Dyskusja o tym, czy zabawa polega na gonieniu królika, czy na złapaniu go, ciekawa i z dobrymi argumentami. Niewątpliwie jest tak, że ta pasja jest trochę o gonieniu. Natomiast ciągły pościg i szukanie nowych celów niewątpliwie odbiera radość z tego, co już mamy. Ja na pewno chcę jeszcze trochę zegarków kupić, ale staram się uporządkować plan, stworzyć jakąś wishlistę i próbować ją zrealizować. Bo fiksowanie się ciągle na szukaniu celu na siłę nie ma sensu, powoduje frustrację i odbiera fun. Faktem jest jednak też, że jest sporo zegarków, które chciałbym mieć dla „mania”, bo przecież nie będę ich wszystkich nosił [emoji6] Kolejny fakt jest taki, że ceny nowych zegarków idą w kosmos. Efekt tego u mnie jest taki, że trzy najcenniejsze (w sensie $) egzemplarze nabyłem z drugiej ręki (trzeciej, piątej, wiadomo, o co chodzi). I to, co mam w planach, też raczej kupię tak samo, tym bardziej, że większość z nich po prostu nie jest już produkowana. Z planowanych na dzisiaj, to jeden pewnie kupię nowy, chociaż jakby się trafiła dobra oferta second hand, then who knows… A żeby było choć trochę a propo Longinesa, to najdroższy z obecnie posiadanych i nabyty jako nowy, jest Longines Conquest Heritage [emoji6] Również w tym roku kupiłem nowego Longinesa, ale tego akurat już nie mam.