Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Autor1984

Stowarzyszenie
  • Liczba zawartości

    2306
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Autor1984

  1. Kupa kasy to pojęcie względne Dokładnie. Regulacja mechanizmu to clue - każdego nawet tego klepanego masowo. Po regulacji ETA 2824 - 2 w jednym z EPOSów sekunda wbijała równo z atomowym... Neomatik Club 42 - śpieszył się o ok. 40s/doba - po serwisie naprawczym (wypadł wałek naciągu) - tak go wyregulowali, że odchyłka jest jak ta zadeklarowana w specyfikacji Rolexa...
  2. Dominik trochę logiki, a mniej czepialstwa. 7.4 to lepiej, aniżeli 8.9. 8.9 to lepiej, aniżeli 10.1. 10.1 to lepiej, aniżeli 12,6, a 12.6 to znacznie lepiej, aniżeli 15.8 s do 100km/h.
  3. Widzicie Koledzy, wszystko było prostsze, gdy do dyspozycji były wyłącznie jednostki spalinowe. Hybrydy, szczególnie japońskie - to była abstrakcja. Dziś okazuje się, że PHEV, który na papierze wygląda jak potwór, w praktyce może tracić wigoru z każdym kolejnym żwawo przejechanym kilometrem. Tak, cyfry robią wrażenie - marketingowo i dla własnej satysfakcji również. Ale dla przeciętnego Kowalskiego liczą się przede wszystkim realne oczekiwania konsumenckie: czy auto przewiezie rodzinę bezpiecznie i pozwoli sprawnie wyprzedzić. RAV nie musi prowadzić się jak Elise, a nawet nie powinna. Nie trzymam się twardo przy folderowych cyfrach... Ale rozumiem ich znaczenie. Waldek, każdy z nas jest w gruncie rzeczy "małym chłopcem" - tylko zabawki mamy droższe. Dominik, sam często przytaczasz szczegóły dotyczące np. ochrony antymagnetycznej zegarków – a to też cyfry i specyfikacje. A ich wpływ jest jeszcze mniejszy, aniżeli dane o przyśpieszeniu. Podsumowując: cyfry są elementem obrazu, ale to kontekst codziennej jazdy i oczekiwania użytkownika definiują wartość auta. @łowcaw momencie gdy zbliżasz się do szczytu zakrętu widać plamy - możliwe, że olej.
  4. 1.Twoja uwaga przypomina mi sytuację z 2010 - 2011 roku. Podjechałem wtedy 370Z na ulubioną stację, do dobrej koleżanki , akurat była w towarzystwie swojego partnera... Usłyszałem od niego, że tym autem nie jestem w stanie niczego przewieźć. Odpowiedziałem: "Gdybym chciał wozić buraki, kupiłbym Żuka". Zapalony petrolhead zawsze dąży do tego, by mieć odpowiednie auto na każdą okazję - inne na biznes, inne na rodzinny wyjazd, inne na tor czy w teren. Jako zapalony zegarkowiec powinieneś to doskonale rozumieć. My tutaj dywagujemy o samochodzie, który ma bezpiecznie wozić cztery litery Pawła i zapewnić sprawne oraz bezpieczne wyprzedzanie. Czy 300 kg robi różnicę? Oczywiście, że tak. Ale jako zwolennik zielonej transformacji(delikatnie ujmując kontrowersyjnej), powinieneś wiedzieć, że ICE to już praktycznie przeszłość. Producenci ratują się mild-hybridami (wykorzystującymi najprostsze rozwiązania homologacyjne) i faktycznie MHEV potrafi prowadzić się lżej niż PHEV czy HEV. Jednak z tego, co tu czytamy, dyskusja dotyczy głównie plug-in i hybryd klasycznych. A różnica 8,9 s vs. 5,8 s to twarde dane. Pamiętajmy również, że PHEV z zasady jest cięższy od HEV. 2.Doktryna Chapmana ma swoje uzasadnienie - pokazuje, że takim 718 możesz spokojnie pogonić mocniejsze Lamborghini tak jak na filmie. Z własnego doświadczenia wiem, że 370Z prowadziło się lepiej niż Mustang GT, ale było też bardziej wymagające i nieprzewidywalne przez krótki rozstaw osi. Mityczny czas wyprzedzania to bajka dla kogoś, kto głównie porusza się autostradą czy ekspresówką. W praktyce wielu kierowców w sezonie letnim korzysta jednak ze starej infrastruktury i właśnie tam kluczowe staje się to, czy auto przyspiesza żwawo, czy zostawia nas na pasie zderzeniowym jak zawalidroga. 3.Pełna zgoda. Jednakże w przypadku wyboru zawężonego do dwóch hybryd ten wpis traci sens. Porównujemy bowiem samochody, które Kowalski kupuje z zupełnie inną intencją niż Ty. On chce mieć pewność sprawnego auta na co dzień, a nie frajdę z "układania" zakrętów. Bo jeżeli mówimy np. o RAV4 - to wybacz, ale na prawdę ten wpis ma sensu tyle, co piąte koło u wozu... 4. Tak - masa i dane techniczne są istotne. Patrzymy przecież, czy droga hamowania nie przypomina długością pasów startowych w Jasionce. To, że dla Ciebie przyspieszenie ma drugorzędne znaczenie, nie znaczy, że dla kogoś innego nie ma go wcale. Dlatego warto dostrzec, że dla jednych liczy się komfort podróży i możliwość sprawnego wyprzedzenia, a dla innych szybkie pokonywanie zakrętów. Tyle że, mówiąc szczerze, to drugie na drogach publicznych jest po prostu nie do końca odpowiedzialne.
  5. Dominik, muszę... To, co piszesz o "klocu w zakręcie", to trochę przerysowane. Kowalski nie kupuje auta, żeby składać je w zakręty jak na torze. Kupuje je po to, aby było bezpieczne, przewidywalne i pozwalało m.in. sprawnie wyprzedzać na zwykłej drodze. Doktryna Colina Champmana tj (lekkość i efektywność pojazdu) - jest oczywiście słuszna, ale odnosi się przede wszystkim do toru i ekstremalnej jazdy. Na drogach publicznych, gdzie samochody stają się coraz cięższe przez systemy bezpieczeństwa, klimatyzację, baterie i inne "bajery", cyfry z katalogów i folderów mają realne znaczenie. Przyspieszenie 0–100 km/h, moment obrotowy czy czas wyprzedzania, to wymierne wskaźniki, które pozwalają ocenić bezpieczeństwo manewrów, takich jak wyprzedzanie ciężarówki, a nawet dwóch. Oczywiście, pełne poznanie auta i jego możliwości wymaga doświadczenia. Setek kilometrów na torze w różnych warunkach, w słońcu, deszczu, przy różnych obciążeniach. Tylko w ten sposób można zrozumieć, jak auto zachowuje się w rzeczywistości, jak reaguje zawieszenie, hamulce, układ kierowniczy i jakie możliwości daje fabryczne strojenie pojazdu wraz z zastosowanymi oponami. Ale nawet jeśli poznamy pełne możliwości auta, nikt rozsądny nie będzie ryzykował wrzucenia pojazdu w zakręt na drodze między miastowej, bo może trafić na plamę oleju i finalnie wpaść na ciężarówkę z naprzeciwka. Sprawne poruszanie się po drogach to jedno, a wyciskanie dziesiątek, setek czy tysięcznych sekund z toru - to zupełnie inna bajka. Tak więc cyfry nie są "nudnym gadaniem z folderu", tylko wskaźnikiem, który informuje klienta, jak auto zachowa się w realnym świecie, zapewniając bezpieczeństwo i pewność, że wyprzedzanie czy ruszanie na drodze przebiegnie sprawnie. Stąd jazdy próbne są tak istotne, bo pozwalają zweryfikować dane z papieru z rzeczywistością. Frajda z lekkiej Miaty czy 718 jest oczywiście inna i torowa, ale dla przeciętnego użytkownika drogi kluczowe są parametry techniczne: masa auta, przyspieszenie i moment obrotowy, które w codziennym użytkowaniu decydują m.in. o naszym bezpieczeństwie.
  6. Autor1984

    Jak wyglądamy?!

    Przyjemności!
  7. Trochę się przykurzył. Przeważnie naklikam z 15 zdjęć, bo zawsze jakiś faflun się przylepi, a na fotce jest x10 większy niż w rzeczywistości
  8. Autor1984

    Jak wyglądamy?!

    Adam wracaj szybko, będzie nam brakowało Twojego uśmiechu! BTW jaki kierunek?
  9. Wydają się być całkiem normalne. Nie zależy mi na bliżej nieokreślonej ilości. Nie muszę przerabiać masy. Jestem już ukierunkowany zegarkowo(być może tylko mi się tak wydaje ), więc wiem czego oczekuję i co chcę posiadać.
  10. Wierzę. To niestety/stety osobista preferencja co do rzeczy materialnych. Jeżeli będzie mnie stać to broń, samochód i zegarek chcę mieć od nowości. Ja pcham je często dalej i staram się używać z poszanowaniem, choć ostatnio tak zaiwaniłem w moją AT, że prawie mi serce stanęło. Niestety ślad utwralił się na lunecie. Nigdy w przypadku używki nie będę miał świadomości, czy coś było zalane, czy podlegało regularnemu serwisowi, itd... Dotyczy to jak wpsomniałem broni, pojazdów i zegarków.
  11. Nie kupuję używanych - bez względu na ich stan. Ale widziałem
  12. Spodobał mi się SBGH273. Jeżeli się nie mylę, to właśnie ten model wstawiony został przez Kolegę @mylofw temacie GS.
  13. Fajny ten EZM 3 - tutaj również pogratuluję Marcinie! Super foty!
  14. Jasne, że nie. Elektryki... Niedługo coś skrobnę o nich No nie idą
  15. Kolejna palarnia kawy, tym razem znajdująca się pod Bydgoszczą - będziemy próbować
  16. Ojciec nadal trzyma O tyle fajny, że mercedesowski 3.0 CRD składany był w zakładach Steyr-Daimler-Puch w Graz.
  17. Te nowe "hamery" od GMC to żenada na kołach
  18. Zarówno przód jak i linia boczna w nowym Santa Fe są według mnie atrakcyjne – tył natomiast faktycznie przywodzi na myśl SY i mam wrażenie, że dobrze zaczęli, ale gorzej skończyli. Ja akurat lubię proste, masywne kształty, dlatego w 2007 namówiłem Ojca na Commandera zamiast Grand Cherokee. To było świetne nawiązanie do „szerokiego” II, który w przeciwieństwie do V generacji - wygląda jakby był na permanentnym cyklu testosteronowym... Marzy mi się obecnie ten... Tylko te ceny 😕
  19. Techno, czy jak to tam napisaleś techenko to jeden z nurtów. Zamykanie się na inny rodzaj muzyki jest jak oglądanie tylko jedynych "właściwych" komedii. Sporo Ci umyka Ja uwielbiam muzykę klasyczną, filmową, każdą... Która wpada w ucho i mi się zwyczajnie podoba. Papę Heta też lubię posłuchać.
  20. No proszę! Prawdziwa klubowa odyseja! Fajnie, że zostało przywiązanie do nazwy. Czytając Twój wpis, jestem pełen uznania: DJ, projekty, goście z zagranicy, winyle, CD, kasety... Kto dziś pamięta, że trzeba było zaklejać? A co do "zaśmiecania”, o czym Ty Jarku piszesz, to znacznie ciekawszy zbiór informacji niż "puste” wrzucone kawałki. Takie historie... Myślę, że lubimy czytać, bo bliżej się poznajemy, a chcąc - nie chcąc tworzymy społeczność o określonym mianowniku, który jak widać ma wiele innych wspólnych płaszczyzn. Widać, że ta scena była bogata i wiele pracy, pasji i zacięcia wkładali ludzie, aby ją tworzyć. Doceniam takie historie. BTW: może warto pomyśleć o kanale na YT i wrzuceniu kilku setów
  21. Jarek, absolutnie nie, żadni koledzy. Nie byłem aż tak nawiedzony, żeby jeździć do Manieczek - wystarczyło bydgoskie Bravo, później przeistoczone w Vanilla Club. Natomiast wtedy zgrywało się wszystkie dostępne sety na płytę, a dzięki Krisowi scena Ekwadoru rozbłysła jak supernowa na klubowej mapie, a to światło towarzyszyło mi od ’99 aż do końca technikum. W samochodzie, domu i klubach - w których DJ wzorowali się na nim, a grane sety były bliźniaczo podobne... Kris był niesamowity, bo przez wprowadzenie swoich kultowych wstawek, dedykacji, i krótkich informacji był unikalny. Nie dość, że miał czysty głos, mówił z sensem, to jeszcze hipnotyzował. W przeciwieństwie do wielu innych również znanych polskich DJ - ów nie irytował - nie przeszkadzał w muzyce. Wprowadzał dodatkową dynamikę do danego utworu, a przez to do całego zagranego setu. Na studiach już przez wspomnianego Tiesto wszystko jakoś "wyblakło”… Na tych zgranych na płytę CD setach większość dedykacji „dla” i „od” było właśnie zasługą m.in. tych Panów, którzy byli podobno najwierniejszymi klubowiczami Ekwadoru. Więc przy ich zacięciu do muzyki klubowej pewnie "wykład” byłby o wiele bogatszy. BTW: Pod jakim pseudonimem grałeś?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.