Ja na zorganizowanym wyjeździe byłem tylko dwa razy i mi wystarczy. Raz, na Zanzibarze, to co wyprawiali rodacy wołało o pomstę do nieba, ale podobnie zachowywali się np. Anglicy. Cóż: słońce, upał, all inclusive, drinki w cenie, to dlaczego nie poszaleć? Ale Polacy to absolutnie nic w porównaniu do ruskiej dziczy. Raz, w Jordanii, lata temu przyuważyli nas rosyjscy piloci (i załoga) spędzający weekend tam w czasie wolnym od wożenia turystów w Egipcie i zaprosili do zabawy. Ja mam niezłą tolerancję na wódkę, ale picia od rana do wieczora w ponad 40 stopniach nie dałem rady wytrzymać już po kilku godzinach. A oni tak jechali przez trzy dni. W ostatnim, ich kobiety zaczęły mniej nalewać pilotom, bo przecież następnego dnia szli do pracy (reszta piła tak samo). Te dzikusy np. weszły nawalone do morza i ……wyrywały rafę jako pamiątkę. Albo pokazywali w kamerze jak odłupywali kawałki ścian w Petrze, na pamiątkę oczywiście. Podobnie miałem ‚przyjemność’ widzieć tych orków w zeszłym roku podczas nurkowania w Egipcie. Klub miałem w dużym hotelu i tam było ich pełno. Pijani od rana mieli np. zabawę polegającą na wrzucaniu nieumiejących pływać dzieci do morza. Nie żartuję: mój master wskakiwał do wody ratować chłopca, którego nawalony ojciec wrzucił do morza żeby się pływać nauczył.