A ja z innej beczki. Wpadł mi w ręce linkowiec, którego broda wykonana z pełnego klejonego w całość drewnianego zafornirowanego od frontu klocka była niemiłośiernie zaatakowana przez kołatki. Broda o której mowa, od frontu i z boków ma tylko nieliczne otwory, natomiast od strony pleców to istne sito. Robak wydawał sie mi już nieaktywny, ponieważ z dziurek nie sypała się tzw. mączka. Jednak aby być całkowicie pewnym, że żywych robali tam już nie będzie, całą brodę zanużyłem na 8 godzin w preparacie owadobójczym o nazwie HYLOTOX Q. Broda obficie nasiąknęła preparatem, tak, że było czuć jej większą wagę. Następnego dnia wyjąłem z roztworu brodę i poddałem intensywnemu suszeniu na dworze w przewiewnym miejscu. Po kilku dniach wydawało mi się, że broda wyschła, jednak stała się jakby tłusta. Barwa forniru nie zmieniła się i jest ok. Ale najbardziej niepokoi mnie to, iż cały czas (a od opisanego zabiegu minęło już 4 tygodnie) broda niemiłosiernie cuchnie zastosowanym przeze mnie preparatem. Codziennie, aż do dziś wystawiam brodę na dwor, żeby ją przewiało i przestała śmierdzieć, ale to nic nie daje. Z tego powodu nie mogę zegara zawiesić w mieszkaniu, bo zasmrodzi mi cały pokój. Co mam robić aby się pozbyć tego przykrego i zapewne szkodliwego dla zdrowia zapachu ? Może koledzy maja jakiś pomysł i doswiadczenia w tym temacie. Błagam, pomóżcie....... bo szkoda mi zegara, a żona wyrzuci mnie z domu razem z nim.