Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, memento mori napisał(-a):

A co to za model Goodyeara? Eagle F1 Asymmetric 6? Też zauważyłem, że w powyżej 30 stopni w cieniu szybko popiskują, ale do  granicy przyczepności jeszcze daleko.

Jakieś całoroczne, ale dokładnie nie pamiętam.

Przy obecnych zimach całoroczne są optymalne. Dobrze wspominam Michelin Crossclimate i chyba wrócę do nich jak się ochłodzi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, pmwas napisał(-a):

Usterki... póki co dwa drobiazgi:

- popiskujący uszczelniacz kolumny kierownicy

- piszcząca prawa przednia szyba

 

Czyli i nic i coś, bo auto tanie nie jest.

 

 

Zobacz na YT filmik jak buddy o lamborghini huracan STO, w skrócie odpadła karbonowa nakładka maski, odblask pęknięty i niedoróbki lakiernicze ;) więc u Ciebie jest bardzo dobrze ;) 


Pozdrawiam,

Janek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, pmwas napisał(-a):

 

 

Moze jestem samochodowym masohistą, ale lubię trudne auta. Takie, które wymagają skilla, zeby pojechać chćby względnie szybko. 

A Alfa? Alfa jest piękna. I swietnie się prowadzi. Z naciskiem na SIĘ. Siama. Ale cóż... nie da się jej nie lubić :D

 

 

WIEMY! KUPIŁEŚ UAZ-A :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, vvv napisał(-a):

 

Zobacz na YT filmik jak buddy o lamborghini huracan STO, w skrócie odpadła karbonowa nakładka maski, odblask pęknięty i niedoróbki lakiernicze ;) więc u Ciebie jest bardzo dobrze ;) 

Po obejrzeniu czegoś takiego większość z nas dojdzie do wniosku, że mają lepsze samochody niż Lamborghini. :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, pmwas napisał(-a):

 

Usterki... póki co dwa drobiazgi:

- popiskujący uszczelniacz kolumny kierownicy

- piszcząca prawa przednia szyba

 

Czyli i nic i coś, bo auto tanie nie jest.

 

 

 

Zastanawiajace jest przeswiadczenie, ze jesli cos nie jest tanie to musi byc na najwyzszym jakosciowo poziomie.

Nie, nie musi i czesto nie jest. Na cene sklada sie wiele rzeczy, od kosztow projektu na wizerunku marki konczac.

 

W sieci pojawil sie filmik na ktorym jakis pseudo-znana-osobowosc wykrzykuje, ze mu kawalek karbonu odpadl z Lambo za 2mln zl (Koledzy wyzej tez sie juz do tego odniesli)! 

Ja sie pytam, no i? Czy wydanie duzej ilosci pieniedzy na samochod swiadczy o tym, ze nic nie odpadnie?  Nic sie nie zapsuje? Ze Fabryka ma mu czesc w zebach przyniesc, bo jasnie pan w dzien wolny filmik kreci? 😂 Swiat zwariowal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, SzefSzefow napisał(-a):

 

 

Zastanawiajace jest przeswiadczenie, ze jesli cos nie jest tanie to musi byc na najwyzszym jakosciowo poziomie.

Nie, nie musi i czesto nie jest. Na cene sklada sie wiele rzeczy, od kosztow projektu na wizerunku marki konczac.

 

W sieci pojawil sie filmik na ktorym jakis pseudo-znana-osobowosc wykrzykuje, ze mu kawalek karbonu odpadl z Lambo za 2mln zl (Koledzy wyzej tez sie juz do tego odniesli)! 

Ja sie pytam, no i? Czy wydanie duzej ilosci pieniedzy na samochod swiadczy o tym, ze nic nie odpadnie?  Nic sie nie zapsuje? Ze Fabryka ma mu czesc w zebach przyniesc, bo jasnie pan w dzien wolny filmik kreci? 😂 Swiat zwariowal...

Jeden z moich szefów w byłej pracy kupił sobie Harleya. Marzenie spełnione, ale po jakimś czasie silnik zaczął mocno szwankować  - facet zaczął więc intensywnie korespondować z centralą HD, wyrażąjąc swoje niezadowolenie z jakości produktu jaki mu dostarczono. W piśmie jakie otrzymał, można było między linijkami wyczytać, że kupił legendę, a jakość i takie tam sprawy, to kwestie drugorzędne😁.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, SzefSzefow napisał(-a):

 

 

Zastanawiajace jest przeswiadczenie, ze jesli cos nie jest tanie to musi byc na najwyzszym jakosciowo poziomie.

Nie, nie musi i czesto nie jest. Na cene sklada sie wiele rzeczy, od kosztow projektu na wizerunku marki konczac.

 

W sieci pojawil sie filmik na ktorym jakis pseudo-znana-osobowosc wykrzykuje, ze mu kawalek karbonu odpadl z Lambo za 2mln zl (Koledzy wyzej tez sie juz do tego odniesli)! 

Ja sie pytam, no i? Czy wydanie duzej ilosci pieniedzy na samochod swiadczy o tym, ze nic nie odpadnie?  Nic sie nie zapsuje? Ze Fabryka ma mu czesc w zebach przyniesc, bo jasnie pan w dzien wolny filmik kreci? 😂 Swiat zwariowal...

Nie do końca bym się zgodził. Kupując artykuł luksusowy należy oczekiwać wyższej jakości. Wyższa jakość nie oznacza oczywiście bezawaryjności, stąd gwarancja producenta. A "świat zwariował" bo konsumpcja i chęć posiadania stały się dla większości sensem życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Paulus57 napisał(-a):

Nie do końca bym się zgodził. Kupując artykuł luksusowy należy oczekiwać wyższej jakości. Wyższa jakość nie oznacza oczywiście bezawaryjności, stąd gwarancja producenta. A "świat zwariował" bo konsumpcja i chęć posiadania stały się dla większości sensem życia. 

 

 

Nie, nie nalezy :) 

Czy producent lambo deklarowal sie kiedykolwiek, ze otrzymujesz samochod o najwyzszej mozliwej jakosci? Czy moze deklaracje dotyczyly niesamowitych wrazej z jazdy, pokonywania zakretow czy przyspieszenia?

 

To jak z drogimi zegarkami... Czy kupujac FPJ czy GF za miliony masz prawo oczekiwac, ze bedzie zegarek spelniac parametry chronometru? Moze... ale czy dlatego kupujesz te zegarki? Nie, bo i tak chodza one jak chca 😅 a powody dla ktorych je kupujesz sa inne :) 

 

 

11 minut temu, beniowski napisał(-a):

Jeden z moich szefów w byłej pracy kupił sobie Harleya. Marzenie spełnione, ale po jakimś czasie silnik zaczął mocno szwankować  - facet zaczął więc intensywnie korespondować z centralą HD, wyrażąjąc swoje niezadowolenie z jakości produktu jaki mu dostarczono. W piśmie jakie otrzymał, można było między linijkami wyczytać, że kupił legendę, a jakość i takie tam sprawy, to kwestie drugorzędne😁.

 

 

No wlasnie... jakby chcial miec niezawodny motocykl to kupilby japonski 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, SzefSzefow napisał(-a):

 

 

Nie, nie nalezy :) 

Czy producent lambo deklarowal sie kiedykolwiek, ze otrzymujesz samochod o najwyzszej mozliwej jakosci? Czy moze deklaracje dotyczyly niesamowitych wrazej z jazdy, pokonywania zakretow czy przyspieszenia?

 

To jak z drogimi zegarkami... Czy kupujac FPJ czy GF za miliony masz prawo oczekiwac, ze bedzie zegarek spelniac parametry chronometru? Moze... ale czy dlatego kupujesz te zegarki? Nie, bo i tak chodza one jak chca 😅 a powody dla ktorych je kupujesz sa inne :) 

 

 

 

Wydajesz się idealnym (klientem) nabywcą dóbr luksusowych. ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Wydajesz się idealnym (klientem) nabywcą dóbr luksusowych. ;) 

 

Nie sadze... Staram sie byc swiadomym klientem :) Wiem czego, po czym, moge sie spodziewac i z jakiego powodu to kupuje. 

Gdyby numerem jeden na mojej liscie zegarkow byla jakosc, to pewnie Casio czy Rolexy tylko bym nosil ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, pmwas napisał(-a):

A moja Giulia osiągnęła 15000km i w czwartek jedzie na przegląd.

Szybko, bo minęło ledwie 158 dni.

 

15000 to dość, by wyrobić sobie zdanie o samochodzie.

Plusy? Jest genialna

Minusy? Za genialna... serio. No i automat oczywiście.

 

Wbrew przewidywaniom - nie dołączyłem do sekty wyznawców automatu, wprost przeciwnie. Uwazam, ze z manualem ten samochód byłby o wiele bardziej emocjonujący. Naprawdę.

 

Ale po kolei.

 

Usterki... póki co dwa drobiazgi:

- popiskujący uszczelniacz kolumny kierownicy

- piszcząca prawa przednia szyba

 

Czyli i nic i coś, bo auto tanie nie jest.

 

A jak się tym jeździ?

Szybko, ale bezpiecznie.

 

Ogólnie samochód ma tylny napęd, ale nie pozwala na głupoty. 

Ma swietną elektronikę, która wcale nie pozwoli ci go obrócić, nawet jesli przyjdzie ci to do głowy.

 

Ale po kolei.

Samochód jest szybki. 280KM i 400Nm momentu dają badzo dobre osiągi. Skrzynia zmienia biegi szybko i dość płynnie, choć czasem potrafi szarpnąć przy redukcji na 1-kę.

 W zakrętach - dzięki świetnemu wyważeniu i dobrej elektronice - auto jest pewne i stabilne.   

Dźwiek jest kompromisem (może zgniłym) - auto nie jest ciche, ale też nie brzmi zbyt "sportowo". Ni to ni sio i w sumie... ani to emocjonujące, ani przesadnie komfortowe. Coś tam mruczy, ale nieśmiało, natomist zdecydowanie silnik słychać i nie jest to cichutka limuzyna.

Oczywiście podoba mi się jak łatwo i sprawnie się tym jeździ, a jeszcze bardziej - jak to auto ślicznie wygląda z zewnątrz i w środku, ale teraz pora na to, co mi się nie podoba...

 

To auto jest za łatwe w prowadzeniu. Nie potrzeba umiejętnosci. Oczywiście - idiota wciśnie gaz i wjedzie w drzewo, bo jest mocna i szybka, ale ogólnie w codziennej jeździe różnice między dobrym a kiepskim kierowcą będą znikome (na torze pewnie większe...).

To auto nie wymaga umiejętności. Samo jedzie, samo kontroluje skręty, samo zmienia biegi - wszystko samo. Nawet samo hamuje, jak uzna, że trzeba, co raz doprowadziłoby do wypadku, gdy autko postanowiło zahamować gdy zmieniałem leciałem ze skrajnego ptrawego na skrajny lewy, a na środkowym była sobie zawalidroga. Oczywiuście to akurat da się wyłączyć, ale potem będzie smuteczek, jak się kiedyś zagapię.

 

Krótko mówiąc - Alfy nie trzeba prowadzić, sama się prowadzi. Wsiadasz, D, wciskasz gaz, jedzie. 

 

Ostatnio jechałem narowistym i chybotliwym Subaru XV mojej mamy i.... owszem, byłem wolniejszy, owszem, namachałem się masakrycznie,  ale satysfakcja z walki z kierownicą  i machania lewarkiem, zeby wykrzesać z dość cherlawego (jak na takie auto) silnika nieco mocy - ogromna.

 

Moze jestem samochodowym masohistą, ale lubię trudne auta. Takie, które wymagają skilla, zeby pojechać chćby względnie szybko. 

A Alfa? Alfa jest piękna. I swietnie się prowadzi. Z naciskiem na SIĘ. Siama. Ale cóż... nie da się jej nie lubić :D

 

 

Kurde, a mogłeś Poloneza kupić - frajda z jazdy, frajda z naprawiania bez przerwy, frajda z niepewności czy wyleci z drogi czy nie wyleci. W środku głośno, spore umiejętności kierowcy absolutnie wymagane, na gaz można przerobić. Po co żeś się w tę Giulię pakował😁?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem polonezem tylko raz... natomiast moj kolega miał i jakiś dawał radę. Ojciec na Caro z początku lat 90 zrobił 150000km i wszędzie się dojechało. Nigdy nie ściągali go z trasy na lawecie. Fakt, mechanik przykładał się do zapewnienia jako takiej bezawaryjności ;)


Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, pmwas napisał(-a):

Jeździłem polonezem tylko raz... natomiast moj kolega miał i jakiś dawał radę. Ojciec na Caro z początku lat 90 zrobił 150000km i wszędzie się dojechało. Nigdy nie ściągali go z trasy na lawecie. Fakt, mechanik przykładał się do zapewnienia jako takiej bezawaryjności ;)

Można? Można!

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec miał takiego, tylko GLI. Injection, rozumisz... z katalizatorem i kontrolką CHECK ENGINE. 

Niestety nie było mi dane pojeździć, bo tatuś Poloneza rozwalił (smuteczek) i kupił pożal się Boże Punto. Nie dość że taczka z daszkiem bez choćby ABSu czy wspomagania, to jeszcze średnio raz w roku laweta. To było auto. Zachodnie, nie jakiś polski szrot ;)

 

Żeby było jasne - nie chodzi mi wcale o to, że Polonez był jakościowo dobry, oj nie... ale jeździł :)


Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, pmwas napisał(-a):

Ojciec miał takiego, tylko GLI. Injection, rozumisz... z katalizatorem i kontrolką CHECK ENGINE. 

Niestety nie było mi dane pojeździć, bo tatuś Poloneza rozwalił (smuteczek) i kupił pożal się Boże Punto. Nie dość że taczka z daszkiem bez choćby ABSu czy wspomagania, to jeszcze średnio raz w roku laweta. To było auto. Zachodnie, nie jakiś polski szrot ;)

 

Żeby było jasne - nie chodzi mi wcale o to, że Polonez był jakościowo dobry, oj nie... ale jeździł :)

Pamięć ludzka ma jedną fajną, choć mylącą, właściwość. Dawne czasy zawsze nam się jawią jako szczęśliwe i bezproblemowe. Nawet jak pamiętamy o kłopotach, czy niedostatkach, to i tak Polonezy jeździły a chleb ze spółdzielni wcale w smaku zły nie był. ;) Ja na szczęście pamiętam, że w Maluchu tylko jedna noga mogła być wyprostowana (pasażer z przodu) i za wyrobami samochodopodobnymi z PRL-u raczej nie tęsknię. Choć jak czasami widzę odrestaurowaną Warszawę Garbusa, to... przejechałbym się. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, naprawdę. Nigdy np nie było lawety na wakacjach, a w przypadku Punto - i owszem :) 

Tylko naprawdę ten Polonez był dobrze serwisowany.


Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, pmwas napisał(-a):

Nie, naprawdę. Nigdy np nie było lawety na wakacjach, a w przypadku Punto - i owszem :) 

Tylko naprawdę ten Polonez był dobrze serwisowany.

Panie... wtedy to nawet lawet nie było. ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienia wspomnieniami, każdy może mieć inne ale prawda jest taka że nie ma co porównywać współczesnych konstrukcji, nawet tych niezbyt udanych do konstrukcji z czasów prl-u.

 

Tamte samochody po prostu były wykonywane w innej technologii, z innymi tolerancjami, przy innych pasowaniach i z innych materiałów, a że można to było zrobić lepiej tylko władza Ludowa miała to daleko gdzieś to już inna sprawa.

 

Ja tam nie tęsknię za tymi produktami, chociaż trochę się nimi najeździłem i 126p w pełni sprawnego cały czas posiadam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poloneza miałem i bardzo go sobie chwaliłem, przejechałem nim jakieś 70 może 80 tysięcy i żadnej awarii nie było. 

Właśnie podliczyłem sobie ile miałem samochodów i wychodzi że 15 sztuk w tym 3 mam obecnie na stanie. 

Największe problemy miałem z Syreną 105. Ciągle się psuła aż w końcu nie wlałem oleju do paliwa i zatarł się silnik. 

Następny który psuł się nieco mniej to był Fiat 126Bis. Był w nim ciągle tylko jeden problem z popychaczem pompy paliwa.

Następny który się psuł to był mój pierwszy zagraniczny "zachodni" Opel Ascona. Ciągle pękał gumowy wężyk przy automatycznej skrzyni biegów.

Pozostałe nie miały żadnej awarii podczas ich eksploatacji. A był wśród nich i taki którym zrobiłem prawie pół miliona kilometrów.

Obecnie mam na stanie między innymi taką furkę i oprócz wymiany olejów i filtrów i corocznych serwisowych przeglądów nie robię nic. 

Rocznik 1997 zarejestrowany w styczniu 1998. Przebieg 324 000. 2,3 turbo "redblok". Od nowości wymieniona na nową była tylko chłodnica, lekkie pocenie się chłodnicy odkrył diagnosta na przeglądzie. 

20210730_202946.jpg

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fiata 126p Bis zaliczyłbym do wyjątkowo nieudanych konstrukcji choćby z tego powodu że dostęp do silnika był żaden, co nie znaczy że w obecnych konstrukcjach zawsze jest fajny dostęp do silnika i jego osprzętu, o czym na pewno doskonale wiedzą no. właściciele samochodu Mini Cooper.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, dziadek napisał(-a):

Obecnie mam na stanie między innymi taką furkę i oprócz wymiany olejów i filtrów i corocznych serwisowych przeglądów nie robię nic. 

Rocznik 1997 zarejestrowany w styczniu 1998. Przebieg 324 000. 2,3 turbo "redblok". Od nowości wymieniona na nową była tylko chłodnica, lekkie pocenie się chłodnicy odkrył diagnosta na przeglądzie. 

 

Zwróć uwagę na amerykańskie filmy z lat 80-tych i początku lat 90-tych: prawie zawsze jak w filmie ktoś gra lekarza lub architekta (generalnie jakieś ‚inteligenckie’ profesje) to jeździ takim Volvo kombi 😁.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, beniowski napisał(-a):

Zwróć uwagę na amerykańskie filmy z lat 80-tych i początku lat 90-tych: prawie zawsze jak w filmie ktoś gra lekarza lub architekta (generalnie jakieś ‚inteligenckie’ profesje) to jeździ takim Volvo kombi 😁.

 

Zaiste, słusznie prawisz.  :D

6 godzin temu, beniowski napisał(-a):

Kurde, a mogłeś Poloneza kupić - frajda z jazdy, frajda z naprawiania bez przerwy, frajda z niepewności czy wyleci z drogi czy nie wyleci. W środku głośno, spore umiejętności kierowcy absolutnie wymagane, na gaz można przerobić. Po co żeś się w tę Giulię pakował😁?

 

Nie mogłem się powstrzymać. Moja w pewnych kręgach kultowa fota z Rumunii jeszcze za czasów towarzysza Nicolae.  ;)

 

286464_10150271619247052_4780871_o.thumb.jpg.abb47370f7781540e3b1b5f807f7ad75.jpg


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie jaka piękna sztuka stoi w Koszalinie i czeka. Jakby dobrze powąchał to pachnie jeszcze fabryką. :)

 

Tak patrzę i patrzę na niego i sobie myślę, że gdyby miał klimatyzację to chyba bym się kopsnął do Koszalina i go kupił.:wub:

 

https://www.otomoto.pl/oferta/polonez-atu-ID6ERnig.html#gallery-open

 

 

Przechwytywanie pol.JPG

Przechwytywanie polo.JPG

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, pmwas napisał(-a):

Jeździłem polonezem tylko raz... natomiast moj kolega miał i jakiś dawał radę. Ojciec na Caro z początku lat 90 zrobił 150000km i wszędzie się dojechało. Nigdy nie ściągali go z trasy na lawecie. Fakt, mechanik przykładał się do zapewnienia jako takiej bezawaryjności ;)

150000 km w Polonezie, bez remontu silnika, to aż niewiarygodne.

W swoim 1500 dobiłem do 100k i musiał iść od Żyda, choć wcześniej faktycznie dowiózł mnie wszędzie beż żadnej awarii, tylko raz w trasie poluzował się alternator i stracił ładowanie, a tak morze, wschód PL, góry, bez problemu.

Po 10 latach ruda też go zaczynała chrupać, głównie dół drzwi.


..."Wszys­tko jest możli­we. Niemożli­we po pros­tu wy­maga więcej cza­su"... Dan Brown

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.