chociaż też bywają z gwintem do śruby ściągającej (takie jak pokazał Andrzej) Miłego weekendu Roman
  22. Witam w weekendowe poranek (rano jeszcze jako tako egzystuję - później jest już gorzej) Byłem już "forumowym partaczem" , "forumowym zrzędą" dla niektórych stałem się "wrogiem publicznym nr1" mogę więc też z honorem przyjąć miano "forumowego odkrywcy" . A tak na poważnie to zwlekłem się do mojego "złomowiska" w piwnicy i co prawda nie znalazłem mojego 24 godzinnego ale za to znalazłem taki (jestem na etapie przenoszenia zbiorów z piętra do piwnicy - moja żona którą niektórzy mogli poznać każe mi się przyzwyczajać "do ziemi" ) Pewna ciekawostka ładny wojskowy zakręcany Waltham z czarną tarczą i białymi wskazówkami z deklem (idealnie pasującym gwintem i wzorem) od wojskowego Hamiltona. Hamilton z 24 godzinną tarcza (i deklem Hamiltona ) też gdzieś był ale "diabeł ogonem przykrył" albo już kiedyś "poszedł do ludzi" widać chyba wyraźnie napisy podobne do dekla Kol. @Hecke z usuniętym wojskowym nr służbowym czyżby demobilizacja ??? I tu chętnie się podzielę się moim tytułem "forumowego odkrywcy" Jak ktoś z Kolegów odkryje tajemnicę co oznaczały poszczególne nabicia na deklach wojaków bo nr seryjny to wiadomo nr zegarka przypisanego żołnierzowi A co pozostałe cyfry i litery i to nie tylko w "amerykańcach" ale też "GSTP' czy "DH" Miłego weekendu pełnego ciekawych zdobyczy i odkryć Roman
  23. Witam, dla mnie idea/zasada przyznawania punktów karnych jest trochę dziwna, Można je dostać za powtórzenie głupiego dowcipu !!!! A wielokrotne powtarzanie takich samych (identycznych) postów w celu nabicia aktywności i lajków (o postach typu "och i ach " już nie wspomnę) lub pisanie (autorytatywnie) głupstw w tematach merytorycznych uchodzi płazem !!! Miłego weekendu Roman
  24. No i wyszła BRYNDZA Niestety ze względu na stan zdrowia muszę zrezygnować ze spotkania. Cieszę się że udało mi się spotkać z Wami w Krakowie. Życzę udanych warsztatów zarówno w miasteczku Galicyjskim (bardzo ciekawy pomysł, remiza, ratusz /z zegarem naszego Kolegi/ gdzie jak rozumiem będziecie biesiadować, sklep kolonialny, wyszynk ..... no i pomieszczenia w jednym z domów po prawej stronie sieni) - szkoda tylko że są to kopie na wzór oryginalnych domów (ale jak zwykle czepiam się ) wyposażenie jest prawdziwe choć nie zawsze dobrze ułożone . No i szkoda że nie będę mógł zobaczyć miejsca pracy mojego ś.p. Ojca - ZNTK Sącz. O prelekcji Piotra już nie wspominając. Natomiast jeśli ktoś będzie chciał zobaczyć i poczuć prawdziwy charakter rynku Galicyjskiego to polecam jadąc lub wracając zahaczyć o rynek Starego Sącza. Tam prawie wszystko jest zgodne z oryginałem. A dla smakoszy polecam Pracownię Pieroga mieszczącą się w jednej z uliczek dochodzących do rynku można tam się delektować różnymi pierogami m.inn. z rydzami czy z jagodami (czy jak za moich młodych czasów mówiło się z borówkami). No i skosztować lodów i wypieków z licznych cukierni przy rynku. Mam nadzieję że uda mi się jeszcze kiedyś indziej spotkać z Wami Miłych warsztatów Roman p.s. A pro po BRYNDZY - jeśli ktoś lubi ten rodzaj sera to polecam sobie zakupić w sklepach spożywczych "Bryndzę Sądecką" tylko tą czarną !!!! bo ona jest chociaż w 50% z sera owczego - SMACZNEGO
  25. Witam, ja spotkałem się kiedyś z takim wyjaśnieniem tej kompilacji w zegarku. Że poza uatrakcyjnieniem tarczy / zegarka głównym celem wskazań 24 godzinnych było umożliwienie określenia pory dnia / nocy w miejscach gdzie nie możemy obserwować pory dnia, wschodów i zachodów słońca np. koło podbiegunowe czy okręt podwodny. Miłego dnia Roman
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.