Ja bym zostawił (i tak też zrobiłem, choć miałem ryskę na ok 5 mm, z którą zegarek wyjechał z fabryki), ale wszystko zależy od tego, jak na to reagujesz. Jeśli za każdym razem to widzisz i cię to wkurza, to lepiej zaryzykować i odesłać na wymianę.
Ja jednak do zewnętrznego AR podchodzę w sposób pragmatyczny - jest to element, który podlega zużyciu i prędzej czy później do jego naruszenia dojdzie. Tak jak pojawiają się ryski, wybłyszczenia (cały dekiel mam już wybłyszczony od leżakowania) czy wgniotki na kopercie i bransolecie. A nikt przecież nie wysyła zegarka na polerkę, gdy pojawi się jakaś rysa. Ot zwyczajna eksploatacja.
Natomiast gdyby chodziło o rysę na wewnętrznym AR czy o jakiś paproch, odbarwienie tarczy albo inne odstępstwo od normy, które jest wynikiem błędu na etapie produkcji, to tutaj już nie ma zmiłuj. Na pewno by mnie to denerwowało dużo bardziej niż cały zewnętrzny AR w ryskach.
A co do „hard coating” to pierwsze słyszę. Chyba że opracowali coś nowego i się tym nie pochwalili. Ale nie wiem, co to ma wspólnego z czasem użytkowania. Przecież tu nie chodzi o to, że ta warstwa kiedyś wyparuje, tylko o siłę uderzenia w szkło. Możesz zarysować AR przy przymiarce, a możesz mieć czysty po 10 latach użytkowania.