Bransoleta zdecydowanie nadaje się do noszenia, jest wygodna i dobrze się układa. To sprawa bardzo indywidualna, ale w moim odczuciu tej bransolecie nic nie brakuje. Wygląda dość delikatnie, bo ogniwa są wykrojone z dość cienkiej stalowej płyty, ale dobrze spełnia swoją rolę i nie przytłacza zegarka. Cechą bransolety PRX-a są sztywne pierwsze ogniwa, w praktyce mają zerowy zakres ruchu na połączeniu z kopertą, czyli "nie pracują" tylko zachowują się jak przedłużenie koperty. Z tego względu "normalny" PRX 40 mm nie nadaje się na szczupły nadgarstek (powiedzmy 16 cm), ale na większym powinien wyglądać OK.
Gumowy pasek na pewno będzie wygodny, ale moim zdaniem PRX w takiej konfiguracji traci styl i po prostu nie wygląda. Zintegrowana bransoleta jest istotą tego projektu, bez niej to już nie to, ale co kto lubi.
Z tym AR to tajemnicza sprawa. NIektórzy podają, że wersje z automatem mają podwójny AR. Spotkałem się też z informacją, że niektóre wczesne PRX-y w ogóle nie miały autorefleksu. Mało prawdopodobne, żeby obie te informacje były prawdziwe. Mogę tylko poiwiedzieć, że mój PRX z brązową tarczą (T931.407.41.291.00) zdecydowanie ma AR, które raczej wygląda mi na jednostronne (wewnętrzne).