Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem, prawdziwy mężczyzna zwłaszcza w średnim wieku i w obecnych czasach powinien mieć do własnej dyspozycji przynajmniej trzy samochody.:) 

Jeden bardzo prestiżowy może być z białą tapicerką do wyjazdów garniturowych z pięknie wyrychtowaną laską siedzącą obok. 

Drugi do wyjazdów plenerowych.

Trzeci do jazdy wokół komina. 

Mając taki zestaw wystarczy z perfekcyjną dbałością dbać tylko o ten pierwszy.

 

No można jeszcze mieć taką własną i tylko własną zabawkę np. dwuosobową, z dużym silnikiem, ze składanym dachem i z ładnym celownikiem lub figurką na masce.:)  


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, Autor1984 napisał(-a):

Do wszystkich Kolegów, którzy piszą, że auto to rzecz wybitnie użytkowa.

Raz miałem auto "wybitnie" użytkowe. Była to Skoda Octavia I gen. po liftingu z silnikiem 1.9TDi o mocy 110KM.

Cała reszta nie była użytkowa, ale zrozumie to tylko osoba, która kocha motoryzację i samochody.

Jesteście na forum, gdzie głównym motywem są zegary i zegarki, też traktujecie je typowo użytkowo?

Jeśli to nie jest jakaś forma ironii, to nie ma co nawet komentować.

Można mieć kilka aut, tak samo jak można być posiadaczem kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu zegarków.

 

Przede wszystkim, zegarek kupujesz i używasz. Raz na kilka lat oddajesz do serwisu. Możesz o niego dbać (czyścić itp.), ale nie musisz, a i tak będzie spełniać swoją funkcję. Jak ma mechanizm automatyczny, to nawet sam ci się nakręci od ruchu nadgarstka (nie wspominając już o kwarcowym).

Natomiast samochód musi być tankowany, mieć robiony serwis (o wiele częściej), części sie zużywają, olej trzeba wymienić, trzeba go czyścić, myć itd. Ba, żeby nie stracić gwarancji, należy jeździć do serwisu wskazanego przez producenta. Do tego trzeba go ubezpieczyć. Inaczej będzie stać w garażu (lub na powietrzu) i pożytek będzie z niego niewielki, jeśli jakikolwiek. A takie OC i tak musisz płacić, nawet jeśli nie jeździ. 
 

Mój tata ma kwarcowy zegarek, w którym jedyne co zrobił przez ostatnie 10 lat, to wymienił baterię dwa razy. Pokaż mi taki samochód, któryś ma spełniać swoją funkcję (czyli to do czego został stworzony) i z którym właściwie nic nie trzeba robić przez, powiedzmy, 10 lat. 

Edytowane przez beniowski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, dziadek napisał(-a):

Moim zdaniem, prawdziwy mężczyzna zwłaszcza w średnim wieku i w obecnych czasach powinien mieć do własnej dyspozycji przynajmniej trzy samochody.:) 

Jeden bardzo prestiżowy może być z białą tapicerką do wyjazdów garniturowych z pięknie wyrychtowaną laską siedzącą obok. 

Drugi do wyjazdów plenerowych.

Trzeci do jazdy wokół komina. 

Mając taki zestaw wystarczy z perfekcyjną dbałością dbać tylko o ten pierwszy.

 

No można jeszcze mieć taką własną i tylko własną zabawkę np. dwuosobową, z dużym silnikiem, ze składanym dachem i z ładnym celownikiem lub figurką na masce.:)  

 

Zapomniałeś o samochodzie na tor i rodzinnym vanie potrzebnym raz na rok, gdy jedziesz na wakacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
15 minut temu, dziadek napisał(-a):

Moim zdaniem, prawdziwy mężczyzna zwłaszcza w średnim wieku i w obecnych czasach powinien mieć do własnej dyspozycji przynajmniej trzy samochody.:) 

Jeden bardzo prestiżowy może być z białą tapicerką do wyjazdów garniturowych z pięknie wyrychtowaną laską siedzącą obok. 

Drugi do wyjazdów plenerowych.

Trzeci do jazdy wokół komina. 

Mając taki zestaw wystarczy z perfekcyjną dbałością dbać tylko o ten pierwszy.

 

No można jeszcze mieć taką własną i tylko własną zabawkę np. dwuosobową, z dużym silnikiem, ze składanym dachem i z ładnym celownikiem lub figurką na masce.:)  

1. ✔️

2. ✔️

3.

4. ... Jestem w 50 % mężczyzną wg kryteriów Mariana :D

12 minut temu, Tommaso napisał(-a):

 

Zapomniałeś o samochodzie na tor i rodzinnym vanie potrzebnym raz na rok, gdy jedziesz na wakacje

4. Szukamy i będzie to M2 lub nowy Stang DH

5.

Dodam od siebie:

Powinien również znaleźć się jakiś klasyk, taki, do którego wzdychaliśmy w dzieciństwie.

 

13 minut temu, beniowski napisał(-a):

Przede wszystkim, zegarek kupujesz i używasz. Raz na kilka lat oddajesz do serwisu. Możesz o niego dbać (czyścić itp.), ale nie musisz, a i tak będzie spełniać swoją funkcję. Jak ma mechanizm automatyczny, to nawet sam ci się nakręci od ruchu nadgarstka (nie wspominając już o kwarcowym).

Natomiast samochód musi być tankowany, mieć robiony serwis (o wiele częściej), części sie zużywają, olej trzeba wymienić, trzeba go czyścić, myć itd. Ba, żeby nie stracić gwarancji, należy jeździć do serwisu wskazanego przez producenta. Do tego trzeba go ubezpieczyć. Inaczej będzie stać w garażu (lub na powietrzu) i pożytek będzie z niego niewielki, jeśli jakikolwiek. A takie OC i tak musisz płacić, nawet jeśli nie jeździ. 
 

Mój tata ma kwarcowy zegarek, w którym jedyne co zrobił przez ostatnie 10 lat, to wymienił baterię dwa razy. Pokaż mi taki samochód, któryś ma spełniać swoją funkcję (czyli to do czego został stworzony) i z którym właściwie nic nie trzeba robić przez, powiedzmy, 10 lat. 

Przede wszystkim miłość nie zna granic.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Tommaso napisał(-a):

 

Zapomniałeś o samochodzie na tor i rodzinnym vanie potrzebnym raz na rok, gdy jedziesz na wakacje

Ja na emeryckie wyjazdy kupiłem sobie busa  blaszaka  L3H2 i będę przerabiał go na siedmiometrową kawalerkę. :D

Właśnie rysuję sobie różne warianty wnętrza no i stwierdzam, że na siedmiu metrach zbyt dużych możliwości aranżacyjnych nie ma.:)


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Autor1984 napisał(-a):

 

Przede wszystkim miłość nie zna granic.

W porządku, możesz tak do tego podchodzić i ja to rozumiem. Ale to nie zmienia tego, że pomiędzy użytkowaniem samochodu a zegarka są gigantyczne różnice. Jeśli odłożę swojego ALS na 10 lat, to jest bardzo dużo prawdopodobieństwo że po nakręceniu ruszy i będzie spełniać swoją funkcję. Jeśli odstawisz swoje BMW na 10 lat, to ruszy po włączeniu przycisku start/stop po tym czasie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, beniowski napisał(-a):

W porządku, możesz tak do tego podchodzić i ja to rozumiem. Ale to nie zmienia tego, że pomiędzy użytkowaniem samochodu a zegarka są gigantyczne różnice. Jeśli odłożę swojego ALS na 10 lat, to jest bardzo dużo prawdopodobieństwo że po nakręceniu ruszy i będzie spełniać swoją funkcję. Jeśli odstawisz swoje BMW na 10 lat, to ruszy po włączeniu przycisku start/stop po tym czasie?

Nie wiem, słyszałem historię gdzie wyłowiono stary niemiecki motocykl BMW z czasów II wojny światowej i świecił się jeszcze reflektor. :D


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
43 minuty temu, beniowski napisał(-a):

W porządku, możesz tak do tego podchodzić i ja to rozumiem. Ale to nie zmienia tego, że pomiędzy użytkowaniem samochodu a zegarka są gigantyczne różnice. Jeśli odłożę swojego ALS na 10 lat, to jest bardzo dużo prawdopodobieństwo że po nakręceniu ruszy i będzie spełniać swoją funkcję. Jeśli odstawisz swoje BMW na 10 lat, to ruszy po włączeniu przycisku start/stop po tym czasie?

Jeżeli chodzi o zegary, to mam w domu cały strych zrobiony jako jedno pomieszczenie użytkowe i jest on wypełniony prawie w całości starymi zegarami, oczywiście w dużej części rocznikami i oczywiście żaden z nich nie chodzi bo mi szkoda męczyć staruszka i bez potrzeby zużywać łożyska i czopy.:)  

Jest wśród nich wiele takich które nie chodziły i nie chodzą od około 40 lat. Ciekawe czy po nakręceniu któryś z tych najwcześniej kupionych utrzyma w miarę równy chód. Muszę kiedyś spróbować i któregoś uruchomić.:) 

Myślę że jeżeli stare samochody by były przechowywane w tak komfortowych warunkach jak moje zegary to by bez problemu odpaliły po pierwszym napełnieniu gażnika paliwem. 

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Autor1984 napisał(-a):

Pięknie się wyróżnia :)

 

Do wszystkich Kolegów, którzy piszą, że auto to rzecz wybitnie użytkowa.

Raz miałem auto "wybitnie" użytkowe. Była to Skoda Octavia I gen. po liftingu z silnikiem 1.9TDi o mocy 110KM.

Cała reszta nie była użytkowa, ale zrozumie to tylko osoba, która kocha motoryzację i samochody.

Jesteście na forum, gdzie głównym motywem są zegary i zegarki, też traktujecie je typowo użytkowo?

Jeśli to nie jest jakaś forma ironii, to nie ma co nawet komentować.

Można mieć kilka aut, tak samo jak można być posiadaczem kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu zegarków.

 

 

Typowe użytkowe wozidło z A do B.

AM Valur.jpg

"Kochanie motoryzacji i samochodów" nie musi się łączyć z obsesyjnym dbaniem o estetykę danego egzemplarza, podpartym początkowo jedynie argumentem o łatwości odsprzedaży.
Czemu nie można ich kochać właśnie za walory użytkowo-techniczne? Czy Sobiesław Zasada nie "kocha motoryzacji i samochodów"? Co mu nie przeszkadza(ło) katować je w rajdach Paryż-Dakar. Mnie w samochodzie interesuje zdecydowanie bardziej to jak się prowadzi (bo z tego właśnie czerpię przyjemność) niż jak wygląda skora na tylnym siedzeniu, bo to w ogóle nie jest istotna część samochodu; to tylko kanapa. W moim jaguarze bardziej mnie interesuje dźwięk V8, miarowy sposób nabierania mocy od samego dołu niż, dajmy na to, dźwięk nagłośnienia,
czy faktura skóry, bo te dwie ostatnie sprawy zupełnie nie stanowią istoty motoryzacji; to dodatki. To tak jakbyś oceniał zegarek po pasku i upierałbyś się, ze najważniejsze jest dbanie o czystość paska i zachowanie tego samego paska przez kilka lat.



 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak trzeba wziąć poprawkę na to, że chodźby gumy z czasem ulegają starzeniu, jednak w starych zegarach materiały były trwalsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja może na dobranoc dodam.

Że różnica pomiędzy zegarkami, a samochodami jest taka, że te pierwsze nie powodują wyrzutu adrenaliny, nie powodują również efektu mokrych dłoni, ściśniętych pośladków, a po wyjściu z pojazdu miękkich nóg. Co w aucie, zwłaszcza o charakterystyce sportowej jest dosyć łatwe do uzyskania - zwłaszcza na torze. To uzależnia. Zegarki dla mnie to bardziej element garderoby, choć te najbardziej skomplikowane mogą zachwycać wykonaniem, to choćby człowiek miał ich wiele, to i tak nie wywołają tego, co może uczynić jazda wyczynowa. Sądzę również, że slow driving wymarzonym samochodem jest bardziej ekscytujący od najdroższego zegarka na nadgarstku.

Zatem mamy coś co oczywiście @beniowskikosztuje w praktyce sporo, aniżeli posiadanie zegarka, ale zwrotnie otrzymujemy znacznie więcej przyjemności.

Dodam, że można również połączyć miłość do motoryzacji i mechaniki precyzyjnej zamieszczonej w mechanizmie zegarków; jedno i drugie się nie wyklucza :)

2 minuty temu, itanos napisał(-a):

"Kochanie motoryzacji i samochodów" nie musi się łączyć z obsesyjnym dbaniem o estetykę danego egzemplarza, podpartym początkowo jedynie argumentem o łatwości odsprzedaży.
Czemu nie można ich kochać właśnie za walory użytkowo-techniczne? Czy Sobiesław Zasada nie "kocha motoryzacji i samochodów"? Co mu nie przeszkadza(ło) katować je w rajdach Paryż-Dakar. Mnie w samochodzie interesuje zdecydowanie bardziej to jak się prowadzi (bo z tego właśnie czerpię przyjemność) niż jak wygląda skora na tylnym siedzeniu, bo to w ogóle nie jest istotna część samochodu; to tylko kanapa. W moim jaguarze bardziej mnie interesuje dźwięk V8, miarowy sposób nabierania mocy od samego dołu niż, dajmy na to, dźwięk nagłośnienia,
czy faktura skóry, bo te dwie ostatnie sprawy zupełnie nie stanowią istoty motoryzacji; to dodatki. To tak jakbyś oceniał zegarek po pasku i upierałbyś się, ze najważniejsze jest dbanie o czystość paska i zachowanie tego samego paska przez kilka lat.
 

To Twoje zdanie i jest mi z nim nie po drodze. Nie zawsze łączy się ze sprzedażą, ale nie ukrywam nigdy nie miałem z tym problemu.

Ja lubię czystość, jestem pedantyczny i co na to poradzę? Nie przesadzam, ale lubię się umyć, mieć czysty ubiór, samochód i porządek w domu.

Masz z tym problem?

Jak nie przeszkadza Ci brudny samochód z lepką kierownicą to, nie oznacza, że muszę podzielać Twój pogląd.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
19 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

Ja może na dobranoc dodam.

Że różnica pomiędzy zegarkami, a samochodami jest taka, że te pierwsze nie powodują wyrzutu adrenaliny, nie powodują również efektu mokrych dłoni, ściśniętych pośladków, a po wyjściu z pojazdu miękkich nóg. Co w aucie, zwłaszcza o charakterystyce sportowej jest dosyć łatwe do uzyskania - zwłaszcza na torze. To uzależnia. Zegarki dla mnie to bardziej element garderoby, choć te najbardziej skomplikowane mogą zachwycać wykonaniem, to choćby człowiek miał ich wiele, to i tak nie wywołają tego, co może uczynić jazda wyczynowa. Sądzę również, że slow driving wymarzonym samochodem jest bardziej ekscytujący od najdroższego zegarka na nadgarstku.

Zatem mamy coś co oczywiście @beniowskikosztuje w praktyce sporo, aniżeli posiadanie zegarka, ale zwrotnie otrzymujemy znacznie więcej przyjemności.

Dodam, że można również połączyć miłość do motoryzacji i mechaniki precyzyjnej zamieszczonej w mechanizmie zegarków; jedno i drugie się nie wyklucza :)

Znam sporo ludzi i wśród nich wielu dziwaków. Ale nie znam nikogo kto by sprzedał własną nerkę żeby kupić wymarzony samochód. :)

Ale znam kilku takich którzy zapewne by sprzedali własną nerkę żeby kupić wymarzony zegar.:) 

Napisałem zegar, a nie zegarek. 

 

Mnie zakup długo poszukiwanego zegara bardzo mocno ekscytuje i daje mi ogromną frajdę. Ciekawostką u mnie jest również i to, że po zakupie zegara poza żoną, synową i synem nikt więcej go nie zobaczy i nie dotknie. Czasem "obcym" coś pokażę, ale tylko w dużej perspektywie i nie wszystko. 

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, dziadek napisał(-a):

Znam sporo ludzi i wśród nich wielu dziwaków. Ale nie znam nikogo kto by sprzedał własną nerkę żeby kupić wymarzony samochód. :)

Ale znam kilku takich którzy zapewne by sprzedali własną nerkę żeby kupić wymarzony zegar.:) 

Napisałem zegar, a nie zegarek. 

Nerka za kukułkę niezły deal.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, dziadek napisał(-a):

Znam sporo ludzi i wśród nich wielu dziwaków. Ale nie znam nikogo kto by sprzedał własną nerkę żeby kupić wymarzony samochód. :)

Ale znam kilku takich którzy zapewne by sprzedali własną nerkę żeby kupić wymarzony zegar.:) 

Napisałem zegar, a nie zegarek. 

 

Mnie zakup długo poszukiwanego zegara bardzo mocno ekscytuje i daje mi ogromną frajdę. Ciekawostką u mnie jest również i to, że po zakupie zegara poza żoną, synową i synem nikt więcej go nie zobaczy i nie dotknie. Czasem "obcym" coś pokażę, ale tylko w dużej perspektywie i nie wszystko. 

Ciekawe czy sprzedaliby nerkę sąsiada za dobry samochód 🤔

Dziadek, lepiej sie zapytaj tak na wszelki wypadek 😜


Beware the fury of a patient man.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

12 godzin temu, Autor1984 napisał(-a):

Ja może na dobranoc dodam.

Że różnica pomiędzy zegarkami, a samochodami jest taka, że te pierwsze nie powodują wyrzutu adrenaliny, nie powodują również efektu mokrych dłoni, ściśniętych pośladków, a po wyjściu z pojazdu miękkich nóg. Co w aucie, zwłaszcza o charakterystyce sportowej jest dosyć łatwe do uzyskania - zwłaszcza na torze. To uzależnia. Zegarki dla mnie to bardziej element garderoby, choć te najbardziej skomplikowane mogą zachwycać wykonaniem, to choćby człowiek miał ich wiele, to i tak nie wywołają tego, co może uczynić jazda wyczynowa. Sądzę również, że slow driving wymarzonym samochodem jest bardziej ekscytujący od najdroższego zegarka na nadgarstku.

Zatem mamy coś co oczywiście @beniowskikosztuje w praktyce sporo, aniżeli posiadanie zegarka, ale zwrotnie otrzymujemy znacznie więcej przyjemności.

Dodam, że można również połączyć miłość do motoryzacji i mechaniki precyzyjnej zamieszczonej w mechanizmie zegarków; jedno i drugie się nie wyklucza :)

To Twoje zdanie i jest mi z nim nie po drodze. Nie zawsze łączy się ze sprzedażą, ale nie ukrywam nigdy nie miałem z tym problemu.

Ja lubię czystość, jestem pedantyczny i co na to poradzę? Nie przesadzam, ale lubię się umyć, mieć czysty ubiór, samochód i porządek w domu.

Masz z tym problem?

Jak nie przeszkadza Ci brudny samochód z lepką kierownicą to, nie oznacza, że muszę podzielać Twój pogląd.

Między "lubię czystość", a "jestem pedantyczny" jest dość istotna różnica. Przyznam, że przeszkadzałoby mi to drugie, zapewne, gdybym był, np. członkiem Twojej rodziny, czy pracował z Tobą w miejscu innym niż, nie wiem, myjnia samochodowa. 😉 Mam takiego wujka, któremu przeszkadza każda najdrobniejszą ryska na/w samochodzie, każdy okruszkiem na meblu, ślad pasty do zębów na lustrze, a nawet krople wody na ściankach prysznica i jest to nieznośna katorga dla niego samego i jego rodziny. Ilekroć u siebie obserwuję jakieś przejawy takiego OCD, to sobie o tym przypominam i macham ręką, biorąc przykład z żony, która zawsze każdą nową rzecz, czy to zegarek, czy biżuterię, czy torebkę, czy element garderoby, od razu  zaczyna używać intensywnie, nie przejmując się zupełnie tym, że jest nowe, drogie etc. Dzięki czemu się od razu w pełni takim przedmiotem cieszy. Polecam, choćby na próbę, taką postawę.

W cytowanej wypowiedzi miałem na myśli bardziej to, że stan tylnych siedzeń nie wydaje mi się zupełnie istotową cechą samochodu, bo jest nią, z czym się zdajesz zgadzać, przyjemność z jazdy. Pytanie jak reagujesz, jeśli Ci np. ktoś zadrapie zderzak. Traktujesz to jak Włosi, czyli ledwie zauważasz i jedziesz dalej, czy jesteś przejęty i ów samochód z ryska na zderzaku czy drzwiach traktujesz inaczej niż przedtem?

Mnie, przykładowo, jazda maszyną ze zdjęcia sprawiała dokładnie taką samą przyjemność (zarówno na autostradzie, zwykłej drodze, jak i we wcale nie tak znowu lekkim terenie) niezależnie od stanu lakieru i tego, czy coś było rozsypane na fotelach. Natomiast po roku radości poszedł dalej w świat, bo za dużo jest innych ciekawych aut, a trzy naraz to jednak mój limit (nie sprzedałem za to jeszcze żadnego zegarka :) ). Zdjęcie nieprzypadkowe: to wszystko, co widzisz, prowadząc; a i tak pracuję nad tym, żeby się pozbyć obsesji "niezostawiania smug przez wycieraczki i idealnie czystej szyby", bo znam ludzi, którzy maja na to kompletnie wytańczone i zdają się mieć, właśnie, większą frajdę z jazdy. 







 

P_20220920_181053_vHDR_Auto.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Autor1984 napisał(-a):

Nie wiem, słyszałem historię gdzie wyłowiono stary niemiecki motocykl BMW z czasów II wojny światowej i świecił się jeszcze reflektor. :D

 

Nie stary tylko nowy, nie motocykl tylko samochód i nie niemiecki a szwedzko-chinski, ale reflektor się zgadza. 😜

 

https://moto.trojmiasto.pl/Auto-utopione-w-rzece-a-lampy-dalej-swieca-Jak-to-mozliwe-n184651.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, itanos napisał(-a):

 

Między "lubię czystość", a "jestem pedantyczny" jest dość istotna różnica. Przyznam, że przeszkadzałoby mi to drugie, zapewne, gdybym był, np. członkiem Twojej rodziny, czy pracował z Tobą w miejscu innym niż, nie wiem, myjnia samochodowa. 😉 Mam takiego wujka, któremu przeszkadza każda najdrobniejszą ryska na/w samochodzie, każdy okruszkiem na meblu, ślad pasty do zębów na lustrze, a nawet krople wody na ściankach prysznica i jest to nieznośna katorga dla niego samego i jego rodziny. Ilekroć u siebie obserwuję jakieś przejawy takiego OCD, to sobie o tym przypominam i macham ręką, biorąc przykład z żony, która zawsze każdą nową rzecz, czy to zegarek, czy biżuterię, czy torebkę, czy element garderoby, od razu  zaczyna używać intensywnie, nie przejmując się zupełnie tym, że jest nowe, drogie etc. Dzięki czemu się od razu w pełni takim przedmiotem cieszy. Polecam, choćby na próbę, taką postawę.

W cytowanej wypowiedzi miałem na myśli bardziej to, że stan tylnych siedzeń nie wydaje mi się zupełnie istotową cechą samochodu, bo jest nią, z czym się zdajesz zgadzać, przyjemność z jazdy. Pytanie jak reagujesz, jeśli Ci np. ktoś zadrapie zderzak. Traktujesz to jak Włosi, czyli ledwie zauważasz i jedziesz dalej, czy jesteś przejęty i ów samochód z ryska na zderzaku czy drzwiach traktujesz inaczej niż przedtem?

Mnie, przykładowo, jazda maszyną ze zdjęcia sprawiała dokładnie taką samą przyjemność (zarówno na autostradzie, zwykłej drodze, jak i we wcale nie tak znowu lekkim terenie) niezależnie od stanu lakieru i tego, czy coś było rozsypane na fotelach. Natomiast po roku radości poszedł dalej w świat, bo za dużo jest innych ciekawych aut, a trzy naraz to jednak mój limit (nie sprzedałem za to jeszcze żadnego zegarka :) ). Zdjęcie nieprzypadkowe: to wszystko, co widzisz, prowadząc; a i tak pracuję nad tym, żeby się pozbyć obsesji "niezostawiania smug przez wycieraczki i idealnie czystej szyby", bo znam ludzi, którzy maja na to kompletnie wytańczone i zdają się mieć, właśnie, większą frajdę z jazdy. 







 

P_20220920_181053_vHDR_Auto.jpg

 

Nie wiem czy to wywoływanie wilka z lasu, ale dziś podczas mycia moim oczom ujawniła się taka niespodzianka...

 

Od razu na myśl przywołałem scenę z Pulp Fiction.

 

 

Czy ja mam jak Włosi? Nie! Nie mam, bo szanuję to na co zapracowałem. Poza tym wszystko co nowe, cieszy w nieskazitelnym stanie.

Auto ze zdjęcia, które wkleiłeś; wiek pełnoletni osiągnęło parę lat temu. Gdybym był właścicielem tego Cayenne i spotkałoby mnie to, co na zamieszczonych przeze mnie fotkach, dorysowałbym jeszcze La Linea i pewnie bym się nawet nie zirytował.

Niestety bydle, które to uczyniło, zwyczajnie uciekło nie zostawiając numeru telefonu, ale czego ja się spodziewam.

I mam problem, polecą mi zniżki, od nowa powłoka ceramiczna musi być nałożona, to strata czasu i pieniędzy.

Rozumiem, że Ty w takim momencie uśmiechasz się i jesteś zadowolony. To tak a propos

"Pytanie jak reagujesz, jeśli Ci np. ktoś zadrapie zderzak. Traktujesz to jak Włosi, czyli ledwie zauważasz i jedziesz dalej, czy jesteś przejęty i ów samochód z ryska na zderzaku czy drzwiach traktujesz inaczej niż przedtem?"

20240320_110509.jpg

20240320_141035.jpg


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nowe BMW ktoś ci porysował? Pech, naprawdę. 
A co do Włochów: im nie przeszkadzają zarysowania na zderzakach - na bokach już trochę tak. W Mediolanie to nawet dbają o swoje fury, bo mają wypasione. Porysowane to są w Ligurii (bo tam jest wąsko i generalnie wszyscy mają porysowane) i na południu (bo tam mają stare trupy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, beniowski napisał(-a):

To nowe BMW ktoś ci porysował? Pech, naprawdę. 
A co do Włochów: im nie przeszkadzają zarysowania na zderzakach - na bokach już trochę tak. W Mediolanie to nawet dbają o swoje fury, bo mają wypasione. Porysowane to są w Ligurii (bo tam jest wąsko i generalnie wszyscy mają porysowane) i na południu (bo tam mają stare trupy).

Waldek to Volvo jest, dziś na myjni zauważyłem.

BMW jest na detailingu.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Autor1984; widzisz, dopiero na myjni zauważyłeś, więc w sumie nie miało znaczenia. W swoim bym to zostawił, w leasingowanym (a jest to nówka kupiona we wrześniu, przypuszczam podobnej wartości co to volvo) pewnie też, z zastrzeżeniem, że czasem bardziej się opłaca zrobić z AC, ale to najlepiej wszystko hurtem przed oddaniem, niż dopłacać. Więc, owszem, nauczony doświadczeniem przeszłym przejmowania się takimi szczegółami i tym jakie to ma konsekwencje dla innych ludzi (przykład wyżej), uśmiecham się i wzruszam ramionami. To nie jest kwestia (nie)szanowania, tylko chillu.  To mi przypomina jak moja żona, ówczesna narzeczona, otworzyła nowym, moim samochodem bramę, bo zbyt gwałtownie ruszyła i spodziewała się mojej gwałtownej reakcji (bo tak zwykle mężczyźni reagują), a ja powiedziałem: no dobra, nie wyszło to teraz spróbuj podjechać jeszcze raz, na spokojnie. A tył, cóż, nosił aż do sprzedaży ślady nierównej walki z bramą. To samo teściowa ostatnio (w nowym x3): ma wyjątkowo niewygodny wjazd do domu i zarysowała (tak to wygląda jak u Ciebie, też na czarnym, jak w Twoim volvo); no i ja jej mówię: przecież to jest dokładnie ten sam samochód, co wcześniej, nic się nie przejmuj, to tylko rysy, pobrudzi się trochę i nawet nie będzie widać, a czarne by trzeba chyba myć codziennie, żeby się nie brudziło. I faktycznie już nie widać.  Dla mnie to nie jest istotowa cecha samochodu.

Nie nałożyłem też na "swój" (jak w leasingu, to nie swój) ceramiki; ceramika miałaby sens, gdyby chroniła przed takimi rysami. Więc nie, nie musisz jej nakładać jeszcze raz, nie musisz tracić zniżek, nic nie musisz; tak na oko, to nawet nie przyrdzewieje w tym miejscu; im bardziej się przejmujesz, tym bardziej bydlę wygrywa.

Cytowany przez Ciebie w stopce użytkownik Marek Aureliusz lubi to. 





 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, dziadek napisał(-a):

Ja na emeryckie wyjazdy kupiłem sobie busa  blaszaka  L3H2 i będę przerabiał go na siedmiometrową kawalerkę. :D

Właśnie rysuję sobie różne warianty wnętrza no i stwierdzam, że na siedmiu metrach zbyt dużych możliwości aranżacyjnych nie ma.:)

 

Idź Pan w górę, pięterko dorobić albo półtora.


Prawda. Ludzie ją cenią, łakną jej, są nawet gotowi oddać za nią własne życie. Pod warunkiem, że nie dotyczy ich samych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Dyskutowałbym też odnośnie tego, że "wszystko co nowe cieszy tylko w nieskazitelnym stanie". Jak długo? Do kiedy jest nowe? Miałem trzydziestolatka w fabrycznym lakierze bez praktycznie żadnej widocznej, nie pod lupą, rysy. Tam, jak ktoś przytarł (a przytarł) to było, powiedziałbym, nieco bardziej dotkliwe (bo ze świecą takiego niemalowanego nigdy szukać) niż w przypadku leasingowanego wozu pozostającego nadal w produkcji (teoretycznie możesz sobie łatwo wymienić na inny, nowy egzemplarz). Nie wiem też, czemu zakładasz, że szanowanie musi się wiązać z obsesyjnym dbaniem i zachowywaniem nieskazitelności i wyraźnie wydaje Ci się to aksjomatem. Czasem też mniej czasu zajmuje zarobienie pieniędzy na pokrycie tej straty niźli usuwanie jej, bieganie za tym, przejmowanie się, zastanawianie, martwienie i wkurzanie. Nie mówiąc o stratach w ludziach, bo osoba irytująca się lub wpadająca w gniew czy przygnębienie z powodu utraty nieskazitelności jakiegoś nowego przedmiotu bywa (nie mówię, że akurat Ty) utrapieniem nie tylko dla siebie, ale i dla rodziny, przyjaciół, współpracowników etc.

 

Edytowane przez itanos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba mi szwankuje forum 🤔

@admin??

Bo mam wrażenie, że niektórzy dyskutują sami z sobą 🫣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
13 minut temu, itanos napisał(-a):

Dyskutowałbym też odnośnie tego, że "wszystko co nowe cieszy tylko w nieskazitelnym stanie". Jak długo? Do kiedy jest nowe? Miałem trzydziestolatka w fabrycznym lakierze bez praktycznie żadnej widocznej, nie pod lupą, rysy. Tam, jak ktoś przytarł (a przytarł) to było, powiedziałbym, nieco bardziej dotkliwe (bo ze świecą takiego niemalowanego nigdy szukać) niż w przypadku leasingowanego wozu pozostającego nadal w produkcji (teoretycznie możesz sobie łatwo wymienić na inny, nowy egzemplarz). Nie wiem też, czemu zakładasz, że szanowanie musi się wiązać z obsesyjnym dbaniem i zachowywaniem nieskazitelności i wyraźnie wydaje Ci się to aksjomatem. Czasem też mniej czasu zajmuje zarobienie pieniędzy na pokrycie tej straty niźli usuwanie jej, bieganie za tym, przejmowanie się, zastanawianie, martwienie i wkurzanie. Nie mówiąc o stratach w ludziach, bo osoba irytująca się lub wpadająca w gniew czy przygnębienie z powodu utraty nieskazitelności jakiegoś nowego przedmiotu bywa (nie mówię, że akurat Ty) utrapieniem nie tylko dla siebie, ale i dla rodziny, przyjaciół, współpracowników etc.

 

Itanos ja rozumiem Twój punkt widzenia, nawet nie staram się z tym polemizować.

Natomiast tego typu pierdy na lakierze są dla mnie jak dziura w skarpecie, przez którą wyłazi paluch :)

 

Dziś na szczęście chłopaki zrobili robotę i trochę mi się humorek poprawił.

Parę fotek. @Krakus1w weekend zrobię trochę nocą.

Lakier wosk, felgi ceramika, środek ceramika, niewidzialna wycieraczka,...

W przyszłym tygodniu idzie folia na ekrany deski rozdzielczej i te umieszczone na drzwiach.

 

BMW1A.png

BMW2.png

BMW3.png

BMW4.png

BMW5.png

IMG_0536.JPG

IMG_0538.JPG

IMG_0539.JPG

IMG_0532.JPG

@Valygaarcoś faktycznie się pierdzieli forum...

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

Itanos ja rozumiem Twój punkt widzenia, nawet nie staram się z tym polemizować.

Natomiast tego typu pierdy na lakierze są dla mnie jak dziura w skarpecie, przez którą wyłazi paluch :)

 

Dziś na szczęście chłopaki zrobili robotę i trochę mi się humorek poprawił.

Parę fotek. @Krakus1w weekend zrobię trochę nocą.

Lakier wosk, felgi ceramika, środek ceramika, niewidzialna wycieraczka,...

W przyszłym tygodniu idzie folia na ekrany deski rozdzielczej i te umieszczone na drzwiach.

 

BMW1A.png

BMW2.png

BMW3.png

BMW4.png

BMW5.png

IMG_0536.JPG

IMG_0538.JPG

IMG_0539.JPG

IMG_0532.JPG

@Valygaarcoś faktycznie się pierdzieli forum...

Piękny samochód, życzę dużo frajdy z jazdy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.