Nie tak często zdarza się film tak skromny w formie, a jednocześnie tak intensywny emocjonalnie. "Nocą w Nowym Jorku" (tłumaczenie tradycyjnie niejako zupełnie zatraca sens oryginalnego tytułu: "Daddio") to obraz, który z pozoru nie opowiada o niczym wielkim — ot, rozmowa kobiety i taksówkarza podczas kursu z lotniska JFK do centrum. A jednak z każdą minutą to, co wydaje się błahym small talkiem, zaczyna odsłaniać całe warstwy ludzkiego niepokoju, tęsknoty i obronnych mechanizmów, którymi zasłaniamy się przed światem.
Jeśli ktoś lubi kino, w którym więcej dzieje się między słowami (pozdrowienia dla Sophii Coppoli ) niż w samych słowach, znajdzie tu coś dla siebie. Film przywodzi trochę na myśl intymność „Okruchów dnia”, czy dialogową grę „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” — tylko że zamiast salonu we włoskim domu mamy ciasną nowojorską taksówkę, światło neonów i dwoje ludzi, których los na chwilę wrzuca w to samo miejsce. Oryginalnie zresztą, "Daddio" miał być sztuką teatralną.
Dakota Johnson jest krucha, ale nie słaba. Jej postać niesie w sobie coś z bohaterek Fitzgeralda — kobieta z klasą, ale i zagubieniem, z pozornym chłodem, który skrywa emocjonalne tsunami. Sean Penn gra tu typowego nowojorskiego „daddio” — faceta, który wszystko widział, wszystko wie, wszystko przegada i niczym go nie zaskoczysz. Ale im dłużej go słuchamy, tym wyraźniej czuć, że za jego ciętym językiem kryje się samotność człowieka, który nigdy nie miał odwagi zapytać siebie o sens własnych decyzji.
Nie ma tu zwrotów akcji, spektakularnych przełamań, ani ujęć z drona. Ale jeśli ktoś potrafi docenić grę świateł na szybie samochodu, pauzę między zdaniami, albo moment, w którym bohaterowie milkną, bo zrozumieli coś trudnego o sobie — to „Daddio” może poruszyć głęboko. Tak jak poruszają ostatnie strony „Nie opuszczaj mnie” Ishiguro czy finałowa scena „Kochanków z kręgu polarnego”. Całość dopełniają dyskretne dźwięki wymyślone przez Dickona Hinchliffe'a, autora soundtracków do m.in. "Ojca Stu", "Córki", czy "Poza podejrzeniem".
"Nocą w Nowym Jorku" to opowieść o tym, że czasem największe zmiany przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. W środku nocy, w taksówce. Bez świadków. Bez wielkich słów. Tylko z jednym pytaniem zadanym we właściwym momencie — i odpowiedzią, którą być może nosiliśmy w sobie od dawna.