Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Edmund Exley

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2137
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Edmund Exley

  1. Też bardzo lubię te filmy. "Wielkie piękno" bardziej, na równi z "Boskim". Bardzo wysoko cenię też "Rękę Boga". Dobry był "O jednego więcej", z wątkiem zainspirowanym Agostino DiBartolomei. "Konsekwencje miłości" nie były złe, ale raczej tak na chłodno. "Wszystkie odloty Cheyenne'a" kompletnie obojętne, właściwie tylko tytułowa piosenka Talking Heads zapada w pamięć (lubię ją od czasu "Wall Street"). "Oni" - za mało seksu Nie oglądałem "Młodego papieża", bo niespecjalnie lubię seriale. Właściwie to w ogóle ich nie oglądam... Ten tydzień zamykam za to z wynikiem aż trzech filmów, w tym dwa są prawie takie same: - "Pierwszy gol" - jako komedia piłkarska wypada naprawdę nieźle. Waititi pracuje ponoć nad sequelem, czeka tylko na wynik meczu z Estonią - "His Girl Friday" ("Dziewczyna Piętaszek") - dla wielu to klasyk, Amerykanie analizują każde przejście montażowe itp. Mnie trochę zmęczył - mówią dużo i szybko, cała akcja właściwie w dwóch pomieszczeniach. Cary Grant taki jak zawsze, oprócz tego dużo dziennikarskiego cynizmu, opakowanego w modną w latach 40. konwencję dialogowej komedii o walce płci z uczuciowym podtekstem. Poprzedni film duetu Hawks/Grant, czyli "Tylko aniołowie mają skrzydła" o wiele, wiele bardziej angażujący. Ale - sztukę będącą podstawą "His Girl Friday" adaptowano w kinie aż 4 razy (dwukrotnie pod oryginalnym tytułem "Strona tytułowa"). A więc kolejny film to... - "Switching Channels" (polski tytuł zmienia perspektywę - "Za kamerą"). Lata 80., zamiast gazety - telewizja, ale struktura przeniesiona z filmu Hawksa (w oryginale nie ma kobiecej dziennikarki, a więc nie ma wątku uczuciowego - jest więc pole dla Netflixa, by kolejną wersję zrobić zarówno o facetach, jak i o uczuciu ). Jak na lata 80. przystało jest parę trochę topornych gagów w stylu Landisa itp., ale całość naprawdę pozytywnie zaskakuje. Gorący klimat TV o niebo ciekawszy niż w bądź co bądź nudnawej "Telepasji" z tego okresu. Jest znacznie więcej przestrzeni niż w filmie Hawksa. Bardziej pochylono się też na postaci i motywacji skazanego na śmierć (tu Henry Gibson, znany z genialnej roli w "Nashville"), a także wyjaśniono co jest po "skoku z okna". No i Houdini jako kontekst (który przywodzi na myśl... Hannibala Lectera "pożyczającego" długopis). Przede wszystkim zaś: bawiący się ze swoim wizerunkiem Christopher Reeve, świetna Kathleen Turner i - uwaga! - naprawdę dotrzymujący jej kroku Burt Reynolds, idealnie dobrany. I kolejny smaczek - z Burtem znów gra też Ned Beatty Nie jest to może film, który dziś zainteresuje każdego, ale nostalgików lat 80. i kilku gwiazd z poprzedniej dekady - jak najbardziej.
  2. Nie znam całej twórczości, ale u mnie "Zoom Club", "Homicidal Suicidal" i "Breadfan".
  3. A to moja propozycja do kolekcji @loco50: Oczywiście, wyglądem daleko jej do lśniących piękności z gablotki Kolegi, ale ta (naprawdę "Surprising" ) Skoda od 1990 roku brała udział w niejednym rajdowym wyzwaniu
  4. Dokładnie, to znakomity film. Obejrzałem go cztery albo pięć razy - pamiętam szok mojego kumpla z liceum, gdy pożyczyłem mu moją kasetę wideo nagraną w 2001 z cyklu "Kocham kino". Film miał trzy nominacje do Oscara, ale zasłużył na więcej. To był oczywiście rok bodaj najmocniejszej pary rywali w historii - "Ojciec chrzestny" i "Kabaret" - ale pozostała część stawki jest dziś raczej zapomniana, a przynajmniej u nas. Oczywiście, pomijając "Wybawienie", który był bez wątpienia filmem nr 3. Na nominację zasłużył rzecz jasna wspomniany przez Ciebie Beatty, który pokazuje, czym jest bezkompromisowe, tytaniczne aktorstwo lat 70. Poza tym - koniecznie Vilmos Zsigmond za zdjęcia. Niestety jego najlepsze prace nie znajdowały uznania Akademii, a Oscara dostał za film, w którym właściwie nie ma wiele z jego niezwykłego stylu. I scenariusz adaptowany - przecież to, jak rozwija się ten film, to jest mistrzostwo amerykańskiego opowiadania lat 70., punkt odniesienia do całego późniejszego kina.
  5. Kolega z pracy polecił mi najnowszą płytę Lecha Janerki. Kameralna, bardzo ciekawa:
  6. Rzeczywiście, na zdjęciach wygląda rewelacyjnie. ...w istocie. W ogóle, Panowie, wrzucacie tu samych mocnych zawodników. Moją uwagę zwróciła też ta wersja Big Crown: Już kilka lat od premiery, ale dopiero teraz mu się przyjrzałem. Ma go ktoś u nas?
  7. Dzięki! Akurat "boattail" wydawał mi się zawsze trochę zbyt ostentacyjny, ale Matchbox wypuścił niedawno fajną wersję 1964, z otwieranymi drzwiami: Przyznam, że aż tak się nie znam na HW. Ostatnio przeważa u nich straszny chłam, ale każdego roku wypuszczają kilka fajnych egzemplarzy - mówię jednak o podstawowych seriach. Zawsze zresztą wolałem Matchbox - dziś na pewno ucieszyłbym się z kilku modeli z lat 80. w wersji NOS. Fajnych wskazówek do poszukiwań mogą dostarczyć blogi, np. Lamley Group: https://lamleygroup.com/
  8. Ronny Cox, który świetnie zagrał w "Uwolnieniu" ("Wybawieniu"), m.in. w pamiętnej scenie pojedynku na banjo. Ja obejrzałem dwa filmy: - "Morderca poza podejrzeniem" - 1947, reżyseria Michael Curtiz, w roli głównej bardzo lubiany przeze mnie Claude Rains. Ogląda się przyjemnie pod warunkiem zaakceptowania formuły, bo to akurat nie jest film, który skutecznie opiera się upływowi czasu. To takie "soap noir", czyli zbrodnie wśród bogatych z kilkoma zwrotami akcji i dialogami, które spokojnie mogłyby zaistnieć w "Modzie na sukces" Jest jednak klimat epoki, niezłe sceny plenerowe, a do tego radiowe show na żywo, co przypomina słynne już zakończenie "Czasu krwawego księżyca". - "Wandea. Zwycięstwo albo śmierć" - zrobiony poza głównym nurtem francuskiego kina (i wbrew obowiązującym tam ideologicznym tendencjom), ale solidny i w wielu miejscach całkiem efektowny, pomimo budżetowych ograniczeń. Zwarta treść, prowadzona tak, by widz nie pogubił się w tym, kto jest kim. Ciekawe spojrzenie na krwawą tyranię rewolucji, wolność, wiarę i oficerski honor. No i jak to w kostiumowym kinie francuskim - kilka ładnych dziewczyn, choć zawsze ubranych.
  9. Wracając do tematu - poniżej kilka moich najbardziej udanych amatorskich modyfikacji. Dominuje jedna marka Ale najpierw jedna z najfajniejszych ciężarówek, czyli Kenworth K100 - jeden z ostatnich rewelacyjnych egzemplarzy z serii Matchbox Super Convoy. Domalowałem światła i kilka szczegółów, a cysternę przemalowałem na srebrno: Moim zdecydowanym faworytem wśród Matchboxów w tym stuleciu jest Pontiac Firebird - niestety, Matchbox zazwyczaj dawał mu srebrne wnętrze, które przemalowywałem na czarno. Na czarnych dawał na drzwi ptaszora, który powinien być przecież na masce. Usuwałem go więc i tak powstały te dwa (jednego zostawiłem też sobie w oryginale): Trzeba było też domalować światła, srebrne obramowanie chłodnicy, modyfikowałem również koła. W Hot Wheels z tamtego czasu najbardziej lubiłem GTO - 1971 był bez zarzutu, natomiast wcześniejsze lubiłem trochę pozmieniać: Tu z Firebirdem z przełożonymi gumowymi kołami: No i jeden z moich chyba najbardziej udanych projektów:
  10. Piękne zdjęcia. Bardzo fajny. I rozmiar chyba przyjaźniejszy niż Heritage Chrono 1973.
  11. Tak, wiem - parę takich poprawek kiedyś zrobiłem. Daleko mi do mistrzów, ale kilka "tuningów" dało mi trochę satysfakcji. HW i tak jest dokładniejsze teraz niż jeszcze 10 lat temu.
  12. Przełom lat 80. i 90. to złote czasy Serie A. Nie zawsze grali tam czysto, to fakt - degradacje Milanu i Juve, dziwny sezon z triumfem Hellasu itp. Ja tę bramkę, którą oglądałem wtedy w TV jako mały chłopiec, a później powtarzałem sobie dziesiątki razy, przypomniałem oczywiście z powodu przedwczesnej śmierci Brehmego. Był bez wątpienia jedną z gwiazd tamtego okresu.
  13. Widziałem ten film kilka miesięcy temu i też mi się dosyć podobał. Uruchamia w widzu wspomnienia o dawnych zauroczeniach Natomiast ja obejrzałem fiński film "Opadające liście". Bohaterowie to robotnik-alkoholik i wycofana kobieta zwolniona z pracy w markecie. Nie mówią za dużo, wszyscy są ogólnie przygnębieni, ale jednak nie do końca. Fajną sceną jest radosny klubowy występ damskiego duetu
  14. U mnie dużo skromniej, ale dawno nie kupiłem żadnego Hot Wheels, aż tu pojawił się "must have": Ech, gdybym miał go w latach dziewięćdziesiątych...
  15. Nareszcie sobie przymierzyłem - przepiękna jest ta niebieska tarcza. Wersja 40mm na mnie jest za duża, co uszy dodatkowo podkreślają, ale ogólne wrażenie znakomite:
  16. Piątkowy wieczór kończyłem z "Memento...", po którym zawsze też kończę słuchanie na dany dzień, bo już nie wzniosę się na taki poziom emocji. Twój wpis o "Teraz Rocku" uruchomił we mnie wspomnienia związane z tym pismem - zwłaszcza, gdy ukazywało się jeszcze pod pierwotnym tytułem. Pożyczałem poszczególne numery od kumpla, a ja jemu w zamian - "Piłkę Nożną" i "PN Plus". Cóż, takie to były wtedy czasy. Uwielbiałem czytać wkładki, nawet o zespołach, których muzyki kompletnie nie znałem lub znałem słabo. Jednego numeru zresztą mu do dziś nie oddałem (tego z wywiadami z Belew i Frippem oraz z wkładką o Santanie). A dziś znalazłem pierwszy numer, dostępny oficjalnie w sieci. Czcionki może nie zawsze ułatwiają lekturę , ale na pewno sporo sobie wieczorami poczytam. Trudno też nie zauważyć, ile tam jest tekstu! Ciekawe, czy ludzie wyrabiali się lekturą, zanim ukazał się kolejny numer. Przy okazji znalazłem też w sieci analizę pierwszej dekady działania pisma - wygląda interesująco (Artur Trudzik, Tylko Rock 1991-2002, "Zeszyty Prasoznawcze" 2014, nr 3, s. 565-591). No tak, trochę za młodo jak na początek lat 60.
  17. Edmund Exley

    LEGO

    Efekt mojej weekendowej zabawy - u nas bowiem wciąż na topie są statki kosmiczne. Im szybsze i lepiej uzbrojone, tym lepiej: Kolory inspirowane koszulkami Phoenix Suns "The Valley". Widok z góry: Po raz pierwszy zrobiłem takie płozy - są bardzo stabilne w czasie zabawy: No i eko-silniczek
  18. Czarny + leworęczny + początek lat 60. więc wychodzi na Hendrixa.
  19. Ja natomiast nie mogłem się powstrzymać - i też teraz "Pamięć".
  20. 😍😍😍 Wyśmienita płyta. Po jej wysłuchaniu chyba każdy, niezależnie od talentu i wokalnych możliwości, nie może powstrzymać się od zaśpiewania słów: z miłości jestem z których krwi krew moja Ja mam ją na wydaniu kompaktowym z kapitalną wersją "Toczy się koło historii" wśród utworów dodatkowych. W ostatnich kilku tygodniach słuchałem jej chyba z pięć albo sześć razy. A dziś dwie rzeczy: Udany projekt, z lżejszym, bardziej melodyjnym i przystępnym, ale jednak wyczuwalnym Toolowym pulsem. I rzecz, która jest cenna dla miłośników kolorowych płyt: Jest tu sporo cytatów z "Beat" i "Three of A Perfect Pair", ale też dużo poszerzania horyzontów - wszak Summers to inny temperament niż Adrian. Bardzo ciekawe.
  21. Dziękuję Zgadza się, naprawdę bardzo się do niego przywiązałem. Baterie wymieniałem przez te 10 lat dwa razy - w grudniu 2019 i w sierpniu 2023. Pokazany na GIF-ie powyżej system EOL działa zgodnie z deklaracją producenta, dając kilka dni czasu na zaplanowanie wymiany. W obu przypadkach robiłem ją u Dolińskiego, w połączeniu z podstawowym serwisem i testem wodoszczelności. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie, w miłej atmosferze i bez zarzutu. Na pasek Hirsch Hevea zakładam go zawsze latem, począwszy od 2020 roku. To bardzo wygodne rozwiązanie. Wizualnie nie wygląda może tak idealnie jak firmowy pasek, ale moim zdaniem - całkiem dobrze: Kilka razy zastanawiałem się, czy wskazówka godzinowa jest ustawiona teraz idealnie czy może minimalnie w lewo, ale nawet jeśli tak jest, to właściwie tego nie widać:
  22. Gratulacje, świetny wybór Do poprzedniego auta pasowałby nawet jeszcze lepiej U mnie niemal już od dekady kwarcowy odpowiednik zajmuje jakieś 90% czasu na nadgarstku - niezawodny*: *choć na ostatnim serwisie minimalnie lepiej można było chyba ustawić wskazówki No ale właśnie - wypadałoby już dobrać trzeciego muszkietera i czarny Spirit 37 mm od dłuższego czasu jest nr 1 na liście kandydatów. @gyc78, dzięki za podzielenie się wrażeniami - miałem świadomość słabszych stron w postaci niezakręcanej koronki i niepomalowanych na matowo wskazówek (tego mi zwłaszcza szkoda), ale nie sądziłem, że wielkość indeksów aż tak źle wpływa na czytelność w codziennym użytkowaniu. Co ciekawe - dla mnie, tak jak w przypadku LLD, Spirit (mówię tu o czarnym) zdecydowanie lepiej wygląda na pasku.
  23. Jest na co popatrzeć: https://www.hodinkee.com/articles/tripping-the-snow-fantastic-at-fat-ice-race-aspen
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.