Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

ireo

Użytkownik
  • Content Count

    1132
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ireo

  1. Gratulacje. Ja, zanim dojdę do etapu „jaki zegarek na koncert?”, muszę pokonać eliminacje czyli „jak zdobyć bilet?”. Mimo to, może na którymś koncercie się zobaczymy. OT: podziwiam takich ludzi jak Andrzej Wierciński. Trzeci raz bierze udział w Konkursie. W 2018 dotarł do II etapu, w 2021 do III. Ma 30 lat, więc to jego ostatnie podejście. Nie tylko dobry pianista ale dojrzała osobowość z wielką wiedzą ogólną. Na pewno doskonale wie, że im więcej własnego stylu, tym mniejsze szanse na wysokie miejsce w Konkursie. Mimo to nie odpuszcza. Naprawdę, szacun.
  2. Ależ to jedna z najładniejszych kostek w całym wątku. Całość w atrakcyjnej kolorystyce. Najważniejsza uwaga, jaką mam do tego rodzaju ujęć, to zbyt statyczne potraktowanie nóg. Nie mówię żeby od razu szpagat na tej kostce, ale gdyby tak chociaż prosty układ taneczny…
  3. Mnie tam "osiem gwiazdek" nigdy nie bawiło, ale jako zabieg socjotechniczny (przeniesienie uwagi gawiedzi ze spraw istotnych na nieistotne) okazało się skuteczne. Rolex na szczęście nie mój, znalazłem na jakimś forum. Podobno ta wersja naprawdę istnieje. Wygląda jakby ktoś jeszcze próbował wcisnąć dziewiątą gwiazdkę na szóstej ale nie zdążył. Umarł z zachwytu nad własnym dziełem.
  4. Nie mam pewności czy autor wpisu wie co to są "mieszane uczucia". Jeśli wie, to ciekaw jestem co mu się w tej sytuacji podobało. Może to, że nie zabrali mu zegarka tylko czapeczkę? Ogólnie są w życiu sytuacje dziwne. Np. pokazujesz Daniela Rotha, zegarek ze zdecydowanie wyższej półki, a gość pyta o sweterek. Natomiast kostka brukowa to w tym wątku gwiazda drugiego planu. Mam wrażenie, że szczególnie upodobali ją sobie właściciele Roleksów, ale nie tylko. I jeszcze nogi. Zdjęcia zegarków z nogami w tle to też fajna kategoria.
  5. Ładną datę ma ten Spirit. Czarne tło, brak kolizji z indeksem "3" (bo nie ma indeksu), i nawet czcionka (krój i kolor) nie tak bardzo "od czapy" jak w wielu innych zegarkach. Co do gwiazdek, Longines trochę zabrnął. Gdyby chociaż coś konkretnego znaczyły, jak np. na deklu Omegi Constellation, ale tu trudno określić skąd się właściwie wzięły. Kiedyś niektóre Longinesy miały trzy gwiazdki, w pewnym momencie ktoś zdecydował że ma być "wincyj" i pojawiło się pięć. W ten sposób projektanci Longinesa doszli ściany, bo co dalej mieliby "ulepszać"? Powiększyć tych gwiazdek się nie da, bo wyjdzie straszna tandeta. Dołożyć kolejne - to samo, a może nawet gorzej. Pozostaje albo zachować je na tarczy po wieczne czasy i każdy projekt stylistycznie dostosowywać do gwiazdek, albo je usunąć. Z tego względu pozbycie się gwiazdek nie jest takie głupie. Pamiętajmy, że bywało gorzej.
  6. Mimo tyłu zachwytów nad wcześniejszymi Spiritami, to chyba pierwszy który robi na mnie wrażenie. Pięć gwiazdek w rządku wyglądało niestety trochę tanio. Pasowałoby to do Orienta, ale do Longinesa już nie za bardzo. Wg mnie zmiana na lepsze, podobnie jak (znienawidzone przez wielu) "ucięte" cyferki, dzięki którym tarcza nabiera głębi i tworzy bardziej spójną całość. Jedyny zgrzyt w tej wersji to za dużo tekstu na dole, dwie linijki byłyby lepsze.
  7. Dzięki za miłe słowo. Lubię wygląd prostokątnych "bananów" ale większość z nich nie za bardzo wyobrażam sobie na własnej ręce. W przypadku tej Mondii podjąłem ryzyko, chociaż to raczej damski rozmiar. Spróbuję zmienić pasek na niezwężający się, może to trochę zrównoważy delikatność tego zegarka. Nie ma w tej Mondii żadnych fajerwerków, werk raczej z tych tańszych, podobne są np. w Gruenach z lat ’70. Spodobała mi się prosta forma koperty i indeksy, namalowane na gradientowej tarczy, które wyglądają jakby się unosiły w powietrzu. Mogło tak być, że zegarek się nie sprzedał i przeleżał w jakimś sklepie albo w czyjejś szufladzie. Nie ma śladów noszenia, pasek jest oryginalny z napisem na lewej stronie, naniesionym złotymi literkami, które nie są ani trochę starte. Przy klamerce zachowała się metka z ceną "32'000", ale nie wiem w jakiej walucie (greckie drachmy? włoskie liry? w każdym razie, waluta niezbyt mocna w tamtych czasach).
  8. O, high beat. Bardzo ładna tarcza.
  9. Znalezisko z wczesnych lat ’70, z okresu przejęcia Mondii przez Zenith. Wygląda na NOS, chodzi.
  10. Ta pierwsza, 2251.50.00, automat. 2261.50 miała mechanizm kwarcowy i brak napisu „chronometer”. Czerwony grot wskazówki sekundnika wygląda trochę dziwnie ale te referencje tak miały. Nie pasuje mi tylko data. Wydaje mi się, że w tym modelu powinna być biała czcionka daty na czarnym tle, ale nie znam się na tyle, żeby wykluczyć istnienie wersji z datą „czarno na białym”.
  11. Proszę. 16622, zdjęcia zrobione w dzień (skrypt do zamieszczania zdjęć coś dziś wierzga, zobaczymy czy się uda). Wśród wczesnych, „platynowych” Yacht-Masterów był też malutki 29 mm, ale dla mnie ma sens tylko 40 i raczej w tej najwcześniejszej, pięciocyfrowej wersji, którą pokazałem. Późniejsza ma „cofnięte” endlinki, lepiej przystosowane do węższej ręki (ludziom się to podoba, ale w moim odczuciu wizualna integracja bransolety z kopertą trochę na tym straciła), nowsze zapięcie (z mikroregulacją ale grubsze i większe, niedopasowane wyglądem do bransolety), a przede wszystkim gładszą strukturę tarczy. To są subtelne różnice, ale mnie się ta ziarnista, platynowa tarcza w starszej wersji bardzo podoba i uważam, że to jedna z najlepszych jakie Rolex kiedykolwiek zrobił. Mimo że to bardzo prosty pomysł, a może właśnie dlatego. W późniejszych wersjach tego zegarka podoba mi się właściwie tylko napis „Rolex” na pierścieniu wokół tarczy, bo to fajnie wygląda. I dużo, dużo później, obecna tytanowa wersja z czarną lunetą, ale to już jest zupełnie inny projekt, chociaż nadal nazywa się Yacht-Master. Ogólnie nie mam szczególnego nabożeństwa do Rolexa. Przy całym szacunku dla tej marki patrzę na nią z dystansem, bo pomimo dopracowanego wzornictwa, świetnego wykonania (co nie zawsze dotyczy modeli vintage) i najlepszych bransolet w branży, są to zegarki znacznie przeszacowane względem tego co oferują. Kwestia umiejętnej polityki marketingowej i sprzedażowej. Zalety 16622: bardzo wygodny na co dzień, bransoleta zapewnia odpowiedni luz a zegarek ani drgnie, nie ma mowy żeby się przemieścił na nadgarstku przy machaniu ręką albo przy prowadzeniu samochodu. Dwukierunkowy bezel jest znacznie przydatniejszy do odmierzania czasu. Prawie monochromatyczna stylistyka pasuje do wszystkiego. Dla mnie dodatkową zaletą jest to, że ludzie nie wiedzą że to Rolex. Ustawianie czasu i dokręcanie koronką dają miłe wrażenie „maślanego” oporu, typowe dla sportowych Roleksów z ostatnich 20-30 lat. Wady: dosyć ciasne uszczelki koronki, po jej odkręceniu czasem trudno zatrzymać sekundnik. Przynajmniej w moim egzemplarzu. Poza tym, mimo upływu lat zegarek mocno błyszczy w słońcu, o ile dla kogoś to wada.
  12. Właśnie, ta powtarzalność jest bardzo istotna. A wodoszczelność i antymagnetyczność też podlegają certyfikacji METAS. Są ludzie, dla których to ważne. Generalnie wiadomo do czego służą certyfikaty, do sprzedawania.
  13. Nie. Specyfikację wyższą niż COSC (-4/+6 s/d.) potwierdza certyfikat METAS (Master Chronometer, 0/+5 s/d.) i certfyfikacje wewnętrzne niektórych producentów (np. Superlative Chronometer Rolexa -2/+2 albo Patek Philippe Seal). Odchyłka dobowa to tylko jeden z parametrów podlegających certyfikacji, nie wiem czy warto się na niej tak bardzo koncentrować. Pytanie o realną wartość COSC jest bardzo dobre. Idea certyfikacji wzięła się z potrzeby powołania się na kryteria jakościowe, których potencjalny nabywca nie jest w stanie samodzielnie zweryfikować przed zakupem zegarka. Przypomina to trochę rozważania o wpływie certyfikacji ISO na smak wafelków. Więcej nt. METAS vs. COSC pisałem kiedyś w Klubie Omegi.
  14. Dwie popularne marki to jeszcze nie "kuchnie świata". "Drogi i celu" też w tej kolekcji na razie nie widzę, poza wymianą kilku Longinesów na Rolexy. Nie znaczy że to źle, ani że w ogóle musi być jakiś "cel", po prostu za wcześnie na takie porównania.
  15. Ale fajny! Gdyby więcej ludzi nosiło takie zegarki, świat byłby weselszy.
  16. Rzeczywiście, trudno się oprzeć skojarzeniom z wymiennikiem ciepła ale "to coś", co wygląda jak radiator chłodnicy albo skraplacz w lodówce, to kunsztownie poskładany pręt gongu. Nie wiem z jakiego stopu jest zrobiony, muszę się wczytać. Przy tej cenie i poziomie wyrafinowania całości obstawiałbym złoto.
  17. Efektowny zegarek, szczególnie mechanizm. Znając Venezianico, powinny się również pojawić kolorowe tarcze. Na miejscu producenta nie pominąłbym okazji, żeby zrobić wersję czerwoną i nazwać ją "Bucéfalo" Pierwszy link prowadzi donikąd, drugi działa poprawnie. Faktycznie "z grubej rury", chciałbym zobaczyć to cudo w działaniu. Poczytałem opis, "wah-wah musical tone"?
  18. Idealny zegarek w momencie, kiedy nie chce mi się wybierać, ustawiać ani nakręcać innego.
  19. Rodzice (Tissot i Universal Genève) poznali się na dyskotece w Szanghaju…
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.