Reynolds OP Celebration - trudno o bardziej charakterystyczną tarczę.
teb drugi nie wiem, chyba jakiś field. IWC, Hamilton, a może jakiś Porsche Design?
Na zdjęciu „lusterkowym” widać, jak dobrze leży u Ciebie. Wiesz też, że jestem fanem tej koperty i tu też się potwierdza, jest jak przyklejona, takie przynajmniej sprawia wrażenie. Raz jeszcze gratuluję i niech się nosi! Edycja: no i nie podlega dyskusji, że jest to casual na codzień [emoji6]
Sorry, że wykopuję tak starego posta (ponad tydzień), ale dawno mnie w tym wątku nie było, a akurat ten temat zawsze mnie nurtuje: mianowicie dlaczego panuje powszechne przekonanie, że lepiej narażać zegarek na niepotrzebne wstrząsy (machanie), niż skorzystać z opcji, która została konstrukcyjnie stworzona, czyli dokręcanie…
Oczywiście, że po to jest forum.
a do Swatcha polecam się przejść. Omega i Bląpą to wyhypeowane, licencjonowane zrzyny (które pewnie budują stronę przychodową marki w zasadniczej części). Jednak tam jest całe mnóstwo odjechanych, a czasem zwyczajnie fajnych projektów. Nie ma tam oczywiście jakości, czy zegsrmistrzostwa, ale za to jakie ceny 😉
Ja tam też wolę ori. Uznaję po prostu, że taka ma być 😉
Z aftermarketowych mam jedną UncleStraps, którą kupiłem go GSa. Kosztowało to właśnie około czterech stówek i moim zdaniem dokładnie tyle jest warta.
Dzięki! SKX siedzi na ori bransie. Ja tam ją lubię, ma klimat, jest wygodna i nie jest za ciężka. Jest też blaszakiem, ale mnie ten zegarek nowy z gumą i bransą (dokupiłem) kosztował ok. 600 PLN, więc wiesz… 😉
jedyne co mnie od początku denerwowało, to brak pełnych end linków.
Jest taka opcja, że kiedyś może będę chciał go wymienić na taki sam, tylko z innego metalu. Ale musi być mnie na to stać. Póki co nie zamierzam się z nim rozstawać 😉
Ogólnie to zapomniałem napisać w pierwszym poście, że fajnie, że po ubiegłorocznych wydatkach innego kalibru możesz mieć znowu takie dylematy. Trzymam kciuki, żebyś dokonał dobrego wyboru.
Taga już miałeś. Omega może Ci się znudzić. Chociaż te nudne bywają wciągające.
Zenek chyba bardziej do Ciebie pasuje, ale ja jednak na Twoim miejscu mocno bym się zastanowił na Originalem…
Liście kapusty są oczywiście niezbędne, bez nich by się popaliło. Ponadto te, które się nie spalą, są bardzo smaczne (jak z gołąbków). No i ja cały kociołek smaruję smalcem od środka. Palce lizać i brzuch klepać 😉
Na lapie Omega.
Plus zaległe dla Kolegi @Heavyweight2712 z wczoraj. Niestety pyknąłem już po wyjęciu pierwszych porcji. Niemniej było wszystko, co trzeba, tj. Kiełbacha, boczuś, wołowinka, wieprzowinka, pyry, marchew, pieczarki… dobre było 😉
Żartujemy sobie oczywiście , ale tak dla jasności, również w kontekście posta Roberta: ja to oczywiście pisałem bez żadnej Spiny, ot, takie filozofowanie dla ubogich 😉 To po pierwsze.
Po drugie, odnosiłem się do samej wypowiedzi, a nie do Twojego EXPa, bo on w sumie nawet do biznesowego garnituru pasuje.
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.