Podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami o Le Locle z tarczą z masy perłowej z indeksami z diamencików. Może się komuś kiedyś przydadzą... Zakup zupełnie nieplanowany. Obok kawiarni, którą z mężem systematycznie odwiedzamy jest salon Swatcha, który równie systematycznie jak kawiarnię "zaliczamy". Szybki przegląd co nowego w gablotach... i kolejny zakup zrealizowany. A teraz do rzeczy - w piątek znów kawa... i Pani z obsługi Swacza pokazała nam kolejny egzemplarz "mojego" Le Locle. Tarcza "płaska", nie mieniąca się w świetle kolorami. Morał oczywisty - tarcza z masy perłowej, tarczy z masy perłowej nie równa. Jeśli więc jakiś Le Locle dla Was drogie koleżanki, lub dla Waszych Pań drodzy koledzy Was nie oczarował, to nie poddawajcie się. Gdzieś czeka na Was egzemplarz idealny 😉