Pora na mnie, na prezentację mojej Omegi.
Zegarek mam od 2012 roku, kupiony trochę pod wpływem impulsu... W tamtym czasie, tj. nieco po 2010 roku chodził mi po głowie jakiś "wybajerowany" i duży zegarek, fascynowały mnie swoim wzornictwem Breitlingi. Ale dobrze, że się nie zdecydowałem, bo już po roku oglądania tego na czyichś nadgarstkach mi się znudziło.
Następnie zakochałem się w IWC, oglądałem te zegarki ile wlezie i oczywiście miał być jakiś diver. Padło na Aquatimer'a, byłem wręcz zakochany w zdjęciach tego zegarka, przeszedłem się nawet wtedy do Apartu, poprzymierzałem i wynegocjowałem dobrą cenę. Już miałem poprosić o skierowanie do kasy (!), a jednak jakoś mi ten zegarek nie leżał... Coś mi nie pasowało, wydawał mi się wtedy przesadzony, mało zgrabny, wręcz klockowaty. Czy to słuszna ocena, to pewnie sam bym obecnie z nią polemizował, ale wtedy grzecznie podziękowałem sprzedawcy i rozczarowany, że mój obiekt westchnień nie spodobał mi się, los zawiódł mnie do sklepu ptaszyska.
A tam? Zawsze po głowie chodziła mi Omega. Moonwatch jak najbardziej wyeksponowany, jakiś inny speedy z jakąś jasną tarczą też mi się bardzo podobał, ale serce skradła ta PO. To jak się całościowo prezentował ten zegarek, to było to, czego szukałem. Marka mi się zgadzała (choć chciałem IWC), zegarek był nurkiem, pasek miłą odmianą, a tarcza chronometru moim zdaniem świetnie jest tu skomponowana i był to dla mnie "bajer", którego szukałem.
Zegarek towarzyszy mi od 13 lat. Noszę go rzadko (o tym za chwilę), ale za każdym razem z dużą przyjemnością. Do tej pory bardzo mi się podoba, absolutnie mi się nie znudził i chyba nie znudzi mi się nigdy.
To teraz jeszcze trochę opowieści o tym już zegarku. Otóż jakoś od początku był felerny (dlatego na nadgarstku)... W środku pracuje kaliber 3313, który nie ma dobrych recenzji. Jeden z pierwszych z nowym włosem krzemowym, ale sam komplikacja chronometru jakoś im chyba nie wyszła.
Po paru czy parunastu tygodniach zegarek zaczął szwankować. W sumie to nie wiem, czy to nie było uszkodzenie mechaniczne - raz, że mój syn niezgodnie z instrukcją lubił wciskać przyciski startu/stopu stopera i jego resetu na raz, a dwa, że parę razy zabrałem go na rower po warszawskich ulicach. I stało się tak, że stoper nie chciał startować, tak jakby przycisk ześlizgiwał się i nie zwalniał mechanizmu stopera. Potem bywało, że po nieokreślonym zestawie ruchów zegarkiem (sensu tego nigdy nie odkryłem), nagle po jakichś godzinach czy dniach stoper dawał się włączyć, po czym przywrócenie funkcjonalności nie trwało długo, bywało, że już za 2-3 minut znowu się "psuł".
Zegarek trafił z przypadłością do serwisu, wtedy jeszcze w ramach gwarancji. Wrócił po paru tygodniach z adnotacją, że rozebrano wszystko na czynniki pierwsze i złożono i że działa. Okej, skoro mistrzowie tak twierdzą... Grzecznie podziękowałem i zabrałem zegarek. Punkt, gdzie oddawałem zegarek, mieścił się na ul. Marynarskiej w W-wie. 2-3 dni później jednak okazało się, że jest dokładnie tak samo - jak nie działało, tak nie działa. Zezłoszczony walnąłem zegarek w kąt (w międzyczasie naczytałem się niepochlebnych opinii o kalibrze) i uznałem, że będę miał chronograf bez funkcji chronografu. Trudno. A tarcza i tak mi się podobała...
Zastanawiam się od dawna, co wtedy zrobiono? Czy ktokolwiek dotknął się do tego zegarka? Czy może uznano, że fantazjuję, a zegarek nie ma usterki? Fakt, że czasem samo "się naprawiało", więc może taka rzecz zdarzyła się w serwisie. Zegarek w środku był nówka sztuka, bo i wtedy nawet roku nie mial... Nigdy się nie dowiem.
Teraz, po dobrych 11-12 latach od ostatniego serwisu uznałem, że wypadałoby oddać zegarek na serwis. Z racji miejsca zamieszkania trafił do Bucherera w FFM. Przyjemność kosztowała mnie blisko 1000 euro, ale zegarek wrócił odmieniony. Zachwycony nim od razu zarezerowałem mu pierwszeństwo w zakładaniu na nadgarstek. No i moja radość trwała niecały tydzień. Popsuł się znowu chronometr? Nie... Wykąpałem się w rzece... 😄 No jest to przecież rasowy diver, 600m, więc w czym problem? Ano z tym, że a) zegarek musiał wrócić z serwisu nieszczelny (chyba niemożliwe, bo to mieli sprawdzać), b) zegarek miał odkręcone koronki. Stawiam na punkt b), bo nie ja go nastawiałem, tylko pracownica serwisu, która mi oddawała zegarek. W zaaferowaniu nie przyjrzałem się czynnościom (ja wykonam je w środku nocy przecież) i może nie dokręciła. A może nie był dokręcony zawór helowy? - a może to nie ma znaczenia? Nie wiem. Udałem się do Bucherera jak zbity pies z prośbą o ratowanie zegarka, który po kąpieli zdążył spocić się od środka. Jeszcze przez moment myślałem, że "wyschnie", ale po 24 godzinach mechanizm stanął.
Teraz, po paru tygodniach wrócił z serwisu (na szczęście tym razem darmowego w ramach gwarancji) i znowu cieszy mój nadgarstek. Czy tym razem cieszyć mnie będzie nie tylko wyglądem, ale i długą bezawaryjną pracą? Dodam jeszcze, że precyzję chodu ma bardzi przyzwoitą. Choć nie mierzę tego codziennie, to jednak pamiętam, że przy noszeniu go codziennie i zdejmowaniu jedynie na noc odchył czasu w okolicach 1 minuty (że czułem się zmuszony do korekcji czasu) pojawiał się po około miesiącu.
Z innych walorów użytkowych: duży, ale dobrze leży na ręku. Załatwia to fajnie zrobiony pasek, który po zapięciu nabiera sztywności i fajnie układa zegarek na nadgarstku. Choć ciężkawy i po założeniu konkretnie go czuć, to po jakimś czasie pozwala o sobie zapomnieć, a po paru dniach traktujemy to jako normalność. Inna sprawa, że jak zmieniam go wtedy po tygodniach na coś "normalnego" lekkiego, to różnica jest drastyczna 😄
Problemem innego rodzaju mogą być też gabaryty zegarka - płaski to on nie jest, mały też nie. Na futryny trzeba zwyczajnie uważać, do prac z narzędziami lepiej go zdjąć. Pod mankietem koszuli też ciężko go schować, on "krzyczy" na nadgarstku: słuchajcie jaki jestem wielki...
Luma działa, ale czytelność w nocy taka sobie, gorsza od Aquaracer'a TH z 2005 r. W dzień czytelność tarczy wzorowa, choć wskazówka sekundowa trafiła na lewą subtarczkę i nie afiszuje się zerkającym z ukosa na zegarek, że to ma szlachetny mechaniczny kaliber w środku. Odczyt danych ze stopera jest też "taki sobie", ale kto korzysta ze stopera? 😉 W komórce jest... 😉
Zegarek posiada datownik , który jest bardzo dyskretnie wkomponowany w tarczę.
Obecnie zegarek mało się wyróżnia w zalewie przeróżnych tanich no-name'owych kwarców na nadgarstkach społeczeństwa, bo jakiś czas temu nastała moda i na ten gabaryt i na subtarczki a'la chronometr. Choć wprawne oko charakterystycznej lunety i wypukłego szkiełka omegowskiej Planet Ocean raczej nie przeoczy.
PS. Nigdy nie udało mi się na żywo spotkać nigdzie drugiego takiego zegarka. Pod tym kątem pełen sukces.
PS2. Ref. mojej Omegi to 2910.51.82