Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

"Domyśl sie" :) One tak mówią ;)

 

 

Ponizej kobieta i " replikantka" , nie trzeba byc "Łowcą Androidów " by spotkać ;)

attachicon.gif173-675x291.jpg

Z drugiej strony z naturalnością też nie ma co przesadzać.;)

 

-434309-article.jpg


Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Swatch YIS403 - Citizen BN0159 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Citizen BT0070-01A Twin Date 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sean Young to aktorka o urodzie oryginalnej, ale najwyraźniej cenionej przez reżyserów. Grała, poza "Łowcą androidów" w kilku innych, znanych produkcjach ("Bez wyjścia" z Costnerem i Hackmannem, w "Diunie", w "Wall Street"). Zawsze były to role drugoplanowe albo wręcz epizodyczne, ale coś wnosiły do filmu. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=tDDHowOsd0k


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Sean Young to aktorka o urodzie oryginalnej, ale najwyraźniej cenionej przez reżyserów. Grała, poza "Łowcą androidów" w kilku innych, znanych produkcjach ("Bez wyjścia" z Costnerem i Hackmannem, w "Diunie", w "Wall Street"). Zawsze były to role drugoplanowe albo wręcz epizodyczne, ale coś wnosiły do filmu. 

 

 

Diunę Lyncha bardzo lubię  :) No i świetna muzyka Toto  :D

Edytowane przez fidelio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sean Young to aktorka o urodzie oryginalnej, ale najwyraźniej cenionej przez reżyserów. Grała, poza "Łowcą androidów" w kilku innych, znanych produkcjach ("Bez wyjścia" z Costnerem i Hackmannem, w "Diunie", w "Wall Street"). Zawsze były to role drugoplanowe albo wręcz epizodyczne, ale coś wnosiły do filmu.

 

https://www.youtube.com/watch?v=tDDHowOsd0k

Pasek do pończoch zabił tę scenę. :(

 

Taplaltakl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że piszesz w kontekście przywołanej kilka postów wcześniej słynnej sceny z "Wściekłego byka"? W rzeczywistości wyglądało to tak:

 

Pamiętajmy, że Scorsese nie zrobił filmu mającego oddać historię w skali 1:1. Cały film jest mocno wystylizowany, brutalność scen na ringu jest większa niż była naprawdę. Sam Martin zresztą nie lubił wtedy boksu, który uważał za coś bardzo prymitywnego. La Motta fascynuje go jednak jako przykład grzesznika, który wszystko utracił i usiłuje odkupić swe winy. A postawa w ostatniej walce z Sugar Rayem oddaje jego chorobliwą determinację i (auto)destrukcyjną postawę, w której zrównywał walkę na ringu z życiem poza nim.

Lubię boks i poglądać i na worku pobić, albo czasem w rękawicach z kimś się "pobawić", ale takich walki nie lubię.

Technika, uniki, kontry, kombinacje... - to lubię.

Z polskich bokserów-Adam Balski- rewelacyjny prospekt. Facet który do niedawna łączył pracę kierowcy z boksem. Dopiero posadzenie dwa razy na deski polskiego journeymana (czego nikt cześniej nie dokonał) a walczył z bardzo dobrymi zawodnikami uświadomiło niedowiarkom jaki ma potencjał.

 

Niedawno wyszedł film na podstawie życia jakiegoś boksera, muszę poszukać i zobaczyć.

Jest jeszcze film "El Inca" o wenezuelskim królu nokautu który popełnił samobójstwo.

Edytowane przez Remy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sam boksu nie lubię, ale lubię jego historię i filmy o nim. A powstało ich całe mnóstwo, ostatnio w kinach też było kilka ("Kamienne pięści", "Olli Maki"). Wśród opracowań na ten temat jest m.in. ta książka, we fragmentach dostępna przez google.books:

 

51DTyv6hvGL._SX348_BO1,204,203,200_.jpg

 

A szczególnie lubię kilka filmów polskich, zwłaszcza fabularyzowany dokument "Papa Stamm" oraz dokument "Temat sportowy". Fabularne "Klincz" i "Bokser" też wypadają nieźle - pierwszy jako typowe środowiskowe kino moralnego niepokoju, a drugi jako opowieść o olimpijskim etosie (film wzorowany oczywiście na historii Kasprzyka). No i tę scenę z "Przepraszam, czy tu biją?":

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię boks i poglądać i na worku pobić, albo czasem w rękawicach z kimś się "pobawić", ale takich walki nie lubię.

Technika, uniki, kontry, kombinacje... - to lubię.

Z polskich bokserów-Adam Balski- rewelacyjny prospekt. Facet który do niedawna łączył pracę kierowcy z boksem. Dopiero posadzenie dwa razy na deski polskiego journeymana (czego nikt cześniej nie dokonał) a walczył z bardzo dobrymi zawodnikami uświadomiło niedowiarkom jaki ma potencjał.

 

Niedawno wyszedł film na podstawie życia jakiegoś boksera, muszę poszukać i zobaczyć.

Jest jeszcze film "El Inca" o wenezuelskim królu nokautu który popełnił samobójstwo.

Film o ktorym piszesz to pewnie prawdziwa historia boksera, ktora zainspirowala tworcow postaci Rocky Balboa

 

Taplaltakl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Film o ktorym piszesz to pewnie prawdziwa historia boksera, ktora zainspirowala tworcow postaci Rocky Balboa

 

Taplaltakl.

Twórca postaci Rocky Balboa był tylko jeden Sylwester Stallone.A zainspirowała go postać Chucka Wepnera . Stallone napisał scenariusz do Rocky w ciągu trzech i pół dnia, wkrótce po obejrzeniu meczu o mistrzostwo wagi ciężkiej między Muhammadem Ali a Chuckiem Wepnerem, który miał miejsce w Richfield Coliseum w Ohio w dniu 24 marca 1975 roku. Wepner posłał Alego na deski w 9 rundzie,ale  przegrał przez nokaut w 15 rundzie . Nikt nie spodziewał się, że pojedynek nieznanego boksera z mistrzem będzie trwał tak długo. Pomimo faktu, że Wepner zmotywował Stallone'a do rozpoczęcia pracy nad Rocky,Stallone zaprzeczył, że Wepner dostarczył inspiracji do scenariusza. Wepner złożył pozew przeciwko Stallone, ale ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą.Kwota jaką Stallone wypłacił Wepnerowi nie została nigdy ujawniona.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twórca postaci Rocky Balboa był tylko jeden Sylwester Stallone.A zainspirowała go postać Chucka Wepnera . Stallone napisał scenariusz do Rocky w ciągu trzech i pół dnia, wkrótce po obejrzeniu meczu o mistrzostwo wagi ciężkiej między Muhammadem Ali a Chuckiem Wepnerem, który miał miejsce w Richfield Coliseum w Ohio w dniu 24 marca 1975 roku. Wepner posłał Alego na deski w 9 rundzie,ale przegrał przez nokaut w 15 rundzie . Nikt nie spodziewał się, że pojedynek nieznanego boksera z mistrzem będzie trwał tak długo. Pomimo faktu, że Wepner zmotywował Stallone'a do rozpoczęcia pracy nad Rocky,Stallone zaprzeczył, że Wepner dostarczył inspiracji do scenariusza. Wepner złożył pozew przeciwko Stallone, ale ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą.Kwota jaką Stallone wypłacił Wepnerowi nie została nigdy ujawniona.

Dokładnie o niego mi chodziło

 

Taplaltakl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

A ja sobie wczoraj, w ramach higieny umysłu, zadałem "Ściganego" z Harrisonem Fordem  :) Co jakiś czas bardzo lubię wracać do tego tytułu, tym bardziej, że mamy w nim także wątek polski, ale w końcu zasadnicza cześć filmu dzieje się w Chicago, więc nie mogło być inaczej  ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa Oscarowe filmy, nowy i stary.

 

1. "Klient" - nie spodziewałem się, że będzie tak dobry. Prawdę mówiąc, usiadłem z nastawieniem w rodzaju "no dobra, obejrzę film, który niesłusznie zabrał "Toniemu Erdmannowi" Oscara". I choć nadal chyba dałbym statuetkę Toniemu, to jednak "Klient" wcale nie jest zwycięzcą niezasłużonym. Konstrukcja mistrzowska, aktorzy poprowadzeni rewelacyjnie. Problemy bardzo mocno osadzone w świecie arabskim, ale i tak niepozbawione prawdy o człowieku w ogóle.

2. "Czerwoni" - no w końcu musiałem to obejrzeć, choć rozbiłem sobie na dwa razy. Mam dość mieszane uczucia. Zderzenie idealizmu bohatera z rzeczywistością nawet przekonuje, choć - abstrahując od naszej wiedzy o bolszewizmie itp. - jakoś trudno jest się przejąć tym wszystkim. Metraż jest zdecydowanie za długi, a z Beatty'm mam pewien paradoks - lubię go, lubię wiele jego filmów, ale on sam nie przekonuje mnie jako aktor. Na tle kolegów z lat 70. (w filmie widać to np. w porównaniu z naprawdę dobrym Nicholsonem) jest zawsze monotonny, jednostajny, jakby grał wciąż tę samą postać. Widać, że "Czerwoni" to film zrobiony pod Oscary (Akademia zawsze miała słabość do Warrena, czego dowodem np. absurdalna ilość nominacji dla "Heaven can wait" i "Bugsy'ego"), nie ma przez to autentyzmu, jakiegoś wewnętrznego napięcia, które rozerwałoby gładki wizerunek idealistów przekonujących się, że rewolucja zjada swoje dzieci. Do tego nadmierny melodramatyzm i zdjęcia Storaro, tak dopieszczone i monumentalne, że aż nudne. Wypowiedzi "świadków" to natomiast interesujący zabieg, choć - wstyd mi za siebie - skojarzył mi się z późniejszym "Kiedy Harry poznał Sally"... Na pewno jednak oddają stan umysłu tych ludzi, rozbijają też nieco klasyczną konwencję - więc na plus. Ciekawy też Kosiński jako Zinowjew.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sobotę popełniłem Thor Ragnarok w 4dx.

Film super, rozrywka fajna, bardzo dużo humoru.

4dx - w porównaniu do tego co doświadczyłem w 2002r jest lepiej ale i tak kolejne filmy będę oglądał maksymalnie w 3d.

 

Taplaltakl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Halołin i po raz kolejny "Jeździec bez głowy" - polecam na te jesienne wieczory :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

A ja właśnie z synowcami oglądam Episode IV ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Jak dla mnie, to film nieco zbyt przesłodzony/cukierkowy, choć dla sir A. Hopkinsa oczywiście warto  :) Moja Pani bardzo ten film lubi... 

Edytowane przez fidelio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To chyba raczej do tematu "Żarty żartami"?

 

Autor tego "artykułu" też daje czadu: " Na liście nie znajdziecie jednak takich klasyków, jak "Skazani na Shawshank", "Nietykalni" i "Zielona mila"."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.