A u mnie dzisiaj sikorki - modraszki postanowiły wyprowadzić swoje potomstwo z budki. Jest to cała akcja kilkugodzinna. Najpierw jest nawoływanie, stare rzadziej przylatują z pokarmem. Każdy młody, który wyleci z budki jest śledzony i kontrolowany co chwilę przez starych. Oprócz tego co chwilę przylatują, żeby nawoływać do wylotu pozostałe. W razie zagrożenia, na przykład w postaci kota, młode milkną, a stare zmieniają od razu wydawane dźwięki na tryb ostrzegawczy. Pogubiłem się w liczeniu, bo nie miałem tyle czasu, żeby cały czas je śledzić, ale wydaje mi się, że było ich 6,a może 7 młodych. Teraz wśród gałęzi drzew słychać tylko skrzeczenie młodych, a stare bacznie pilnują i je obserwują, latając od jednego do drugiego. Myślę, że chyba wszystkie wyleciały z budki, bo jest cicho. Niekiedy zdarza się, że najsłabszy zostaje i zdycha. Całe szczęście, że koty nie zauważyły tej całej akcji. W pewnym momencie tylko jeden się przeszedł ospałym krokiem i nie zwrócił uwagi na to co się dzieje.
W pewnym momencie jeden z młodych nie miał siły utrzymać się w powietrzu i wylądował na stercie drewna pozując do zdjęć...
Ciekawy jestem czy w tej budce będzie jeszcze w tym roku drugie gniazdo, bo z reguły tak jest każdego roku.
Teraz czekam tylko na orły, bo dawno ich nie widziałem, pewno pojawią się z młodym na niebie.
Będzie co obserwować, jak będą go uczyły latać.
Pozdrawiam Jacek