Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Autor1984

Stowarzyszenie
  • Liczba zawartości

    2306
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Autor1984

  1. 😆 To faktycznie może być ukryty przekaz
  2. Właśnie sobie sprawdziłem w Google. Hongqi H9 ma wymiary: Długość: 5137 mm Szerokość: 1904 mm Wysokość: 1493 mm Rozstaw osi: 3060 mm Pojemność bagażnika: 380 litrów @Tommaso
  3. Dają 5 lat gwarancji. Są dwa silniki: 2 litrowy i V6 3.0 litrowa z tym, że w UE pewnie dostępny tylko 2litrowy MHEV.
  4. Jarek, zdaje się od dawna jesteś dużym chłopcem i naprawdę nie warto przejmować się cudzym komentarzem dotyczącym twojego własnego wyboru. To jakby ktoś oceniał jaką masz partnerkę, mieszkanie albo zegarek. Ludzie też mi się czepiają mojego auta, że brzydkie, szpetne, że krowa, że w ogóle bleeeh, że po co takie. I powiem szczerze, dynda mi to luźnym kalafiorem. Polubiłem się ze swoim od pierwszego nalotu na jazdach próbnych. A GLA to po prostu zgrabny miejski crossover. Dla mnie bardziej praktyczny niż męski, ale to tylko moje zdanie i ma dokładnie taką samą wagę jak wszystkie inne komentarze dookoła. Najważniejsze że tobie pasuje i spełnia to czego potrzebujesz. Gran Coupe M235 z pakietami to kwota ok. 300 000zł...
  5. Mi się wszystkie XC widzą. Nie tak aby mi dech zapierało, ale są to ponadczasowe sylwetki. Jakiś czas temu Hongqi otworzył salon w Warszawie. Znalazłem ofertę w Rzeszowie za niespełna 300k taki H9 z 5 letnią gwarancją lub przebiegiem 150 000km... To kusząca propozycja.
  6. Ja też zacząłem nałogowo pić kawę. Czasami 5 - 6 pyknie. Teraz tylko zmieniłem dodatek bo wszedłem na dietę niskowęglowodanową i zamiast mleka ładuje śmietankę 30 Lubie mleczne. I wyczuwam różnicę nawet po zabarwieniu.
  7. Tomku ja poczulem znaczną różnicą jak za wskazaniem Kolegi @GostRadozacząłem jeździć do bydgoskich palarń. Kupowałem różne marketówy i tego nawet nie da się zestawić. Znajdź jakąś palarnię w okolicach Wrocławia - na pewno jest sporo.
  8. Mariusz, a kto komu zabroni być po jednej i drugiej stronie. Ja po prostu dostrzegam pewną wspólną oś w tym, co robi Smarzowski i zaczyna mi się to układać w szerszy obraz. I mówię to też o sobie, bo w pewnym sensie sam wpadam w ten schemat: oglądam, przeżywam, interpretuję i łapię się na tym, że widzę więcej, niż może faktycznie jest na ekranie. Po prostu Smarzowski tak działa. Oglądając wczoraj "Wesele 2", miałem bardzo konkretne skojarzenie. Smarzowski zajmuje dziś miejsce w przestrzeni publicznej podobne do tego, które lata temu zajmował Jan Tomasz Gross. Gross robił to słowem, Smarzowski robi to obrazem, ale mechanizm narracyjny jest podobny: mocny moralny osąd, sugestia zbiorowej winy i taka rama interpretacyjna, która działa mocniej niż same fakty. Przecież Gross pisał swoje najbardziej głośne tezy na podstawie bardzo ograniczonego materiału źródłowego. Nie twierdzę, że pisał o rzeczach nieistniejących, ale często opierał się na relacjach fragmentarycznych i niejednoznacznych, które potem ubierał w ton prawdy o całym społeczeństwie. Wielu ludzi odebrało to jako generalizację i obciążenie Polaków odpowiedzialnością zbiorową bez materiału proporcjonalnego do skali osądu. I w tym sensie porównanie do Smarzowskiego jest zasadne. "Wesele 2" to film, który emocjonalnie wjeżdża z pełnym impetem, ale rysuje polskość jednym bardzo ciemnym kolorem. To nie jest dokument, to jest narracja z tezą, taka sama jak u Grossa: nie tyle zapis świata, ile interpretacja moralna, w której patologia staje się symboliczną esencją narodu. Można oczywiście pokazywać takie historie, bo one istnieją, ale pytanie brzmi, czy mają one tworzyć obraz Polski jako całości. Oczywiście nie porównuję filmu fabularnego do pracy historycznej. Porównuję jedynie sposób budowania przekazu. W obu przypadkach mamy do czynienia z mocną tezą, która dzięki intensywności obrazu lub języka zaczyna funkcjonować jako szersza prawda o społeczeństwie. Jedni to przyjmują, inni odrzucają. Ja po prostu zauważam, że Smarzowski posługuje się emocjonalną narracją tak samo skutecznie, jak Gross robił to kiedyś w publicystyce. A to, że sam reaguję na jego filmy jak na ważny głos, pokazuje tylko, że i ja jak wyżej wspomniałem jestem elementem tego samego mechanizmu. W tym sensie widzę pewną ciągłość. Smarzowski nie tyle rejestruje polską rzeczywistość, ile korzysta z jej najbardziej skrajnych fragmentów, żeby budować mocny, jednolity obraz. I każdy sobie zada pytanie, czy to diagnoza, czy artystyczna rama ideowa. Tu zaczyna się przestrzeń na interpretację.
  9. XC60 zdominowało świat suv w Polsce. Jest tego od zatrzęsienia.
  10. To bardzo ciekawa perspektywa i w zasadzie trudno się z nią w pełni nie zgodzić. Rzeczywiście, jeżeli filmy Smarzowskiego mają pełnić funkcję lustra, w którym społeczeństwo może dostrzec własne deformacje, to pełni on w jakimś sensie rolę moralisty. Jednakże mnie niepokoi proporcja tego przekazu. Bo choć świat Smarzowskiego jest autentyczny, jest też jednostronny. Zło zawsze ma polski adres, a bohater - jeśli już nie degenerat - to przynajmniej ofiara własnego środowiska. To oczywiście zabieg celowy, ma boleć, ma uwierać, ma zmuszać do refleksji. Ale z biegiem lat zaczyna się tworzyć z tego antropologiczna matryca, w której polskość staje się synonimem zepsucia. Jeśli każde lustro pokazuje wyłącznie brud, to przestaje być lustrem, a staje się deformującym zwierciadłem. Odstępstwem od tej reguły był chyba tylko "Kler". Postać grana przez Arkadiusza Jakubika niesie pewną nadzieję, jest próbą pokazania dobra w świecie skażonym grzechem i obłudą. Ale i ona kończy tragicznie - samospaleniem, które symbolicznie gasi to światełko nadziei. To bardzo wymowne, bo nawet tam, gdzie mogłoby się pojawić oczyszczenie, Smarzowski kończy historię w ogniu i rozpaczy. Nie neguję wartości jego filmów ani ich siły oddziaływania. Dostrzegam jednak niebezpieczeństwo, że moralny komunikat przekształca się w estetykę upadku, w której katarsis ustępuje miejsca przyzwyczajeniu do brzydoty. I wtedy, zamiast budzić sumienia, sztuka zaczyna je znieczulać.
  11. Autor1984

    Perfumy

    Moim skromnym zdaniem YSL robi najlepsze wody perfumowane i perfumy, choć Żona mocno optuje za Chanel i tak są tam zapachy, które mnie przyciągają. Co do wspomnianego Bossa przez Kolegę @Zolwto z przykrością stwierdzam, że Boss robi zapachową tandetę.
  12. Ano będzie. Moje opinie są jedynie efektem przemyśleń i pewnych doświadczeń. Nie mam merytorycznej wiedzy motoryzacyjnej - jedynie tą zasłyszaną, przeczytaną lub w dobie YT obejrzaną.
  13. Rozwiń myśl, bo nie wiem jak mam się z tym czuć.
  14. Ta konfiguracja coraz bardziej mi się podoba. Naturalnie moje zdanie tutaj jest nieistotne, natomiast wszystko sie fajnie zeplnie, wnętrze z Bowersem, do tego felgi i białe nadwozie.
  15. Twoja konfiguracja Pawle jest konkretna, w zasadzie to już pole XC90 @Krakus1Jerzy produkcja XC60 powróciła do Szwecji.
  16. Dorsz w botwince. Żona mówi, że przepis z netu, ale robi "na oko". Składniki 1kg polędwicy z dorsza Papryka słodka, kurkuma, oregano, Olej lub masło klarowane 2 - 3 małe cebule 2 pęczki botwinki 200 - 300 ml bulionu 100 ml śmietanki 30% Mąka pszenna Koperek siekany Przygotowanie Filety doprawić solą i pieprzem oraz natrzeć papryką w proszku, oregano i kurkumą. Rozgrzać patelnię z olejem lub masłem klarowanym, włożyć filety i obsmażać z każdej strony. Botwinkę umyć, osuszyć. Odciąć buraczki, obrać je i posiekać w kosteczkę. Liście botwinki również drobno posiekać. Na patelni na łyżce oleju/masła poddusić pokrojoną w kosteczkę cebulę. Dodać buraczki z botwinki i wymieszać. Smażyć przez ok. 3 minuty. Następnie dodać twarde części łodyżek botwinki, wlać bulion i zagotować. Gotować przez ok. 3 minuty, następnie dodać liście botwinki, wymieszać i gotować przez kolejne 2 minuty. Dodać śmietankę, doprawić solą i pieprzem i gotować co chwilę mieszając przez ok. 2 minuty. Dodać pół łyżki posiekanego koperku i wymieszać. Sos można zagęścić mąką.(Jednak jak ryba jest obtoczona w mące - to czasem nie trzeba. Zależy ile sosu wyjdzie) U nas Żona robiu wszystko na wyczucie. Jeśli filety dorsza się ostudziły, można włożyć je do sosu i razem podgrzewać. Nawet jakieś foto znalazłem
  17. Kartaczy nigdy nie jadłem, pyzy i owszem - z omastą. Dobrze pamiętam kuchnię Babci, mamy mojej mamy - prostą, ale cudowną. Mama wiele rzeczy, które Babcia robiła, udoskonaliła po swojemu. Uważam się jednak za szczęściarza, bo Żona ma prawdziwe mistrzostwo, a różnorodność, jaka pojawia się u nas w kuchni, pozwala często odkrywać smaki na nowo. Na przykład dorsz z botwinką…
  18. Obojętnie co mama zrobi, to zawsze jest mistrzostwo Zalewajki nie jadłem nigdy. Czytam właśnie, że to żurkowate jest.
  19. Pisałem już kiedyś o cudownym przepisie śp. Dr Russaka - uwielbiam bigos, a miód i czerwone wino stały się nieodzownym elementem tej pysznej strawy! Seweryn nie jestem w stanie pojąć jak można nie lubić tego cuda;) No chyba, że ktoś ma złe wspomnienia - tego PRLowskiego wytworu robionego z tego co zostało w lodówie...
  20. Mam wyłączone sprawdzanie pisowni, a nie chce mi się tekstu przerzucać do worda. Oczywiście nie usprawiedliwia mnie to w żaden sposób do puszczania takich paskudnych bąków w eter. Dzięki Mariusz za czujność - już edytuję!
  21. Nic dodać, nic ująć. Też m.in. uważam, że "Bezsenność" jest również i całościowo lepsza, aniżeli "Rekrut". Co do D. Brasco - jest taka scena gdy Czarny Sonny grany przez śp. Michaela Madsena bierze na stronę Donniego (rewelacyjny Depp) i omawia z nim sprawy "rodzinne". Ten zawód w oczach Ruggiero... Mistrzostwo. A co do epizodu w "Pewnego razu w Hollywood" to, znacznie ciekawszą postać wykreował w "Dom Gucci"; może dlatego, że była to rola drugoplanowa i miał okazję się w pełni zaprezentować. Leto był super
  22. Kilku? Raczej kilkunastu, a nawet kilkuset!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.