Temat, na który wiele napisano i który wciąż "dzieli Polaków" (a może nawet "ludzi", ale tylko tych znających się na zegarkach, czyli pewnie ułamek procenta populacji). Przed zakupem mojego mechanicznego PRX-a zrobiłem mały research i wtedy też znalazłem opinie purystów, że to plastikowa jednorazówka i w ogóle jak można, oraz rozsądnych entuzjastów (tak jak tutaj), że Powermatic 80 to nie najgorszy mechanizm z jasno zdefiniowanym zestawem wad i zalet, i trzeba po prostu wiedzieć co się wybiera.
To nie jest werk zaprojektowany do serwisowania przez dziesięciolecia, raczej do tego, żeby trzymał czas przy serwisowaniu ograniczonym do minimum. Ale oprócz tego "plastikowy wychwyt" ma pewien kontekst historyczny, który umyka komentatorom z branżowych portali. Otóż Tissot ma tradycje eksperymentowania z tworzywami sztucznymi w mechanizmach. W latach '70 pojawił się Tissot Autolub, zegarek z naciągiem ręcznym, reklamowany jako samosmarujący i nie wymagający serwisu. Trochę o tych mechanizmach czytałem ale osobiście nie miałem z nimi kontaktu, więc nie wiem jak z trwałością. W każdym razie, Powermatic w PRX-ach to czytelne nawiązanie do tamtej technologii. Oprócz tego podoba mi się w nim niesamowita dokładność, przynajmniej w moim egzemplarzu, i to że jest wyjątkowo cichy.