Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ireo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1211
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ireo

  1. Straszyłem Cię tylko, żeby obudzić Twój zdrowy rozsądek, chwilowo zagłuszony pogonią za kolejnymi zegarkami. Cieszę się, że zadziałało.
  2. Bardzo klimatyczne zdjęcie. I nareszcie ktoś pokazuje chronograf w użyciu, a nie z sekundnikiem zamrożonym na 12.
  3. ireo

    Klub HERITAGE

    Frapująca reklama. Na początku pomyślałem, że to jakieś zadanie szkolne https://szkopul.edu.pl/problemset/problem/mVAfHT3mw6IurviIcUJCnivk/site/?key=statement. Czyli co, za różnicę wartości dyliżansu konnego i autobusu można kupić longinesa (albo dwa)? Czy że kiedyś droga z Monachium do Ulm zajmowała 15 godzin a w latach '50 tylko dwie i pół, więc 13 godzin i 30 minut różnicy to równowartość jednego zegarka (ałbo dwóch)? Czy może złoty Longines jest wart przejażdżki dyliżansem, a stalowy autobusem? Bo autobus jest stalowy, a dyliżans to "złoty wiek"? Dlaczego ceny są we frankach, kiedy Monachium i Ulm są w Niemczech? I co nabywca longinesa (albo dwóch) miałby robić w Ulm? Same pytania.
  4. Najlepsze zdjęcie Roleksa, jakie widziałem 🙂
  5. Projekt z czasów młodości mojego pradziadka
  6. Tak, to jak w tym kawale: - Chciałbym jeszcze raz pojechać do Paryża. - To już tam byłeś? - Nie byłem, ale już raz chciałem. Podwyżki będą na pewno, nie tylko zegarków. Niektórzy zapowiadają wielki kryzys ekonomiczny, w którym ceny zegarków mogą się okazać najmniejszym problemem. Z punktu widzenia nas, kolekcjonerów i entuzjastów, podwyżki nie są takie złe, bo nadal można będzie sprzedać inną omegę albo dwie i kupić sobie moonwatcha. A jeśli ktoś akurat nie ma omegi albo innego dobrego zegarka na sprzedaż, zawsze może sprzedać coś niepotrzebnego i kupić sobie moonswatcha, jeszcze bardziej niepotrzebnego. Znacznie gorszy byłby gwałtowny spadek cen, bo wtedy musielibyśmy patrzeć jak wartość naszych kolekcji leci na łeb, na szyję. Wszystko jedno czy to speedmastery czy g-shocki. Na razie widać głównie podwyżki, więc można spać spokojnie, najwyżej się czegoś nie kupi. Bardzo doceniam taki aspekt życia, że zawsze mogę czegoś nie kupić, o ile oczywiście nie jest mi to niezbędne do życia. Internet wprawdzie brzęczy o rzekomym spadku cen roleksów, ale ja tego jakoś nie widzę. Może jeśli ktoś śledzi ceny na rynku wtórnym, zwłaszcza modeli drogich i mało popularnych, to odnotuje jakieś względne spadki. Ja się tym nie przejmuję. Przejmują się ci, którzy uważają, że zegarek może być inwestycją. Teoretycznie Rolex, jako jedyna marka, może być pewnym długoterminowym zabezpieczeniem finansowym ale raczej w sytuacji, kiedy rynek jest stabilny. Co innego próbować szybko sprzedać drogi zegarek, nawet roleksa, w sytuacji załamania rynku. Wtedy jednak wartość pieniądza często spada szybciej niż wartość przedmiotów materialnych, więc nie jest to aż taki problem. Problemem jest czas, który trzeba wówczas mieć, żeby przetrwać do momentu aż znajdzie się zainteresowany nabywca.
  7. Można i pracę boostera, jeśli ktoś już zmierzył czas gotowania jajek na miękko, czas oczekiwania w kolejce do kasy w Lidlu, czas powrotu z biura w Warszawie do domu w piątkowe popołudnie, czas jednego okrążenia placu zabaw przez swojego West Highland Terriera, i został mu jeszcze tylko ten booster na orbicie. Ja bym może też mógł podziękować gdyby znalazł się ktoś, kto chciałby mi zaoferować moonwatcha, ale niestety nikogo takiego nie widzę w pobliżu. Musiałbym sam sobie kupić, i wyłącznie z tego powodu na razie podziękuję.
  8. Oczywiście, że tak. To cecha tzw. dóbr luksusowych, która wynika z ich definicji: "Dobro luksusowe - rodzaj dobra konsumpcyjnego o wysokiej cenie, wysokiej jakości, symbolicznej marce oraz wysokiej niepowtarzalności, którego użyteczność funkcjonalna w porównaniu do ceny jest bardzo niska."
  9. A gdybyś podstawił lusterko, to mógłbyś na tym samym zdjęciu pokazać jeszcze dekiel z klepsydrą.
  10. Na tym zegarku bym się pogubił, gapiąc się na te kontynenty na tarczy. Mógłby mnie wtedy przejechać walec drogowy. Cztery po Puerto Rico?
  11. Zdaje się, że mimochodem stworzyliśmy nowy wątek pt. "Ch24 łączy ludzi". Pewnie należałoby założyć osobny temat. To jest w ogóle bardzo dobry portal pod względem funkcjonalności i liczby ofert z całego świata. Zasadności opłat, takich jak prowizja, też nikt nie kwestionuje. Omawiamy po prostu różne własne doświadczenia związane z tą stroną i przykładowymi ofertami, z których skorzystaliśmy albo nie. Mnie się kilka razy zdarzyło coś kupić na Ch24 i jestem zadowolony, chociaż poza portalem pewnie uzyskałbym korzystniejszą cenę. Zaletą Ch24 jest bezpieczeństwo zakupu, bardzo istotne w przypadku zegarków, zwłaszcza używanych. To jest jednak kwestia w dużej części psychologiczna, jak kontrola na lotnisku. Samo istnienie procedury kontroli powoduje zmniejszenie ryzyka, osobną kwestią jest skuteczność weryfikowana przez rzeczywiste incydenty. Na ile zakup zegarka jest rzeczywiście bezpieczny okazuje się dopiero wtedy, kiedy coś jest nie tak i trzeba rozwiązywać problem.
  12. Chrono24 dodaje do kwoty transakcji prowizję w wysokości 6.5%, którą płaci sprzedawca, a w powyższych przypadkach różnica cen w sklepie i na portalu przekracza 13%. Zapewne sprzedawca dodaje jeszcze jakieś koszty (czy w ofercie nie ma przypadkiem "bezpłatnej wysyłki" z ubezpieczeniem?), albo może wynika to w części z praktyki "zaokrąglania" przeliczników walutowych przez Chrono24. Przypominam dla porządku, że Ch.24 jest firmą niemiecką. Na przykład kiedy oferta na Ch.24 pokazuje zegarek polskiego sprzedawcy, z lokalizacją w Polsce, wystawiony z ceną powiedzmy 17 tys. zł, to jeśli kupujemy ten zegarek, portal pokaże nam kwotę do zapłacenia ok. 17 800,- zł ("na dziś", jak mówi Z. Zamachowski w filme K.Kieślowskiego pt. "Biały"). Nie z powodu prowizji, bo tę opłaca sprzedający w osobnym rozliczeniu z portalem, tylko dlatego że Ch.24 automatycznie przelicza cenę w złotych na euro, a następnie ponownie pokazuje potencjalnemu nabywcy cenę w złotych przeliczoną z euro, czyli odpowiednio wyższą. Taki kruczek.
  13. To jest akurat prawda uniwersalna o większości zegarków.
  14. Myślę, że "miłość" do Speedmastera 300 ma mocne podstawy. Bardzo cenię ten model za twórcze podejście do pierwowzoru z 1957 r., zapomnianego i odgrzanego ponownie dopiero w 2014 r. Sekudnik z lizakiem oczywiście "dzieli Polaków", mnie jakoś szczególnie nie porusza ale i nie przeszkadza. Nie za bardzo podoba mi się jednak dobór czcionek na tarczy i lunecie. Sandwiczowe cyferki na tarczy wyglądają efektownie, ale ich "panerai-opodobny" krój zupelnie nie pasuje do całej reszty. Od razu widać, że jedynka, dwójka i trójka na tarczy nie mają kompletnie nic wspólnego ze swoimi odpowiednikami na pierścieniu. Większości to nie przeszkadza. Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek z internetowych ekspertów zegarkowych o tym wspomniał, ale wg mnie powoduje to efekt wizualnego "rozpadania się" całego projektu czyli brak spójności i wrażenie chaosu. Omega nas do tego przyzwyczaiła, jest to marka która potrafi umieścić osiem różnych krojów pisma na jednym zegarku, ale ja zwracam na to uwagę i uważam, że najnowsze wersje "300" są pod tym względem przekombinowane. Dlatego bardziej podobają mi się modele wcześniejsze, z lat 2014-2016, w których "kanapkowe" są tylko indeksy godzinowe na obwodzie, a cyfry zostały normalnie namalowane na tarczy (https://www.fratellowatches.com/omega-seamaster-300-master-co-axial-live-photos-pricing/). Krój tych cyfr już wtedy był inny niż tych na lunecie, ale nie aż tak. Wolę też typowy dla Omegi sekundnik w kształcie strzały od kontrowersyjnego lizaka (który wcale nie wygląda źle, ale mnie się przyjemniej patrzy na "strzałkę"). Ceramiczny bezel również podoba mi się bardziej od matowego (z aluminium powlekanego czymś tam, podobno wystarczająco twardym, ale ja jednak wolę ceramikę, wykończoną za pomocą omegowej technologii liquid metal). Z wielu wersji wcześniejszych i późniejszych najbadziej podoba mi się wersja SEDNA gold, zwana również "ceragold". Wykończenie ze złota nie występuje w nowszych modelach "300" (tych z paneraidalnymi cyframi na tarczy, lizakiem i aluminiową lunetą) i to był ostateczny argument za tą właśnie starszą wersją. Natomiast Speedmaster ’57 to projekt, do którego się nie przekonałem z powodu jego "blaszanego" wyglądu, ale jeśli ten zegarek komuś "leży", to najbardziej doradzam czarny z sandwiczową tarczą.
  15. Ale dopracowany projekt! Piękna robota. Dzięki za zdjęcie
  16. Wspaniały! Mnie się bardzo podobał wcześniejszy FB 2T, z przekładnią łańcuszkową i szklanymi płytkami. Masz może zdjęcie od strony dekla?
  17. Bardzo wysmakowany model, Na normalną rękę trochę za mały, ale na kimś o bardziej "francuskiej" sylwetce wyglądałby świetnie.
  18. Zgadzam się, świetny jest. Tarcza jak Fortis Marinemaster albo Doxa z końca lat '60.
  19. Na tym pasku jest lepiej. Tamten brązowy za jasny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.