Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ireo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1271
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ireo

  1. Efektowny ten Rolex. 36 mm?
  2. ireo

    Klub HERITAGE

    Dziękujemy! (już miałem napisać żebyś się nie martwił, bo na zdjęciu nie widać że byłeś bez spodni i butów, ale chyba nie o to chodziło) Książka nader ciekawa, od razu się zainteresowałem. A chronograf - piękny!
  3. OK. Najważniejsze, żeby płetwy i maska nie przeszkadzały przy stole.
  4. Ten "garnitur", to pewnie taki z neoprenu 😄
  5. Czarne zegarki jakoś nigdy do mnie nie przemawiały, ale ten jest świetny. Zdjęcie też znakomite.
  6. Suplement do życzeń bożonarodzeniowych: uważajcie na drodze, bo dzisiaj ślisko. W dodatku chyba ciśnienie się waha, bo kierowcy zachowują się dziwniej niż zwykle. Wszystkim życzę nie tylko spokojnego finału świąt, ale też spokojnych i bezpiecznych powrotów do domu.
  7. ireo

    Fan Klub Chronografów

    Ze zdjęcia na zdjęcie wygląda coraz lepiej.
  8. Krzysztof 🙂 trochę szkoda, że to napisałeś już teraz, zamiast taktycznie poczekać aż pomysł wyjdzie od samych użytkowników. Właśnie miałem zaproponować, żeby zabronić wpisów przekraczających 5 linijek oraz wpisów zawierających "narzekania" (a jeśli jedno i drugie, to już w ogóle Wielka Kumulacja i masło na kartki do końca życia). W odpowiedzi na powyższe pytanie potwierdzam, że widocznie warto, skoro również Ty sam zdecydowałeś się przeznaczyć swój cenny czas na udział w niniejszym wątku. Trudno mi dokładnie ocenić ile pozytywnych emocji z tego wyniosłem, bo niektóre miałem już wcześniej, więc pomiar nie byłby miarodajny. Z najlepszymi życzeniami świątecznymi, w tym wielu kolejnych pozytywnych emocji związanych z niniejszym Forum - ireo
  9. Bardzo trafne uwagi. Również w przypadku Constellation C-shape uważam, że na pasku wyglądałaby jeszcze lepiej.
  10. Nie musimy rezygnować z naszego wyobrażenia o "klubie dżentelmenów" tylko z tego powodu, że momentami w tym klubie dyskusja zamienia się w pyskówkę. W takich sytuacjach spodziewamy się, że moderator zareaguje jak "bramkarz" w klubie, czyli kogoś upomni a kogoś innego wyprosi, w zależności od kalibru "wykroczenia". Jedyne sytuacje, w których interwencja moderatora jest przydatna, to ataki personalne i wulgarne wyrażenia. Jest to dosyć dziwne, że w takich przypadkach oglądamy się na moderatora zamiast wspólnie zignorować osobę nieumiejącą się zachować i przestać się do kogoś takiego odzywać, ale niech będzie, że w tego typu sytuacjach instytucja moderatora się przydaje. Gdyby działalność moderatorów rzeczywiście ograniczała się do takich przypadków, to myślę że moderatorzy cieszyliby się większym uznaniem i szacunkiem niż obecnie i więcej osób doceniałoby ich pracę. To zupełnie co innego niż sytuacja, w której wyrażony przez kogoś pogląd albo poruszenie "niedozwolonego tematu" powoduje usunięcie wpisu albo całego tematu, z ostrzeżeniem i sankcjami wobec autora, bo moderatorowi albo zarządowi "się wydaje", że to co ktoś napisał "potencjalnie polaryzuje", albo że na jakąś tematykę "nie ma miejsca na forum". Być może "ludzi u władzy" bardziej radują takie sankcje (lub sama możliwość ich nakładania), niż zasmucają efekty takiego "programu" na ich własny wizerunek wśród społeczności, która im tę władzę przyznała (zastanawiałem się czy dopisać "i teraz żałuje"😁 ale nie dopiszę, bo tego nie wiem; być może większość tak właśnie lubi albo większości to nie przeszkadza). W każdym razie, "cenzura prewencyjna", istnienie "tematów zakazanych" i sankcje wobec autorów wpisów, uznanych przez kogoś za "bżytkie" tylko dlatego, że nie pasują do widzimisię prezesa czy moderatora, to patologia i objaw choroby politycznej poprawności. Może w jakieś części tak. Z drugiej strony, wpisy na forum mogą być bardzo pomocne w decyzji czy chciałbym ich autorów poznać osobiście. Przyznam, że nie wszystkich chciałbym, i nawet napisałem to kiedyś na Forum niejakiemu Ginginowi ale i tak nie zrozumiał 🙂 Założenie jest takie, że temat "Żarty" ma specjalny status czyli nie podlega moderacji (chyba że moderator np. zinterpretuje żart w komentarzu jako komentarz do żartu, który jest zabroniony, i wtedy się wylatuje tak jak ja kiedyś wyleciałem). Po jakimś czasie udało mi się załapać, że tak to właśnie wygląda. Od tamtej pory, zamiast się denerwować albo oglądać się na moderatorów, przydzieliłem ignory największym "bojownikom rewolucji kulturalnej" udzielającym się w "Żartach" i mam spokój. Wprawdzie nie widzę wówczas ich dokonań we wszystkich pozostałych tematach ale przekonałem się, że to niewielka strata. Tak właśnie jest. Jeżeli moderator usuwa, powiedzmy, tekst o jeździectwie sportowym, bo "forum zegarkowe to nie miejsce" na taki temat, albo dlatego, że wzmianka o koniu to "temat polityczny", który "potencjalnie polaryzuje" itd., to to nie jest żaden "klub dżentelmenów" tylko co najwyżej parodia smutnej komedii Barei.
  11. Tak jest, choinka to temat polityczny, który "polaryzuje" i "dzieli Polaków"! Forum zegarkowe "to nie jest miejsce na dyskusje" o choince!
  12. Ani hazard, ani przewidywanie przyszłości nie są wprawdzie moją specjalnością, ale obstawiałbym ciuciubabkę 🙂
  13. ireo

    Jazz i okolice

    Może w ostatniej godzinie nie miał żadnego z nich w zasięgu?
  14. O, "dusiciele"! Dawno ich nie słyszałem.
  15. ireo

    Jazz i okolice

    Tym bardziej "miał prawo być wkurzony", że sam był rasistą (ciekawe czy w jego "Autobiografii" znalazł się słynny cytat: “If somebody told me I had one hour to live, I'd spend it choking a white man. I'd do it nice and slow”). W ten sposób zdobył zasłużoną pozycję prekursora nie tylko w kilku nurtach jazzu i uzależnieniach od kilku substancji lecz również w dziedzinie rasizmu. To są podwójne standardy. Gdyby biały powiedział publicznie coś takiego o czarnych, to natychmiast zostałby skazany nie tylko na niebyt jako artysta lecz również jako obywatel przed sądem. Nie skupiam się na tym, jakim człowiekiem był Miles Davis, po prostu lubię jego muzykę. Ale nie jestem też zwolennikiem automatycznego przyznawania celebrytom "prawa do bycia wkurzonym" czyli mówienia i robienia różnych paskudnych rzeczy tylko dlatego że są celebrytami.
  16. ireo

    Jazz i okolice

    Tak, polski tytuł "Blask". Film ekslpoatuje wątek opresyjnego ojca, polskiego żyda który zmusza syna-pianistę do wysilku ponad siły a jednocześnie obsesyjnie go kontroluje, chłopak pęka i ląduje w psychiatryku. W rzeczywistości ojciec Helfgotta nie zgodził się na wyjazd syna na stypendium do Stanów, bo przed planowanym wyjazdem chłopak zaczął wykazywać objawy choroby psychicznej. Nie skończył grając w podrzędnym barze (to był bar "Riccardo" w Perth) tylko wręcz przeciwnie, zagrał jeszcze wiele koncertów w najlepszych salach koncertowych świata, zdobył parę nagród muzycznych i nagrał parę płyt. Mieszka w Australii, nie wiem czy nadal koncertuje. Skoro już jesteśmy przy filmach o trudnym życiu pianistów, to Mieczysława Kosza pominę bo nie oglądałem, ale polecę inny polski film pt. "Sonata" (2021). Mało znany ale świetny, moim zdaniem. Niezwiązany z jazzem ale za to trochę z zegarkami. Głównym bohaterem jest niepełnosprawny Grzegorz (gra go Michał Sikorski), który naprawdę istnieje i jest synem znanego krakowskiego zegarmistrza, pana Płonki (w filmie Łukasz Simlat). Kto z nich nie miał. Nie wiem czy w ogóle istniało wtedy takie zjawisko jak "trzeźwy jazzman". Z drugiej strony, książki i zmitologizowane relacje o jazzmanach lepiej traktować z pewną dozą krytycyzmu. Miles miał pretensje do Coltrane'a, że "lekceważył publiczność"? Przecież sam tyle razy grał odwrócony do publiczności plecami przez cały koncert, bo akurat był wkurzony. "Misiek przy fortepianie" albo dziwne zachowania Monka na scenie to też fragment większej całości. Prawdopodobnie cierpiał na chorobę dwubiegunową, w dodatku nieleczoną. Tzn. "leczenie" wyglądało tak, że jego lekarz, który niby dawał mu zastrzyki witaminowe, w rzeczywistości faszerował Monka amfetaminą bez jego wiedzy. Oprócz tego Monk sam zażywał chloropromazynę, neuroleptyk który jest antagonistą amfetaminy. Monk miał okresy pogorszenia i poprawy. Nie sposób ocenić czy i na ile jego muzyka byłaby inna gdyby miał lepszą opiekę, ale jego życie raczej byłoby lepsze i dłuższe.
  17. Dzięki za ciekawy komentarz; dobry materiał na osobny temat, np. "Kanały o zegarkach". Chyba nie ma jeszcze takiego wątku, tymczasem w internecie wciąż przybywa nowych "kreatorów" i "kreatur". Ja też chętniej oglądałem Teddy'ego Baldassarre kiedy omawiał budżetowe zegarki, takie jak Orient Bambino. Chłopak przeszedł długą drogę od skromnych filmików do własnego salonu w Cleveland z autoryzacją znanych marek (Blancpain, Breitling, Grand Seiko, IWC, Longines, Omega, Zenith, itd.). Trudno nie podziwiać jego pracowitości i konsekwencji, zwłaszcza że - o ile wiem - nie pochodzi z zamożnej rodziny i do wszystkiego doszedł sam. Z tego punktu widzenia, współpraca z takimi osobami jak Kevin O'Leary jest dla Teddy'ego korzystna, bo to "robi PR". Jest to również korzystne dla całej branży, bo pokazywanie celebrytów interesujących się zegarkami powoduje, że zwykli ludzie również się nimi interesują. Pokazywanie się w salonie Teddy'ego to pewnie nie jest żaden wymierny "biznes" dla O'Leary'go, chyba że Teddy płaci mu za to jakieś istotne pieniądze. Wykluczyć tego nie można, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Rzecz polega raczej na tym, że jeśli ważna część czyjegoś biznesu polega na obecności w mediach, zwłaszcza w Stanach, to ktoś taki wykorzysta każdą okazję, żeby w tych mediach zaistnieć i przypomnieć o sobie. Wszystko jedno, czy to "telewizyjny finansista" Kevin O'Leary, czy "kabareciarz" Jimmy O. Yang. A ktoś taki jak Teddy Baldassarre, z zawodu sprzedawca zegarków, wiele by stracił gdyby tego mechanizmu nie kapitalizował. Trudno więc mieć do niego o to pretensje. Muszę przyznać, że starannie przygotowane filmiki Teddy'ego mają dla mnie pewną wartość pomimo dystansu, jaki mam wobec "kreatorów treści" którzy jednocześnie są sprzedawcami. Zdarzyło mi się kupić omawiany przez niego zegarek, którym akurat był Longines. Tzn. nie wyłącznie dlatego, że Teddy go zachwalał, ale ułatwił mi decyzję, której inaczej być może bym nie podjął. Nawet Kevin O'Leary pomógł mi kiedyś w decyzji, nie tyle o zakupie zegarka co o czasie zakupu. Otóż chodził za mną Rolex Yacht-Master, jeden z niewielu zegarków tej marki który mi się podobał, ale akurat ceny roleksów zaczynały szybko rosnąć, więc zamierzałem to odłożyć. Wtedy trafiłem na filmik z Kevinem, który omawiając sytuację na rynku stwierdził, że jeśli ktoś poważnie rozważa kupno roleksa to powinien to zrobić właśnie teraz. Wyglądało mi to na słaby interes, ale że akurat mój ulubiony model pojawił się na Ch24, to zdecydowałem się na zakup i od tamtej pory już nie spotkałem tego zegarka w takiej cenie jak wtedy. Tak, że nawet temu "spekulantowi" coś zawdzięczam.
  18. ireo

    Jazz i okolice

    Wielki muzyk🕯️
  19. Zgadzam się, najlepszy zegarkowy vlogger. Ma wielką wiedzę i zdolności analityczne ale nigdy się nie popisuje i zawsze jest fair (czyli dokładne przeciwieństwo pretensjonalnego planktonu intelektualnego typu Gingin). Bardzo życzyłbym sobie więcej Mike'ów w internecie, niestety jest tylko jeden. Lubię jeszcze posłuchać IDGuy'a, który omawia zegarki od strony designu i swoich własnych wrażeń, a na designie zna się dobrze. Robi wrażenie studenta, lub niedawnego absolwenta, architektury albo innego kierunku związanego z projektowaniem. I Andrew Morgana, na którego ironicznych komentarzach można się dokształcać z angielskiego. Andrew reprezentował kiedyś sporą platformę handlową "1916", potem przeszedł leczenie ortodontyczne i otworzył wlasny kanał, na którym chyba nie sprzedaje zegarków tylko sweterki i bluzy z kapturem. Generalnie chętnie wybieram vloggerów niezależnych czyli takich, którzy mówią o zegarkach ale ich nie sprzedają, do tych drugich mam ograniczone zaufanie. Subskrybuję też małe kanały niszowe, które nie mają takiej widowni jak wymienione wyżej, ale czasem prezentują ciekawe rzeczy. Przykłady poniżej. WatchArtSci, kanał Billa Sandersa, starszego pana który jest lub był nauczycielem akademickim. Ma niewymuszoną klasę, której nie stara się eksponować. Czasem tempo jest zbyt wolne, czasem dźwięk niezbyt dobry, ale jeśli ktoś lubi spojrzenie na zegarki z ostatnich lat pod kątem bardziej tradycyjnego zegarmistrzostwa, to polecam. Bill nie lubi np. krzemowych sprężyn balansu ani mechanizmów hi-beat, zwykle omawia zegarki o ciekawych i pięknych mechanizmach (H. Moser, Parmigiani, itp.) ale nie zawsze te najdroższe. Jeffrey McMahon, Australijczyk uzależniony od diverów Seiko. Wrzuca materiały w domowym, niewymuszonym stylu, z przemyśleniami raczej nt. psychologicznych aspektów posiadania i zdobywania zegarków niż o samych zegarkach. ConstanTime, vlog stosunkowo nowy, którego autor chętnie uprawia roast innych vloggerów albo firm zegarkowych. Mieszka chyba w USA chociaż słychać, że angielski nie jest jego pierwszym językiem. Lubi wykazywać luki i niekonsekwencje w materiałach o zegarkach i rozprawiać się po swojemu z obiegowymi poglądami, które niekoniecznie okazują się prawdziwe. Zamieścił np. filmik w którym wykazał, że narracja Breitlinga nt. rzekomego ich rzekomego in-house to w gruncie rzeczy wielka bujda.
  20. Oj, to źle... Brolin mi do niczego nie pasuje. Chociaż "brolin" chyba też znaczy mostek. Tyle że po szwedzku, a kto by tam znał szwedzki.
  21. Bridgesa boli mostek, bo Close jest za blisko.
  22. ireo

    Jazz i okolice

    Mnie? Ależ skąd. Miałem na myśli grupę "Omasta" z Krakowa, naprawdę nie wiedziałem że istnieje (w przeciwieństwie do Coltrane'a 🙂 ale to nie do niego ani do "Giant Steps" się odniosłem).
  23. Elegancki akurat tyle ile trzeba. Wygląda na wczesne lata '70, ale to jest chyba "NK"-coś tam czyli model z ostatnich paru lat. Bardzo udany.
  24. ireo

    Jazz i okolice

    Dziękuję, bo nie znałem. Zrobią karierę chłopaki, o ile w międzyczasie świat całkiem nie ogłuchnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.