Trzeba sposobem*, tzn. trzeba odpowiednio ułożyć endlink. Przy pierwszym endlinku się faktycznie umotałem, tym bardziej, że nie chciałem porysować ucha. Przy drugim poszło gładko. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jak pójdziesz do jakiegoś bateryjkarza, to może i zrobi Ci to szybko, ale prawdopodobieństwo zmasakrowania uszu (uch, uchów???) jest spore. * problem w tym, że nie do końca pamietam ten „algorytm” :-P Chyba ostatecznie ułożyłem endlink symetrycznie na uszach od dołu, i tak to jakoś weszło.