Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

Gość fidelio

Jeśli chodzi o Blade Runnera 2049, to z perspektywy kilku dni, jakie minęły od wizyty w kinie, także mam pewien problem z tym, jak wypadł Gosling... Faktem jest, że jego gra aktorska do końca w tym filmie nie przekonuje. Co do Forda, to cóż, metryka jaka jest, każdy widzi, a na horyzoncie kolejny Indiana. Muzyka jak najbardziej na plus, choć brak mi takich trochę bardziej sentymentalnych kawałków, jakie były w filmie z 1982 roku. Choć z drugiej strony, w tym 1982 roku był wątek miłosny którego tu nie ma. Sama muzyka zdecydowanie bardziej niepokojąca. Film godny polecenia, choć w mojej osobistej ocenie, porównanie na korzyść Blade Runnera z 1982 roku. Nieznacznie, ale jednak :-) I najważniejsze, czy Deckard też był replikantem ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro już cytujemy forumowych klasyków ;)

 

 

 

 

A co do dekad - lata 90. przyniosły kilka wspaniałych filmów (j.w.), ale złota dekada kina amerykańskiego to nie tylko moim zdaniem lata 70. (rozpoczęte tak na dobra sprawę około 1967 roku): "Cały ten zgiełk", "Kabaret", "Rozmowa", "Pat Garrett i Billy Kid", "Ojciec chrzestny I i II", "Czas apokalipsy", "Taksówkarz", "Nędzne ulice", "Annie Hall", "Manhattan", "Lenny", "Strach na wróble", "Sieć", "Serpico", "Trzy dni kondora", "Nashville", "McCabe i Pani Miller", "Barry Lyndon", "Lśnienie", "Mechaniczna pomarańcza", "Pieskie popołudnie", "Chinatown", "Francuski łącznik", "Wszyscy ludzie prezydenta", "Złodzieje jak my", "Łowca jeleni", "Powrót do domu", "Sprawa Kramerów", "Maratończyk", "Pojedynek na szosie", "Lot nad kukułczym gniazdem", "Hair", "Papillon", "Badlands", "Niebiańskie dni"... Wielki finał to "Wściekły byk".

Świetna lista, nic ująć -nic dodać, może na siłę bym dodał "Jaws" i "Rocky",gdyż to doskonałe filmy tylko zostały sponiewierane przez milion sequeli.,Dzięki za umieszczenie "Hair" to film ,który pierwszy raz obejrzałem w kinie jako 18 letni (przed)poborowy i wywarł na mnie ogromne wrażenie .,Mój znajomy Bobby zagrał w Hair długowłosego hippisa,znaczy tańczył w zespole Twyli Twarp.,Sporo z nim rozmawiałem o powstawaniu filmu i jego pracy na planie.,Niestety Bobby zmarł w maju zeszłego roku na raka trzustki.,

post-67292-0-59951400-1507687291_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Wczoraj sobie odświeżyłem. Wybitna rola Gregorego Pecka! Polecam! I znowu nabrałem ochotę na przeczytanie książki  :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do Blade Runnera 2049, chyba jestem lekko skrzywiony, bo w czasie jednej z pierwszych scen pokazujących panoramę Los Angeles pierwsze co wypatrzylem to neon z reklamą Seiko ;) Dalej już żadnych nawiązań nie znalazłem, ale wciąż fajne. W przeciwieństwie do reklam Sony i Peugeota, ten product placement ciężko już przeoczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię filmowych scen walk bokserskich w ringu gdzie biją po xx razy czusto na szczękę itd. a efektu brak.

To tak jak w niektórych strzelaninach- cały magazynek leci i efektu brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię filmowych scen walk bokserskich w ringu gdzie biją po xx razy czusto na szczękę itd. a efektu brak.

To tak jak w niektórych strzelaninach- cały magazynek leci i efektu brak.

 

Rozumiem, że piszesz w kontekście przywołanej kilka postów wcześniej słynnej sceny z "Wściekłego byka"? W rzeczywistości wyglądało to tak:

 

 

Pamiętajmy, że Scorsese nie zrobił filmu mającego oddać historię w skali 1:1. Cały film jest mocno wystylizowany, brutalność scen na ringu jest większa niż była naprawdę. Sam Martin zresztą nie lubił wtedy boksu, który uważał za coś bardzo prymitywnego. La Motta fascynuje go jednak jako przykład grzesznika, który wszystko utracił i usiłuje odkupić swe winy. A postawa w ostatniej walce z Sugar Rayem oddaje jego chorobliwą determinację i (auto)destrukcyjną postawę, w której zrównywał walkę na ringu z życiem poza nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja widziałem Mroczną Wieżę, no cóż... zmilczę. :unsure:


Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Swatch YIS403 - Alba AEFD557

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kupa z pestkami wiśni... szkoda potencjału historii, szkoda ze dobrym aktorom będzie to zalegać w filmografii.

Jakieś takie płaskie, pośpieszne, bez tła, bez pogłębienia charakterów, nie wiadomo kto, z kim, skąd i po co. Wyszła z tego setna historyjka o nastolatku z problemami, który udał się do bajkowego królestwa i pokonał Mrok. Bez sęsu. :blink:       

Edytowane przez 4palce

Langel 17 jewels - Bulova Accutron Automatic 63B98 - Citizen Proximity BZ1000-54E - Swatch YIS403 - Alba AEFD557

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to czas wyjątkowy nie tylko w dziejach amerykańskiej kinematografii, ale szerzej filmu w ogóle. Pomijając tytułu amerykańskie, to wymienić należy, przy najmniej jak dla mnie, z tamtego okresu: "Ostatnie tango w Paryżu", "Solaris", "Dyskretny urok burżuazji", "Nosferatu wampir", "Mad Max", "Aquirre, gniew boży", "Wejście smoka", "Piknik pod wiszącą skałą" i wiele innych, w tym filmy polskie, na czele z moim ulubionym, to jest "Ziemią obiecaną"...  :)

 

 

Dokładnie, nie tylko amerykańska kinematografia przeżywała wówczas niezwykle twórczy czas. 

 

A co do "Gwiezdnych wojen" - oczywiście, to wielkie wydarzenie i bardzo ważny film. Ponadto także perfekcyjna realizacja monomitu, o czym pisał chyba Joseph Campbell (historia Luke'a zawiera wszystkie, wzorcowo poukładane etapy podróży mitycznego bohatera: dzieciństwo bez rodziców, wezwanie ze świata przygody, porzucenie starego świata, znalezienie mentora i drużyny, nauka, podróż i jej kolejne etapy, kulminacyjna walka, powrót i nagroda). Schemat ten odnaleźć można w dziesiątkach tekstów kultury popularnej.

 

"Nowa nadzieja" potwierdza kreatywność lat 70., jednak myślowo i stylistycznie otwiera już kino nowej przygody, które zdominowało Hollywood w kolejnych latach. Ja w swoim wpisie skoncentrowałem się natomiast na czymś, co zwano niegdyś "nowym kinem amerykańskim" (filmy realistyczne, często pesymistyczne, oparte na metodzie Stanisławskiego, twórczo przyswajające zabiegi formalne kina europejskiego, odnoszące się do kwestii społecznych i politycznych itp.). No i cóż, nie ukrywam, że to kino znacznie mi bliższe niż "Gwiezdne wojny". Ale - powtórzę - pierwszą trylogię moim zdaniem znać trzeba, a i nie da się nie podziwiać spójności wizji Lucasa i jej ciekawego rozwinięcia przez Kershnera i Marquanda. 

 

Świetna lista, nic ująć -nic dodać, może na siłę bym dodał "Jaws" i "Rocky",gdyż to doskonałe filmy tylko zostały sponiewierane przez milion sequeli.,Dzięki za umieszczenie "Hair" to film ,który pierwszy raz obejrzałem w kinie jako 18 letni (przed)poborowy i wywarł na mnie ogromne wrażenie .,Mój znajomy Bobby zagrał w Hair długowłosego hippisa,znaczy tańczył w zespole Twyli Twarp.,Sporo z nim rozmawiałem o powstawaniu filmu i jego pracy na planie.,Niestety Bobby zmarł w maju zeszłego roku na raka trzustki.,

 

Dzięki. To Robert Levithan, prawda? (w weekend sprawdziłem i poczytałem o nim po Twoim poście)

 

I przy okazji pierwszy film ze scenami, w których występują razem. Takich scen nie ma np. w Ojcu Chrzestnym 2, choć obaj w nim grali ;-) Chodzi oczywiście o Pacino i De Niro ;-)

 

Zapowiada się kolejna odsłona spotkań obu panów - i to nareszcie u samego Martina Scorsese:

 

12005.6.jpg

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Dzięki. To Robert Levithan, prawda? (w weekend sprawdziłem i poczytałem o nim po Twoim poście)

 

 

Zapowiada się kolejna odsłona spotkań obu panów - i to nareszcie u samego Martina Scorsese:

 

 

Tak to Bobby Levithan,miałem przyjemność poznać Roberta i jego Sophie,o której napisał książkę dla dzieci. "The Irishman" zapowiada się imponująco:De Niro,Pacino ,Pesci,Keitel,Cannavale do tego Marty Scorsese.,  To może być  "Most American Thing Ever". Ciekawe jak sobie De Niro(5'10") poradzi z rolą Franka Sheerana,który miał 6'5" wzrostu?, Ale skoro Bryan Cranston zagrał Prezydenta Johnsona to może da rade.,  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to Bobby Levithan,miałem przyjemność poznać Roberta i jego Sophie,o której napisał książkę dla dzieci. "The Irishman" zapowiada się imponująco:De Niro,Pacino ,Pesci,Keitel,Cannavale do tego Marty Scorsese., To może być "Most American Thing Ever". Ciekawe jak sobie De Niro(5'10") poradzi z rolą Franka Sheerana,który miał 6'5" wzrostu?, Ale skoro Bryan Cranston zagrał Prezydenta Johnsona to może da rade.,

Jak sobie poradzi? Bardzo łatwo. Powinien zapożyczyć nasze najlepsze polskie wzory. Drabinka ewentualnie taborecik i jesteś najważniejsza osoba w państwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość jarozlaw

Powidoki Wajdy, ciekawy obraz czasów minionych, ale czy aby na pewno?

Boss z charakterystycznym brzydalem z Breaking Bad. Da się obejrzeć, aczkolwiek nie powala. Ot kolejna historyjka na faktach autentycznych w stylu American Hustle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak by było na faktach nieautentycznych to bym się zmartwił ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

To tak w klimacie, choć kawałek wielce jest smutny i z innym tytułem się kojarzy, przy najmniej jak dla mnie  :unsure:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka filmów w tym miesiącu widziałem, zacznę od tego, który obejrzałem dziś wieczorem.

 

- "I Knew It Was You. Rediscovering John Cazale". Króciutki hołd dla jednego z najwspanialszych amerykańskich aktorów, jednego z symboli wspominanej przez nas niedawno złotej dekady tego kina. Wielkie sławy (Pacino, Lumet, związana z nim Streep, Dreyfuss, De Niro, Coppola) wspominają go jako wielkiego aktora i fajnego człowieka. W sumie nic odkrywczego, ale to świetnie, że taki film powstał - bo okazuje się, że niestety nie wszyscy Cazale'a dziś pamiętają. A na napisach końcowych fajną anegdotkę opowiada Steve Buscemi. Bardzo przyjemny film, będę do niego wracał, bo Cazale to obok Pacino i Robinsona mój ulubiony aktor.

 

top.png

 

- "Pokot" - w sumie podobało mi się, ale jednak ideologicznie "subtelne" jak kino socrealistyczne...

- "Pustka" z Bogartem, w reżyserii Nicholasa Raya. Noir przechodzący w kameralny dramat samotności i agresji, ostentacyjnie porzucając efektowne rozwiązanie kryminalnej intrygi. Bogart wypadł naprawdę świetnie, do tego mnóstwo hollywoodzkich smaczków: frustracje scenarzystów, zapomniani aktorzy-alkoholicy, seks. Dobre kino.

- "Milczenie" - nie sądziłem, że tak mi się spodoba. Jestem miłośnikiem kina Scorsese, ale obawiałem się trochę tego filmu. Odważne i mądre kino, zostaje na długo w głowie widza. Scorsese jest jednym z najwybitniejszych twórców kina religijnego, z "Nędznymi ulicami" na czele.

- "Będziesz legendą człowieku" - miałem go chyba z 3 lata na DVD w folii, zanim rozpakowałem. Zamysł ambitny, ale jednak porażka. Intymność portretu bohatera w filmie sportowym nie może oznaczać nudy. Do tego fatalne animacje, które chyba mają dociągnąć metraż do tych 70 minut. Grzegorz Lato ukazany na poziomie dziennikarstwa onetu czy sport.pl. Mamroczący masażyści. Jaki występ na Euro 2012, taki film.

 

No i "Shoah", ale to temat na oddzielny wpis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

W końcu udało mi się wybrać na "Łowcę androidów 2049". Cóż, nie powinno się robić sequeli filmów, które w swoim czasie, dość odległym czasie, były przełomowe dla kina.

Co Ci się konkretnie nie podobało? Rozumiem, że w filmie nie ma scen klasy tej, jak niżej. Ja sam stawiam starego Blade Runnera, szczególnie w tzw. "wersji reżyserskiej" oraz "ostatecznej wersji reżyserskiej" wyżej, niż Blade Runnera 2049. Uważam jednak, że jest to wielki film, choć dość trudny w odbiorze.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę wywoływać jakiejś wielkiej polemiki - jak sam pisałeś, gdzie indziej: "de gustibus...", etc. Jednak dla mnie, poza, nomen omen, kosmicznymi dłużyznami (film byłby dużo bardziej strawny, gdyby trwał o połowę krócej), przytłaczające było wrażenie odgrzewanego, starego hamburgera w nowym, błyszczącym opakowaniu. 

 

Od strony wizualnej, oprawa, scenografia, efekty, itd., filmowi rzeczywiście nie można nic zarzucić - a nawet należałoby pochwalić. Jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest w tej produkcji zaimplementowana cecha, którą onegdaj w trakcie pewnej zakrapianej, męskiej imprezy, mój kolega oddał dość trafnie odpowiadając na pytanie innego kolegi (obaj byli mocno, profesjonalnie zaangażowani w branżę muzyczną) o swoisty fenomen scenicznego entourage Ich Troje. Wyglądało to mniej więcej tak:

 

A: Wiesz, stary, ja nie mogę zrozumieć, skąd temu pierd...wi biorą się te pseudorokokowe, horrorystyczne wręcz pomysły na te wszystkie pojechane elementy dekoracji, stroje i całą tę resztę... Przecież to wszystko wygląda, jak paranoidalne skrzyżowanie disco polo z "Zygrydem" Wagnera i z przemiałką przez "Jesus Christ Superstar"...

 

B: No tak. Bo tak się właśnie prezentuje wyobrażenie chłopa pańszczyźnianego o tzw. Wielkiej Sztuce.

 

I w przypadku "2049", może nie aż tak mocarnie, ale jednak mam typowego kaca estetyczno-intelektualnego, którego odczuwam (nie wiem, cholera, z jakiej paki - przecież nie ja te filmy robię) zawsze wtedy, kiedy północnoamerykańskie kino chce być "ambitne" w rozumieniu, na przykład, festiwalu w San Sebastian. ;)

 

Dialogi sprawiały, że (znowu) dość liczne  były w trakcie seansu chwile, kiedy chciałem się schować pod fotel przytłoczony infantylizmem i monstrualnie naciąganym pustosłowiem. Skala dosłowności - to zresztą typowe w amerykańskich produkcjach pop - kilkakrotnie oscylowała w granicach ciężkiego nokdaunu, by w finale położyć widza bezdyskusyjnie na deskach ringu wątkiem o córce Deckarda.

 

To są, naturalnie, czysto personalne odczucia i proszę je traktować z dużymi przymrużeniem oka. :)

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fidelio

Mój osobisty odbiór tego filmu jest jednak inny, ale to to pewnie kwestia gustu, a o nich... Cisza! Uważam przy tym, że film wyróżnia się zdecydowanie pozytywnie na tle kina gatunkowego - ostatnio obejrzałem sobie na HBO Pasażerów i na koniec miałem tefleksję, że to taki Titanic w kosmosie, choć nadal nie jest to taka "petarda" jak oryginalny Blade Runner. Co do oryginału to trzeba też pamiętać, że film w momencie premiery zachwytu nie wywołał, a jego renesans nastąpił w latach 90-tych, dzięki VHS ;-) Miłego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość jarozlaw

Nowy blade runner jest po prostu srednio-slaby. Obejrzałem tylko z sentymentu do oryginału, który do tej pory miażdży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.