Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Valygaar

Rynek pracy w PL

Rekomendowane odpowiedzi

@beniowski

13 minut temu, beniowski napisał(-a):

A co mają dane dot. płac w Chinach do polskiego rynku pracy? I do czego te Chiny porównujesz? Przeczytaj mój post i porównaj płace inżynierów w USA z tymi w Chinach w latach kiedy Steve Jobs wydawał iPada, a nie Chiny do Wietnamu - bo o tym pisałem. Jesteś trochę jak mój kolega z byłej pracy, który miał swoje teorie (bardzo zbieżne z twoimi) i po prostu był impregnowany na wszelkie inne. Biegał po biurze i mówił: PKB jest miarą sukcesu. Patrzcie jak PKB rośnie Chinom, a jak nam. Tylko z jakiego poziomu rósł ten PKB w Chinach, a z jakiego nam? Jak sobie porównam wioskę w Wietnamie gdzie była bieda aż piszczy i gdzie nagle wybuduje zakład tkacki jakaś firma z Europy, to im PKB nawet i 20%/rok skoczy, a płace może i 100%. Ale co to znaczy? Do jakiego poziomu to porównujemy? Z 50 dolarów na miesiąc do 100 masz wzrost 100% płacy. Tylko co to wciąż za płaca, owe 100 dolarów?

Jak napisałem post w którym czarno na białym autor (bo to był cytat z felietonu) napisał że 500+ (wg ciebie rozdawnictwo dla darmozjadów) niczym nie różni się od obniżki podatków (i tu i tu wydatki państw się powiększają) to napisałeś „Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją”? Gdy udowadniałeś że w Chinach jest wolność i możliwość nieograniczonego zarobkowania (Merce S i miliarderzy), to na mój argument że to zamordyzm i dyktatura napisałeś coś o schorowanym Xi. Na moje pytanie czemu się do Rosji nie przeniosłeś (13% PIT!!!) - zero odezwu. Na argument że klasie średniej w Europie najlepiej żyło się po II wojnie światowej do lat 80-tych (przy ‚komunistycznych’ regulacjach rynku pracy) - zero odezwu. 

Ja w życiu różne fazy miałem - bardziej lewicowe, potem centrowe, czasami prawicowe. Bo czytam wszystko: od prawa do lewa i zawsze coś sobie przyswoję, nawet jeśli się z jakimiś tezami nie zgadzam . A ty z góry wiesz co jest czarne, co białe i jesteś impregnowany na argumenty.

On Cię chyba ignoruje. :)

Nosorożec – pancerny kolos | DinoAnimals.pl


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, beniowski napisał(-a):

Głów­nym po­wo­dem, dla któ­re­go Sven za­ra­bia pięć­dzie­siąt razy wię­cej niż Ram jest, uj­mu­jąc to wprost, pro­tek­cjo­nizm – szwedz­cy pra­cow­ni­cy mają ochro­nę przed kon­ku­ren­cją pra­cow­ni­ków z In­dii oraz in­nych bied­nych kra­jów w po­sta­ci kon­tro­li imi­gra­cji. Kie­dy się nad tym za­sta­no­wić, nie ma po­wo­du ku temu, by wszyst­kich szwedz­kich kie­row­ców au­to­bu­sów albo na­wet więk­szo­ści siły ro­bo­czej w Szwe­cji (czy w ja­kim­kol­wiek in­nym bo­ga­tym kra­ju), nie za­stą­pić ja­ki­miś miesz­kań­ca­mi In­dii, Chiń­czy­ka­mi czy Ghań­czy­ka­mi. Wie­lu tych ob­co­kra­jow­ców cie­szy­ło­by się z ułam­ka pen­sji, ja­kie otrzy­mu­ją szwedz­cy pra­cow­ni­cy, a wszy­scy po­tra­fi­li­by pra­co­wać przy­najm­niej rów­nie do­brze albo na­wet le­piej. I nie mó­wi­my tu wy­łącz­nie o ro­bot­ni­kach ni­sko wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych, ta­kich jak sprzą­ta­cze czy za­mia­ta­cze ulic. Ogrom­na licz­ba in­ży­nie­rów, ban­kie­rów czy pro­gra­mi­stów, któ­rzy mo­gli­by z ła­two­ścią za­stą­pić swo­ich od­po­wied­ni­ków w Sztok­hol­mie, Lin­Na­iro­bi czy Qu­ito. Nie są jed­nak w sta­nie wejść na szwedz­ki ry­nek pra­cy, bo nie mają moż­li­wo­ści swo­bod­nej emi­gra­cji do Szwe­cji z po­wo­du ogra­ni­czeń imi­gra­cyj­nych. W efek­cie pra­cow­ni­cy szwedz­cy mogą żą­dać wy­na­gro­dze­nia pięć­dzie­siąt razy wyż­sze­go niż pra­cow­ni­cy w In­diach, mimo że pro­duk­tyw­ność wie­lu z nich nie jest wyż­sza niż pro­duk­tyw­ność ich in­dyj­skich ko­le­gów.

 

To akurat nie do konca jest prawda.Wystarczy w Indiach podniesc cene biletu 50 razy i kierowca bedzie zarabiac 50x wiecej. Produktywnosc ma swoja wartosc.. za ile wynik mojej pracy moze byc sprzedany klientowi. 
Wiadomo ze hinduski kierowca w Szwecji nie bedzie pracowal za Indyjska stawke. A Hindusi nie beda jezdzc autobusami przy Szwedzkich cenach biletow.
Obawiam sie ze prawda lezy posrodku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
3 godziny temu, beniowski napisał(-a):

A co mają dane dot. płac w Chinach do polskiego rynku pracy? I do czego te Chiny porównujesz? Przeczytaj mój post i porównaj płace inżynierów w USA z tymi w Chinach w latach kiedy Steve Jobs wydawał iPada, a nie Chiny do Wietnamu - bo o tym pisałem. Jesteś trochę jak mój kolega z byłej pracy, który miał swoje teorie (bardzo zbieżne z twoimi) i po prostu był impregnowany na wszelkie inne. Biegał po biurze i mówił: PKB jest miarą sukcesu. Patrzcie jak PKB rośnie Chinom, a jak nam. Tylko z jakiego poziomu rósł ten PKB w Chinach, a z jakiego nam? Jak sobie porównam wioskę w Wietnamie gdzie była bieda aż piszczy i gdzie nagle wybuduje zakład tkacki jakaś firma z Europy, to im PKB nawet i 20%/rok skoczy, a płace może i 100%. Ale co to znaczy? Do jakiego poziomu to porównujemy? Z 50 dolarów na miesiąc do 100 masz wzrost 100% płacy. Tylko co to wciąż za płaca, owe 100 dolarów?

Jak napisałem post w którym czarno na białym autor (bo to był cytat z felietonu) napisał że 500+ (wg ciebie rozdawnictwo dla darmozjadów) niczym nie różni się od obniżki podatków (i tu i tu wydatki państw się powiększają) to napisałeś „Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją”? Gdy udowadniałeś że w Chinach jest wolność i możliwość nieograniczonego zarobkowania (Merce S i miliarderzy), to na mój argument że to zamordyzm i dyktatura napisałeś coś o schorowanym Xi. Na moje pytanie czemu się do Rosji nie przeniosłeś (13% PIT!!!) - zero odezwu. Na argument że klasie średniej w Europie najlepiej żyło się po II wojnie światowej do lat 80-tych (przy ‚komunistycznych’ regulacjach rynku pracy) - zero odezwu. 

Ja w życiu różne fazy miałem - bardziej lewicowe, potem centrowe, czasami prawicowe. Bo czytam wszystko: od prawa do lewa i zawsze coś sobie przyswoję, nawet jeśli się z jakimiś tezami nie zgadzam . A ty z góry wiesz co jest czarne, co białe i jesteś impregnowany na argumenty.

 

Pozwolę się posilić cytatem z Ha-Joon Changa z książki "23 Rzeczy, których nie mówią ci o kapitaliźmie"  - nie wiem czy czytałeś, ale nie wiem też czy polecać, bo facet pisze sprawach które konsekwentnie ignorujesz i których nie chcesz przyjąć do wiadomości.


"Wol­ny ry­nek nie ist­nie­je. Każ­dy ry­nek rzą­dzi się ja­ki­miś za­sa­da­mi i funk­cjo­nu­je w pew­nych ra­mach, któ­re ogra­ni­cza­ją wol­ność wy­bo­ru. Ry­nek wy­da­je nam się wol­ny tyl­ko dla­te­go, że tak bez­wa­run­ko­wo ak­cep­tu­je­my re­stryk­cje, któ­rym on pod­le­ga, że na­wet ich nie zde­fi­nio­wać tego, jak bar­dzo ja­kiś ry­nek jest „wol­ny” – to okre­śle­nie ma­ją­ce cha­rak­ter po­li­tycz­ny. Zwy­cza­jo­we twier­dze­nie po­wta­rza­ne przez wol­no­ryn­ko­wych eko­no­mi­stów o tym, że pró­bu­ją oni bro­nić ryn­ku przed po­li­tycz­nie mo­ty­wo­wa­ną in­ge­ren­cją rzą­du, jest fał­szy­we. Rząd jest za­wsze w grze, a wspo­mnia­ni wol­no­ryn­kow­cy po­sia­da­ją po­li­tycz­ne mo­ty­wa­cje, tak samo jak wszy­scy inni. Oba­le­nie mitu, że ist­nie­je coś ta­kie­go jak obiek­tyw­nie zde­fi­nio­wa­ny „wol­ny ry­nek”, jest pierw­szym kro­kiem w kie­run­ku zro­zu­mie­nia ka­pi­ta­li­zmu.

Pra­ca po­win­na być wol­na

W 1819 roku w bry­tyj­skim par­la­men­cie zo­sta­ła przed­sta­wio­na usta­wa re­gu­lu­ją­ca dzia­łal­ność fa­bryk ba­weł­ny. Jak na współ­cze­sne stan­dar­dy usta­wa ta była nie­wia­ry­god­nie „ła­god­na”. Za­ka­zy­wa­ła za­trud­nia­nia ma­łych dzie­ci, tych po­ni­żej 9. roku ży­cia. Star­sze dzie­ci (mię­dzy 10. a 16. ro­kiem ży­cia) nadal mo­gły­by pra­co­wać, tyle że ogra­ni­czo­no licz­bę go­dzin ich pra­cy do 12 dzien­nie (no tak, bar­dzo ła­god­nie je po­trak­to­wa­no). Nowe za­sa­dy mia­ły za­sto­so­wa­nie tyl­ko do fa­bryk ba­weł­ny, bo uzna­no, że pra­ca w nich jest szcze­gól­nie nie­bez­piecz­na dla zdro­wia pra­cow­ni­ków.

Pro­po­zy­cja wy­wo­ła­ła ogrom­ne kon­tro­wer­sje. Prze­ciw­ni­cy uwa­ża­li, że na­ru­sza ona świę­tość, jaką jest swo­bo­da za­wie­ra­nia umów, nisz­cząc w ten spo­sób sam fun­da­ment wol­ne­go ryn­ku. Pod­czas dys­ku­sji nad tym prze­pi­sem nie­któ­rzy człon­ko­wie Izby Lor­dów sprze­ci­wia­li się mu, ar­gu­men­tu­jąc, że „pra­ca po­win­na być wol­na”. Ich tok my­śle­nia był na­stę­pu­ją­cy: dzie­ci chcą (i mu­szą) pra­co­wać, na­to­miast wła­ści­w czym więc pro­blem?

Dzi­siaj na­wet naj­bar­dziej za­go­rza­li obroń­cy wol­ne­go ryn­ku w Wiel­kiej Bry­ta­nii i in­nych bo­ga­tych kra­jach nie wpa­dli­by na to, żeby przy­wró­cić pra­cę dzie­ci w ra­mach pa­kie­tu re­form li­be­ra­li­zu­ją­cych ry­nek, któ­re­go tak bar­dzo pra­gną. Jed­nak jesz­cze w koń­cu XIX i na po­cząt­ku XX wie­ku, kie­dy wpro­wa­dza­no pierw­sze po­waż­ne re­gu­la­cje do­ty­czą­ce pra­cy dzie­ci w Eu­ro­pie i Ame­ry­ce Pół­noc­nej, wie­lu sza­no­wa­nych oby­wa­te­li uwa­ża­ło, że re­gu­lo­wa­nie pra­cy dzie­ci jest nie­zgod­ne z za­sa­da­mi wol­ne­go ryn­ku.

Tak wi­dzia­na „wol­ność” ryn­ku jest jak pięk­no: za­le­ży od tego, co się komu po­do­ba. Je­śli są­dzisz, że pra­wo dzie­ci do nie­wy­ko­ny­wa­nia przy­mu­so­wej pra­cy jest waż­niej­sze niż pra­wo wła­ści­cie­li fa­bryk do za­trud­nie­nia każ­de­go, kogo tyl­ko uzna­ją za sto­sow­ne, cy dzie­ci jako na­ru­sze­nia wol­no­ści ryn­ku pra­cy. Je­śli zaś uwa­żasz od­wrot­nie, bę­dziesz wi­dzieć „znie­wo­lo­ny” ry­nek w oko­wach źle po­ję­tych re­gu­la­cji rzą­do­wych.

Nie mu­si­my co­fać się o dwa wie­ki, by do­strzec nor­my, któ­re uzna­je­my za oczy­wi­ste (i ak­cep­tu­je­my je jako „szum w tle” wol­ne­go ryn­ku), a któ­re – w mo­men­cie ich wpro­wa­dza­nia – po­waż­nie kwe­stio­no­wa­no jako pod­wa­ża­ją­ce wol­ny ry­nek. Kie­dy kil­ka­dzie­siąt lat temu po­ja­wi­ły się re­gu­la­cje zwią­za­ne z ochro­ną śro­do­wi­ska (na przy­kład do­ty­czą­ce emi­sji spa­lin przez sa­mo­cho­dy czy fa­bry­ki), wie­lu lu­dzi sprze­ci­wia­ło się im, twier­dząc, że na­ru­sza­ją one na­szą wol­ność wy­bo­ru. Prze­ciw­ni­cy re­gu­la­cji py­ta­li: sko­ro lu­dzie pra­gną jeź­dzić sa­mo­cho­da­mi bar­dziej za­nie­czysz­cza­ją­cy­mi śro­do­wi­sko, albo je­śli fa­bry­ki uzna­ją, że bar­dziej zy­skow­ne są me­to­dy pro­duk­cji, któ­re wią­żą się z jego więk­szym ska­że­niem, to dla­cze­go rząd miał­by za­po­bie­gać ta­kim wy­bo­rom? Dziś więk­szość lu­dzi uzna­je tego typu re­gu­la­cje za „na­tu­ral­ne”. Wie­rzą oni, że dzia­ła­nia krzyw­dzą­ce in­nych, choć­by w spo­sób cał­ko­wi­cie nie­za­mie­rzo­ny (jak w przy­pad­ku za­nie­czysz­czeń śro­do­wi­ska), po­win­ny być po pro­stu ogra­ni­cza­ne. Ro­zu­mie­ją też, że roz­sąd­nie jest ostroż­ne ko­rzy­stać z za­so­bów ener­gii, bo wie­le z nich ma cha­rak­ter źró­deł nie­od­na­wial­nych. Może im się rów­nież wy­da­wać słusz­ne ogra­ni­cza­nie ludz­kie­go wpły­wu na zmia­ny kli­ma­tycz­ne.

Sko­ro ten sam ry­nek bywa przez róż­nych lu­dzi po­strze­ga­ny jako cha­rak­te­ry­zu­ją­cy się od­mien­ny­mi stop­nia­mi wol­no­ści, to na­praw­dę nie ma obiek­tyw­ne­go spo­so­bu zde­fi­nio­wa­nia tego, jak bar­dzo jest on wol­ny. In­ny­mi sło­wy, wol­ny ry­nek to złu­dze­nie. Je­śli to tyl­ko dla­te­go, że do ta­kie­go stop­nia za­ak­cep­to­wa­li­śmy re­gu­la­cje, na któ­rych są one opar­te, że prze­sta­je­my je za­uwa­żać."

Pisałeś że masz córki - chciałbyś żeby pracowały zamiast chodzić do szkoły? A w Chinach (a i owszem, bogacących się na potęgę, ale wciąż biednych w stosunku dochodów na obywatela) to wciąż się zdarza.

 

I jeszcze jeden cytat z ww. książki z rozdziału “Większość ludzi w bogatych krajach zarabia więcej niż powinna”


Co ci mó­wią

W go­spo­dar­ce ryn­ko­wej lu­dzie wy­na­gra­dza­ni są sto­sow­nie do swo­jej pro­duk­tyw­no­ści. Wraż­li­wym le­wi­cow­com być może trud­no jest się po­go­dzić z fak­tem, że Szwed do­sta­je za tę samą pra­cę pięć­dzie­siąt razy tyle co miesz­ka­niec In­dii, ale roz­bież­ność ta sta­no­wi od­zwier­cie­dle­nie róż­ni­cy ich pro­duk­tyw­no­ści. Pró­by jej zre­du­ko­wa­nia w sztucz­ny spo­sób – na przy­kład przez wpro­wa­dze­nie pła­cy mi­ni­mal­nej w In­diach – pro­wa­dzą je­dy­nie do tego, żin­dy­wi­du­al­ne ta­len­ty i wy­sił­ki na­gra­dza­ne są nie­spra­wie­dli­wie i nie­efek­tyw­nie. Tyl­ko wol­ny ry­nek pra­cy wy­na­gra­dza lu­dzi efek­tyw­nie i spra­wie­dli­wie.
Cze­go ci nie po­wie­dzą

Róż­ni­ce w wy­na­gro­dze­niach mię­dzy bo­ga­ty­mi i bied­ny­mi kra­ja­mi ist­nie­ją przede wszyst­kim z po­wo­du kon­tro­li imi­gra­cji, a nie zróż­ni­co­wa­nia in­dy­wi­du­al­nej pro­duk­tyw­no­ści. Gdy­by mi­gra­cje były nie­ogra­ni­czo­ne, więk­szość pra­cow­ni­ków w bo­ga­tych kra­jach mo­gła­by zo­stać za­stą­pio­na przez pra­cow­ni­ków z bied­nych kra­jów i tak wła­śnie by się sta­ło. In­ny­mi sło­wy, wy­so­kość wy­na­gro­dzeń w du­żym stop­niu jest okre­śla­na po­li­tycz­nie. Inną spra­wą jest to, że bied­ne kra­je są bied­ne nie z po­wo­du swo­ich bied­nych oby­wa­te­li –ze swo­imi od­po­wied­ni­ka­mi z bo­ga­tych kra­jów – ale z po­wo­du swo­ich bo­ga­tych oby­wa­te­li, więk­szość któ­rych prze­gra­ła­by w ta­kim po­rów­na­niu. Nie ozna­cza to jed­nak, że bo­ga­ci w bo­ga­tych kra­jach mogą po­kle­pać się po ple­cach w uzna­niu dla swo­jej in­dy­wi­du­al­nej bły­sko­tli­wo­ści. Ich wy­so­ka pro­duk­tyw­ność jest moż­li­wa tyl­ko dla­te­go, że hi­sto­rycz­nie odzie­dzi­czy­li zbio­ro­we in­sty­tu­cje, któ­re słu­żą im wspar­ciem. Je­śli chce­my stwo­rzyć na­praw­dę spra­wie­dli­we spo­łe­czeń­stwo, po­win­ni­śmy od­rzu­cić mit, że wszyst­kim nam pła­ci się tyle, ile je­ste­śmy war­ci jako jed­nost­ki."
 

"Kie­row­ca au­to­bu­su w New Del­hi za­ra­bia oko­ło 18 ru­pii na go­dzi­nę. Kie­row­ca w Sztok­hol­mie za­ra­bia oko­ło 130 ko­ron, co la­tem 2008 roku od­po­wia­da­ło w przy­bli­że­niu 870 ru­piom. In­ny­mi sło­wy, szwedz­ki kie­row­ca za­ra­bia pra­wie pięć­dzie­siąt razy wię­cej od jego in­dyj­skie­go od­po­wied­ni­ka.

Eko­no­mia wol­no­ryn­ko­wa mówi nam, że je­śli coś jest droż­sze od po­rów­ny­wal­ne­go pro­duk­tu, to zna­czy, że jest lep­sze. In­ny­mi sło­wy, na wol­nych ryn­kach pro­duk­ty (w tym usłu­ga pra­cy) są wy­ce­nia­ne na tyle, na ile za­słu­gu­ją. Za­tem sko­ro szwedz­ki kie­row­ca – na­zwij­my go Sven – za­ra­bia pięć­dzie­siąt razy wię­cej niż in­dyj­ski kie­row­ca – na­zwij­my go Ram – to ozna­cza, że Sven jako kie­row­ca jest pięć­dzie­siąt razy bar­dziej pro­duk­tyw­ny niż Ram.

W krót­kim okre­sie, jak przy­zna­ją nie­któ­rzy (choć nie wszy­scy) wol­no­ryn­ko­wi eko­no­mi­ści, lu­dzie mogą pła­cić nad­mier­nie wy­so­ką cenę za ja­kiś stwa czy mody. Pła­ci­li na przy­kład ab­sur­dal­ne sumy za owe „tok­sycz­ne ak­ty­wa” pod­czas ostat­nie­go bo­omu fi­nan­so­we­go (któ­ry prze­szedł w naj­więk­szą re­ce­sję od cza­sów Wiel­kie­go Kry­zy­su), bo ule­gli spe­ku­la­cyj­nej go­rącz­ce. Jed­nak, jak tłu­ma­czą eko­no­mi­ści, coś ta­kie­go nie może trwać dłu­go, bo lu­dzie prę­dzej czy póź­niej zo­rien­tu­ją się, jaka jest rze­czy­wi­sta war­tość da­nej rze­czy (zob. Rzecz 16). Po­dob­nie bę­dzie w przy­pad­ku, gdy pra­cow­nik o zbyt ni­skich kwa­li­fi­ka­cjach ja­kimś cu­dem zdo­bę­dzie do­brze płat­ną pra­cę, dzię­ki oszu­stwu (na przy­kład sfa­bry­ku­je cer­ty­fi­kat) czy ble­fo­wa­niu pod­czas roz­mo­wy kwa­li­fi­ka­cyj­nej – wkrót­ce zo­sta­nie zwol­nio­ny i za­stą­pi go ktoś inny, bo szyb­ko się wyda, że nie jest tak pro­duk­tyw­ny, jak su­ge­ro­wa­ło­by jego wy­na­gro­dze­nie. Za­tem, idąc tym to­kiem ro­zu­mo­wa­nia, sko­ro Sven za­ra­bia pięć­dzie­siąt razy wię­cej niż Ram, to zna­czy, że jego pro­duk­tyw­ność jest pięć­dzie­siąt razy wyż­sza.

Ale czy jest tak w rze­czy­wi­sto­ści? Za­cznij­my od py­ta­nia, czy to w ogó­le moż­li­we, żeby ktoś pro­wa­dził au­to­bus pięć­dzie­siąt razy le­piej niż ktoś inny? Na­wet je­śli uda­ło­by nam się ja­koś zna­leźć spo­sób po­mia­ru ja­ko­ści pro­wa­dze­nia sa­mo­cho­du – czy jest moż­li­wa aż taka róż­ni­ca w wy­daj­no­ści kie­row­ców? Być może tak, je­śli po­rów­na­my za­wo­do­wych kie­row­ców wy­ści­go­wych, na przy­kład Mi­cha­ela Schu­ma­che­ra czy Le­wi­sa Ha­mil­to­na, do ja­kie­goś osiem­na­sto­lat­ka, wy­ka­zu­ją­ce­go się szcze­gól­nie sła­bą ko­or­dy­na­cją, któ­ry do­pie­ro co zro­bił pra­wo jaz­dy. Jed­nak trud­no mi jest so­bie po pro­stu wy­obra­zić, jak je­den za­wo­do­wy kie­row­ca au­to­bu­su może pra­co­wać pięć­dzie­siąt razy le­piej niż inny za­wo­do­wiec.

Co wię­cej, je­śli już, to praw­do­po­więk­sze umie­jęt­no­ści niż Sven. Sven może oczy­wi­ście być do­brym kie­row­cą jak na stan­dar­dy szwedz­kie, ale czy kie­dy­kol­wiek w ży­ciu mu­siał on wy­mi­jać na jezd­ni kro­wę, co Ram robi re­gu­lar­nie? Przez więk­szość cza­su od Sve­na wy­ma­ga się, żeby je­chał pro­sto (no do­brze, do tego po­wi­nien jesz­cze znać kil­ka ma­new­rów uni­ku, żeby po­ra­dzić so­bie z pi­ja­ny­mi kie­row­ca­mi w so­bot­nie wie­czo­ry), pod­czas gdy Ram musi pra­wie przez cały czas to­ro­wać so­bie dro­gę, gdy je­dzie wśród za­przę­gów wo­łów, ryk­szy i ro­we­rów, któ­re wio­zą skrzyn­ki na­pa­ko­wa­ne na trzy me­try wy­so­ko­ści. Za­tem, we­dług lo­gi­ki wol­no­ryn­ko­wej, to Ram po­wi­nien za­ra­biać wię­cej niż Sven, a nie od­wrot­nie.

Wol­no­ryn­ko­wy eko­no­mi­sta mógł­by na to od­po­wie­dzieć, że Sven za­ra­bia wię­cej, bo po­sia­da wię­cej „ka­pi­ta­łu ludz­kie­go”, to zna­czy umie­jęt­no­ści edu­ka­cji i szko­leń. Istot­nie, to pra­wie pew­ne, że Sven skoń­czył szko­łę śred­nią i ma za sobą 12 lat edu­ka­cji, pod­czas gdy Ram pew­nie le­d­wie po­tra­fi czy­tać i pi­sać po tym, jak prze­brnął przez 5 lat szko­ły w swo­jej wsi w Ra­dża­sta­nie.

Jed­nak nie­wie­le z tego do­dat­ko­we­go ka­pi­ta­łu ludz­kie­go, któ­ry Sven zdo­był pod­czas do­dat­ko­wych sied­miu lat edu­ka­cji, ma zna­cze­nie dla pro­wa­dze­nia au­to­bu­su. Nie po­trze­bu­je on wie­dzy o ludz­kich chro­mo­so­mach albo na te­mat woj­ny Szwe­cji z Ro­sją w 1809 roku, żeby do­brze pro­wa­dzić swój au­to­bus. Do­dat­ko­wy ka­pi­tał ludz­ki Sve­na nie tłu­ma­czy za­tem tego, dla­cze­go za­ra­bia on pięć­dzie­siąt razy wię­cej niż Ram.

Głów­nym po­wo­dem, dla któ­re­go Sven za­ra­bia pięć­dzie­siąt razy wię­cej niż Ram jest, uj­mu­jąc to wprost, pro­tek­cjo­nizm – szwedz­cy pra­cow­ni­cy mają ochro­nę przed kon­ku­ren­cją pra­cow­ni­ków z In­dii oraz in­nych bied­nych kra­jów w po­sta­ci kon­tro­li imi­gra­cji. Kie­dy się nad tym za­sta­no­wić, nie ma po­wo­du ku temu, by wszyst­kich szwedz­kich kie­row­ców au­to­bu­sów albo na­wet więk­szo­ści siły ro­bo­czej w Szwe­cji (czy w ja­kim­kol­wiek in­nym bo­ga­tym kra­ju), nie za­stą­pić ja­ki­miś miesz­kań­ca­mi In­dii, Chiń­czy­ka­mi czy Ghań­czy­ka­mi. Wie­lu tych ob­co­kra­jow­ców cie­szy­ło­by się z ułam­ka pen­sji, ja­kie otrzy­mu­ją szwedz­cy pra­cow­ni­cy, a wszy­scy po­tra­fi­li­by pra­co­wać przy­najm­niej rów­nie do­brze albo na­wet le­piej. I nie mó­wi­my tu wy­łącz­nie o ro­bot­ni­kach ni­sko wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych, ta­kich jak sprzą­ta­cze czy za­mia­ta­cze ulic. Ogrom­na licz­ba in­ży­nie­rów, ban­kie­rów czy pro­gra­mi­stów, któ­rzy mo­gli­by z ła­two­ścią za­stą­pić swo­ich od­po­wied­ni­ków w Sztok­hol­mie, Lin­Na­iro­bi czy Qu­ito. Nie są jed­nak w sta­nie wejść na szwedz­ki ry­nek pra­cy, bo nie mają moż­li­wo­ści swo­bod­nej emi­gra­cji do Szwe­cji z po­wo­du ogra­ni­czeń imi­gra­cyj­nych. W efek­cie pra­cow­ni­cy szwedz­cy mogą żą­dać wy­na­gro­dze­nia pięć­dzie­siąt razy wyż­sze­go niż pra­cow­ni­cy w In­diach, mimo że pro­duk­tyw­ność wie­lu z nich nie jest wyż­sza niż pro­duk­tyw­ność ich in­dyj­skich ko­le­gów.

Waldek to przecież Ty napisałeś o Jobsie i jego stosunku do inżynierów w USA. Prawda jest taka, że Jobs nie żyje od 2000 lat, a jak żył to grał z Jezusem w squasha. My pisaliśmy o obecnej sytuacji. Więc porównanie pensji chińskiego inżyniera za czasów Jobsa do obecnych mija się z celem.

Być może jestem zaimpregnowany i co? Twoja racja jest twojsza, a moja mojsza.

Co do pracy dzieci. Uważam, że jeżeli dziecko wykazuje chęć do pracy, to dlaczego nie? Oczywiście nie mówię o pracy w kamieniołomie, bo te kwestie powinny być regulowane, ze względów zdrowotnych. Ale jeżeli dziewczynka pomagała rodzicom w sprzedaży; nie pamiętam dokładnie, chyba jakiś warzyw czy owoców to prawnie jej się tego zabrania i wlepia się rodzicom mandat. To jest regulacja nonsensowna. Sam jako dziecko pracowałem i uważam, że to ukształtowało mnie odpowiednio. Dziś młodzież wykazuje postawę roszczeniową, bo dostaje w domu to co chce i przenosi to na drogę kariery zawodowej.  Ale tak masz racje niby mamy wolność, a mamy jednak szereg regulacji. Problem polega nie na tym, że są, tylko, że wiele z nich jest nonsensowna.

Co do Svena i Rama, Svenów w Szwecji jest na rynku mniej niż Ramów w Indiach:) stąd różnice płacowe to raz, a dwa, że to trzeci Świat.

W Indiach panuje chaos na drogach, a my mamy regulacje i przepisy związane z pozwoleniami itp. Więc ma to znaczenie dla bezpieczeństwa publicznego.

 

@mario1971nie ignoruje tylko nie siedzi cały czas przed monitorem :)

Waldemar to jeden z moich ulubionych interlokutorów.

 

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 7.03.2024 o 19:07, Czujnik napisał(-a):

 

Dzięki za ostrzeżenie  👍

Dzieci karmiliśmy normalnie, frikadelle i kapsalon tylko na szkolnych wycieczkach

Co do Jumbo czy AH nie dyskutuję, kiedyś co prawda uznano jakość marketowej żywności za najwyższą w Europie ale widocznie pomylili się

Nas jeszcze stać na średnią półkę więc póki co żyjemy  :)

 

 

 

Nie bardzo rozumiem, skoro to Holendrzy jedzą jedzenie którego we Włoszech psy by nie tknęły, to dlaczego twoi polscy znajomi rzucają się na jedzenie?

 

 

tapatalked

 

Ale kto uznał? Ja wprawdzie podniebieniem składu chemicznego nie ocenię ale smak jako dramatyczny dość łatwo określić. 

Ogólnie chodzi o to, ze pisałeś, ze Holendrzy, jak zrozumiałem jako ogół - nie kupli by kiepskiej żywności. Moje obserwacje - jako osoby z zewnątrz są zgoła odmienne. Masa gotowców, i nawet w knajpkach podawane odgrzane mrożonki, lub dania bardzo nieudolnie udające kuchnię włoską, hiszpańską, czy dalekowschodnią. Knajpy to to co na wyjazdach lubię najbardziej. Holandia ogólnie, Rotterdam Haga to miejsca, w których jedzenie oceniam najniżej z wszystkich w jakich byłem.  Nie byłem "wszędzie"/ I wszędzie można spotkać rozczarowujące miejsca  Ale odwiedzone na przestrzenia lat  w Holandii kilkadziesiąt miejsc jakimś cudem było słabe. O ironio w miarę było tajskie w Rotterdamskim Markthalu. Holendrzy maja wiele innych zalet. Jedzenie absolutnie do nich nie należy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Autor1984 napisał(-a):

Co do pracy dzieci. Uważam, że jeżeli dziecko wykazuje chęć do pracy, to dlaczego nie? Oczywiście nie mówię o pracy w kamieniołomie, bo te kwestie powinny być regulowane, ze względów zdrowotnych. Ale jeżeli dziewczynka pomagała rodzicom w sprzedaży; nie pamiętam dokładnie, chyba jakiś warzyw czy owoców to prawnie jej się tego zabrania i wlepia się rodzicom mandat. To jest regulacja nonsensowna. Sam jako dziecko pracowałem i uważam, że to ukształtowało mnie odpowiednio. Dziś młodzież wykazuje postawę roszczeniową, bo dostaje w domu to co chce i przenosi to na drogę kariery zawodowej.  Ale tak masz racje niby mamy wolność, a mamy jednak szereg regulacji. Problem polega nie na tym, że są, tylko, że wiele z nich jest nonsensowna.

 

 

Widzisz, nie chodzi o to żeby dzieci nie pracowały, ale żeby nie musiały pracować. Jeszcze jakieś 150 lat temu musiałyby pracować, a to dużo różnica. Bo gdyby musiały, to nie poszłyby do szkoły itp. Ja też pracowałem dużo jako nastolatek, ale bardziej dlatego że chciałem niż musiałem (choć w domu się nie przelewało). Piszesz o postawie roszczeniowej: a czyje to pokolenie tak rozpuściło dzieci, jak nie nasze? To obecne pokolenie 40+ tak zasuwało, żeby nasze dzieci miały (chyba) lepiej niż my. Więc pretensje powinniśmy mieć do siebie (nie roztrząsam indywidualnych przypadków), bo taką mamy młodzież jaką sami wychowamy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat. A najciekawsze jest to, że część z Was pisze o podwyżkach dla pracowników dwustuzłotowych czy pięciusetzłotowych w czasie w którym inflacja sięga wielkość 20% rocznie.:)


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
21 minut temu, beniowski napisał(-a):

Widzisz, nie chodzi o to żeby dzieci nie pracowały, ale żeby nie musiały pracować. Jeszcze jakieś 150 lat temu musiałyby pracować, a to dużo różnica. Bo gdyby musiały, to nie poszłyby do szkoły itp. Ja też pracowałem dużo jako nastolatek, ale bardziej dlatego że chciałem niż musiałem (choć w domu się nie przelewało). Piszesz o postawie roszczeniowej: a czyje to pokolenie tak rozpuściło dzieci, jak nie nasze? To obecne pokolenie 40+ tak zasuwało, żeby nasze dzieci miały (chyba) lepiej niż my. Więc pretensje powinniśmy mieć do siebie (nie roztrząsam indywidualnych przypadków), bo taką mamy młodzież jaką sami wychowamy. 

Waldemar ja już na ten temat napisałem elaborat. Ja pracowałem bo miałem motywację do tego, aby po pierwsze zdobyć kasety VHS, a po drugie rower(9-11lat praca w wypożyczalni VHS i na budowie przy choćby przesiewaniu żwiru). W szkole średniej pomagałem przerzucać ekspertyzy na drogę cyfrową, a na studiach dziennych zostałem szoferem i zarabiałem tyle z weekendów, co dziś mają ludzie bez oddychania na najniższej krajowej. A nawet więcej... A dziś patrzę na młodych i serce mi kraja bo mają postawę taką że im się wszystko należy... Promil zostanie youtuberami, a reszta...

 

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Adi napisał(-a):

Ale kto uznał?

 

 

GFSI, parę lat temu byliśmy wyżej, dlatego to zapamiętałem

Teraz faktycznie lekka obsuwa https://impact.economist.com/sustainability/project/food-security-index/

Nie dyskutuję z twoją oceną, my korzystamy z małych etnicznych knajpek a z sieciówek czasem Bakkerswinkel

 

tapatalked

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.03.2024 o 14:42, Szymon. napisał(-a):

 

A jak napisał @machlo firmy mają takie sytuacje "wliczone w koszta". tylko ja dalej nie do końca te rachunki rozumiem skoro zamiast dać podwyżkę pracownikowi muszą zapłącić np 20% wiecej komuś kogo zatrudnią na jego miejsce i jeszcze ponieść koszt wdrozenia nowej osoby. To ja już bym wolał dać te 20% (tyle to jest nierealne, ale niech nawet będzie 15%) podwyżki komuś kto jest w pełni wdrożony. Czasami czas wdrozenia na projekt to są dłuigie tygodnie (jeśli projekt jest duży i złożony) - mówię tu z doświadczenia w szeroko pojętej branży technicznej.

 

To jest akurat bardzo proste...ze wszystkich co sie o te podwyzki proszą, jaja aby odejść będzie miała garstka z nich, więc finalnie to się jednak opłaca bardziej niż dawanie podwyzkikażdemu kto o nią poprosi. Smutne ale prawdziwe :( 


"Muzyka po milczeniu najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, pisar napisał(-a):

 

To jest akurat bardzo proste...ze wszystkich co sie o te podwyzki proszą, jaja aby odejść będzie miała garstka z nich, więc finalnie to się jednak opłaca bardziej niż dawanie podwyzkikażdemu kto o nią poprosi. Smutne ale prawdziwe :( 


To tez prawda. Nie chodzi mi o to, żeby dawać każdemu kto prosi, bo nie każdy kto prosi faktycznie na tę podwyżke zasługuje (bywa i tak, że ludzie domagają się podwyżki, ale swoją robotą nie reprezentują nic co by na tę podwyżkę się kwalifikowało). Ale część dobrych specjalistów którzy robią naprawdę dobrą robotę i są świadomi tego że ją robią będzie mieli jaja żeby pójść gdzieś za większą kasę, bo ją dostaną. 😉 Oczywiście wiem, że w niektórych branżach jest łatwiej o taki manewr niż w innych. 

 

Edytowane przez Szymon.

Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Szymon. napisał(-a):

Ale część dobrych specjalistów którzy robią naprawdę dobrą robotę i są świadomi tego że ją robią będzie mieli jaja żeby pójść gdzieś za większą kasę, bo ją dostaną. 😉

Ludzie są naprawdę bardzo różni. Tak jak napisałeś będą tacy co nie będą mieli jaj żeby iść po podwyżkę, ale będą mieć jaja żeby zmienić pracę. Ale są też tacy co nie będą mieli jaj ani żeby iść po podwyżkę ani żeby zmienić pracę, tylko będą chodzić co raz bardziej sfrustrowani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, mariusz9a napisał(-a):

Ludzie są naprawdę bardzo różni. Tak jak napisałeś będą tacy co nie będą mieli jaj żeby iść po podwyżkę, ale będą mieć jaja żeby zmienić pracę. Ale są też tacy co nie będą mieli jaj ani żeby iść po podwyżkę ani żeby zmienić pracę, tylko będą chodzić co raz bardziej sfrustrowani.

 

Oczywiście że będą i tacy. I to oni będą najbardziej wyniszczeni pracą 😕


Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę coś napisać jak to wygląda w sporej firmie produkcyjnej (globalnie mamy ok 1000 pracowników, w Polsce total biura + produkcja to około 600 ludzi), zlokalizowanej w dwóch lokalizacjach w Poznaniu gdzie bezrobocie jest wręcz marginalne/niezdrowe. Chodzi o Fabrykę i magazyn globalny (więc też kręgosłup całego łańcucha dostaw). Płace na większości stanowisk, trochę powyżej mediany w okolicach, pewnie znajdą się firmy oferujące trochę więcej, na pewno znajdzie się ogrom firm oferujących dużo mniej. 

 

Jeśli chodzi o pracowników szeregowych do fabryki i magazynu - od lat jest dramat ze znalezieniem pracowników, tych dobrze rokujących, którzy nie robią błędów, chcą się uczyć itd. jest jeszcze mniej. 

Średni szczebel - najwięcej chętnych to ludzie rok-dwa po studiach, pracujący jako specjalista, ubiegających się o stanowiska kierownicze oczywiście się zgłaszają, ale wszystko klęka na rozmowach kwalifikacyjnych. Ciężko o ogarniętych inżynierów, automatyków itd. łatwiej z handlowcami, marketingowcami itd. - wisienką na torcie byłą sytuacja gdzie po rozmowie kwalifikacyjnej, po której kandydatka dostała informację, że nie zostanie zatrudniona. W tym przypadku, kolejnego dnia wparowała do firmy jej mama, żądając spotkania z szefową HRów w celu wyjaśnienia jej jaki błąd popełnili nie zatrudniając córeczki :D 

Zatrudnienie nowego dyrektora do jednego z największych działów w firmie - półtoraroczny proces zakończony zatrudnieniem kogoś, kto mieszka 150 km od firmy, czasami dojeżdża, czasami nocuje w hotelach opłacanych przez firmę. Specyfika pracy taka, że musi być na miejscu. 

 

Mnie w firmie niedługo stuknie 8 rok, jako szefowi globalnego działu zakupów dla wszystkich brandów i lokalizacji w naszej grupie. Wypłata mnie satysfakcjonuje, spory wpływ mają na to co roczne podwyżki inflacyjne dla całej firmy, które nie mają wpływu na indywidualne regulacje. Dali do tego fajne auto, sporą autonomię w działaniu i zajebistego przełożonego. Przez to 8 lat nie wysłałem ani 1 CV, bo czuję, że o mnie dbają, ja w zamian dbam o swój grajdołek tutaj najlepiej jak potrafię i współpraca układa się nam całkiem nieźle. 

Edytowane przez Ceteth

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.03.2024 o 21:13, Czujnik napisał(-a):

 

 

GFSI, parę lat temu byliśmy wyżej, dlatego to zapamiętałem

Teraz faktycznie lekka obsuwa https://impact.economist.com/sustainability/project/food-security-index/

Nie dyskutuję z twoją oceną, my korzystamy z małych etnicznych knajpek a z sieciówek czasem Bakkerswinkel

 

tapatalked

Jak się tam żyje to na pewno można "wypracować" sobie miejsca gdzie można smacznie zjeść lub kupić dobre produkty. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 11.03.2024 o 11:48, Ceteth napisał(-a):

Jeśli chodzi o pracowników szeregowych do fabryki i magazynu - od lat jest dramat ze znalezieniem pracowników, tych dobrze rokujących, którzy nie robią błędów, chcą się uczyć itd. jest jeszcze mniej. 

Średni szczebel - najwięcej chętnych to ludzie rok-dwa po studiach, pracujący jako specjalista, ubiegających się o stanowiska kierownicze oczywiście się zgłaszają, ale wszystko klęka na rozmowach kwalifikacyjnych. Ciężko o ogarniętych inżynierów, automatyków itd.

Jeżeli firma płaci tylko trochę więcej niż pozostali to ciężko będzie przekonać kogoś dobrego aby zmienił dobrze mu znane otoczenie na niepewny los dla paru stówek nawet jeżeli w obecnej pracy pewne rzeczy mu nie pasują.

 

Pracowałem w kilku fabrykach i jest dużo dobrych ludzi którzy wykonują bardzo dobrze swoją pracę, problemem przeważnie jest to że trafi się jakaś toksyczna osoba na kierowniczym stanowisku i wtedy są problemy. 
 

Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. 
 

To co nie tylko mnie zastanawia w ogłoszeniach o pracę na stanowiska techniczne czy też produkcyjne to informacja że firma oferuje zadarmo kartę typu multisport jakby pracownik techniczny czy produkcyjny po 8 czy 12 godzinnej zmianie marzył tylko o tym aby jeszcze pójść na siłownie i poćwiczyć ciężarkami oraz pobiegać na bieżni.
 

W obecnych czasach technik, operator czy magazynier chce w spokoju zrobić swoją pracę i iść do domu, gdy mu się to umożliwi to w dużej mierze przypadków nie będzie szukał innej pracy.

W dniu 11.03.2024 o 11:48, Ceteth napisał(-a):

Mnie w firmie niedługo stuknie 8 rok.
 

Wypłata mnie satysfakcjonuje.

 

Dali do tego fajne auto, sporą autonomię w działaniu i zajebistego przełożonego.

Wygląda na to że w Twoim dziale pracuje się dobrze a na produkcji i w magazynie są problemy, trzeba się więc przyjrzeć co tam tak słabo funkcjonuje że są takie a nie inne problemy. Tak jak w większości przypadków winnych szuka się na samym dole.

 

Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, eustechy napisał(-a):

Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. 

Jeśli tak się dzieje to jest jakiś kulawy proces rekrutacyjny. Normalnie funkcjonuje to inaczej. 

 

 

16 godzin temu, eustechy napisał(-a):

Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne.

Ja bym nie mówił, że definitywnie. Raczej, że to zależy. 


Instagram: @my.nickname.was.taken || FS: Titoni Seascoper 300, H.G.P. Diver 200m Automatic, Certina Blue Ribbon '74

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 12.03.2024 o 19:58, eustechy napisał(-a):

Jeżeli firma płaci tylko trochę więcej niż pozostali to ciężko będzie przekonać kogoś dobrego aby zmienił dobrze mu znane otoczenie na niepewny los dla paru stówek nawet jeżeli w obecnej pracy pewne rzeczy mu nie pasują.

 

Pracowałem w kilku fabrykach i jest dużo dobrych ludzi którzy wykonują bardzo dobrze swoją pracę, problemem przeważnie jest to że trafi się jakaś toksyczna osoba na kierowniczym stanowisku i wtedy są problemy. 
 

Kolejny problem to sama jakość rekrutacji gdzie w wielu znanych mi przypadkach rekruterzy nie liczą się z opinią działu do którego dany pracownik trafi. 
 

To co nie tylko mnie zastanawia w ogłoszeniach o pracę na stanowiska techniczne czy też produkcyjne to informacja że firma oferuje zadarmo kartę typu multisport jakby pracownik techniczny czy produkcyjny po 8 czy 12 godzinnej zmianie marzył tylko o tym aby jeszcze pójść na siłownie i poćwiczyć ciężarkami oraz pobiegać na bieżni.
 

W obecnych czasach technik, operator czy magazynier chce w spokoju zrobić swoją pracę i iść do domu, gdy mu się to umożliwi to w dużej mierze przypadków nie będzie szukał innej pracy.

Wygląda na to że w Twoim dziale pracuje się dobrze a na produkcji i w magazynie są problemy, trzeba się więc przyjrzeć co tam tak słabo funkcjonuje że są takie a nie inne problemy. Tak jak w większości przypadków winnych szuka się na samym dole.

 

Najgorsze zło w firmach to wyjazdy czy spotkania integracyjne.

 

Widzisz, to chyba nie to, spokojnie połowa ekipy w fabryce i magazynie pracuje u nas powyżej 10 lat, a są i tacy co 20, jest przejrzysty system premiowy i praktycznie każdy kto się w robocie nie obija na różne premie się łapie. Kierownik magazynu jest w firmie powszechnie lubiany i szanowany - mówię tu o jego pracownikach, nie moich prywatnych odczuciach. Dookoła jest kilka parków logistycznych plus centrum amazona, więc konkurencja jest spora.

 

Szef całej imprezy w Polsce jest uczulony na toksycznych ludzi i jeśli się tacy trafiają lecą bez żadnych sentymentów. Znam jeden przypadek gdzie zwolniono osobę z 15 letnim stażem bo nagle zaczęła robić syf w dziale. Ja też kiedyś usłyszałem, że prędzej zostanę zwolniony jak zacznę psuć atmosferę w firmie niż za jakiś błąd merytoryczny. 
 

Opcja rozwoju też istnieje. Przez kilka lat szefem działu jakości była osoba, która wiele lat wcześniej zaczynała od pakowania kartonów, jeśli ktoś rokuje na mistrza produkcji/lidera również organizujemy szkolenia, kto chce się rozwijać, korzysta. Ciągle podnoszenie wynagrodzenia to trochę błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://next.gazeta.pl/next/7,151003,30796726,zwolnil-pracowniczke-przez-skype-a-i-rozpetal-burze-przyklad.html#s=BoxOpImg3

 

1. Zwolnienie przez Skype na czacie grupowym w 2 dzień pracy.

2. Konieczność upominania janusza o wypłatę.

4. Chamskie odzywki i mobbing.

5. Przerwa obiadowa tylko o 12 xD.

6. Damage control w stylu pójście w zaparte i uniesienie niczym knur nad pustym korytem, straszenie "prawnikami".

7. Nazwa Giftpol. (Brakuje -ex do pełnego januszostwa)

8. Stylówa na klawiszowca Zenka Martyniuka.

9. ... profit?

10. Brak punktu trzeciego.

 

Współczuję ludziom którzy muszą u polaczka robić.

 

image.thumb.png.9f3257a7d5818d68e32f2f5c9125acb7.png


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.03.2024 o 14:42, Szymon. napisał(-a):

 

Pisząc o docenianiu mam na myśli wszystko co można do tego zaliczyć - zarówno wynagrodzenie jak i bycie po prostu człowiekiem (co powinno działać w każdą stronę).

(...)

Trochę zaniedbałem czytanie wątku.

No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Valygaar napisał(-a):

Trochę zaniedbałem czytanie wątku.

No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔

 

Powiedz, jak często się zdarza, że firma, która robi rekordowe dochody w ostatnich kwartałach, doszła do wniosku, że "podzieli się" z pracownikami i wypłaci ponadnormatywne premie proporcjonalne do wzrostu dochodu? ;)

Tu masz przykład jak to robią w korpo koreańskim (dodam, że to dotyczy tylko biur w Korei, a nie żadnych za oceanem):
https://www.kedglobal.com/korean-chipmakers/newsView/ked202401300004

Jak powszechna jest taka praktyka w rodzimych firmach, żeby wypłacić 50% rocznego wynagrodzenia dla osób na zwykłych umowach za stałą stawkę?

Zapewne nie jest to powszechną praktyką, żeby 20% zwyżki dochodu przeznaczyć na premie, bo polscy przedsiębiorcy zawsze wychodzą na zero, a wręcz charytatywnie prowadzą biznes dobroczyńcy i zwyżek żadnych nie ma. 😂


FS: Zenith A384 | Grand Seiko SBGX093

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@machlo nie mieszaj (w to też Korei) 🙄 Korporacji również. Wiesz, że w firmach w PL zatrudniających 50 osób musisz mieć regulamin wynagradzania? I tu nikt nikomu specjalnej łaski nie robi. Ani w (nie)proszeniu się o premię ani w jej (nie)przyznawaniu.

 

To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Zrównujesz nieprzyznawanie proporcjonalnie wyższych premii do proporcjonalnie wyższych zysków z (nie)wypłacaniem ich w ogóle i/oraz dobrowolną rezygnacją z premii w czasie dekoniunktury? Trudno to nazwać nawet odwracaniem kota ogonem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Valygaar napisał(-a):

Trochę zaniedbałem czytanie wątku.

No więc powiedz mi ile razy poszedłeś do szefa przed pensją i powiedziałeś, żeby Ci przypadkiem nie doliczył zwyczajowej premii w tym miesiącu, bo widzisz, że od kilku miesięcy jest kiepsko ze zleceniami, rynek kuleje, firma oszczędza na wszystkim dookoła itp? Albo ile znasz takich przypadków?🤔

Jeśli firma ma gorszy okres, to wiadomo że pracownikom premii nie wypłaci. Niemniej, firma firmie nierówna. Gdy ja pracowałem w banku to np. w jednym roku obcięli mi premię managerską pomimo tego że zostałem wysoko oceniony i wyrobiłem wymaganą ilość punktów MBO z powodu nieosiągnięcia przez bank jakiegoś wskaźnika. Natomiast jak bank notował czysty zysk rzędu miliarda zł rocznie, to pracownicy nic z tego nie mieli, bo prezes uważał że zawsze jest za mało i trzeba dodatkowo oszczędzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
[mention=35903]machlo[/mention] nie mieszaj (w to też Korei)  Korporacji również. Wiesz, że w firmach w PL zatrudniających 50 osób musisz mieć regulamin wynagradzania? I tu nikt nikomu specjalnej łaski nie robi. Ani w (nie)proszeniu się o premię ani w jej (nie)przyznawaniu.
 
To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Zrównujesz nieprzyznawanie proporcjonalnie wyższych premii do proporcjonalnie wyższych zysków z (nie)wypłacaniem ich w ogóle i/oraz dobrowolną rezygnacją z premii w czasie dekoniunktury? Trudno to nazwać nawet odwracaniem kota ogonem.

Przecież to dokładnie ten sam temat. Jak nie ma hajsu, to premii faktycznie też nie ma, ale jak jest hajs… no to w sumie mocno zależy, ale czy jest to proporcjonalne do nadwyżki? Myślę, że istnieją tylko wyjątki potwierdzające regułę.

FS: Zenith A384 | Grand Seiko SBGX093

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@machlo

Nie jest ten sam temat :) Kolega napisał o działaniu w każda stronę. To zapytałem o jedną i drugą. A ty wtrąciłeś odp o ponadnormatywnych zyskach, zagranicznych korpo itp.

Mnie interesują polskie realia i mikro/małe firmy czyli ok 99 rodzimego rynku pracy. Słyszałeś o wypłatach premii uznaniowych? Legalne rozwiązanie. Znasz kogoś, może ktoś kogo znasz zna kogoś takiego, że dostał taką premię? Czy uważasz, że to nie występuje w przyrodzie? Z mojego doświadczenia wynika, że znaczna część mikro i małych tak premiuje.

A ta druga strona - znasz kogoś kto poszedł do szefa i powiedział, że nie chce premii choć mu sie nalezy (np premia za brak absencji - mocno powszechna) bo roboty było mało lub była bardzo nisko marżowa i geniusza nie trzeba zeby policzyć, że pieniedzy na te premie nie ma. No więc o to pytam - znasz kogos takiego, albo znasz kogoś takiego kto zna? Z mojego doświadczenia wynika, że takich pracowników nie ma, albo są w ilości niewykrywalnej przez profesjonalne przyrządy.

No więc gdzie to sprawiedliwe i uczciwe działanie w każdą stronę?

Fajnie się gada o standardach, które obowiązują tylko w jednym kierunku, c'nie?😎

Godzinę temu, beniowski napisał(-a):

Jeśli firma ma gorszy okres, to wiadomo że pracownikom premii nie wypłaci. Niemniej, firma firmie nierówna. Gdy ja pracowałem w banku to np. w jednym roku obcięli mi premię managerską pomimo tego że zostałem wysoko oceniony i wyrobiłem wymaganą ilość punktów MBO z powodu nieosiągnięcia przez bank jakiegoś wskaźnika. Natomiast jak bank notował czysty zysk rzędu miliarda zł rocznie, to pracownicy nic z tego nie mieli, bo prezes uważał że zawsze jest za mało i trzeba dodatkowo oszczędzać.

@beniowski niestety, gorszy okres wcale tego nie oznacza. Jak chcesz ten gorszy okres zobrazować pracownikowi? Dac mu dostęp do ksiąg rachunkowych?

 

Przykra sprawa z Twoją premią 😕 Ale mam przeczucie, że bank przy zatrudnianiu lub przed obcinką premii już dysponował Twoim akceptem takiego, a nie innego premiowania. Inaczej masz 3 lata na odzyskanie kasy §§§
A z tym miliardem z którego nic nie odpalili, to na czuja, bo specem nie jestem, straszliwą januszerką zajechało. Tylko do kogo tę łatkę w banku przypiąć? Walnego/RN/zarządu? 😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.