Ja też nie bylem święty, ale po czterdziestce dotarło do mnie że jak sam troche o siebie/ rodzinę nie zadbam, to nikt tego za mnie nie zrobi… ot chociaż trochę pomogę podrobom popracować lżej 😉
Kartofelek czasami wjedzie… choć teraz to już bardziej ten słodki… burak kiedyś nagminnie, wraz z kiszonym, teraz nie mogę. A to z gnatem to zawsze opijałem szerokim łukiem, tak samo jak flaki.