Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ireo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1212
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ireo

  1. W tym rzecz. Ważne, żeby nawrzucać jak najwięcej zdjęć, wpisów i filmików o nowym zegarku, wtedy rośnie prawdopodobieństwo, że ktoś się złapie. Zwłaszcza, że w przypadku Patka mniej chodzi o walory wizualne projektu (co udowadnia wiele zegarków tej marki) niż o "atrybut statusu" (cokolwiek to znaczy). Poza przyjemnością poużywania sobie kosztem jednej z najważniejszych firm zegarkowych na świecie, muszę uczciwie przyznać, że gdyby ten zegarek można było obejrzeć na żywo w Warszawie, to chętnie sam bym spróbował z czystej ciekawości.
  2. Dziś ponownie założyłem mój pierwszy "poważny" zegarkowy nabytek sprzed lat.
  3. Efekt wizualny jest świetny. Poza tym, gdybyś chciał tak dokładnie dobrać wdzianko do bransolety, musiałbyś założyć kolczugę.
  4. Nie da się ukryć, że wygląda lepiej niż na bransolecie.
  5. Oj tam, oj tam, a walizka po peronie skacze...😄 Moze wróćmy do tematu. Mario, dawaj Choparda, bo naprawdę mi się podoba.
  6. ireo

    Klub Miłośników Grand Seiko

    Dla mnie też. Może bym się oparł, ale skusiła mnie ładna tylna strona (i mechanizm hi-beat w wersji GMT).
  7. ireo

    Klub Miłośników Grand Seiko

    To zależy. Nie mam może aż takiego doświadczenia z Rolexami i GS, żeby uogólniać, ale np. w modelu na zdjęciu bransoleta wydaje mi się bardziej komfortowa (i ładniejsza) niż typ Oyster, obecnie stosowany przez Rolex. Stary Oyster wypadał lepiej, bo wg mnie miał wygodniejsze i subtelniejsze zapięcie, lepiej komponujące się z bransoletą i nie kojarzące się z kajdankami, jak to ma miejsce w przypadku współczesnej bransolety Oyster (która wprawdzie ma mikroregulację, ale ja jej i tak nie używam, za to wadą nowej wersji jest jej masywność). To prawda, że mało kto chciałby zamienić oryginalną bransoletę Rolexa na cokolwiek innego, ale wynika to nie tylko z jakości tych bransolet. Równie ważny (dla niektórych może ważniejszy) jest aspekt wizualnej identyfikacji marki. Rolex ma tę cechę, że bez oryginalnej bransolety jakby tracił część swojej "roleksowatości". Nie wiem, czy to tylko sprawa wizerunkowa, po prostu nowsze Rolexy projektowane pod bransoletę jakoś głupio wyglądają z obcą bransoletą albo z paskiem. Zegarki innych marek są na to bardziej odporne, a do wielu modeli Seiko to w ogóle można założyć wszystko i trzeba się mocno postarać, żeby to wyglądało źle.
  8. Jeśli Cummitus, to tylko na brandzlolecie. Pardon, na 185-lecie, oczywiście.
  9. O, Atlantic "Electric Chair". Dobry temat. Moje ulubione to: Sophia Loren, Monica Vitti i Ornella Muti.
  10. Filipie, nie nabijałbyś się z nowych. Wszak młodzież to przyszłość 😁 Moser Endeavour.
  11. Już myślałem, że to takie specjalne, zabytkowe stanowisko do sprawdzania wodoszczelności.
  12. To całkiem możliwe. Ludzie to, panie, wszystko kupią. Oisín O Malley też miał nadzieję, że to fake news, ale niestety to prawda.
  13. Z tym jest wporzo. Pasek, jak sama nazwa wskazuje, pasuje. Wydaje mi się jednak, że ten Alpinist jeszcze lepiej prezentowałby się na pasku o bardziej zwyczajnym kolorze, czarnym lub ciemnobrązowym. Nienarzucający się kolor paska wyeksponuje oliwkową zieleń tarczy, a o to w końcu chodzi w tym zegarku.
  14. Chociaż "konstelejszyny" nigdy mnie specjalnie nie brały, to muszę przyznać, że ta konfiguracja ma coś w sobie. Albo może jest tak dobrze sfotografowana.
  15. Na to czekałem. Wielki powrót kostki brukowej 😆
  16. Prawdę mówiąc, dałem "lajka" nie za zegarek tylko za zdjęcie. Nie wysilone, zrobione od niechcenia, a opowiada historię i ma klimat.
  17. Chyba powinniśmy zmienić tytuł wątku, bo jakoś przestał pasować. Może na "Patek Philippe, Hall of Shame"? Nie czuję się dobrze z wrażeniem, że jedna z kilku najważniejszych firm w branży, która powinna wyznaczać kierunek innym, nie za bardzo wie co robi i usiłuje gonić własny ogon. Porównanie z Maenem wydaje się bardzo trafne.
  18. Lysolek to ma fajne zegarki. Bardzo ładna wersja.
  19. Ahaaa, "miasto Denmark w Australii"! Faktycznie, doczytałem się w końcu. Nie wpadłbym na to. Tylko że to miasto nie ma nic współólnego z Danią. Zostało tak nazwane na cześć lekarza brytyjskiej floty śródziemnomorskiej, który nazywał się Alexander Denmark. Właściwie najpierw nazwano tak rzekę, a później na tym australijskim zadu... znaczy, na australijskiej prowincji, pojawiło się miasteczko, które wzięło nazwę od rzeki, długa historia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.