Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ireo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1212
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ireo

  1. Shenzhen w ataku. Te zegarki muszą być głośne, żeby wszyscy wiedzieli że nadchodzą. Oryginałem (albo, jak piszą sprzedawcy, "inspiracją") jest zapewne Arnold & Son Instrument UTTE, z tourbillonem w kopercie o grubości 8.3 mm (zdjęcie z monochrome-watches.com). Możliwe, że w Chinach wykonanie tarczy z naturalnego minerału jest tańsze niż z syntetyków. Nie wiem co to za materiał, pewnie jakaś odmiana kwarcytu. Wygląda bardzo efektownie. Tradycyjnie proponuję odpowiednie wdzianko do kompletu.
  2. Bransoleta zdecydowanie nadaje się do noszenia, jest wygodna i dobrze się układa. To sprawa bardzo indywidualna, ale w moim odczuciu tej bransolecie nic nie brakuje. Wygląda dość delikatnie, bo ogniwa są wykrojone z dość cienkiej stalowej płyty, ale dobrze spełnia swoją rolę i nie przytłacza zegarka. Cechą bransolety PRX-a są sztywne pierwsze ogniwa, w praktyce mają zerowy zakres ruchu na połączeniu z kopertą, czyli "nie pracują" tylko zachowują się jak przedłużenie koperty. Z tego względu "normalny" PRX 40 mm nie nadaje się na szczupły nadgarstek (powiedzmy 16 cm), ale na większym powinien wyglądać OK. Gumowy pasek na pewno będzie wygodny, ale moim zdaniem PRX w takiej konfiguracji traci styl i po prostu nie wygląda. Zintegrowana bransoleta jest istotą tego projektu, bez niej to już nie to, ale co kto lubi. Z tym AR to tajemnicza sprawa. NIektórzy podają, że wersje z automatem mają podwójny AR. Spotkałem się też z informacją, że niektóre wczesne PRX-y w ogóle nie miały autorefleksu. Mało prawdopodobne, żeby obie te informacje były prawdziwe. Mogę tylko poiwiedzieć, że mój PRX z brązową tarczą (T931.407.41.291.00) zdecydowanie ma AR, które raczej wygląda mi na jednostronne (wewnętrzne).
  3. Oczywiście, że bez odkęcania. Zwłaszcza z cartierowskim zapięciem z białego złota bym uważał. To na zdjęciu wygląda na stalowe, więc można kręcić, ale mimo wszystko wskazane jest wyczucie. p.s. Zakup pojedynczego wkrętaka zegarmistrzowskiego słabo się opłaca.
  4. To zależy. Jako "zwykły człowiek" zapewne "przepłaciłeś", jako zegarkowy freak raczej nie. Mnie by kusiło, żeby w tym zegarku reanimować wszystko poza tarczą. Wtedy to dopiero byś "przepłacił".
  5. Jak mówił Kwinto, "trzeba było uważać".
  6. „Vanishing Point” a.k.a. „Capless”. Atrament też fajny.
  7. ireo

    Klub HERITAGE

    Mam wrażenie jakby krzywa była w rzeczywistości pętlą, którą pokonuję w kolejce elektrycznej. Niby już zaliczyłem stację nr 8 ale wciąż lubię Seiko.
  8. ireo

    Klub HERITAGE

    Tej grupy nie ma na forum (chyba że w dziale "Sprzedam"). Ześlizgują się po opadającej części "krzywej kolekcjonera" i dopiero teraz dowiadują się jak trudno sprzedać coś, co się kiedyś kupiło.
  9. ireo

    Klub HERITAGE

    Ostatnia grupa wciąż jest zajęta zarabianiem na zegarki. Dwie pierwsze grupy już trochę zarobiły i łapią oddech wisząc na forum.
  10. Nie znałem tego modelu, bardzo ciekawy. Projektant nieźle pojechał z eklektycznym podejściem; sześć różnych krojów czcionki na jednej tarczy to swoisty rekord.
  11. Dzięki, znaczy przegapiłem "małego czarnego". Zdziwiłem się nawet, że tak ładnie leży na tym zdjęciu. Teraz wszystko jasne, muszę się dokładniej przyjrzeć tej wersji.
  12. Cool. Właściwie to zupełnie nie wyklucza mojej wersji, że zegarek został zdjęty z ręki kogoś nieżywego.
  13. Ach, no tak, czyli zapewne wczesne lata '50. Do Saudów miałem stosunek dosyć neutralny bo mało o nich wiedziałem, dopiero sprawa Jamala Khashoggiego otworzyła mi oczy, ale to już niedawna historia z 2018 r. Myślałem, że Cię wyciągnę na jakąś anegdotę o tym zegarku, np. że został zdjęty przez amerykańskiego marine z ręki niezidentyfikowanego oficera, oderwanej przez minę na polu naftowym w Kuwejcie, itd.
  14. Saddam? Ciekawe gdzie robili te tarcze. Zazwyczaj takie modyfikacje są dziełem lokalnych dystrybutorów, ale logo przeniesione poniżej osi wskazówek i dostosowane do tego liternictwo pozwalają się domyślać, że być może taki wariant tarczy powstawał jeszcze w Szwajcarii.
  15. Oj tam, to szczegół, Najważniejsze, że rozmiar dobrze dobrany. Cartier robi tak wspaniałe zegarki, że nawet nie muszą działać żeby dobrze wyglądać.
  16. Można też powiedzieć, że udaje kilka zegarków na raz 😀 Hand set Omegi, tarcza Choparda, indeksy Rolexa… dla każdego coś miłego.
  17. Rolex OK, Cartiery za duże. W mniejszych rozmiarach mogłyby wyglądać bardzo dobrze.
  18. O, wersja bez daty, rzadkość. Ta droga kolejowa, to już pod zapowiadane 350 km/h?
  19. "Nikt się nie odwoływał", tylko "jakoś tak wyszło"? Być może, ale współczesny PRX jest chyba trochę bardziej podobny do Oysterquartza niż do Seastara 2030. A przede wszystkim, który powstał wcześniej? Tak się składa, że Rolex Oysterquartz. Oysterquartz oczywiście również był kwarcem, podobnie jak Seastar 2030. Tissot Seastar 2030 niekoniecznie "kopiował" Rolexa, ale niestety nie był pierwszy i tak zostało. Nie znaczy, że jeśli powstało kilka podobnych projektów, to automatycznie tylko pierwszy z nich może być uznany za oryginalny, a pozostałe to jedynie naśladownictwo. Może tak być, jak to się obecnie widzi w skrajnej formie na wielu przykładach z Dalekiego Wschodu. Ale jest też tak, że do zawodu projektanta należy przewidywanie i odczytywanie aktualnych trendów, więc projekty w podobnym stylu pojawiają się w podobnym czasie. Na tym zresztą polega samo zjawisko stylu, a kto pierwszy ten lepszy. Niezależnie od aktualnego trendu, projektanci stosują rozpoznawalne elementy, które można znaleźć u wielu marek (na zasadzie "najbardziej podobają się nam piosenki, które już znamy"). Niektórym udało się je trwale skojarzyć z konkretnym producentem. Przykładem jest falbankowa luneta "sklejona" z marką Rolex, który wprowadził takie rozwiązanie z przyczyn technicznych. Dlatego Tissot mógłby twierdzić, że w wersji PRX-a którą pokazałem "nikt sie nie odwoływał do Rolexa", bo fluted bezel dawno się oderwał od swojej pierwotnej funkcji (czyli mocowania szkła na gwint w Oysterach z lat '20) i obecnie, jak chromowana krata wlotu powietrza w samochodach, nie służy do niczego oprócz dekoracji. Mimo to, patrzysz na ten zegarek i skojarzenie z Rolexem jest oczywiste. I niestety w drugą stronę też to działa, widzisz Land Dwellera i od razu pojawia się skojarzenie z PRX-em. Bo żart jest dobry póki świeży. Kiedy już wszyscy zainteresowani zauważyli podobieństwo, temat stracił aktualność i przestał być śmieszny. Zwłaszcza dla Rolexa. Oj tam, dać im logo Glashütte i od razu zaczęłyby wyglądać o niebo lepiej
  20. W platynie jeszcze nie robią, najwyżej ze złotą lunetą. Firmy Rolex nie interesowałoby moje zdanie ani nie spodziewam się, żeby przejmowali się taką marką jak Tissot, ale myślę że źle wybrali moment na premierę Land Dwellera. Trudno sobie wyobrazić większą nobilitację PRX-a niż ten nowy Rolex. Tylko zegarkowi entuzjaści pamiętają, że był Rolex Oysterquartz, do którego PRX bardzo wyraźnie się odwołuje. Ale ostatni Oysterquartz opuścił fabrykę ponad dwadzieścia lat temu. To historia, w przeciwieństwie do PRX-a, którego fala popularności jeszcze się nie skończyła. Teraz wygląda to tak, jakby Rolex wypuścił własną, superluksusową wersję PRX-a. Raczej nie o taki ruch wizerunkowy im chodziło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.