U nas, w Europie, napiwki to naprawde problem marginalny. W USA jest to prawdziwa patologia - kelnerzy wykłócający się, że dajesz TYLKO 15%, pretensje od całego niemalże staffu jeśli dasz mniej niż oczekiwane. Każdy, absolutnie każdy kto pracuje w usługach, oczekuje tipa. Nie tylko kelnerzy, ale też fryzjer, taksówkarz, pani podająca bajgle w sklepie. Chcesz wziąć lekcje narciarstwa i jestes umówiony z instruktorem na 80$/h? f*ck you, dodaj do tego jeszcze 20$, albo będziesz skończony. Każdy tam chce tipa.
I to się nie kończy - już teraz firmy zaczynają oczekiwać tipowania nawet bezosobowo. Płacisz przez internet za cokolwiek - jesteś proszony o określenie, w jakiej wysokości tipa chcesz zostawić za coś, co ma normalną fixed price.
Ostatnio zobaczyłem obrazek - ktoś się żalił, że płaci 40.000$ za wymianę sidingu na domu. Płatność w kilku ratach, dokonywana przez internet - i też mu wyskoczyło okienko, żeby dodać 5/10/15 % tipa od raty 12.000$.
Można oczywiście wybrać opcję none, i tu przynajmniej nikt nie patrzy krzywo, ale co to w ogóle za pomysł żeby oczekiwać tipa za coś co zostało wcześniej wycenione, zaakceptowane, ustalone? Dla mnie to mega chore.