mario1971 67972 #151 Napisano 8 Marca 2024 @beniowski 13 minut temu, beniowski napisał(-a): A co mają dane dot. płac w Chinach do polskiego rynku pracy? I do czego te Chiny porównujesz? Przeczytaj mój post i porównaj płace inżynierów w USA z tymi w Chinach w latach kiedy Steve Jobs wydawał iPada, a nie Chiny do Wietnamu - bo o tym pisałem. Jesteś trochę jak mój kolega z byłej pracy, który miał swoje teorie (bardzo zbieżne z twoimi) i po prostu był impregnowany na wszelkie inne. Biegał po biurze i mówił: PKB jest miarą sukcesu. Patrzcie jak PKB rośnie Chinom, a jak nam. Tylko z jakiego poziomu rósł ten PKB w Chinach, a z jakiego nam? Jak sobie porównam wioskę w Wietnamie gdzie była bieda aż piszczy i gdzie nagle wybuduje zakład tkacki jakaś firma z Europy, to im PKB nawet i 20%/rok skoczy, a płace może i 100%. Ale co to znaczy? Do jakiego poziomu to porównujemy? Z 50 dolarów na miesiąc do 100 masz wzrost 100% płacy. Tylko co to wciąż za płaca, owe 100 dolarów? Jak napisałem post w którym czarno na białym autor (bo to był cytat z felietonu) napisał że 500+ (wg ciebie rozdawnictwo dla darmozjadów) niczym nie różni się od obniżki podatków (i tu i tu wydatki państw się powiększają) to napisałeś „Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją”? Gdy udowadniałeś że w Chinach jest wolność i możliwość nieograniczonego zarobkowania (Merce S i miliarderzy), to na mój argument że to zamordyzm i dyktatura napisałeś coś o schorowanym Xi. Na moje pytanie czemu się do Rosji nie przeniosłeś (13% PIT!!!) - zero odezwu. Na argument że klasie średniej w Europie najlepiej żyło się po II wojnie światowej do lat 80-tych (przy ‚komunistycznych’ regulacjach rynku pracy) - zero odezwu. Ja w życiu różne fazy miałem - bardziej lewicowe, potem centrowe, czasami prawicowe. Bo czytam wszystko: od prawa do lewa i zawsze coś sobie przyswoję, nawet jeśli się z jakimiś tezami nie zgadzam . A ty z góry wiesz co jest czarne, co białe i jesteś impregnowany na argumenty. On Cię chyba ignoruje. 0 To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Trojin 448 #152 Napisano 8 Marca 2024 1 godzinę temu, beniowski napisał(-a): Głównym powodem, dla którego Sven zarabia pięćdziesiąt razy więcej niż Ram jest, ujmując to wprost, protekcjonizm – szwedzcy pracownicy mają ochronę przed konkurencją pracowników z Indii oraz innych biednych krajów w postaci kontroli imigracji. Kiedy się nad tym zastanowić, nie ma powodu ku temu, by wszystkich szwedzkich kierowców autobusów albo nawet większości siły roboczej w Szwecji (czy w jakimkolwiek innym bogatym kraju), nie zastąpić jakimiś mieszkańcami Indii, Chińczykami czy Ghańczykami. Wielu tych obcokrajowców cieszyłoby się z ułamka pensji, jakie otrzymują szwedzcy pracownicy, a wszyscy potrafiliby pracować przynajmniej równie dobrze albo nawet lepiej. I nie mówimy tu wyłącznie o robotnikach nisko wykwalifikowanych, takich jak sprzątacze czy zamiatacze ulic. Ogromna liczba inżynierów, bankierów czy programistów, którzy mogliby z łatwością zastąpić swoich odpowiedników w Sztokholmie, LinNairobi czy Quito. Nie są jednak w stanie wejść na szwedzki rynek pracy, bo nie mają możliwości swobodnej emigracji do Szwecji z powodu ograniczeń imigracyjnych. W efekcie pracownicy szwedzcy mogą żądać wynagrodzenia pięćdziesiąt razy wyższego niż pracownicy w Indiach, mimo że produktywność wielu z nich nie jest wyższa niż produktywność ich indyjskich kolegów. To akurat nie do konca jest prawda.Wystarczy w Indiach podniesc cene biletu 50 razy i kierowca bedzie zarabiac 50x wiecej. Produktywnosc ma swoja wartosc.. za ile wynik mojej pracy moze byc sprzedany klientowi. Wiadomo ze hinduski kierowca w Szwecji nie bedzie pracowal za Indyjska stawke. A Hindusi nie beda jezdzc autobusami przy Szwedzkich cenach biletow. Obawiam sie ze prawda lezy posrodku. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Autor1984 11374 #153 Napisano 8 Marca 2024 (edytowane) 3 godziny temu, beniowski napisał(-a): A co mają dane dot. płac w Chinach do polskiego rynku pracy? I do czego te Chiny porównujesz? Przeczytaj mój post i porównaj płace inżynierów w USA z tymi w Chinach w latach kiedy Steve Jobs wydawał iPada, a nie Chiny do Wietnamu - bo o tym pisałem. Jesteś trochę jak mój kolega z byłej pracy, który miał swoje teorie (bardzo zbieżne z twoimi) i po prostu był impregnowany na wszelkie inne. Biegał po biurze i mówił: PKB jest miarą sukcesu. Patrzcie jak PKB rośnie Chinom, a jak nam. Tylko z jakiego poziomu rósł ten PKB w Chinach, a z jakiego nam? Jak sobie porównam wioskę w Wietnamie gdzie była bieda aż piszczy i gdzie nagle wybuduje zakład tkacki jakaś firma z Europy, to im PKB nawet i 20%/rok skoczy, a płace może i 100%. Ale co to znaczy? Do jakiego poziomu to porównujemy? Z 50 dolarów na miesiąc do 100 masz wzrost 100% płacy. Tylko co to wciąż za płaca, owe 100 dolarów? Jak napisałem post w którym czarno na białym autor (bo to był cytat z felietonu) napisał że 500+ (wg ciebie rozdawnictwo dla darmozjadów) niczym nie różni się od obniżki podatków (i tu i tu wydatki państw się powiększają) to napisałeś „Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją”? Gdy udowadniałeś że w Chinach jest wolność i możliwość nieograniczonego zarobkowania (Merce S i miliarderzy), to na mój argument że to zamordyzm i dyktatura napisałeś coś o schorowanym Xi. Na moje pytanie czemu się do Rosji nie przeniosłeś (13% PIT!!!) - zero odezwu. Na argument że klasie średniej w Europie najlepiej żyło się po II wojnie światowej do lat 80-tych (przy ‚komunistycznych’ regulacjach rynku pracy) - zero odezwu. Ja w życiu różne fazy miałem - bardziej lewicowe, potem centrowe, czasami prawicowe. Bo czytam wszystko: od prawa do lewa i zawsze coś sobie przyswoję, nawet jeśli się z jakimiś tezami nie zgadzam . A ty z góry wiesz co jest czarne, co białe i jesteś impregnowany na argumenty. Pozwolę się posilić cytatem z Ha-Joon Changa z książki "23 Rzeczy, których nie mówią ci o kapitaliźmie" - nie wiem czy czytałeś, ale nie wiem też czy polecać, bo facet pisze sprawach które konsekwentnie ignorujesz i których nie chcesz przyjąć do wiadomości. "Wolny rynek nie istnieje. Każdy rynek rządzi się jakimiś zasadami i funkcjonuje w pewnych ramach, które ograniczają wolność wyboru. Rynek wydaje nam się wolny tylko dlatego, że tak bezwarunkowo akceptujemy restrykcje, którym on podlega, że nawet ich nie zdefiniować tego, jak bardzo jakiś rynek jest „wolny” – to określenie mające charakter polityczny. Zwyczajowe twierdzenie powtarzane przez wolnorynkowych ekonomistów o tym, że próbują oni bronić rynku przed politycznie motywowaną ingerencją rządu, jest fałszywe. Rząd jest zawsze w grze, a wspomniani wolnorynkowcy posiadają polityczne motywacje, tak samo jak wszyscy inni. Obalenie mitu, że istnieje coś takiego jak obiektywnie zdefiniowany „wolny rynek”, jest pierwszym krokiem w kierunku zrozumienia kapitalizmu. Praca powinna być wolna W 1819 roku w brytyjskim parlamencie została przedstawiona ustawa regulująca działalność fabryk bawełny. Jak na współczesne standardy ustawa ta była niewiarygodnie „łagodna”. Zakazywała zatrudniania małych dzieci, tych poniżej 9. roku życia. Starsze dzieci (między 10. a 16. rokiem życia) nadal mogłyby pracować, tyle że ograniczono liczbę godzin ich pracy do 12 dziennie (no tak, bardzo łagodnie je potraktowano). Nowe zasady miały zastosowanie tylko do fabryk bawełny, bo uznano, że praca w nich jest szczególnie niebezpieczna dla zdrowia pracowników. Propozycja wywołała ogromne kontrowersje. Przeciwnicy uważali, że narusza ona świętość, jaką jest swoboda zawierania umów, niszcząc w ten sposób sam fundament wolnego rynku. Podczas dyskusji nad tym przepisem niektórzy członkowie Izby Lordów sprzeciwiali się mu, argumentując, że „praca powinna być wolna”. Ich tok myślenia był następujący: dzieci chcą (i muszą) pracować, natomiast właściw czym więc problem? Dzisiaj nawet najbardziej zagorzali obrońcy wolnego rynku w Wielkiej Brytanii i innych bogatych krajach nie wpadliby na to, żeby przywrócić pracę dzieci w ramach pakietu reform liberalizujących rynek, którego tak bardzo pragną. Jednak jeszcze w końcu XIX i na początku XX wieku, kiedy wprowadzano pierwsze poważne regulacje dotyczące pracy dzieci w Europie i Ameryce Północnej, wielu szanowanych obywateli uważało, że regulowanie pracy dzieci jest niezgodne z zasadami wolnego rynku. Tak widziana „wolność” rynku jest jak piękno: zależy od tego, co się komu podoba. Jeśli sądzisz, że prawo dzieci do niewykonywania przymusowej pracy jest ważniejsze niż prawo właścicieli fabryk do zatrudnienia każdego, kogo tylko uznają za stosowne, cy dzieci jako naruszenia wolności rynku pracy. Jeśli zaś uważasz odwrotnie, będziesz widzieć „zniewolony” rynek w okowach źle pojętych regulacji rządowych. Nie musimy cofać się o dwa wieki, by dostrzec normy, które uznajemy za oczywiste (i akceptujemy je jako „szum w tle” wolnego rynku), a które – w momencie ich wprowadzania – poważnie kwestionowano jako podważające wolny rynek. Kiedy kilkadziesiąt lat temu pojawiły się regulacje związane z ochroną środowiska (na przykład dotyczące emisji spalin przez samochody czy fabryki), wielu ludzi sprzeciwiało się im, twierdząc, że naruszają one naszą wolność wyboru. Przeciwnicy regulacji pytali: skoro ludzie pragną jeździć samochodami bardziej zanieczyszczającymi środowisko, albo jeśli fabryki uznają, że bardziej zyskowne są metody produkcji, które wiążą się z jego większym skażeniem, to dlaczego rząd miałby zapobiegać takim wyborom? Dziś większość ludzi uznaje tego typu regulacje za „naturalne”. Wierzą oni, że działania krzywdzące innych, choćby w sposób całkowicie niezamierzony (jak w przypadku zanieczyszczeń środowiska), powinny być po prostu ograniczane. Rozumieją też, że rozsądnie jest ostrożne korzystać z zasobów energii, bo wiele z nich ma charakter źródeł nieodnawialnych. Może im się również wydawać słuszne ograniczanie ludzkiego wpływu na zmiany klimatyczne. Skoro ten sam rynek bywa przez różnych ludzi postrzegany jako charakteryzujący się odmiennymi stopniami wolności, to naprawdę nie ma obiektywnego sposobu zdefiniowania tego, jak bardzo jest on wolny. Innymi słowy, wolny rynek to złudzenie. Jeśli to tylko dlatego, że do takiego stopnia zaakceptowaliśmy regulacje, na których są one oparte, że przestajemy je zauważać." Pisałeś że masz córki - chciałbyś żeby pracowały zamiast chodzić do szkoły? A w Chinach (a i owszem, bogacących się na potęgę, ale wciąż biednych w stosunku dochodów na obywatela) to wciąż się zdarza. I jeszcze jeden cytat z ww. książki z rozdziału “Większość ludzi w bogatych krajach zarabia więcej niż powinna” Co ci mówią W gospodarce rynkowej ludzie wynagradzani są stosownie do swojej produktywności. Wrażliwym lewicowcom być może trudno jest się pogodzić z faktem, że Szwed dostaje za tę samą pracę pięćdziesiąt razy tyle co mieszkaniec Indii, ale rozbieżność ta stanowi odzwierciedlenie różnicy ich produktywności. Próby jej zredukowania w sztuczny sposób – na przykład przez wprowadzenie płacy minimalnej w Indiach – prowadzą jedynie do tego, żindywidualne talenty i wysiłki nagradzane są niesprawiedliwie i nieefektywnie. Tylko wolny rynek pracy wynagradza ludzi efektywnie i sprawiedliwie. Czego ci nie powiedzą Różnice w wynagrodzeniach między bogatymi i biednymi krajami istnieją przede wszystkim z powodu kontroli imigracji, a nie zróżnicowania indywidualnej produktywności. Gdyby migracje były nieograniczone, większość pracowników w bogatych krajach mogłaby zostać zastąpiona przez pracowników z biednych krajów i tak właśnie by się stało. Innymi słowy, wysokość wynagrodzeń w dużym stopniu jest określana politycznie. Inną sprawą jest to, że biedne kraje są biedne nie z powodu swoich biednych obywateli –ze swoimi odpowiednikami z bogatych krajów – ale z powodu swoich bogatych obywateli, większość których przegrałaby w takim porównaniu. Nie oznacza to jednak, że bogaci w bogatych krajach mogą poklepać się po plecach w uznaniu dla swojej indywidualnej błyskotliwości. Ich wysoka produktywność jest możliwa tylko dlatego, że historycznie odziedziczyli zbiorowe instytucje, które służą im wsparciem. Jeśli chcemy stworzyć naprawdę sprawiedliwe społeczeństwo, powinniśmy odrzucić mit, że wszystkim nam płaci się tyle, ile jesteśmy warci jako jednostki." "Kierowca autobusu w New Delhi zarabia około 18 rupii na godzinę. Kierowca w Sztokholmie zarabia około 130 koron, co latem 2008 roku odpowiadało w przybliżeniu 870 rupiom. Innymi słowy, szwedzki kierowca zarabia prawie pięćdziesiąt razy więcej od jego indyjskiego odpowiednika. Ekonomia wolnorynkowa mówi nam, że jeśli coś jest droższe od porównywalnego produktu, to znaczy, że jest lepsze. Innymi słowy, na wolnych rynkach produkty (w tym usługa pracy) są wyceniane na tyle, na ile zasługują. Zatem skoro szwedzki kierowca – nazwijmy go Sven – zarabia pięćdziesiąt razy więcej niż indyjski kierowca – nazwijmy go Ram – to oznacza, że Sven jako kierowca jest pięćdziesiąt razy bardziej produktywny niż Ram. W krótkim okresie, jak przyznają niektórzy (choć nie wszyscy) wolnorynkowi ekonomiści, ludzie mogą płacić nadmiernie wysoką cenę za jakiś stwa czy mody. Płacili na przykład absurdalne sumy za owe „toksyczne aktywa” podczas ostatniego boomu finansowego (który przeszedł w największą recesję od czasów Wielkiego Kryzysu), bo ulegli spekulacyjnej gorączce. Jednak, jak tłumaczą ekonomiści, coś takiego nie może trwać długo, bo ludzie prędzej czy później zorientują się, jaka jest rzeczywista wartość danej rzeczy (zob. Rzecz 16). Podobnie będzie w przypadku, gdy pracownik o zbyt niskich kwalifikacjach jakimś cudem zdobędzie dobrze płatną pracę, dzięki oszustwu (na przykład sfabrykuje certyfikat) czy blefowaniu podczas rozmowy kwalifikacyjnej – wkrótce zostanie zwolniony i zastąpi go ktoś inny, bo szybko się wyda, że nie jest tak produktywny, jak sugerowałoby jego wynagrodzenie. Zatem, idąc tym tokiem rozumowania, skoro Sven zarabia pięćdziesiąt razy więcej niż Ram, to znaczy, że jego produktywność jest pięćdziesiąt razy wyższa. Ale czy jest tak w rzeczywistości? Zacznijmy od pytania, czy to w ogóle możliwe, żeby ktoś prowadził autobus pięćdziesiąt razy lepiej niż ktoś inny? Nawet jeśli udałoby nam się jakoś znaleźć sposób pomiaru jakości prowadzenia samochodu – czy jest możliwa aż taka różnica w wydajności kierowców? Być może tak, jeśli porównamy zawodowych kierowców wyścigowych, na przykład Michaela Schumachera czy Lewisa Hamiltona, do jakiegoś osiemnastolatka, wykazującego się szczególnie słabą koordynacją, który dopiero co zrobił prawo jazdy. Jednak trudno mi jest sobie po prostu wyobrazić, jak jeden zawodowy kierowca autobusu może pracować pięćdziesiąt razy lepiej niż inny zawodowiec. Co więcej, jeśli już, to prawdopowiększe umiejętności niż Sven. Sven może oczywiście być dobrym kierowcą jak na standardy szwedzkie, ale czy kiedykolwiek w życiu musiał on wymijać na jezdni krowę, co Ram robi regularnie? Przez większość czasu od Svena wymaga się, żeby jechał prosto (no dobrze, do tego powinien jeszcze znać kilka manewrów uniku, żeby poradzić sobie z pijanymi kierowcami w sobotnie wieczory), podczas gdy Ram musi prawie przez cały czas torować sobie drogę, gdy jedzie wśród zaprzęgów wołów, rykszy i rowerów, które wiozą skrzynki napakowane na trzy metry wysokości. Zatem, według logiki wolnorynkowej, to Ram powinien zarabiać więcej niż Sven, a nie odwrotnie. Wolnorynkowy ekonomista mógłby na to odpowiedzieć, że Sven zarabia więcej, bo posiada więcej „kapitału ludzkiego”, to znaczy umiejętności edukacji i szkoleń. Istotnie, to prawie pewne, że Sven skończył szkołę średnią i ma za sobą 12 lat edukacji, podczas gdy Ram pewnie ledwie potrafi czytać i pisać po tym, jak przebrnął przez 5 lat szkoły w swojej wsi w Radżastanie. Jednak niewiele z tego dodatkowego kapitału ludzkiego, który Sven zdobył podczas dodatkowych siedmiu lat edukacji, ma znaczenie dla prowadzenia autobusu. Nie potrzebuje on wiedzy o ludzkich chromosomach albo na temat wojny Szwecji z Rosją w 1809 roku, żeby dobrze prowadzić swój autobus. Dodatkowy kapitał ludzki Svena nie tłumaczy zatem tego, dlaczego zarabia on pięćdziesiąt razy więcej niż Ram. Głównym powodem, dla którego Sven zarabia pięćdziesiąt razy więcej niż Ram jest, ujmując to wprost, protekcjonizm – szwedzcy pracownicy mają ochronę przed konkurencją pracowników z Indii oraz innych biednych krajów w postaci kontroli imigracji. Kiedy się nad tym zastanowić, nie ma powodu ku temu, by wszystkich szwedzkich kierowców autobusów albo nawet większości siły roboczej w Szwecji (czy w jakimkolwiek innym bogatym kraju), nie zastąpić jakimiś mieszkańcami Indii, Chińczykami czy Ghańczykami. Wielu tych obcokrajowców cieszyłoby się z ułamka pensji, jakie otrzymują szwedzcy pracownicy, a wszyscy potrafiliby pracować przynajmniej równie dobrze albo nawet lepiej. I nie mówimy tu wyłącznie o robotnikach nisko wykwalifikowanych, takich jak sprzątacze czy zamiatacze ulic. Ogromna liczba inżynierów, bankierów czy programistów, którzy mogliby z łatwością zastąpić swoich odpowiedników w Sztokholmie, LinNairobi czy Quito. Nie są jednak w stanie wejść na szwedzki rynek pracy, bo nie mają możliwości swobodnej emigracji do Szwecji z powodu ograniczeń imigracyjnych. W efekcie pracownicy szwedzcy mogą żądać wynagrodzenia pięćdziesiąt razy wyższego niż pracownicy w Indiach, mimo że produktywność wielu z nich nie jest wyższa niż produktywność ich indyjskich kolegów. Waldek to przecież Ty napisałeś o Jobsie i jego stosunku do inżynierów w USA. Prawda jest taka, że Jobs nie żyje od 2000 lat, a jak żył to grał z Jezusem w squasha. My pisaliśmy o obecnej sytuacji. Więc porównanie pensji chińskiego inżyniera za czasów Jobsa do obecnych mija się z celem. Być może jestem zaimpregnowany i co? Twoja racja jest twojsza, a moja mojsza. Co do pracy dzieci. Uważam, że jeżeli dziecko wykazuje chęć do pracy, to dlaczego nie? Oczywiście nie mówię o pracy w kamieniołomie, bo te kwestie powinny być regulowane, ze względów zdrowotnych. Ale jeżeli dziewczynka pomagała rodzicom w sprzedaży; nie pamiętam dokładnie, chyba jakiś warzyw czy owoców to prawnie jej się tego zabrania i wlepia się rodzicom mandat. To jest regulacja nonsensowna. Sam jako dziecko pracowałem i uważam, że to ukształtowało mnie odpowiednio. Dziś młodzież wykazuje postawę roszczeniową, bo dostaje w domu to co chce i przenosi to na drogę kariery zawodowej. Ale tak masz racje niby mamy wolność, a mamy jednak szereg regulacji. Problem polega nie na tym, że są, tylko, że wiele z nich jest nonsensowna. Co do Svena i Rama, Svenów w Szwecji jest na rynku mniej niż Ramów w Indiach stąd różnice płacowe to raz, a dwa, że to trzeci Świat. W Indiach panuje chaos na drogach, a my mamy regulacje i przepisy związane z pozwoleniami itp. Więc ma to znaczenie dla bezpieczeństwa publicznego. @mario1971nie ignoruje tylko nie siedzi cały czas przed monitorem Waldemar to jeden z moich ulubionych interlokutorów. Edytowane 8 Marca 2024 przez Autor1984 0 "Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Valygaar 4844 #154 Napisano 8 Marca 2024 Tzw. koincydencja? 🤔 https://finanse.wp.pl/bunt-kasjerow-w-biedronce-firma-zwalnia-pracownikow-przed-swietami-7002677392382560a 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Adi 4709 #155 Napisano 8 Marca 2024 W dniu 7.03.2024 o 19:07, Czujnik napisał(-a): Dzięki za ostrzeżenie 👍 Dzieci karmiliśmy normalnie, frikadelle i kapsalon tylko na szkolnych wycieczkach Co do Jumbo czy AH nie dyskutuję, kiedyś co prawda uznano jakość marketowej żywności za najwyższą w Europie ale widocznie pomylili się Nas jeszcze stać na średnią półkę więc póki co żyjemy Nie bardzo rozumiem, skoro to Holendrzy jedzą jedzenie którego we Włoszech psy by nie tknęły, to dlaczego twoi polscy znajomi rzucają się na jedzenie? tapatalked Ale kto uznał? Ja wprawdzie podniebieniem składu chemicznego nie ocenię ale smak jako dramatyczny dość łatwo określić. Ogólnie chodzi o to, ze pisałeś, ze Holendrzy, jak zrozumiałem jako ogół - nie kupli by kiepskiej żywności. Moje obserwacje - jako osoby z zewnątrz są zgoła odmienne. Masa gotowców, i nawet w knajpkach podawane odgrzane mrożonki, lub dania bardzo nieudolnie udające kuchnię włoską, hiszpańską, czy dalekowschodnią. Knajpy to to co na wyjazdach lubię najbardziej. Holandia ogólnie, Rotterdam Haga to miejsca, w których jedzenie oceniam najniżej z wszystkich w jakich byłem. Nie byłem "wszędzie"/ I wszędzie można spotkać rozczarowujące miejsca Ale odwiedzone na przestrzenia lat w Holandii kilkadziesiąt miejsc jakimś cudem było słabe. O ironio w miarę było tajskie w Rotterdamskim Markthalu. Holendrzy maja wiele innych zalet. Jedzenie absolutnie do nich nie należy 1 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
beniowski 8484 #156 Napisano 8 Marca 2024 2 godziny temu, Autor1984 napisał(-a): Co do pracy dzieci. Uważam, że jeżeli dziecko wykazuje chęć do pracy, to dlaczego nie? Oczywiście nie mówię o pracy w kamieniołomie, bo te kwestie powinny być regulowane, ze względów zdrowotnych. Ale jeżeli dziewczynka pomagała rodzicom w sprzedaży; nie pamiętam dokładnie, chyba jakiś warzyw czy owoców to prawnie jej się tego zabrania i wlepia się rodzicom mandat. To jest regulacja nonsensowna. Sam jako dziecko pracowałem i uważam, że to ukształtowało mnie odpowiednio. Dziś młodzież wykazuje postawę roszczeniową, bo dostaje w domu to co chce i przenosi to na drogę kariery zawodowej. Ale tak masz racje niby mamy wolność, a mamy jednak szereg regulacji. Problem polega nie na tym, że są, tylko, że wiele z nich jest nonsensowna. Widzisz, nie chodzi o to żeby dzieci nie pracowały, ale żeby nie musiały pracować. Jeszcze jakieś 150 lat temu musiałyby pracować, a to dużo różnica. Bo gdyby musiały, to nie poszłyby do szkoły itp. Ja też pracowałem dużo jako nastolatek, ale bardziej dlatego że chciałem niż musiałem (choć w domu się nie przelewało). Piszesz o postawie roszczeniowej: a czyje to pokolenie tak rozpuściło dzieci, jak nie nasze? To obecne pokolenie 40+ tak zasuwało, żeby nasze dzieci miały (chyba) lepiej niż my. Więc pretensje powinniśmy mieć do siebie (nie roztrząsam indywidualnych przypadków), bo taką mamy młodzież jaką sami wychowamy. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #157 Napisano 8 Marca 2024 Ciekawy temat. A najciekawsze jest to, że część z Was pisze o podwyżkach dla pracowników dwustuzłotowych czy pięciusetzłotowych w czasie w którym inflacja sięga wielkość 20% rocznie. 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Autor1984 11374 #158 Napisano 8 Marca 2024 (edytowane) 21 minut temu, beniowski napisał(-a): Widzisz, nie chodzi o to żeby dzieci nie pracowały, ale żeby nie musiały pracować. Jeszcze jakieś 150 lat temu musiałyby pracować, a to dużo różnica. Bo gdyby musiały, to nie poszłyby do szkoły itp. Ja też pracowałem dużo jako nastolatek, ale bardziej dlatego że chciałem niż musiałem (choć w domu się nie przelewało). Piszesz o postawie roszczeniowej: a czyje to pokolenie tak rozpuściło dzieci, jak nie nasze? To obecne pokolenie 40+ tak zasuwało, żeby nasze dzieci miały (chyba) lepiej niż my. Więc pretensje powinniśmy mieć do siebie (nie roztrząsam indywidualnych przypadków), bo taką mamy młodzież jaką sami wychowamy. Waldemar ja już na ten temat napisałem elaborat. Ja pracowałem bo miałem motywację do tego, aby po pierwsze zdobyć kasety VHS, a po drugie rower(9-11lat praca w wypożyczalni VHS i na budowie przy choćby przesiewaniu żwiru). W szkole średniej pomagałem przerzucać ekspertyzy na drogę cyfrową, a na studiach dziennych zostałem szoferem i zarabiałem tyle z weekendów, co dziś mają ludzie bez oddychania na najniższej krajowej. A nawet więcej... A dziś patrzę na młodych i serce mi kraja bo mają postawę taką że im się wszystko należy... Promil zostanie youtuberami, a reszta... Edytowane 8 Marca 2024 przez Autor1984 0 "Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Czujnik 584 #159 Napisano 8 Marca 2024 46 minut temu, Adi napisał(-a): Ale kto uznał? GFSI, parę lat temu byliśmy wyżej, dlatego to zapamiętałem Teraz faktycznie lekka obsuwa https://impact.economist.com/sustainability/project/food-security-index/ Nie dyskutuję z twoją oceną, my korzystamy z małych etnicznych knajpek a z sieciówek czasem Bakkerswinkel tapatalked 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
pisar 4368 #160 Napisano 10 Marca 2024 W dniu 8.03.2024 o 14:42, Szymon. napisał(-a): A jak napisał @machlo firmy mają takie sytuacje "wliczone w koszta". tylko ja dalej nie do końca te rachunki rozumiem skoro zamiast dać podwyżkę pracownikowi muszą zapłącić np 20% wiecej komuś kogo zatrudnią na jego miejsce i jeszcze ponieść koszt wdrozenia nowej osoby. To ja już bym wolał dać te 20% (tyle to jest nierealne, ale niech nawet będzie 15%) podwyżki komuś kto jest w pełni wdrożony. Czasami czas wdrozenia na projekt to są dłuigie tygodnie (jeśli projekt jest duży i złożony) - mówię tu z doświadczenia w szeroko pojętej branży technicznej. To jest akurat bardzo proste...ze wszystkich co sie o te podwyzki proszą, jaja aby odejść będzie miała garstka z nich, więc finalnie to się jednak opłaca bardziej niż dawanie podwyzkikażdemu kto o nią poprosi. Smutne ale prawdziwe 2 "Muzyka po milczeniu najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963) Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Szymon. 8674 #161 Napisano 11 Marca 2024 (edytowane) 17 godzin temu, pisar napisał(-a): To jest akurat bardzo proste...ze wszystkich co sie o te podwyzki proszą, jaja aby odejść będzie miała garstka z nich, więc finalnie to się jednak opłaca bardziej niż dawanie podwyzkikażdemu kto o nią poprosi. Smutne ale prawdziwe To tez prawda. Nie chodzi mi o to, żeby dawać każdemu kto prosi, bo nie każdy kto prosi faktycznie na tę podwyżke zasługuje (bywa i tak, że ludzie domagają się podwyżki, ale swoją robotą nie reprezentują nic co by na tę podwyżkę się kwalifikowało). Ale część dobrych specjalistów którzy robią naprawdę dobrą robotę i są świadomi tego że ją robią będzie mieli jaja żeby pójść gdzieś za większą kasę, bo ją dostaną. 😉 Oczywiście wiem, że w niektórych branżach jest łatwiej o taki manewr niż w innych. Edytowane 11 Marca 2024 przez Szymon. 1 Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mariusz9a 20608 #162 Napisano 11 Marca 2024 30 minut temu, Szymon. napisał(-a): Ale część dobrych specjalistów którzy robią naprawdę dobrą robotę i są świadomi tego że ją robią będzie mieli jaja żeby pójść gdzieś za większą kasę, bo ją dostaną. 😉 Ludzie są naprawdę bardzo różni. Tak jak napisałeś będą tacy co nie będą mieli jaj żeby iść po podwyżkę, ale będą mieć jaja żeby zmienić pracę. Ale są też tacy co nie będą mieli jaj ani żeby iść po podwyżkę ani żeby zmienić pracę, tylko będą chodzić co raz bardziej sfrustrowani. 1 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Szymon. 8674 #163 Napisano 11 Marca 2024 1 minutę temu, mariusz9a napisał(-a): Ludzie są naprawdę bardzo różni. Tak jak napisałeś będą tacy co nie będą mieli jaj żeby iść po podwyżkę, ale będą mieć jaja żeby zmienić pracę. Ale są też tacy co nie będą mieli jaj ani żeby iść po podwyżkę ani żeby zmienić pracę, tylko będą chodzić co raz bardziej sfrustrowani. Oczywiście że będą i tacy. I to oni będą najbardziej wyniszczeni pracą 😕 0 Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Ceteth 6280 #164 Napisano 11 Marca 2024 (edytowane) Ja mogę coś napisać jak to wygląda w sporej firmie produkcyjnej (globalnie mamy ok 1000 pracowników, w Polsce total biura + produkcja to około 600 ludzi), zlokalizowanej w dwóch lokalizacjach w Poznaniu gdzie bezrobocie jest wręcz marginalne/niezdrowe. Chodzi o Fabrykę i magazyn globalny (więc też kręgosłup całego łańcucha dostaw). Płace na większości stanowisk, trochę powyżej mediany w okolicach, pewnie znajdą się firmy oferujące trochę więcej, na pewno znajdzie się ogrom firm oferujących dużo mniej. Jeśli chodzi o pracowników szeregowych do fabryki i magazynu - od lat jest dramat ze znalezieniem pracowników, tych dobrze rokujących, którzy nie robią błędów, chcą się uczyć itd. jest jeszcze mniej. Średni szczebel - najwięcej chętnych to ludzie rok-dwa po studiach, pracujący jako specjalista, ubiegających się o stanowiska kierownicze oczywiście się zgłaszają, ale wszystko klęka na rozmowach kwalifikacyjnych. Ciężko o ogarniętych inżynierów, automatyków itd. łatwiej z handlowcami, marketingowcami itd. - wisienką na torcie byłą sytuacja gdzie po rozmowie kwalifikacyjnej, po której kandydatka dostała informację, że nie zostanie zatrudniona. W tym przypadku, kolejnego dnia wparowała do firmy jej mama, żądając spotkania z szefową HRów w celu wyjaśnienia jej jaki błąd popełnili nie zatrudniając córeczki Zatrudnienie nowego dyrektora do jednego z największych działów w firmie - półtoraroczny proces zakończony zatrudnieniem kogoś, kto mieszka 150 km od firmy, czasami dojeżdża, czasami nocuje w hotelach opłacanych przez firmę. Specyfika pracy taka, że musi być na miejscu. Mnie w firmie niedługo stuknie 8 rok, jako szefowi globalnego działu zakupów dla wszystkich brandów i lokalizacji w naszej grupie. Wypłata mnie satysfakcjonuje, spory wpływ mają na to co roczne podwyżki inflacyjne dla całej firmy, które nie mają wpływu na indywidualne regulacje. Dali do tego fajne auto, sporą autonomię w działaniu i zajebistego przełożonego. Przez to 8 lat nie wysłałem ani 1 CV, bo czuję, że o mnie dbają, ja w zamian dbam o swój grajdołek tutaj najlepiej jak potrafię i współpraca układa się nam całkiem nieźle. Edytowane 11 Marca 2024 przez Ceteth 9 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Adi 4709 #165 Napisano 11 Marca 2024 W dniu 8.03.2024 o 21:13, Czujnik napisał(-a): GFSI, parę lat temu byliśmy wyżej, dlatego to zapamiętałem Teraz faktycznie lekka obsuwa https://impact.economist.com/sustainability/project/food-security-index/ Nie dyskutuję z twoją oceną, my korzystamy z małych etnicznych knajpek a z sieciówek czasem Bakkerswinkel tapatalked Jak się tam żyje to na pewno można "wypracować" sobie miejsca gdzie można smacznie zjeść lub kupić dobre produkty. 1 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
eustechy 435 #166 Napisano 12 Marca 2024 W dniu 11.03.2024 o 11:48, Ceteth napisał(-a): Jeśli chodzi o pracowników szeregowych do fabryki i magazynu - od lat jest dramat ze znalezieniem pracowników, tych dobrze rokujących, którzy nie robią błędów, chcą się uczyć itd. jest jeszcze mniej. Średni szczebel - najwięcej chętnych to ludzie rok-dwa po studiach, pracujący jako specjalista, ubiegających się o stanowiska kierownicze oczywiście się zgłaszają, ale wszystko klęka na rozmowach kwalifikacyjnych. Ciężko o ogarniętych inżynierów, automatyków itd. Jeżeli firma płaci tylko trochę więcej niż pozostali to ciężko będzie przekonać kogoś dobrego aby zmienił dobrze mu znane otoczenie na niepewny los dla paru stówek nawet jeżeli w obecnej pracy pewne rzeczy mu nie pasują. Pracowałem w kilku fabrykach i jest dużo dobrych ludzi którzy wykonują bardzo dobrze swoją pracę, problemem przeważnie jest to że trafi się jakaś toksyczna osoba na kierowniczym stanowisku i wtedy są problemy. Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. To co nie tylko mnie zastanawia w ogłoszeniach o pracę na stanowiska techniczne czy też produkcyjne to informacja że firma oferuje zadarmo kartę typu multisport jakby pracownik techniczny czy produkcyjny po 8 czy 12 godzinnej zmianie marzył tylko o tym aby jeszcze pójść na siłownie i poćwiczyć ciężarkami oraz pobiegać na bieżni. W obecnych czasach technik, operator czy magazynier chce w spokoju zrobić swoją pracę i iść do domu, gdy mu się to umożliwi to w dużej mierze przypadków nie będzie szukał innej pracy. W dniu 11.03.2024 o 11:48, Ceteth napisał(-a): Mnie w firmie niedługo stuknie 8 rok. Wypłata mnie satysfakcjonuje. Dali do tego fajne auto, sporą autonomię w działaniu i zajebistego przełożonego. Wygląda na to że w Twoim dziale pracuje się dobrze a na produkcji i w magazynie są problemy, trzeba się więc przyjrzeć co tam tak słabo funkcjonuje że są takie a nie inne problemy. Tak jak w większości przypadków winnych szuka się na samym dole. Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Szymon. 8674 #167 Napisano 13 Marca 2024 15 godzin temu, eustechy napisał(-a): Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. Jeśli tak się dzieje to jest jakiś kulawy proces rekrutacyjny. Normalnie funkcjonuje to inaczej. 16 godzin temu, eustechy napisał(-a): Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne. Ja bym nie mówił, że definitywnie. Raczej, że to zależy. 0 Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Ceteth 6280 #168 Napisano 14 Marca 2024 W dniu 12.03.2024 o 19:58, eustechy napisał(-a): Jeżeli firma płaci tylko trochę więcej niż pozostali to ciężko będzie przekonać kogoś dobrego aby zmienił dobrze mu znane otoczenie na niepewny los dla paru stówek nawet jeżeli w obecnej pracy pewne rzeczy mu nie pasują. Pracowałem w kilku fabrykach i jest dużo dobrych ludzi którzy wykonują bardzo dobrze swoją pracę, problemem przeważnie jest to że trafi się jakaś toksyczna osoba na kierowniczym stanowisku i wtedy są problemy. Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. To co nie tylko mnie zastanawia w ogłoszeniach o pracę na stanowiska techniczne czy też produkcyjne to informacja że firma oferuje zadarmo kartę typu multisport jakby pracownik techniczny czy produkcyjny po 8 czy 12 godzinnej zmianie marzył tylko o tym aby jeszcze pójść na siłownie i poćwiczyć ciężarkami oraz pobiegać na bieżni. W obecnych czasach technik, operator czy magazynier chce w spokoju zrobić swoją pracę i iść do domu, gdy mu się to umożliwi to w dużej mierze przypadków nie będzie szukał innej pracy. Wygląda na to że w Twoim dziale pracuje się dobrze a na produkcji i w magazynie są problemy, trzeba się więc przyjrzeć co tam tak słabo funkcjonuje że są takie a nie inne problemy. Tak jak w większości przypadków winnych szuka się na samym dole. Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne. Widzisz, to chyba nie to, spokojnie połowa ekipy w fabryce i magazynie pracuje u nas powyżej 10 lat, a są i tacy co 20, jest przejrzysty system premiowy i praktycznie każdy kto się w robocie nie obija na różne premie się łapie. Kierownik magazynu jest w firmie powszechnie lubiany i szanowany - mówię tu o jego pracownikach, nie moich prywatnych odczuciach. Dookoła jest kilka parków logistycznych plus centrum amazona, więc konkurencja jest spora. Szef całej imprezy w Polsce jest uczulony na toksycznych ludzi i jeśli się tacy trafiają lecą bez żadnych sentymentów. Znam jeden przypadek gdzie zwolniono osobę z 15 letnim stażem bo nagle zaczęła robić syf w dziale. Ja też kiedyś usłyszałem, że prędzej zostanę zwolniony jak zacznę psuć atmosferę w firmie niż za jakiś błąd merytoryczny. Opcja rozwoju też istnieje. Przez kilka lat szefem działu jakości była osoba, która wiele lat wcześniej zaczynała od pakowania kartonów, jeśli ktoś rokuje na mistrza produkcji/lidera również organizujemy szkolenia, kto chce się rozwijać, korzysta. Ciągle podnoszenie wynagrodzenia to trochę błędne koło. 1 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
nicon 3845 #169 Napisano 15 Marca 2024 https://next.gazeta.pl/next/7,151003,30796726,zwolnil-pracowniczke-przez-skype-a-i-rozpetal-burze-przyklad.html#s=BoxOpImg3 1. Zwolnienie przez Skype na czacie grupowym w 2 dzień pracy. 2. Konieczność upominania janusza o wypłatę. 4. Chamskie odzywki i mobbing. 5. Przerwa obiadowa tylko o 12 xD. 6. Damage control w stylu pójście w zaparte i uniesienie niczym knur nad pustym korytem, straszenie "prawnikami". 7. Nazwa Giftpol. (Brakuje -ex do pełnego januszostwa) 8. Stylówa na klawiszowca Zenka Martyniuka. 9. ... profit? 10. Brak punktu trzeciego. Współczuję ludziom którzy muszą u polaczka robić. 5 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Valygaar 4844 #170 Napisano 17 Marca 2024 W dniu 8.03.2024 o 14:42, Szymon. napisał(-a): Pisząc o docenianiu mam na myśli wszystko co można do tego zaliczyć - zarówno wynagrodzenie jak i bycie po prostu człowiekiem (co powinno działać w każdą stronę). (...) Trochę zaniedbałem czytanie wątku. No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔 1 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
machlo 7726 #171 Napisano 17 Marca 2024 3 godziny temu, Valygaar napisał(-a): Trochę zaniedbałem czytanie wątku. No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔 Powiedz, jak często się zdarza, że firma, która robi rekordowe dochody w ostatnich kwartałach, doszła do wniosku, że "podzieli się" z pracownikami i wypłaci ponadnormatywne premie proporcjonalne do wzrostu dochodu? Tu masz przykład jak to robią w korpo koreańskim (dodam, że to dotyczy tylko biur w Korei, a nie żadnych za oceanem): https://www.kedglobal.com/korean-chipmakers/newsView/ked202401300004 Jak powszechna jest taka praktyka w rodzimych firmach, żeby wypłacić 50% rocznego wynagrodzenia dla osób na zwykłych umowach za stałą stawkę? Zapewne nie jest to powszechną praktyką, żeby 20% zwyżki dochodu przeznaczyć na premie, bo polscy przedsiębiorcy zawsze wychodzą na zero, a wręcz charytatywnie prowadzą biznes dobroczyńcy i zwyżek żadnych nie ma. 😂 7 FS: Zenith A384 | Grand Seiko SBGX093 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Valygaar 4844 #172 Napisano 17 Marca 2024 @machlo nie mieszaj (w to też Korei) 🙄 Korporacji również. Wiesz, że w firmach w PL zatrudniających 50 osób musisz mieć regulamin wynagradzania? I tu nikt nikomu specjalnej łaski nie robi. Ani w (nie)proszeniu się o premię ani w jej (nie)przyznawaniu. To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Zrównujesz nieprzyznawanie proporcjonalnie wyższych premii do proporcjonalnie wyższych zysków z (nie)wypłacaniem ich w ogóle i/oraz dobrowolną rezygnacją z premii w czasie dekoniunktury? Trudno to nazwać nawet odwracaniem kota ogonem. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
beniowski 8484 #173 Napisano 17 Marca 2024 6 godzin temu, Valygaar napisał(-a): Trochę zaniedbałem czytanie wątku. No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔 Jeśli firma ma gorszy okres, to wiadomo że pracownikom premii nie wypłaci. Niemniej, firma firmie nierówna. Gdy ja pracowałem w banku to np. w jednym roku obcięli mi premię managerską pomimo tego że zostałem wysoko oceniony i wyrobiłem wymaganą ilość punktów MBO z powodu nieosiągnięcia przez bank jakiegoś wskaźnika. Natomiast jak bank notował czysty zysk rzędu miliarda zł rocznie, to pracownicy nic z tego nie mieli, bo prezes uważał że zawsze jest za mało i trzeba dodatkowo oszczędzać. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
machlo 7726 #174 Napisano 17 Marca 2024 [mention=35903]machlo[/mention] nie mieszaj (w to też Korei) Korporacji również. Wiesz, że w firmach w PL zatrudniających 50 osób musisz mieć regulamin wynagradzania? I tu nikt nikomu specjalnej łaski nie robi. Ani w (nie)proszeniu się o premię ani w jej (nie)przyznawaniu. To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Zrównujesz nieprzyznawanie proporcjonalnie wyższych premii do proporcjonalnie wyższych zysków z (nie)wypłacaniem ich w ogóle i/oraz dobrowolną rezygnacją z premii w czasie dekoniunktury? Trudno to nazwać nawet odwracaniem kota ogonem.Przecież to dokładnie ten sam temat. Jak nie ma hajsu, to premii faktycznie też nie ma, ale jak jest hajs… no to w sumie mocno zależy, ale czy jest to proporcjonalne do nadwyżki? Myślę, że istnieją tylko wyjątki potwierdzające regułę. 1 FS: Zenith A384 | Grand Seiko SBGX093 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Valygaar 4844 #175 Napisano 17 Marca 2024 @machlo Nie jest ten sam temat Kolega napisał o działaniu w każda stronę. To zapytałem o jedną i drugą. A ty wtrąciłeś odp o ponadnormatywnych zyskach, zagranicznych korpo itp. Mnie interesują polskie realia i mikro/małe firmy czyli ok 99 rodzimego rynku pracy. Słyszałeś o wypłatach premii uznaniowych? Legalne rozwiązanie. Znasz kogoś, może ktoś kogo znasz zna kogoś takiego, że dostał taką premię? Czy uważasz, że to nie występuje w przyrodzie? Z mojego doświadczenia wynika, że znaczna część mikro i małych tak premiuje. A ta druga strona - znasz kogoś kto poszedł do szefa i powiedział, że nie chce premii choć mu sie nalezy (np premia za brak absencji - mocno powszechna) bo roboty było mało lub była bardzo nisko marżowa i geniusza nie trzeba zeby policzyć, że pieniedzy na te premie nie ma. No więc o to pytam - znasz kogos takiego, albo znasz kogoś takiego kto zna? Z mojego doświadczenia wynika, że takich pracowników nie ma, albo są w ilości niewykrywalnej przez profesjonalne przyrządy. No więc gdzie to sprawiedliwe i uczciwe działanie w każdą stronę? Fajnie się gada o standardach, które obowiązują tylko w jednym kierunku, c'nie?😎 Godzinę temu, beniowski napisał(-a): Jeśli firma ma gorszy okres, to wiadomo że pracownikom premii nie wypłaci. Niemniej, firma firmie nierówna. Gdy ja pracowałem w banku to np. w jednym roku obcięli mi premię managerską pomimo tego że zostałem wysoko oceniony i wyrobiłem wymaganą ilość punktów MBO z powodu nieosiągnięcia przez bank jakiegoś wskaźnika. Natomiast jak bank notował czysty zysk rzędu miliarda zł rocznie, to pracownicy nic z tego nie mieli, bo prezes uważał że zawsze jest za mało i trzeba dodatkowo oszczędzać. @beniowski niestety, gorszy okres wcale tego nie oznacza. Jak chcesz ten gorszy okres zobrazować pracownikowi? Dac mu dostęp do ksiąg rachunkowych? Przykra sprawa z Twoją premią 😕 Ale mam przeczucie, że bank przy zatrudnianiu lub przed obcinką premii już dysponował Twoim akceptem takiego, a nie innego premiowania. Inaczej masz 3 lata na odzyskanie kasy §§§ A z tym miliardem z którego nic nie odpalili, to na czuja, bo specem nie jestem, straszliwą januszerką zajechało. Tylko do kogo tę łatkę w banku przypiąć? Walnego/RN/zarządu? 😂 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach