Tylko że te "niedziałające bankomaty i terminale" do stopnia uniemożliwiającego funkcjonowanie to też jest trochę abstrakcja. Przez 5 lat płacenia wyłącznie telefonem, i wiele więcej prawie wyłącznie plastikową kartą, jeszcze mi się nie zdarzyła jakaś choćby średnio niekomfortowa sytuacja z tym związana. Jasne, czasami terminal w piekarni nie działa - więc idę parę metrów dalej do innej. Czasami odrzuca płatność - to próbuję jeszcze raz. Czasem się zawiesza - to płacę blikiem. To są pierdoły. Sytuacje porównywalne z awarią kasy sklepowej i brakiem możliwości wydania reszty - zdarzają się raz na ruski rok i nie są sensownym argumentem przemawiającym na niekorzyść płatności bezgotówkowych.
To tak jakby pisać, że wolę poruszać się rowerem niż autem, bo przecież jest ryzyko że w aucie można się udusić z gorąca. No można, ale czy jest to na tyle realny problem żeby ignorować wszystkie inne zalety auta?