Tej Pani stuknęła właśnie 18tka, dlatego postanowiłem ją pokazać w tym wątku.
Była tyrana na wszelkie możliwe sposoby - zgodnie z przeznaczeniem. Śnieg, słońce, słona woda, wysoko, głęboko - przyjmowała wszystko bez zająknięcia. Szramy i rysy to moja wina - o ja, niewdzięczny - tak jej odpłacałem za wierność i oddanie.
Nigdy nie zawiodła, a w zamian dostawała tylko przeglądy raz na parę lat u P. Bronowskiego. Wariatka z dobrego domu, z sercem ETA, tania w utrzymaniu.
Raz dostała szmaty od Eye-Lipa, ale wróciła na łańcuch. Łańcuch swoją drogą chyba pójdzie do polerki. Próbowaliśmy w gumie, ale pękła.
Jest kilka innych na boku, młodsze, gładsze, niby bardziej skomplikowane, ale zawsze do niej wracam.
Chyba się zbiorę i zrobię jej zrywanie wierzchniej warstwy AR, bo przy całej miłości, już powoli nie można odczytać godzin zza tej mgły.