Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

ireo

Użytkownik
  • Content Count

    1132
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ireo

  1. Też staram się godzić obydwie, z różnym skutkiem.
  2. Niecierpliwie czekamy na Venezianico z Sierotką Marysią i siedmioma krasnoludkami.
  3. Ale po co? Filmów przecież nie robisz, tylko same zdjęcia.
  4. Z tych dwóch to raczej duży. Tylko że w porównaniu z PRX-em ma bardzo niekorzystną relację jakość/cena.
  5. Ja też bym nie pomyślał i nadal tak nie myślę. Ale od kiedy Hermann Broch uznał kicz za osobny, zamknięty "system” estetyczny a nie zwyczajne bezguście, jak uważano wcześniej, to nawet takie "odważne" zestawienia zyskały jakieś swoje miejsce. Już załapałem, dzięki. A słowo "skeleton" nieraz widywałem w tytułach opisów tego modelu na Ch24, pewnie sprzedawcy piszą tak z własnej inicjatywy.
  6. Jeśli mówimy o Breguecie Tradition Skeleton Retrograde "cośtam-cośtam" Re. 7097BR/G1/9WU, to kopertę ma z pełnego złota. I słusznie, bo taki zegarek w pozłacanej kopercie to byłby prawdziwy shame. Ale złoto jest tutaj tylko dodatkiem. Moim zdaniem to jest bardzo udany zegarek, w umiejętny sposób odwołujący się właśnie do tej "fenomenalnej historii". Oczywiście, obecnie Breguet to już nie jest poziom wypracowania szczegółów na poziomie VC i PP, ale te ostatnie firmy również ześlizgują się po równi pochyłej, chociaż wolniej. Na razie. Gdybym chciał przeznaczyć tego rzędu kwotę na jeden zegarek, to z całej oferty tych trzech marek najchętniej wybrałbym Vacherona Historiques American 1921. Na drugim miejscu byłby właśnie Breguet Tradition Skeleton, najchętniej w kopercie z białego złota i z antracytowym werkiem. Przy czym trudno nie zauważyć, że Breguet kosztowałby mniej, a to też ma swoje znaczenie.
  7. Właśnie, gratulujemy Koleżanki! A przy okazji również zegarka.
  8. Właściwie niewiele się różni wielkością od tej niebieskiej Mondii, pokazywanej ostatnio. Trochę szerszy w poprzek ale krótszy wzdłuż.
  9. Skoro już jesteśmy przy małych zegarkach
  10. Również moja wersja projektu „Zdjęcie z nogami” doczekała się realizacji. Znawcy tematu może wybaczą mi brak ulubionej kostki brukowej.
  11. To z czasów kiedy Lange nie miał jeszcze synów.
  12. W dzisiejszych kategoriach raczej tak. Miałem wątpliwości czy taki rozmiar koperty w ogóle się do czegoś nada, ale parę razy założyłem i stwierdziłem że to się bardzo dobrze nosi. Od kiedy zrobiłem to zdjęcie, zmieniłem tylko pasek. Zresztą, są teraz jakieś smart bandy tej wielkości, ludzie to noszą i nikt się nie dziwi. A w latach, z których pochodzi ta Mondia, to w ogóle było zupełnie inaczej. Szczególnie Muhammad Ali z Cartierem, mikroskopijnym w stosunku do wielkości ręki, robi na mnie wrażenie. Ale Cartier również dzisiaj nie może być za mały, podobnie jak Panerai za duży. Podobno teraz w modzie jest również damskie owłosienie. Mam nadzieję, że to tylko fałszywe pogłoski.
  13. „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”
  14. A miecz - z "Gry o Tron"? Przerażający zestaw z tymi klapkami. Sam Wiedźmin nie miałby szans.
  15. Może to jeszcze nie jest wyczynowy poziom klapek marki Kubota, ale jest dobrze👍 Prawdziwy z Ciebie roleksowiec.
  16. Bardzo ładny i w niezłym stanie. Kwintesencja lat '70. Domyślam się, że biala wskazówka GMT działa jak zegar jednowskazówkowy, czyli pokazuje nie tylko godziny lecz także (orientacyjnie) minuty.
  17. Te purchle na mostkach mechanizmu to fajny pomysł. Kratery księżycowe, znaczy.
  18. Zachodzę w głowę, co to może być za miejsce. Zamek Świny?
  19. ireo

    Klub HERITAGE

    Właściwie w tym wątku też pasuje. Nawet ma "Heritage" w nazwie.
  20. ireo

    Twoja kolekcja!

    Bardzo dobra.
  21. Z półki też schodzi. Złocona koperta to w ogóle „zgniły kompromis”, ale co zrobić kiedy do niektórych zegarków to pasuje, a koperta z pełnego złota nie zdarza się często, że o cenie nie wspomnę.
  22. ireo

    Twoja kolekcja!

    Trudno, wypadki się zdarzają. Mam nadzieję, że ręka cała. Ale tak poza tym, ta spękana tarcza wygląda interesująco z plastycznego punktu widzenia. Zegarek pewnie nie nadaje się do naprawy ani nawet na części, ale pomyślałbym nad wyeksponowaniem go w obecnym stanie.
  23. ireo

    Ewolucja

    IV 19. dzielnica Wiednia była spokojna i pełna zielonych miejsc do spacerów z psem. W miastach, w których mieszkam, chętnie wybieram lokalizacje odległe od centrum. Na ogół mam więc daleko do sklepów z zegarkami, antykami i książkami. Lubię takie miejsca ale niestety grzęznę w nich na długie godziny. Kiedyś wszedłem do dużej księgarni na Manhattanie i ani się obejrzałem, kiedy minęło pół dnia. Mieszkanie na przedmieściach w dużym stopniu chroni mnie przed takimi atrakcjami. Kiedy gdzieś wyjeżdżam, zawsze na mojej drodze wyrasta jakiś antykwariat, zegarkowy sklep albo księgarnia, która próbuje mną zawładnąć. Konsekwencją podróżowania w interesach a nie tylko dla przyjemności było wiele spotkań z osobami noszącymi dobre zegarki i możliwość oglądania na żywo różnych ciekawych egzemplarzy. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, że obserwowanie zegarków „na ludziach”, zamiast w oknach wystaw czy w butikach/salonach, buduje skojarzenia wpływające na moje poszukiwania i wybory. Bardzo doceniam umiejętność dobrania zegarka do stroju i okoliczności. Niejednokrotnie plastikowy Swatch czy Casio, dobrany do ubioru i sytuacji, robi lepsze wrażenie niż cenny i rzadki egzemplarz noszony bez wyczucia stylu, czasu i miejsca. To trochę jak dom, który może być albo świetnie dopasowany do charakteru dzielnicy czy krajobrazu, albo kompletnie niedostosowany do otoczenia. Okolica w której teraz mieszkam ma charakter bardziej wiejski niż miejski, w pobliżu jest kilka rezerwatów przyrody, stadnin koni, a nawet parę ostatnich małych gospodarstw gdzie ludzie jeszcze pracują na roli. Tymczasem nowo budowane domy i ich najbliższe otoczenie najczęściej wyglądają tak, jakby chciały za wszelką cenę udowodnić że stoją w mieście, co nie tylko wygląda dziwnie ale jest zadaniem z góry niewykonalnym. Przypomniał mi się pewien dyrektor zarządzający finansami dużej korporacji. Usiedliśmy kiedyś obok siebie w autobusie na lotnisku, w drodze z odległego terminalu. Gość odsunął mankiet, pod którym wybrzuszała się limitowana wersja Omegi Planet Ocean, i powiedział: "Taki zegarek sobie sprawiłem na czterdzieste urodziny. Fajny, co? Oryginał, nie żadna podróba." Mniejsza o to, że zegarek nie pasował do sylwetki właściciela ani do ciemnego garnituru, nie mieścił się nawet pod rozpiętym mankietem koszuli. Najgorsze wrażenie zrobiło na mnie to, że kolega uznał za potrzebne i właściwie poinformować mnie, że jego Omega to nie imitacja. Innym razem spędziłem dzień w sali konferencyjnej z ludźmi wśród których był pewien Szwed z Navitimerem na ręce. Szwed był wysoki i chudy, duży Breitling wyglądał jak talerzyk przywiązany do nadgarstka, ale dzięki białej tarczy zegraka, białej koszuli i prawie białym włosom właściciela tworzyło to pewną harmonijną całość. Breitling Navitimer to zegarek zdecydowanie nie dla mnie, podobnie jak Planet Ocean, ale pierwszy skojarzył mi się z luzackim stylem a drugi z czymś dla nowobogackich, chociaż w innych okolicznościach mógłbym odnieść wrażenia zupełnie odwrotne. Zegarkowymi konwenansami raczej się nie przejmuję, ale jednak razi mnie dobry i drogi zegarek u kogoś kto nie zachowuje podstawowych form, np. mówi i pisze z rażącymi błędami. Niestety niektóre znane marki mają pod tym względem fatalną reputację, bo upodobali w nich sobie amerykańscy raperzy i ogólnie tacy ludzie, którzy szybko zrobili duże pieniądze. Sprawa podobna jak z reputacją właścicieli BMW. Dobre samochody ale cóż, nie każdemu odpowiada image łysego pirata drogowego, choćby był to wizerunek zupełnie niezasłużony. Z okresu wiedeńskiego pozostał mi m.in. wahadłowy Gustav Becker, który kupiłem od prywatnego właściciela i przywiozłem samochodem a potem odrestaurowałem, oraz mała naręczna Stowa, wylicytowana na eBay za trzy i pół euro. Nikt inny nie chciał tego zegarka, bo był w opłakanym stanie. Zdjęcia też nie były najlepsze, ale ze względu na oryginalną prostokątną kopertę i ucha, wskazujące na lata ’30-’40 ubiegłego wieku, zdecydowałem się zalicytować i kupiłem tę Stowę za taką śmieszną sumę. Zegarek przyszedł pocztą, byle jak zabezpieczony, ale niewiele mogło mu już zaszkodzić. Tarcza była tak zniszczona, że nie było widać indeksów, ale mechanizm wyglądał jeszcze przyzwoicie i wykazywał oznaki życia. Odnowienie tarczy i koperty musiało trochę potrwać, do tego oczywiście serwis mechanizmu, ale efekt okazał się bardzo dobry. Do tego stopnia, że zegarek spodobał się mojej żonie i od tamtej pory funkcjonuje jako damski.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.