BYŁ !!! W KOŃCU BYŁ !!!!
A nawet trzy, na wyciągnięcie ręki, często przy samej powierzchni - raz zaliczyłem kontakt z płetwą ("przesunął" mnie lekko w bok).
Na początku była rafa z żółwiami, następnie manta (tylko jedna i przy dnie, za to największa jaką w życiu widziałem - w sobotę żona pływała z kilkunastoma, "tańczyły" wokół niej).
Potem zobaczyliśmy kilkanaście motorówek z kłębiacymi się pływakami, hop do wody i bingo ! W sumie były cztery wejścia do wody i pięć gonitw za rekinem, widziałem super sytuację jak mijał się z mantą. Snoorklujący dość bezwzględnie przepychali się żeby mieć lepszy widok albo ujęcie na go-pro, łokcie i płetwy poszły w ruch.
Równie radosnego dnia życzę.